www.balet.pl
forum miłośników tańca

Życie baletomana - Dziadek do orzechów w TW-ON

tata - Pią Lis 25, 2011 1:38 pm
Temat postu: Dziadek do orzechów w TW-ON
Dzisiaj premiera Dziadka do orzechów.
Ciekawy jestem Waszych opinii.
Wiem, że scenografia i kostiumy bedą powalające; niestety chyba kosztem tańca :(

Chiaranzana - Pią Lis 25, 2011 3:46 pm

Ja tez jestem ciekawa opinii, ostatnio bardzo tesknie za Dziadkiem ...
Ayaka - Sob Lis 26, 2011 12:27 am

Filmik na temat inscenizacji "Dziadka..."
http://www.youtube.com/watch?v=4KRCXkKIw5I

Też jestem ciekawa opinii po spektaklu.

Kasia G - Sob Lis 26, 2011 10:28 am

moje refleksje na blogu http://www.naczubkachpalcow.pl/
Kasul - Sob Lis 26, 2011 6:22 pm

Ja mogę powiedzić tak:
Ta wersja dziadka nie oddaje właściwego (dla tego akurat baletu)świątecznego nastroju.Choreografia nie zawsze zgadza się z muzyką, niektóre tańce(np.arabski-o,zgrozo :shock: )są bardzo, ale to baaardzo przesadzone.Lekki chaos na scenie,( wrażenie braku techniki,wprowadzenie tańca greckiego).Jednak wspaniałe pas de deux-wariacja Klary kojarzy mi się ze starym, dobrym "Dziadkiem". To, co widziałam, mogło być jeszcze nie dopracowane, ponieważ widziałam tylko próbę generalną, ale to także nie jest tylko moja opinia.Podzielają ją także muzycy oraz niektórzy tancerze i pedagodzy baletu.
Jednak bardzo ciekawy pomysł - akcja drugiego aktu dzieje się jakby we wnętrzu kamery...
Plus uznanie dla uczniów szkoły baletowej za odegranie scenek aktorskich!

Sagittaire - Nie Lis 27, 2011 1:14 pm

OK to poszłam po rozum do głowy i skorygowałam tekst, wycinając lub modyfikując co "smaczniejsze" fragmenty, żeby czynił zadośc kulturze i wymaganiom forum ;) Przepraszam wszystkich , którzy czytali poprzedni tekst, bo troche się w nim zagalopowałam

Jak dla mnie piątkowa premiera Dziadka do orzechów i króla myszy (Polski Balet Narodowy) to najsłabszy spektakl, jaki zaproponował K.Pastor odkąd został szefem Polskiego Baletu Narodowego. Do tej pory każda premiera, której podejmował się Pastor ogromnie mnie ujmowała i od strony zamysłu choreografa i od strony konstrukcji i ruchu i od strony wykonania. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się narzekac na spektakl, który został wprowadzony na warszawska scenę "pod jego okiem", ale wczoraj nadszedł ten dzień, że muszę.



Przede wszystkim zawiodła choreografia. Obrazowo mozna powiedziec, że ten Warszawski Dziadek w choreografii T. Schayk i W. Eagling przypomina żółty ser z ogromnymi dziurami, gdzie ser to taniec, a dziury to albo chodzenie albo ruch porażający swoją ubogością. Generalnie takie spektakle, w których zasłania się niejako brak warsztatu tancerzy lub brak pomysłowości choreografa za pomocą różnych zabiegów jak scenografia, kostiumy i sceny bez tańca to dobre rozwiązanie dla słabych zespołów, ale grzech niewybaczalny w przypadku grupy, która jest w stanie sprostac najtrudniejszym tanecznym wymaganiom, a takim wg mnie jest PBN

Ale po kolei:


1. Premiera nosi tytuł "Dziadek do orzechów i KRÓL MYSZY", a zatem sam tytuł wskazuje, że mysz jest jakąś ważną postacią, gdy tymczasem jest moim zdaniem zbyt słabo zarysowana i brakuje mi scen z ciekawym jej ruchem. Samo przewijanie sie po scenie nawet w II akcie, to za mało, by byc ciekawie zarysowaną postacia spektaklu.



2. Zarysowanie akcji j mi troszke nie odpowiada, ponieważ przeplatają sie na scenie bez sensu postaci z jawy i snu, a zatem dorośli i dzieci, np. dorosła Klara i Klara dziecko, mały Jaś - dorosły Jaś, dziadek do orzechów zabawka i wyrośnięty mężczyzna. To wszystko zamazuje czytelnośc i mi się średnio podoba, choc niewątpliwą zaletą tego zabiegu jest "uaktywnienie" uczniów SB



3. Zakończenie wprawia w lekkie zdumienie - po co na końcu dorośli przeobrażają się znów w dzieci, żeby "biegac" prawie nago po śniegu oto pytanie, na które ciężko znaleśc racjonalną odpowiedź.



4. I akt chodzony - nuda, nuda, nuda - przynajmniej do wejścia Aleksandry. Najciekawszy muzycznie fragment I aktu (który w łódzkim dziadku stanowi podkład do bardzo trudnej wariacji żołnierzyka w genialnym wykonaniu Nazara) musi byc moim zdaniem tłem dla jakiś technicznie ciężkiej wariacji ze skokami itd. W premierowym Dziadku warszawskim ten fragment tanczy Król Myszy , wykonując jakieś nieliczne skoki. Dla mnie to jakieś nieporozumienie, bo ta muzyka jest tak dynamiczna i poruszająca, że to aż nie przyzwoite, żeby nie ułozyc do niej jakiś mega ciekawych kroków.



5. II akt każdego Dziadka to według mnie dobra okazja, zeby pokazac, co umie zespół, ponieważ ten spektakl daje mozliwosc pokazania akrobatycznych momentami zdolności tancerzy. Mam takie osobiste podejście, ze choreograf, który nie wykorzystuje tej możliwości i to bynajmniej nie z powodu tego, że tancerze nie sa w stanie sprostac trudnym wyzwaniom skazuje się na porażkę w moich oczach. Oczywiście ciężko zarzucac choreografowi, ze nie przewidział, jakie są oczekiwanie Sagi, ale tak mam, a tutaj ten II akt był zbyt łatwy i zbyt impresjonistyczny jak dla mnie.

Zwłaszcza taniec arabski mnie zawiódł - w Łodzi w tym tańcu 4 tancerzy + Valentyna Batrak wyczyniają nieprawdopodone akrobacje, a w Warszawie najlepsi polscy tancerze tańczą w ten sposób, że 4 dziewczynki wiją sie jak w tańcu erotycznym po bokach, a Robert Bondara dwukrotnie macha biczem, czy czymś i na tym koniec.

Podobnie taniec chiński - mimo że Ebihara ma ruch ładny od strony wykonania,to co to za taniec chiński, który polega na tym, ze czterech macha mieczami, a jeden drążkiem???

Nie przypadł mi rownież do gustu taniec rosyjski, który powinien byc według mnie dynamicznym męskim wykazaniem się, a tu jest jakims dreptaniem kilku ładnie ubranych dziewczyn.

6. Hitem za to jest taniec grecki. Sergiej Popov w sukieneczce (tunice), z genialna bielizną pod nią, swoim dwumetronym wzrostem, tańczący zwiewnie jak panienka z uzyciem patetycznego, rosyjskiego wyrazu to gwóźdź wieczoru, który mogłabym oglądac bez przerwy.

7. Zespół nierówno- pw w walcu kwiatów. Śnieżynki jeszcze dosc mi sie podobały (z wyjątkiem solistki) ale generalnie zespół byl ładnie zgrany, natomiast w Walcu Kwiatów odwrotnie - solisci świetni (zwłaszcza dwóch), a zespoł bardzo nierówno. Najładniejsza sekwencja męskich skokow na samym końcu już tuż po.



8. W śnieżynkach S. Siplatova mnie troszke zawiodła.

9. PDD Maksima i aleksandry za to bardzo ładne; zresztą Aleksandra generalnie od momentu, kiedy wyszła na scenę w I akcie znacznie ożywiła ten balet i nadała mu niewiarygodnego uroku, o czym miałam zaszczyt i przyjemnosc jej powiedziec w trakcie mega wyczerpującej rozmowy 5 sekundowej, w czasie której zdołałam wydukac z siebie jakieś zdania bez sensu :) :D - no ale taki talent moze onieśmielac nawet dziewczyne.
Podnoszenia z I akt fajne, potem ładne PDD.

9 a. Fantstyczny Paweł Koncewoj!!!

10. I NA KONIEC NAJWAŻNIEJSZE - cos mi mówi, ze wielkimi krokami zbliża sie czas królowania Roberta Gabdullina w Warszawie. Ogromnie cierpie, ze nie mogłam dzis byc na drugiej obsadzie premierowej z Gabdullinem, bo go wielbię i cieszy mnie ogromnie, że coraz częściej dobiegają do mnie głosy, ze WRESZCIE sie trafiła do warszawy osoba, która ma zadatki na gwiazdę.

Kasia G - Nie Lis 27, 2011 7:18 pm

Ze względu na zmiany jakie Sagittaire wprowadziła w swoim wpisie ja tez bardzo ogranicze moją odpowiedź

1. Król Myszy jest w g mnie wazna postacią tego baletu już chocby dlatego ze pojawia sie niemal do połowy aktu II i ma siłe sprawcza - zaczarowuje wciąz na nowo Księcia w Dziadka do orzechów. Uważam ze taniec Króla Myszy jest wystarczajaco dynamiczny, ale o gustach i potrzebach konkretnego widza trudno dyskutować :)


2. Ukazanie libretta i zarysowanie akcji - częsciowo się zgadzam ze zbyt liczne przemiany bohaterów troche tam mieszają - natomiast żadnego zwidu tu nie widze - po prostu - takusieńko jak w ksiażce wszystko to od położenia się małej Klary to sen - fantastyczny i fantazyjny jak to u Hoffmanna.Jesli uwazasz ze za mało czytelny - widać realizatorzy nie "kupili Cie " tym pomysłem i ich strata...

4. Mnie tez trochę za mało jest tańca "baletowego" w 1 akcie ale jak napisałam w swojej recenzji rozumiem i pochwalam zamysł i realizacje - mamy tu bardzo realistyczny i ładnie przeprowadzony obrazek z zycia XIXwiecznej rodziny który dzieci bardzo wciąga (jak dziś zauwazyłam) - bardziej niż "akrobatyczne skoki". Stety albo niestety to jest balet dla dzieci wystawiony jako BALET DLA DZIECI.

5. Ja uważam że pokazali ładne obrazki i świetnie oddali nardowy charakter wszystkich tanców (rzeczywiście poza arabskim który jest "przegadany"). warto wspomniec o świetnym hiszpańskim zrobionym jako prawdziwa jota, chiński jest ładny, bez fajerwerków, ale moze sie podobać, rosyjski jest prawdziwie rosyjski (a nie baletowy)

10. Zgadzam sie - widziałam Roberta Gabdullina na próbie generalniej i był znakomity, podobnie jak jego wdzieczna partnerka - bardzo rosyjska w wyrazie, delikatna i romantyczna Masza Żuk.

Kasul - Nie Lis 27, 2011 8:16 pm

Może mi się zdawać ale taniec śnieżynek to ogólnie jest jakiś mało szczęśliwy..Oglądałam to z Magdaleną Ciechowicz i Karoliną Jupowicz w roli śnieżynek- solistek i . .mimo swojej rangi też się nie popisały.ale zastrzegam że to była tylko próba generalna.
Scena gdy dzieci wychodzą ledwie ubrane na śnieg faktycznie nieco przyprawia o dreszcze :o
Jeśli chodzi o Roberta Gabdulina- czyżby objawienie roku? No a przynajmniej moje prywatne ^^
A pdd to osobny temat.Nie wiem jak wy, ale jako jedyne popisało się prawdziwym stylem(no nie wiem jak to określić! klasą?)Przez chwilę miałam wrażenie, że oglądam kawałek wycięty z zupełnie innego baletu.

Kasia G - Nie Lis 27, 2011 8:22 pm

owca, bo tak to jest z klasycznymi pas de deux - one trwaja i sa przenoszone prawie bez zmian nawet w zupełnie przerobionych choreograficznie baletach klasycznych podczas gdy w popisowych pas de deux zachowuje sie choreografie przekazywaną z pokolenia na pokolenie - jesli chodzi o balety Czajkowskiego to zwykle choreo Petipy/Iwanowa w opracowaniu i przeniesieniu Wajnonena i innych Rosjan którzy przeniesli klasyczne balety XIXwieczne na zachodnie sceny w XX wieku
Sagittaire - Nie Lis 27, 2011 9:59 pm

do usuniecia ;)
venus-in-furs - Pon Lis 28, 2011 8:19 am

Sagittaire napisał/a:


9 a. Fantstyczny Paweł Koncewoj!!!


Nie wątpię, zawsze tak jest :D
Przepraszam, że ja tylko tyle, ale Dziadka nie widziałam i jak na razie nie zobaczę, albo i w ogóle nie zobaczę, jakoś mi się odechciało ;]

Kasia G - Pon Lis 28, 2011 7:14 pm

recenzja w Rzeczpospolitej

http://www.rp.pl/artykul/...eatrze.html?p=1

i w Gazecie Wyborczej

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/128125,druk.html

w. - Sro Lis 30, 2011 12:38 pm

Na ''Dziadka...'' będę polować w grudniu, ale z niepohamowanej ciekawości przeczytałam
wszystkie recenzje, które przedstawiliście. Powiem szczerze, że recenzje wyżej podanych gazet niespecjalnie mnie zainteresowały, ponieważ rzecz dotyczyła scenografii, kostiumów itp. i rozprawy na temat tego czy to balet dla dzieci. Wiadomo, że w mniejszym bądź większym stopniu spektakl spodoba się dzieciom. Dorośli jednak, zwłaszcza ci nieznający się, liczą na relację tych doświadczonych, a tego zabrakło kompletnie. Wymieniono nazwiska i tyle. Oczywiście, że nie powinno się za dużo zdradzać, by ludzie poszli, zobaczyli i sami ocenili, ale dla mnie jako laika ważna jest opinia znawcy lub osoby, obracającej się już jakiś czas w tym świecie. Nie wiem czy to jakiś rodzaj lenistwa ze strony dziennikarzy czy z przeświadczenia, że ludziom, którzy bywają w TW-ON i są laikami zależy tylko na pokazaniu się i pooglądaniu ładnej scenografii i tancerzy/tancerek...

Dlatego dziękuję za recenzje w tym temacie. Ocena wypada średnio, ale nie zniechęca mnie to, ponieważ zawsze wolę przekonać się na własnej skórze i wydać własny osąd ;) Natomiast miło zaskoczyła mnie (choć to za duże słowo) wzmianka w wiadomościach w tv o premierze ''Dziadka...''
i pokazaniu Maksa i reszty ^^

Czekam z niecierpliwością na najbliższy spektakl (esp. po tym jak Sagittaire napisała tak ładnie o Popovie ;D) i walkę o jakieś bilety ^^"

Joanna Bednarczyk - Sro Lis 30, 2011 1:59 pm

w. napisał/a:
Wymieniono nazwiska i tyle. Oczywiście, że nie powinno się za dużo zdradzać, by ludzie poszli, zobaczyli i sami ocenili, ale dla mnie jako laika ważna jest opinia znawcy lub osoby, obracającej się już jakiś czas w tym świecie. Nie wiem czy to jakiś rodzaj lenistwa ze strony dziennikarzy czy z przeświadczenia, że ludziom, którzy bywają w TW-ON i są laikami zależy tylko na pokazaniu się i pooglądaniu ładnej scenografii i tancerzy/tancerek...


Jest jeszcze cos takiego jak limit ilości znaków, w gazetach codziennych ten limit jest bardzo wąski w czasopismach specjalistycznch np. Teatr czy Didaskalia większy standardowo ok 9000 znaków ale czasem i to nie pozwala poruszyc wszystkich aspektów, które musza byc ujęte w jakąś formę, więc znak za znakiem ubywa- a recenzji nie da się napisać tak ekonomicznie w punktach ;)

inaenka - Sro Lis 30, 2011 3:30 pm

Powoli ogarniam się po powrocie i choć obowiązki na mnie czekają, nie chcę zwlekać już dłużej z dodaniem swojego grosika, bo w końcu całkiem emocje opadną i cały spektakl zatrze mi się w jedynie ogólnym wrażeniu.
Kilka osób, które go już widziały wcześniej, mówiły mi o słabej choreografii o jeszcze słabszym wykonaniu, o bezsensownej fabule. Wzięłam więc pod uwagę, że balet nie powali mnie na kolana, ale postanowiłam odnaleźć coś interesującego, mimo wszystko. I wcale nie było to trudne. Pierwsze sceny trochę mnie nudziły, zastanawiałam się jak odbierają, to co się dzieje na scenie, dzieci - bo ani to taniec ani teatr. Sceny w salonie - tańce, rozdawanie prezentów... - brakowało jakieś fajnej, żywej wariacji. W końcu stwierdziłam, że chyba powinnam przestać patrzyć przez pryzmat widzianych do tej pory wersji i skupić się na tym, że jest to bajka w zasadzie opowiedziana na nowo, i jak się w końcu okazało, pełna uroku. Bo czy zawsze muszą to być spektakularne akrobacje, nieprawdopodobne wyczyny i ewolucje? Oglądałam tę starą/nową, uroczą bajkę taneczną i naprawdę dobrze się bawiłam.
Od strony technicznej - idealnie wszystko ujęła Kasia - nic dodać nic ująć. Od siebie wspomnę o ładnych podnoszeniach, że Liaszenko pięknie wszystko wykańcza i dociąga. Naprawdę przyjemnie się na nią patrzy (jak i na Wojtiula zresztą).
Kwiaty, (abstrahując od brzydkich połyskliwych sukienek przypominających blaszane pawie oczka), no więc kwiaty, to chyba był najsłabszy punkt tego spektaklu - i choreografia nie zachwycająca i wykonanie pozostawiające trochę do życzenia - nierówno, oj nierówno.
Jeszcze tylko dodam, że zgrozę budziła we mnie...podłoga - istne lodowisko. Tancerki ślizgały się po niej i z wielką obawą oglądałam ich niezwykłe starania ujarzmienia tego potwora ;)
Bardzo podobała mi się choreografia dla śnieżynek, skomplikowana, ale porządnie i z wdziękiem zatańczona. Chiny...nareszcie bez palców wskazujących ;) ; Rosja przeuroczy obrazek jakby wycięty z dawnych rosyjskich bajek animowanych, które pamiętam z dzieciństwa,; Grecja - genialne, moim zdaniem rozwiązanie pomysłu podróży, zabawne, zupełnie nowatorskie. Taniec arabski (czy raczej turecki?) nie porwał, to nawet nie do końca taniec, tylko scenka taneczna, ale taka do przyjęcia.
No i moja wisienka....taniec hiszpański. Pytałam znajomych o niego (jak niektórym wiadomo, to mój konik) i wszyscy, jak jeden mąż powiedzieli, że nie kojarzą tańca hiszpańskiego, że chyba nie było. Kiedy na scenę zaczęły wychodzić kolejne pary i kiedy zobaczyłam ich stroje, nie mogłam uwierzyć - to będzie jota?! Ha, nie tylko jota, to jota aragońska - moja ukochana. Brawo, brawo, brawo za odwagę odejścia od stereotypu flamencocorridowoandaluzyjskiego ujęcia Hiszpanii. Choć jotę tańczy się w całej Hiszpanii, to te najpiękniejsze, najbardziej żywe i skoczne (wysoko) joty są z Aragonu - północy Hiszpanii i właśnie z tamtejszym folklorem mamy tym razem/wreszcie do czynienia :)

Reasumując - całość podobała mi się i to bardzo :)

venus-in-furs - Czw Gru 01, 2011 4:57 pm

w. napisał/a:

Czekam z niecierpliwością na najbliższy spektakl (esp. po tym jak Sagittaire napisała tak ładnie o Popovie ;D)"


Robi to zawsze :D

O, komuś się jednak całość podobała. Jak wznowią za rok, to pójdę.

Kasia G - Czw Gru 01, 2011 9:56 pm

jeszcze recenzja z Dziadka

http://teatrdlawas.pl/tea...22420&Itemid=72

Sagittaire - Sob Gru 03, 2011 7:35 pm

Venus - rozbawiłaś mnie uwagą o Sergieju :) .
Odnośnie Dziadka, to dopowiem jeszcze, że Dziadek nie tyle jest dla mnie koszmarem, ile jest najgorszą premierą, wystawioną w czasie kiedy dyrektorem jest Pastor. Do tej pory podobało mi się wszystko: i Tristan, i Kurt (!!), i I przejdą (!!!! uwielbiam, kocham i uważam za najlepszy spektakl, zrobiony przez polskiego choreografa), i Swięto wiosny i Kopciuszek. Do tej pory wszystkie spektakle były dla mnie mniej lub bardziej cudowne, natomiast Dziadek jest w mojej ocenie najsłabszą, zwłaszcza od strony choreograficznej, premierą nowego dyrektora.
Z tym, że tak jak napisałam, gdyby oceniac tego Dziadka na gruncie premier, jakie były zakupywane w czasie zanim Pastor został szefem w Warszawie, to moja ocena byłaby pewnie zupełnie inna. Tutaj nie chodzi tyle o to, ze ten spektakl jest bardzo zły ile o to, ze na tle innych świetnych dużo wyżej postawiłam poprzeczkę.
Natomiast zobaczyc na pewno warto - ja 11 grudnia będę jeszcze na dwóch Dziadkach (o 12:00 i o 18:00), ponieważ bez wzgledu na globalna ocenę jest kilka takich fragmentów, w których warto zobaczyc warszawskich tancerzy i to najlepiej w dwóch obsadach (z Vojtiulem i Gabdullinem). Zresztą jako żart powiem, ze kiedyś masakrycznie oceniłam łódzką Śnieżkę, a potem rozmawiałam z moim kolegą i go prosiłam o zakup biletów dla mnie na wszystkie Śnieżki. On zrobił wielkie oczy i zapytał, czy przypadkiem nie nieznosze tego baletu, a ja odpowiedziałam, ze owszem nieznoszę go ale ja chodzę zazwyczaj "na tancerzy" a nie "na spektakle". Zatem ja mimo tego, ze Dziadka warszawskiego nie pokochałam, to zobaczę go w najbliższym tygodniu dwukrotnie :)

Ewa J. - Sob Gru 10, 2011 12:24 pm

Dziadka widziałam wczoraj, zgadzam się z poprzednimi opiniami, że I akt prawie w całości to duża pomyłka - również ożywiłam się od czasu wejścia Klary, w moim przypadku Marii Żuk. Była dziewczęca i czarująca, bardzo mi się podobała. Mogę się podpisać również pod wszelkimi entuzjastycznymi wypowiedziami nt Roberta Gabdullina - Maksim rzeczywiście w końcu zyskał rywala, jakkolwiek jeszcze "nieoszlifowanego", ale z przyjemnością będę śledzić postępy ;)

A co do samej choreografii.. najciekawsze, najbardziej kunsztownie skonstruowane fragmenty zostały tutaj pokazane w opracowaniu.. Rudolfa Nuriejewa. Uwielbiam klasykę w jego wydaniu, "Śpiącej królewny", "Rajmondy" i "Don kichota" już nie potrafię sobie wyobrazić w innych choreografiach (dodałabym również "Romeo i Julię" i właśnie "Dziadka..", ale akurat te dwie choreografie jestem w stanie zaakceptować też w innych wersjach, chociaż te są dla mnie szczególnie ważne).
Walc śnieżynek to oczywiście przeróbka Nuriejewa - to moja ulubiona choreografia, rzeczywiście trudna, ale bardzo piękna, więc niezwykle mnie ucieszyło, że mogę ją zobaczyć też na warszawskiej scenie (co prawda z wpadającym w środku ni z tego ni z owego królem myszy, Klarą, księciem itd.). A paczki tancerek to niezbyt udane kopie tych, jakie nosiły tancerki wystepujące w Royal Ballet za czasów wystawiania tej choreografii, i jakie noszą obecnie tancerki Opery Paryskiej.
W każdym razie - od czasu kiedy zobaczyłam ten piękny, majestatyczny walc, dałam się wciągnąć.
Tańce w II akcie to nic specjalnego, a już szczególnie raził mnie - w naszej inscenizacji - taniec grecki, do którego muzyka jest przepiękna, a na naszej scenie obrazuje infantylne podrygi mędrca (czyżby to miał być jakiś filozof?), satyra (?) i uskrzydlonej trzpiotki. Gdyby choreografowie w tym miejscy zrezygnowali z własnej, ubogiej inwencji, a znowu "zerżnęli" z Nuriejewa, byłoby znacznie lepiej. Ale nie twierdzę, że tylko jego patetyczne rozwiązania są tutaj wskazane - humorystycznie i z przymrużeniem oka (co w tym wypadku nieudolnie próbowano osiągnąć) opracował ten taniec Roland Petit. Więc jest wiele wyjść, trzeba tylko talentu i pomysłów, żeby z któregoś z nich z powodzeniem skorzystać.

Co do pas de deux..
owca524 napisał/a:
A pdd to osobny temat.Nie wiem jak wy, ale jako jedyne popisało się prawdziwym stylem(no nie wiem jak to określić! klasą?)Przez chwilę miałam wrażenie, że oglądam kawałek wycięty z zupełnie innego baletu.

Bo pas de deux jest w dużej mierze ściągnięte również od.. Nuriejewa. Stąd to wrażenie ;) Tak, mówię, że ściągnięte, a nie zapożyczone, bo w pierwszej części jest bardzo mało zmian, nie będę wymieniać figury po figurze, coda jest już bardziej przerobiona (np. dołożono kręcenie fouettes i piruetów, czego u Nuriejewa nie ma), co do wariacji męskiej to właściwie "skradziona" w całości, wariacja żeńska zmodyfikowana - ale wystarczy spojrzeć na zakończenie, kiedy tancerka musi połączyć obrót z błyskawiczną arabeską - jako przejściem - to już łatwo rozpoznawalny, zastosowany przez niego chwyt.
Co do aspektów wykonawczych - jest trudno, więc starałam się przymykać oko na niedociągnięcia, mam wrażenie, że szczególnie dla solisty dużym wyzwaniem jest partnerowanie tutaj tancerce, wymaga doświadczenia, jest trochę karkołomnych podnoszeń i szybkich przejść "z góry" " na dół", widziałam nawet raz prawdziwego "gwiazdora" ;) który z pewnym wysiłkiem nad tym panował, więc w tym wypadku tym bardziej staram się przykroić kryteria moich ocen na realia warszawskie.. ale nie ukrywam, że patrzę przez pryzmat tego, jak to się tańczy w Operze Paryskiej. Np. wspomniane już łączenie obrotu z arabeską, która powinna być szybkim, ostrym cięciem, w wykonaniu Marii Żuk było trochę rozmyte, nie takie, jak powinno być (cały czas mam przed oczami jak pięknie tańczy to Dorothee Gilbert).
I jeszcze walc kwiatów - mi się akurat bardzo podobał, owszem, niezgranie może zaburzać odbiór, ale wg mnie to dobrze że nasz zespół musi mierzyć się z czymś nawet bardzo trudnym, bo to zdecydowanie ciągnie do góry - poza tym moja cała uwaga skupiała się w tym wypadku na Maksimie Wojtiulu, bardzo eleganckiej Izabeli Milewskiej (chociaż nie Maks jej partnerował) i Aleksandrze Liashenko. Następnym razem będzie mi na pewno zależało na zobaczeniu tego duetu w rolach głównych (tzn. Maksima i Aleksandry).

Sagittaire - Pon Gru 12, 2011 8:47 pm

Wczoraj widziałam po raz drugi- tym razem w obsadzie Klara A. Pietyra, Książę V. Yaroshenko.
Książę bardzo mi się podobał technicznie (wielkie zaskoczenie jak dla mnie, bo jakoś za bardzo nie liczyłam na to). Nie wiem, czy to kwestia tego, ze Maksim był może wymęczony przed premierą, czy tego, że orkiestra wtedy podobno źle zagrała, ale pokusze się o stwierdzenie, ze wczoraj Książę w PDD mi ciut bardziej się nawet podobał niz na premierze. Z tym, ze mówię o samym PDD, ponieważ patrząc całościowo, to Maksim wyrazowo "wymiata" każdego tancerza w Warszawie...
Natomiast Agnieszka moim zdaniem nie powinna byc obsadzana w tej roli, bo to jakaś pomyłka chyba...
Sceny zespołowe wczoraj o niebo lepiej zatanczone niż na premierze (ale to chyba norma, że z każdym kolejnym spektaklem jest coraz lepiej).
Śnieżynki bardzo mi się podobały (w tym solistki). Co prawda nie porazały obłędnie, ale na prawdę bardzo przyzwoicie.
Walc kwiatów równiez miły dla oka przede wszystkim Aleksandra Liashenko, od której osobiście nie byłam w stanie oderwac oczu!!!!!!!
Bardzy fajny taniec jota z N. Fernandez i O Światała - oboje niesamowici - szkoda tylko, że to było takie krótkie...
28 XII jadę na ostatniego mojego Dziadka :)

Kasia G - Wto Gru 13, 2011 10:25 am

Ewa J. napisał/a:
Bo pas de deux jest w dużej mierze ściągnięte również od.. Nuriejewa. Stąd to wrażenie ;) Tak, mówię, że ściągnięte, a nie zapożyczone, bo w pierwszej części jest bardzo mało zmian, nie będę wymieniać figury po figurze, coda jest już bardziej przerobiona (np. dołożono kręcenie fouettes i piruetów, czego u Nuriejewa nie ma), co do wariacji męskiej to właściwie "skradziona" w całości, wariacja żeńska zmodyfikowana - ale wystarczy spojrzeć na zakończenie, kiedy tancerka musi połączyć obrót z błyskawiczną arabeską - jako przejściem - to już łatwo rozpoznawalny, zastosowany przez niego chwyt.


Ewo, po Tobie jako znawczyni baletu światowego nie spodziewałabym sie tak szorstkiego i... dziwnego komentarza. Wystarczy zajrzec do Przewodnika baletowego lub do tekstu o Dziadku w programie do spektaklu żeby przypomniec sobie (nie nie sądzę ze tego nie wiesz), ze podstawą tej wersji choreograficznej Dziadka jest Wajnonen, duzo wczesniej niż Nurejew, to on spopularyzował (równiez dzieki swym uczniom-tancerzom rozjeżdzajacym sie po świecie) e wlasnie wersje opracowana przez siebie ale tez na podstawie radycyjnie przekazywanej w Rosji (Związku Radzieckim) choreografii wg Iwanowa. To własnie Nurejew przeniósł (przekazał oczywiście trochę ozdabiajac) choreografie Wajnonena na Zachód - więc o "ściąganiu" z Nurejewa trudno mówić, chyba żeby tez mówić że on "ściągnął" z Wojnonena a ten z Iwanowa. W choreografiach klasycznych baletów wogóle trudno mówic o "ściąganiu" bo jesli idzie o tradycyjne fragmeny (pas de deux, słynne wariacje, cody, czasem tez walce) to własnie powtarzalnośc ich przez pokolenia stanowi o wartości choreografii. Gdyby choreografowie warszawskiego Dziadka przedstawili jako swoją choreografię Nrejewa od poczatku do kona to mozna by mówic o "ściąganiu" abo nawet plagiacie, ale przenoszenie klasycznych ukłądów choreograficznych XIX i XX wiecznych, tych najbardziej rozpoznawalnych i wywodzących się z tradycji nie jest ściaganiem zapewne. Żeby być dokładna, to takze w popzednim Dziadku warszawskim w układzie Andrzeja Glegolskiego pas de deux w II akcie w ogólnych zarysach i kolejności pas było bardzo podobne, nie było kilku wirtuozowskich podnoszeń, za to była "kołyska" kiedy to solista kołysał partnerka trzymana niemal głowa w dół, ale tez nie zawsze bo gdy tancerka nie była dośc mała nie było to mozliwe :) Tak jak zmienia się często elementy wariacji księcia jesli solista lepiej skacze a gorzej kręci piruety itp. Owszem, pas de deux zaprezentowane w premierowym Dziadku jest co do potraktowania ańca i "stylu" tworzonego przez ozdobniki (to szybkie obrócenie się partnerki do pozy) jest podobne do ogólnego stylu Nurejewa (za którym ja osobiście nie przepadam bo jest zbyt barokowy i psuje mi elegancje przepływu ruchu ale to moje zdanie), natomiast jest to po prostu zwyczajna rzecza w choreografi baletow klasycznych. Nie pisze tego by w jaki kolwiek sposób "bronić" choreografów, bo nie ma takiej potrzeby tylko gwoli wyjasnienia jak to w choreografii bywa. Osobiście chyba raczj ciesze się, ze nie układali własnego pas de deux bo juz całkowicie zabrakło by mi klasycznego ańca w tradycyjnym stylu w tym Dziadku, tego na co czekam - wiem, jestem złym widzem bo oczekuje tego co juz znam, a nie nowości i zaskoczenia ;)

Ewa J. - Wto Gru 13, 2011 9:38 pm

Cytat:
Ewo, po Tobie jako znawczyni baletu światowego nie spodziewałabym sie tak szorstkiego i... dziwnego komentarza. Wystarczy zajrzec do Przewodnika baletowego lub do tekstu o Dziadku w programie do spektaklu żeby przypomniec sobie (nie nie sądzę ze tego nie wiesz), ze podstawą tej wersji choreograficznej Dziadka jest Wajnonen, duzo wczesniej niż Nurejew, to on spopularyzował (równiez dzieki swym uczniom-tancerzom rozjeżdzajacym sie po świecie) e wlasnie wersje opracowana przez siebie ale tez na podstawie radycyjnie przekazywanej w Rosji (Związku Radzieckim) choreografii wg Iwanowa.

Przyznam szczerze, że nie widzę w tym komentarzu nic szczególnie dziwnego. Mówisz, że jest szorstki, a więc masz zapewne na myśli, że to, co napisałam o zapożyczeniach zakrawa w mojej wypowiedzi wręcz na zarzut plagiatu. Cóż, może przypomnę, że nie mówię o zapożyczeniach w całym balecie, ale przede wszystkim o walcu śnieżynek i pas de deux. Widziałam, zdaje się, choreografię Nuriejewa w 4 wykonaniach i dość dobrze pamiętam wspominane przeze mnie fragmenty również w wersji Schayka/Eaglinga. Co najważniejsze - nie kwestionuję tego, że wiele elementów w XIX wiecznych baletach w wersjach różnych choreografów się pokrywa, ale są też elementy różnicujące. A w bardzo charakterystycznym i bardzo rozpoznawalnym, barokowym – jak sama go nazywasz – stylu Nuriejewa, po prostu nie da się ich nie wychwycić i nie wyodrębnić, rzucają się w oczy od razu. To, co on robił - przynajmniej w moim odczuciu - odcina się bardzo grubą kreską od twórczości innych choreografów tworzących własne opracowania klasyki, więcej, można mówić - co jest dość rzadkie - o pewnych figurach, które są charakterystyczne i znamienne dla jego twórczości.
Poza tym choreografie „Dziadka..” (klasyczne rzecz jasna) są o wiele mniej jednolite w porównaniu chociażby do innego sztandarowego dzieła z II poł XIX wieku - „Jeziora łabędziego” (że nie wspomnę o aktach białych).

Widziałam różne inscenizacje, ale po raz pierwszy zdarzyło się, że zestawienie ze sobą dwóch wersji – Nuriejewa i van Schayka/Eaglinga nasunęło mi nieodparte wrażenie, że jedna z nich w jakiś sposób czerpie z drugiej (w tym wypadku jasne jest, że „młodsza” musi czerpać z tej, która powstała wcześniej).
Podam jeszcze jeden przykład (może się nie spodobać, ale nie chodzi tu teraz o to, czy zespół jest niższych czy wyższych lotów, ale o ilustrację). Jeśli ktoś oglądał "Jezioro.." z MCB, to - choć w programie napisane jest, że autorem choreografii jest Victor Smirnov-Golovanov, to nie wiem, czy zaznaczono, że bazuje ona również na wersji Grigorowicza i szeregu innych twórców (bo o "archaicznych" autorach typu Iwanow, Waganowa już nawet nie mówię).
I koniec końców – zaglądanie do Przewodnika nie wystarczy, przeczytanie o pierwowzorze, z którego mógł korzystać Nuriejew i cały zastęp choreografów tworzących dziś własne inscenizacje to nie to samo co obejrzenie.
Właściwie, mogłabym wymieniać poszczególne figury (dla przykładu podałam jedną), ale nie wiem czy takie rozdrabnianie się ma sens i czy kogokolwiek zainteresuje.
Na razie więc podam linki, żeby każdy kto chce mógł sam obejrzeć to, o czym była mowa (niestety jest problem z dłuższymi fragmentami wersji holenderskiej, dlatego jedyne co jest możliwe, to odwołanie się do pamięci osób, które widziały spektakl w Warszawie):

http://www.youtube.com/watch?v=vi_GDbH5CgU - wariacja zatańczona przez Myriam Ould-Braham (jeśli ktoś zna choreografię Nuriejewa w wykonaniu jego i Merle Park to należy zaznaczyć, że finał wariacji jest tam inny - jest krótsza - więc nie można zobaczyć charakterystycznego łączenia obrotu z arabeską)
http://www.youtube.com/watch?v=9HzU5dn5Zr4 - walc śnieżynek
http://www.youtube.com/watch?v=84Fj-jHgsno - Elisabeth Maurin i Laurent Hilaire w pas de deux. Oczywiście, oglądając można zauważyć nie tylko podobieństwa, ale warto się przyjrzeć chociażby wykończeniom póz, ogólnemu majestatycznemu charakterowi tego tańca, na pewno wariacji męskiej i tym samym dostrzec te sekwencje, które są podobne/występują w obu wersjach. Oczywiście można się spierać, ile jest nawiązań, zapożyczeń z Nuriejewa (zwał jak zwał) - lub też że nie ma ich tam wcale - ale pozwolę sobie jeszcze przypomnieć, że Wayne Eagling to przecież ówczesny tancerz Royal Ballet, a Toer van Schayk - jeśli wierzyć jego zapewnieniom - przed stworzeniem własnej choreografii nie widział ponoć żadnej innej inscenizacji "Dziadka..". Wydaje mi się, że w kontekście tej dyskusji to ważne fakty.
I warto jeszcze wspomnieć o tym, że te analogie narzuciły mi się nawet w przypadku dostrzegania diametralnych różnic wykonawczych i interpretacyjnych - Maria Żuk i Robert Gabdullin tańczyli zdecydowanie w manierze bliskiej rosyjskiej szkole, a nagrania z POB, z którymi porównywałam - wiadomo, całkiem inna bajka (cały czas mam na myśli styl, nie wartościuję).
Nie przeczę, że dla kogoś może to być jedynie "obróbka" od dawna już wystawianego spektaklu, ale ja widzę wyraźne nawiązania do Nuriejewa. I nie hiperbolizujmy, bo znawczynią żadną nie jestem, a w tym wypadku napisałam tylko o moich obserwacjach i to wszystko.

Kasia G - Sro Gru 14, 2011 10:09 am

ok, nie hiperbolizujmy :) Chciałam tylko doprecyzować wydźwięk Twojej wypowiedzi, bo ktos nieobyty tak z róznymi inscenizacjami i choreografiami Dziadka mógł odczytac to jako prosty zarzut "plagiatu" - owo "ściągnięcie". Dlatego tak obszernie pozwoliłam sobie wytłumaczyć proces przekazu choreografii "klasycznych" czy raczej "tradycyjnych". Sama zastanawiałam się nad stwierdzeniem Toera van Schayka że wczesniej nie widział żadnego Dziadka do orzechów - wydaje mi sie to wręcz niemożliwe ale cóz - wierzyć trzeba ;) Zwłaszcza, ze w programie bardzo dokładnie wyszczególniono które fragmenty choreografii stworzył jeden z choreografów, a które drugi...
Świetnie że zamieściłaś linki do fragmentów - to daje możliwość porównania bez przeszukiwania Internetu osobom mniej "na-oglądanym", chocby właśnie dlatego, ze po porównaniu dokładnie widac ze akurat niekoniecznie nurejewowskie pas de deux było dla warszawskiego Dziadka wzorem, co najwyżej pewien sposób ozdabiania póz, w warszawie - w poprzednim Dziadku, jak i w obecnym pas de deux - adagio wygląda niemal dokładnie (poza po pozie, pas po pas) tak:
http://www.youtube.com/watch?v=9gz9PG3Fu0g

Ewa J. - Sro Gru 14, 2011 2:51 pm

W porządku, rozumiem Kasiu twoją intencję, możliwe, że mój komentarz mógł zostać odebrany w taki sposób jak o tym mówisz, ale teraz już chyba wiadomo, co kto miał na myśli - to prawda, że takiej zwierciadlanej dokładności, "odbicia" warszawskiego pas w tym Nuriejewa nie ma, tak jak w przykładzie, który teraz przywołałaś, nie mniej jednak są elementy bardzo wyraźnie inspirowane jego stylem, albo bezpośrednio z niego wyciągnięte, charakterystyczne figury, jak również zaczerpnięte dłuższe sekwencje - szczególnie w adagiu, no i oczywiście wspomniana wariacja.

Pozostając w temacie "Dziadka..", ale już nie warszawskiego, wykorzystam jeszcze ten post na poinformowanie o tym, że w najbliższy poniedziałek, 19 na Arte będzie emitowany "Dziadek.." z baletu drezdeńskiego w choreografii Aarona Watkina i Jasona Beechey'a z Jirim Bubenickiem. Za przekazanie tej informacji z dużym wyprzedzeniem dziękuję Blanche, która zawsze uważnie śledzi program i dzięki której szanse na to żeby coś mi umknęło są minimalne :wink:

Ali - Pon Lis 26, 2012 12:20 am

Czyście słyszeli wczoraj wieczorem w TVN24? Najpopularniejsza europejska królowa Małgorzata II, od 40 lat duńska monarchini i znana wielbicielka baletu, osobiście zaprojektowała dekoracje i kostiumy do przedstawienia „Dziadka do orzechów” na scenie Tivoli Concert Hall w Kopenhadze. I mówi o tym cały świat, a nikt nie uznał jej za szaloną, jak ongiś jej XVIII-wiecznego poprzednika Chrystiana VII - tańczącego króla Danii, mecenasa baletu, twórcy duńskiego teatru dworskiego w Christiansborgu. Żądna sensacji TVN24 (podobno oficjalny patron medialny Teatru Wielkiego – Opery Narodowej) poświęciła tej sprawie w najlepszym czasie oglądalności więcej miejsca niż Polskiemu Baletowi Narodowemu w całym roku.

Jaka szkoda, myślę sobie, że nie panuje u nas jakiś następca Stanisława Augusta Poniatowskiego, który tak pięknie wspierał balet w Warszawie: finansował go z własnej szkatuły, bywał na premierach, a nawet sam pisał i poprawiał libretta choreografom. Nie wiem, czy byłoby dzisiaj w Polsce mniej politycznego awanturnictwa, ale z pewnością więcej pożytku dla baletu.

pasztetowa - Sro Gru 05, 2012 2:20 pm
Temat postu: Przyziemnie - cena programu w TW na Dziadku do orzechów
ile kosztuje program w TW? Czy to kwiestia 20 zł czy bliżej 50 zł?
I czy w programie będzie pełna obsada konkretnej grupy występującej w danym przedstawieniu czy raczej ogólnie?
Ew. gdzie mogę zdobyć spis pełnej obsady "mojego" przedstawienia?
Czy jest, któraś z konfiguracji obsady, którą polecilibyście jako najlepszą?
Czy Robert GABDULLIN występuje w Dziadku do orzechów i królu myszy?

venus-in-furs - Sro Gru 05, 2012 5:07 pm

Program zwykle kosztuje maksymalnie 20 zł. Do programu dołączona jest obsada konkretnie na ten dzień, są też bezpłatne druki z obsadą.
Przed spektaklem obsadę na dany dzień możesz sprawdzić na stronie Teatru Wielkiego.
Polecałabym duet Milewska - Woitiul w rolach głównych, ale moim zdaniem żadna obsada nie zawiedzie.
Robert Gabdullin nie jest naszym pełnoetatowym tancerzem, nie wydaje mi się, żeby był planowany jakiś występ gościnny, ale jeszcze to sprawdzę ;)
Według strony TW, na żaden ze spektakli nie ma już biletów, masz jeszcze opcje dobierania obsady? :O

pasztetowa - Czw Gru 06, 2012 12:17 pm

Dziękuję za odpowiedź.
Mam już bilety na Yukę, Vladimira i Adama,
Pani w kasie powiedziała, że dyrekcja zastrzega sobie prawo do zmiany obsady i może się coś zmienić i że jeśli zależy mi żeby zobaczyć kogoś konkretnego mogę się dowiadywać czy zwolniły się jakieś miejsca. Trochę mi szkoda bo mam wymarzone miejsca na parterze :) i żal byłoby to zamieniać na gorsze :) .
Nigdy nie widziałam baletu na żywo i bardzo chciałam być blisko sceny tak aby słyszeć stukanie point i żeby pot na mnie tryskał :) .
Ale gdyby zwolniły się jakieś trochę tańsze bilety na inną obsadę chętnie zobaczę balet jeszcze raz i jeszcze i jeszcze :)

Kasia G - Czw Gru 06, 2012 12:20 pm

chodzi o to, że obsada zawsze może sie zmienić jesli tancerz sie rozchoruje, albo nie daj Boże, złapie kontuzje - tak, jak to sie może zdarzyć każdemu z nas. Jesli nic takiego sie nie staie obsada przewidziana na dany dzień wystąpi
venus-in-furs - Czw Gru 06, 2012 2:00 pm

pasztetowa napisał/a:
Mam już bilety na Yukę, Vladimira i Adama,


Zazdrość brzydkie uczucie, ale muszę szczerze przyznać, że zazdroszczę :)

pasztetowa napisał/a:
Nigdy nie widziałam baletu na żywo i bardzo chciałam być blisko sceny tak aby słyszeć stukanie point i żeby pot na mnie tryskał :) .


Mam dokładnie takie same upodobania :mrgreen: Wolę nie móc objąć wzrokiem całej sceny, ale być blisko szczegółów. Tego żadne dvd nie zastąpi :mrgreen:

Miłego odbioru!

pasztetowa - Pią Sty 18, 2013 10:44 am
Temat postu: z dziennika laika ;)
Nie mam porównania (to był mój pierwszy raz o tańcu trudno mi cokolwiek powiedzieć) :) , ale zachwyciła mnie scenografia (trochę szkoda, że bez choinki, ale było cudnie, żałuje bardzo, że nigdzie w sieci nie ma zdjęć - następnym razem chyba przemycę aparat ;)) .
Czy ktoś z Was orientuje się dlaczego twórcy tej inscenizacji odeszli od umieszczenia akcji w okresie świąt?
Strasznie podobał mi się kostium Króla Myszy :) i tym samym stał się moim ulubionym bohaterem ;)
Jeśli chodzi o taniec... nie wiem jak to ująć, ale chyba czuję niedosyt (za mało, za krótko, za szybko) tłumaczę to tym, że to wydarzenie familijne, akcja musiała trzymać tempo, bo sam spektakl miał być frajdą dla dzieciaczków. Na widowni siedziały nawet 4 latki i faktycznie cały czas były zainteresowane. W przyszłym roku zabieram dzieciaki - miałam błędne przekonanie, że 4 latki są za małe).
Wiem, że to przyziemne sprawy, ale muszę inaczej się uduszę: przeżyłam szok jak zobaczyłam jak wygląda Opera Narodowa (sala, siedzenia, podłoga - głęboki PRL wszystko stare zniszczone - nie wiem dokąd zmierza państwo, któremu szkoda pieniędzy na utrzymanie takich obiektów :( mamy świcunce, grające, funtanny w stolycy - tyle pieniędzy na tandetę, a w Operze Narodowej smutek i żal...
...nie jestem też specjalnym ortodoksem jeśli chodzi o strój, wyznaję zasadę "bez spiny" a i mojego chłopa ciężko wyjąć z jeansów, ale zmechacone polary na wieczornym przedstawieniu jakoś ujmują magii wydarzeniu ;)
Na szczęście artyści wynagrodzili wszystkie niedostatki.
Zarezerwowałam już bilety w pierwszym rzędzie :) na Sen nocy letniej... nie mogę się doczekać.

Kasia G - Pią Sty 18, 2013 7:02 pm

droga pasztetowa, akcja rozgrywa sie jak najbardziej w trakcie Świat - dokładnie w wigilię bo mamy przecież św. Mikołaja i aniołka oraz diabełka które rozdaja prezenty - widzimy w 1 akcie świąteczne spotkanie w mieszczańskim domu w poczatku XIX wieku (czasach napisania basni) a że w tym czasie nie gościła jeszcze na salonach choinka to jej nie ma (tez żałuję).
Co do wyglądu Opery Narodowej to moze nie jest bardzo dobrze ale mysle, ze i nie tak źle - podłoga, krzsła i wykładziny zostały stosunkowo niedawno wymienione - niestey przy 2 tys. widzów na kazdym spektaklu to niszczeje, zwłaszcza jesli nie powala jakoscią wykonania. Poprzednie fotele wytrwały od lat 60tych, po wymianie obecne już sa zniszczone. Ludzie odrywaja od nich numerki miejsc... zenada. Podłoga słaba, wykładziny takze - przydałoby sie zmienić. Reszta to rzeczy trudniejsze do wymienienia a przede wszystkim do odnowienia - historyczne, specjalnie dla opery tkane tkaniny na ścianach korytarzy, kryształki w żyrandolach. Choc oczywiście nic nie usprawiedliwia faktu ze nie jest to robione - brak kasy oczywiście. Dobrze, ze obecnie konczy sie remont elewacji bocznych teatru, ze wymieniono wszystkie ona (1 raz po odbudowie) wymienia się instalacje (takze pierwszy raz od lat 60tych) - na to potrzebne sa kolosalne sumy bo i teatr jest kolosalne

Ali - Sob Sty 19, 2013 12:01 am

Kasia G napisał/a:
...akcja rozgrywa sie jak najbardziej w trakcie Świat - dokładnie w wigilię bo mamy przecież św. Mikołaja i aniołka oraz diabełka które rozdaja prezenty - widzimy w 1 akcie świąteczne spotkanie w mieszczańskim domu w poczatku XIX wieku (czasach napisania basni) a że w tym czasie nie gościła jeszcze na salonach choinka to jej nie ma (tez żałuję)..

To nie tak. :wink: Radzę koleżankom przeglądać jednak streszczenie libretta przedstawienia baletowego, które się ogląda, aby uniknąć nieporozumień i niedosytów. A wszystko wyjaśnia tam przecież już pierwsze zdanie. Wynika z niego jasno, że akcja tego spektaklu rozgrywa się w dniu św. Mikołaja. Przecież nikt nie ubiera i nigdy nie ubierał choinki na mikołajki, czyli na 6 grudnia. Ot i cała filozofia... :smile:

Kasia G - Sob Sty 19, 2013 9:00 am

fakt :) zwracam honor - tak to jest jak sie zmienia libretto tradycyjnego baletu i uwidacznia to w libretcie, którego ktos taki jak ja przecież od dawna nie czyta :))) O tyle to dziwne, ze ten spektakl stara sie być bardzo wiernym powieści Hoffmanna, poza tym jednym szczegółem - szkoda tej magii Świąt.

PS. Jadę na zupełnie odmiennego Dziadka do Kielc to zdam relację

Ali - Sob Sty 19, 2013 3:33 pm

Kasia G napisał/a:
fakt :) ... tak to jest jak sie zmienia libretto tradycyjnego baletu i uwidacznia to w libretcie, którego ktos taki jak ja przecież od dawna nie czyta...

A czytać warto, a nawet wypada, skoro do nas piszą, :smile: i to nie tylko streszczenia librett prezentowanych w teatrze. Wtedy człowiek dowiaduje się np., że owo "libretto tradycyjnego baletu" autorstwa Mariusa Petipa i Lwa Iwanowa w 1892 roku nie miało nic wspólnego z wieczorem wigilijnym. W przeciwieństwie do opowieści Hoffmanna. Jego akcja rozgrywała się wtedy w dniu Nowego Roku, co wynikało zapewne z rosyjskiej obyczajowości tamtych czasów, ale...

Ciekawe jest jednak, że prapremierę w Teatrze Maryjskim przygotowano na dzień 6 grudnia juliańskiego kalendarza (czyli 18 grudnia wg naszego kalendarza), tzn. dokładnie na ichniejszy dzień św. Mikołaja. Fakt, że w praktyce zachodnioeuropejskiej dość powszechnie przemieszczano potem czas akcji na wieczór wigilijny, stąd rodzą się czasem nieporozumienia na widowni w rodzaju: co jest "tradycyjne", a co nie - w tym tęsknoty za choinką. I tutaj właśnie chciało by się powtórzyć za Kasią: "tak to jest jak się zmienia libretto tradycyjnego baletu". Ale ta zmiana "tradycyjnego" czasu akcji z 1 stycznia na "nowo-tradycyjny" 24 grudnia nastąpiła wcześniej i nie jest powiedziane, że trzeba się jej sztywno trzymać.

Moim zdaniem, każde pokolenie twórców ma prawo, a nawet powinno wnosić do inscenizowanych baletów "tradycyjnych" coś własnego, nowego, chroniąc w nich jedynie to, co choreograficznie najcenniejsze. Dlatego nie jestem zawiedziony, że warszawski "Dziadek" rozgrywa się tym razem w dniu św. Mikołaja. I myślę sobie, że twórcy przedstawienia wyciągnęli po prostu oryginalny wniosek z umiejscowienia czasowego petersburskiej prapremiery baletu w dniu 6 grudnia. Ma to sens. :neutral:

Kasia G - Nie Sty 20, 2013 10:02 pm

Ali, dlatego napisałam "tradycyjne" a nie "historyczne" czy "premierowe" - rozróznijmy te pojęcia. Miałam na mysli "tradycje sceniczną" czy tez wykonawcza, która czesto jest silniejsza niż oryginał historyczny (np. Odwoływanie się do historycznej premierowej wersji Jeziora łabędziego nie ma sensu, skoro nie utrwaliła sie na scenach). To miałam na mysli pisząc o tradycji. Nie odmawiam prawa do zmian tego czy owego, natomiast widze w tym tylko to o czym piszą sami widzowie "szkoda ze nie ma choinki". Nie wiem czy ma to po prostu więcej zalet czy wad - owo przeniesienie akcji na dzień Świ. Mikołaja czyli popularne u nas Mikołajki, zwłaszcza że wówczas nie był to dzień obdarowywania sie prezentami tak jak w dniu Bozego Narodzenia (co opisuje Hoffmann w swoim Dziadku do orzechów: W dniu Bozego Narodzenia dzieciom radcy nie wolno było wchodzić do salonu... - własnie dlatego, ze pod choinka przygotowywano prezenty...) - mnie po prostu wydaje się to bardziej bajkowe, tajemnicze i romantyczne, w nastroju "Dziadka do orzechów" - to moje zastrzeżenia.
Reszte programu skrupulatnie przeczytałam :)

pasztetowa - Pon Sty 21, 2013 9:13 am

Dziękuję za wyjaśnienia teraz rozumiem, choć nadal żałuję :)
Faktycznie w streszczeniu w programie stoi jak byk o dniu św. Mikołaja czytałam to przed przedstawieniem, ale byłam tak podekscytowana sama wizytą w Teatrze Wielkim, że chyba jakoś mi umknęło.

Oj ciężko z odbiorem sztuki jak latami oglądało się tylko Magdę M. i inne superprodukcje TVN.
Wstyd mi.
...jak mogłabym się przygotować do odbioru "Snu nocy letniej" poza przeczytaniem samej sztuki? Czy moglibyście mi polecić co mogłabym zrobić żeby nieco poszerzyć horyzonty i przeżywać to bardziej świadomie? Czy program można kupić wcześniej w teatrze tak, żeby sobie na spokojnie przestudiować?

Kasia G - Pon Sty 21, 2013 10:52 am

Program do spektaklu niestety jest dostępny dopiero podczas premiery przedstawienia (czasem drukuje sie do ostatnich chwil i jeszcze "ciepły" przyjeżdża z drukarni). Myslę, że warto poczytać o samym choreografie (troche materiałów znajdziesz w sieci, choc raczej nie po polsku), fragmenciki baletu mozna odnaleźć na youtube. Mozna tez dla kontrastu obejrzeć ten sam temat w innej choreografii (Ashtona) pod tytułem Sen (The Dream), wydany przez serię La scala i w serii Agory (tanio dostępne DVD). Choć moze lepiej nie mieszać estetyk i porównać po fakcie ? :)
pasztetowa - Wto Sty 22, 2013 8:54 am

a gdybym w dniu premiery zjawiła się w teatrze to jest jakiś sposób żeby kupić program (bilety mam na jedno z ostatnich przedstawień)? Dziewczyny z programami stały przed wejściem do sali jak się do nich dostać bez biletu? :)
venus-in-furs - Wto Sty 22, 2013 9:45 pm

Nie jestem pewna, czy w dobrym kierunku myślę :) , ale może nie trzeba przybywać akurat na premierę, tylko np. w dzień po premierze zagadnąć w tej sprawie panią w kasie...? Jeśli jesteś w Warszawie, to można spróbować czegoś takiego. Ale to moje przypuszczenie, Kasia G pewnie jest lepiej poinformowana :smile:
Joanna Bednarczyk - Czw Sty 24, 2013 11:47 am

libretto i opis wersji "Snu..." Neumeiera w j.angielskim.

www.hamburgballet.de/e/_sommer.htm#handlung

PS.Może jedynie brakuje tu podkreślenia, że w tej wersji Tytania królowa elfów jest alter ego Hipolity, tak jak Oberon Tezeusza.

Ewa J. - Czw Sty 31, 2013 12:42 am

Cały balet jest już od dość dawna na youtube: http://www.youtube.com/watch?v=69qDc94KR_k

Wykonanie z 2001r., w rolach Aurelie Dupont, Jean Guillaume-Bart, Marie-Agnes Gillot, Elisabet Maurin, Jeremie Belingard.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group