www.balet.pl
forum miłośników tańca

Szkoła baletowa - Czy rosyjskie szkoły baletowe działają na korzyść baletu?

Kasia :)) - Pon Lis 27, 2006 10:51 pm
Temat postu: Czy rosyjskie szkoły baletowe działają na korzyść baletu?
No właśnie. Temat dosyć kontrowersyjny.
Moim zdaniem i tak i nie.
Tak, gdyż z nich właśnie wychodzą jedne z najlepszych tancerek świata, co znacznie podwyższa poziom i popularność baletu na naszej kuli ziemskiej. Dzsiewczyny uczą się dyscypliny i ciężkiej pracy, by osiągnąć cel.
Jednak nie jest to takie do końca piękne. Z tego co widać i słychać nie są szanowane przez swoich nauczycieli, poniżają je, czasem nawet biją, ogromnymi kosztami płacą uczniowie osb, za możliwosc nauki w tych szkolach. Bo kochaja balet. Tak. I powinni byc za to szanowani. Wiadomo, ze nauczyciel powinien byc obiektywny i konsekwentny. Jednak nie do przesady. Czasami troche to juz przekracza pewne granice, a umysly ludzkie sa naprawde rozne i wiele naprawde wspanialych osob, talentow nie wytrzymuje, co w konsekwencji daje zrezygnacje ze szkoly i swoich marzen, utracenie talentu.
Mysle, ze rygor jak rygor, ale lekko poblazliwy (tak, tak, wiem, oksymoron, mam jednak nadzieje, ze wiecie o co mi chodzi ;) )

a jakie jest wasze zdanie na ten temat?

karolinkaaa - Wto Lis 28, 2006 9:42 am

Kasiu całkowicie się z Tobą zgadzam.Ale..w Rosji tak już jest(i tu nie chodzi tylko o balet ale o wszystko)i tancerki doskonale zdają sobie z tego sprawe..Tak przez tamte szkoły można znienawidzić balet..ale..gdyby tam tak nie było może nie byłoby takich wspaniałych tancerek.W Rosji jestes strasznie ciężko..Ale jeśli Ci się uda..będziesz naprawdę dobra i ukończysz osb to wtedy Ty jesteś wielbiona tam.
Pozdrawiam

milton - Wto Lis 28, 2006 2:16 pm

Ja się podpisuję obiema rękami systemem szkolnictwa baletowego radzieckiego a teraz rosyjskiego( chyba od tego czasu sie niewiele zmieniło). Niestety, piękno rodzi się w bólu a szkoła baletowa to nie jest miejsce rozrywki. Ja sposób traktowania uczniów w rosyjskich szkołach baletowych widzę z zupełnie innej perspektywy. Oni te osóby hartują, i ci co wytrzymają napewno sobie świetnie w życiu poradzą. Upadek z niska boli znacznie mniej niż z wysoka. Lepiej zrezygnować po 2 czy 3 latach, niż "zmarnować" 6 czy 8 lat i stwierdzić że to właściwie nie to co chcę robić w życiu. A jak nawet takie osoby skończą osb to może się zdarzyć że trafią do zespołu gdzie kierownik czy choreograf będzie autorytarnym tyranem takim jest ten który umarł na początku filmu Ostatni Taniec (znaczna część taka jest zresztą) i przez to w ogóle zrezygnują. I zostaną "na lodzie" i bez wykszatłcenia, nienawidząc tańca, gdzie niestety jest potrzebna bardzo silna psychika Stąd się bierze ten sposób traktowania swoich uczniów (pewnie cześć nazwie to znęcaniem). Zresztą nie tylko. On wynika również ze zwykłego SZACUNKU. Nauczyciel się w pełni poświęca i angażuje w to co robi. I chce jak najlepiej, używając wszystkich możliwych środków, żeby wyciągnąć jak najwięcej z telentu i zdolności danej osoby. A jeżeli taka osoba z talentem rezygnuje to trudno. I tak by z niej nic nie było, bo sam talen to 1%, a reszta to ciężka praca. I szkoda, że Polska jest tak ślepo zapatrzona na zachód, gdzie nie ma takiej dyscypliny, nauczyciele się znacznie mnie angażują no i nie oszukujmy się, poziom jest nieporównywalnie niższy niż na wschodzi. Ja bym w każdym bądź razie chciał (i pewnie zdecydowana większość z was) uczyć się właśnie w takiej typowej rosyjskie szkole.
Kasia :)) - Wto Lis 28, 2006 2:58 pm

Cytat:
tancerki doskonale zdają sobie z tego sprawe..


tak, ale czy maja wybor? slaby...

Cytat:
Ale jeśli Ci się uda..będziesz naprawdę dobra i ukończysz osb to wtedy Ty jesteś wielbiona tam.


i to je pewnie mobilizuje, jednakze gdyby system byl troche delikatniejszy tancerki rowniez wychodzilyby bardzo dobre, a byloby ich po prostu wiecej.

Cytat:
Niestety, piękno rodzi się w bólu a szkoła baletowa to nie jest miejsce rozrywki


tak, ale nie musi to byc tez miejsce tortur... psychicznych i nawet fizycznych

Cytat:
Oni te osóby hartują, i ci co wytrzymają napewno sobie świetnie w życiu poradzą.


gdy zostanie im zniszczona psychika i radosc zycia?

Cytat:
Lepiej zrezygnować po 2 czy 3 latach, niż "zmarnować" 6 czy 8 lat i stwierdzić że to właściwie nie to co chcę robić w życiu


a jak nie zmarnowac, ale wypracowac ciezka praca? nie przechodzaca granic wytrzymalosci niektorych ludzi?

Cytat:
A jak nawet takie osoby skończą osb to może się zdarzyć że trafią do zespołu gdzie kierownik czy choreograf będzie autorytarnym tyranem takim jest ten który umarł na początku filmu Ostatni Taniec (znaczna część taka jest zresztą) i przez to w ogóle zrezygnują


jesli beda mieli na to sily to wytrzymaja. beda juz wtedy starsze i bardziej wyksztalcone w tym kierunku, oraz rozwiniete umyslowo. dorosle osoby lepiej wiedza czego chca od tych mlodszych[choc niezawsze]
bohaterzy ostatniego tanca wcale nie byli zachwyceni swoim nauczycielem i zrezygnowali z tanca, obrzydzil im go w pewien sposob

Cytat:
On wynika również ze zwykłego SZACUNKU


szacunku?! kogo do kogo?

Cytat:
Nauczyciel się w pełni poświęca i angażuje w to co robi. I chce jak najlepiej, używając wszystkich możliwych środków, żeby wyciągnąć jak najwięcej z telentu i zdolności danej osoby


tylko ze niezawsze ta osoba ma na tyle odporna psychike by z nim wytrzymac :? i wtedy talenty sie MARNUJA

Cytat:
A jeżeli taka osoba z talentem rezygnuje to trudno. I tak by z niej nic nie było, bo sam talen to 1%, a reszta to ciężka praca.


talent i praca dziela sie miedzy siebie po polowie- 50 na 50%
ciezko pracowac a sie torturowac to dwa zupelnie oddzielne tereny.

Cytat:
I szkoda, że Polska jest tak ślepo zapatrzona na zachód, gdzie nie ma takiej dyscypliny, nauczyciele się znacznie mnie angażują no i nie oszukujmy się, poziom jest nieporównywalnie niższy niż na wschodzi.


I dobrze, ze nie jest u nas tak jak w rosji, na zachodzie rowniez wyrastaja wspaniale osobowosci dzieki wspanialym nauczycielom z odpowiednim podejsciem

Cytat:
Ja bym w każdym bądź razie chciał (i pewnie zdecydowana większość z was) uczyć się właśnie w takiej typowej rosyjskie szkole.


w zyciu! i nie zapominaj, ze nauke w osb zaczyna sie w wieku lat 9 :?

karolinkaaa - Wto Lis 28, 2006 4:56 pm

Szkoły w Rosji są naprawdę dla najbardziej wytrwałych.
I do tego dla tych,którzy mają wrodzone umiejętności.
Rosja jest potęgą.Ich balet jest przepiękny..I niestety wytrzymują to najlepsi.No tak juz jest.

Kasia :)) - Wto Lis 28, 2006 5:56 pm

najlepsi w nogach czy najlepsi w psychice? bo to roznica.
.:Agga:. - Wto Lis 28, 2006 6:02 pm

milton napisał/a:
I szkoda, że Polska jest tak ślepo zapatrzona na zachód, gdzie nie ma takiej dyscypliny, nauczyciele się znacznie mnie angażują no i nie oszukujmy się, poziom jest nieporównywalnie niższy niż na wschodzi. Ja bym w każdym bądź razie chciał (i pewnie zdecydowana większość z was) uczyć się właśnie w takiej typowej rosyjskie szkole.


Ja uwazam ze jest odwrotnie, patrzac na Polskie OSB widzimy jaki jest rygor, jak czesto rodzice posza o nieodpowiednich zachowaniach pedagogow, o tym ze dzieci czesto slysza ze nie nadaja sie do baletu. Przez to ze Polska byla z Rosja zwiazana przez jakis czas nasze szkoly sa podobne do Rosyjskich (podobne - nie takie same).
Bardzo dobrze ze w Rosji jest taki poziom, tanczyc beda mogly te osoby ktore sobie z tym poradza i przejda przez rosyjskie szkoly. Wtedy beda tymi najlepszymi. Uwazam ze tancerki i tancerze rosyjscy sa najlepsi w swoim zawodzie, inne narodowosci im poprostu nie dorownuja, a to dlatego ze tancza tylko ci najlepsi.

Julia-Tancerka - Wto Lis 28, 2006 7:08 pm

Ja tam Rosji nie mam nic do zażucenia (pod względem baletu)... Wprawdzie to Francja i Włochy są klebkami baletu. Ale to własnie rosyjscy tancerze i ewentualnie nauczyciele włożyli najwiekszy wkład w technike uwczesnego baletu np. Agrypina Waganowa... Rosyjsie Imperialne Szkoły wykształciły tak znanych - już zmarłych tancerzy...

Filmik z Rosyjskiej szkoły baletowej "VAGANOVA" - na filmie widac tylko same zalety jak to w Rosji:

http://www.youtube.com/watch?v=XPROv6MEli8

P.S Za jakiś czas będe musiała się z wami pożegnać na długa chyba ze kupie sobie laptopa ( notebooka ) :(

Spójrzcie na wyraz twarzy dziewczyny w 3:35 min.

gonia - Wto Lis 28, 2006 10:37 pm

ja popieram akrolinkeee- dziewczyny wiedziały, co robią, wiedziały, że rosyjskie osb to nie przelewki...
Joanna - Wto Lis 28, 2006 10:38 pm

milton napisał/a:
Ja się podpisuję obiema rękami systemem szkolnictwa baletowego radzieckiego a teraz rosyjskiego( chyba od tego czasu sie niewiele zmieniło). Niestety, piękno rodzi się w bólu a szkoła baletowa to nie jest miejsce rozrywki. Ja sposób traktowania uczniów w rosyjskich szkołach baletowych widzę z zupełnie innej perspektywy. Oni te osóby hartują, i ci co wytrzymają napewno sobie świetnie w życiu poradzą. Upadek z niska boli znacznie mniej niż z wysoka. Lepiej zrezygnować po 2 czy 3 latach, niż "zmarnować" 6 czy 8 lat i stwierdzić że to właściwie nie to co chcę robić w życiu. A jak nawet takie osoby skończą osb to może się zdarzyć że trafią do zespołu gdzie kierownik czy choreograf będzie autorytarnym tyranem takim jest ten który umarł na początku filmu Ostatni Taniec (znaczna część taka jest zresztą) i przez to w ogóle zrezygnują. I zostaną "na lodzie" i bez wykszatłcenia, nienawidząc tańca, gdzie niestety jest potrzebna bardzo silna psychika Stąd się bierze ten sposób traktowania swoich uczniów (pewnie cześć nazwie to znęcaniem). Zresztą nie tylko. On wynika również ze zwykłego SZACUNKU. Nauczyciel się w pełni poświęca i angażuje w to co robi. I chce jak najlepiej, używając wszystkich możliwych środków, żeby wyciągnąć jak najwięcej z telentu i zdolności danej osoby. A jeżeli taka osoba z talentem rezygnuje to trudno. I tak by z niej nic nie było, bo sam talen to 1%, a reszta to ciężka praca. I szkoda, że Polska jest tak ślepo zapatrzona na zachód, gdzie nie ma takiej dyscypliny, nauczyciele się znacznie mnie angażują no i nie oszukujmy się, poziom jest nieporównywalnie niższy niż na wschodzi. Ja bym w każdym bądź razie chciał (i pewnie zdecydowana większość z was) uczyć się właśnie w takiej typowej rosyjskie szkole.


A skąd, obecnie za najlepsza uwazana jest Opera Paryska i jej szkola, i dzisiaj w ogole najlepsze teatry to jeszcze The Royall Ballet i American Ballet Theatre - czyli typowy Zachód. Oni tam mają niesamowity poziom, niesamowitą technikę, a przy tym taką 'lekkość' tańczenia, płynność. Ma się wrażenie, że oni tym tańcem oddychają, a nie wykonują sztywno układy, byle wyżej podnieść nogę czy zrobić większy ponadszpagat w skoku. Zresztą i jeśli chodzi o szkolnictwo zachodnie to się inaczej podchodzi do ucznia, uczy się go i pozwala mu się t a ń c z y ć, a nie tylko perfekcyjnie powtarzać pewne trudne elementy.

Druga rzecz - nie można traktować dzieci jako 'małych dorosłych'. To, co dorosłemu z ukształtowaną osobowością, samoświadomością i wyrobionymi poglądami nie zaszkodzi, tylko wstanie, otrzepie się i pójdzie dalej, to w stosunku do dziecka nie zawsze się sprawdza. Podstawy pedagogiki.
Poza tym, to się tak wydaje patrząc z zewnątrz, że fajnie jak nauczyciel w ten sposób mobilizuje. Ale naprawdę jeśli pracuje z pedagogiem, który w kółko powtarza, że uczeń jest beznadziejny i że stać go na więcej (mimo, iż ten się stara, ile może), albo nawet obrażanie i metody siłowe - wierz mi, że to wcale nie mobilizuje. Jest wręcz odwrotnie, pojawia się uczucie żalu, poczucie niesprawiedliwości i krzywdy (typowy mechanizm karania - pedagog jako osoba, która ma władzę, i której nie można się przeciwstawić), itd. Jest grupa osób, która dobrze reaguje na tego typu metody, ale takich jest mniejszość. Moim zdaniem nie warto, są lepsze i skuteczniejsze metody. Nie mówię tutaj o pobłażliwości, a o bardziej 'ludzkim' podejściu.

Prawdą jest natomiast, że to zawód trudny i ciężki, i potem po szkole często wcale nie jest lepiej, jest masa ludzi sfrustrowanych, z którymi trzeba pracować, i z tym też trzeba sobie jakoś umieć poradzić.
Jeszcze coś dodam, bo właśnie mi się nasunęło, trochę pdo wpływem postu Kasi. Bo właśnie to jest tak, że inaczej się traktuje siebie jako ucznia - który jeszcze niewiele umie, a inaczej jako kogoś, kto już ma pewne umiejętności. I jeśli nauczyciel mówi np. uczennicy, że jest beznadziejna i nic z niej nie będzie (rzekomo żeby ją zmobilizować :? ), to ona jako osoba, która d, są piero nabywa świadomości siebie jako tancerki, inaczej to potraktuje niż doświadczona tancerka, która sama wie, ile umie i potrafi ocenić, na ile te słowa są trafne - takie negatywne uwagi nie budują wtedy jej 'tożsamości tanecznej', są tylko czyimś subiektywnym komentarzem tego, co już umie.

Czajori - Wto Lis 28, 2006 11:32 pm

Kilka postów nie na temat usunięto.
Bajaderka - Wto Lis 28, 2006 11:32 pm

A mi się wydaje, że Julia Tancerka troszkę fantazjuje. No wiecie, wątpie żeby ktokolwiek w Krakowie miał takie prywatne lekcje- z nauczycielem z właśnie Royal Ballet School (gdzies Julia o tym wspominała) - o tym już dawno byłoby bardzo głośno. A pozatym wątpie też w to, żeby cwiczyła 5 godzin dziennie samej klasyki-nie dałaby rady!
Noi jeszcze że przenosi się do Royal Ballet School....

Bajaderko kochana, wycięłam już dyskusję na wspomniany przez Ciebie temat... nie róbmy offtopu w bardzo ciekawym wątku!

milton - Sro Lis 29, 2006 12:22 am

No fajnie że wymieniacie np royal ballet i szkołę przy nim a ani słowa np o kirov'ie i akademii Waganowej jako najlepsze ( no właśnie....w czym szkoły przy kirov'ie i bolshoi są gorsze od tych przy royal i abt). Nie ma jak obiektywizm.

cytuję: a jak nie zmarnowac, ale wypracowac ciezka praca? nie przechodzaca granic wytrzymalosci niektorych ludzi?
Jezeli ktoś ma talent ale nie jest odpowiednio pracowity i wytrzymały psychicznie to śmiem twierdzić że z tej osoby i tak nic nie będzie. A już napewno w świecie baletu klasycznego, bo na dobrą sprawę cała rozmowa kręci się wokół tego. Szczególnie w młodym wieku niezbędna jest dyscyplina, bo bez niej nic nie będzie. Ktoś miał bardzo mądry cytat jako podpis...."talent to praca". Święte słowa.

Z tymi proporcjami talent praca to może trochę przesadziłem, Miało być w sumie 10% talent a 90% ciężka prace. Ale proporcje pół na pół są dla mnie nonsensem i mrzonką.

kolejny cytat: "ciezko pracowac a sie torturowac to dwa zupelnie oddzielne tereny"........no to już jest kompletne bzdura. szczególnie na tym forum. Osoby które chodzą do tych szkół chcą tańczyć ZAWODOWO, i chcę osiągnąć SUKCES w tej branży. A można go osiągnąć tylko "torturowaniem się". Zresztą wiesz.....zależy co uważasz za torturowanie.....dla "normalnej" osoby zwykły szpagat to jest torturowanie, a dla takiej rosjanki normą są nadszpagaty. Sam w sobie taniec na pointach jest już z pewnych punktów widzenia samookaleczniem się. W ogóle przecież klasyka jest czymś absolutnie nienaturalnym i to co jest uznawane za piękne jest z punktu widzenie lekarze DEFORMACJĄ, którą na marginesie zazwyczaj osiąga się właśnie przez "torturowanie się.

Co do filmu ostatni taniec: po pierwsze zrezygnowała przez wykończenie psychiczne tylko jedna bohaterka czego zresztą podświadomie żałowała. Pozostali byli szczęśliwi z faktu tańczenia (chociaż napewno cierpieli fizycznie, w to chyba nikt nie wątpi) Po drugie bardzo jednoznaczna była reakcja tancerzy na wieść o jego śmierci. Oni nie byli szczęśliwi że skończyła się tyrania kata, ani nawet nie byli smutni że poprostu ktoś zmarł. Oni byli zrozpaczeni. Dlaczego? Ponieważ umarł ktoś bardzo ważny dla nich......który angażował się w pełni w to co robi i chciał dla nich jak najlepiej, i miał osiągnięcia za które na pewno wszyscy byli mu bardzo wdzięczni ( mówię o tancerzach).


Od razu przepraszam za offtop......przy całej tej rozmowie przypomina się się główna bohaterka filmu w rytmie hip-hopu 2.....Ja byłem zażenowany jej zachowanie po giselle.......właśnie przez takie podejście marnują się talenty ( pewnie w 3 części będzie miała gromadkę dzieci, jakąś nędzna szkółkę hip hopu i będzie sfrustrowana ty, że zmarnował swój talent)

Podsumowując: nie da się pewnych rzeczy ze sobą pogodzić a klasyka wymaga absolutnego poświęcenia.
p.s. no chyba że mamy zamiar zajmować się nią dla rozrywki i rekreacyjnie......ale to już chyba nie miejsce na takie takie dyskusje bo to nie ma już nic wspólnego z rosyjskimi szkołami baletowymi;))[/img]

Joanna - Sro Lis 29, 2006 2:00 pm

Milton, to nie jest dokładnie tak jak piszesz. To znaczy tworzyć sobie teorie o każdy może, ale nie wszystkie się potem sprawdzają w prtaktyce.

Cytat:
Szczególnie w młodym wieku niezbędna jest dyscyplina, bo bez niej nic nie będzie. Ktoś miał bardzo mądry cytat jako podpis...."

Dyscylina tak, ale nie do przesady. Jak już pisałam, nie można traktować DZIECI jako 'trochę mniejszych dorosłych' - nie można przekładać na nie odporności dorosłej, ukształtowanej już psychiki, i ustawiać je jak małe żołnierzyki.
Poza tym inna kwestia - czasy się zmieniają. To, co było dobre kiedyś, kiedy był inny ustrój, inne podejście ludzi do siebie (np. relacje rodzic - dziecko, podwładny - pracodawca, itd.), niekoniecznie musi być dobre teraz, kiedy i relacje społeczne są inne. Wtedy taka dyscyplina jak sprzed x lat, jest po prostu reliktem.

Cytat:
kolejny cytat: "ciezko pracowac a sie torturowac to dwa zupelnie oddzielne tereny"........no to już jest kompletne bzdura. szczególnie na tym forum. Osoby które chodzą do tych szkół chcą tańczyć ZAWODOWO, i chcę osiągnąć SUKCES w tej branży. A można go osiągnąć tylko "torturowaniem się". Zresztą wiesz.....zależy co uważasz za torturowanie.....dla "normalnej" osoby zwykły szpagat to jest torturowanie, a dla takiej rosjanki normą są nadszpagaty.


Nie chodzi o to, czy szagat jest torturowaniem czy nie, bo wiadomo że nie jest, ponadszpagat również nie. Chodzi natomiast o sposób traktowania uczniów, podejście do nich, i np. sposób, w jaki uczą oni tego szpagatu (czy czegokolwiek innego). Bo samo rozciągnięcie w sobie nie jest ani torturą, ani niczym niezwykłym w balecie, to nie o to chodzi.
Natomiast czym innym jest, kiedy nauczyciel wyzywa, bije, miesza z błotem (rzekomo po to, by 'zmobilizować' :? ) - to nazwiemy torturą.

Dla mnie np. tancerki rosyjskie czesto mając świetne warunki tańczą zbyt technicznie, jakby 'bez ducha', zbyt sztywno - jest to po prostu pewien model nauczania u nich obowiązujący. Ma być dokładnie każdy paleuszek i już. Na Zachodzie jest inaczej - to, jak w danym momencie będzie ustawiona dłoń, zalezy wiele od tancerki, od tego jak czuje taniec i daną wariację, itd.

Widać nie miałeś nigdy do czynienia z takim pedagogiem, choreografem czy reżyserem. Nie wiesz, jak się pracuje będąc przyrównanym do roli żołnierzyka w szeregu, który ma perfekcyjnie wykonywać polecenia, zwykle b. trudne technicznie i nie ma prawa się pomylić. I zawsze bez najdrobniejszej nawet pochwały, a za to cała masa epitetów :? .
Ja przez trzy lata pracowałam z taką osobą - za każdym razem mówiłam sobie 'jak przeżyje tego faceta, to ze wszystkim dam sobie sobie'. Co okazało się w rzeczywistości... nieprawdą. Bo to wcale nie przygotowywuje na takie sytuacje w życiu. Ja się owszem, nauczyłam dyscypliny (dyscypliny ciała również), i zrobię coś, nawet jak padam ze zmęczenia, bez gadania, bo trzeba i już. Ale to z drugiej strony zabija coś w człowieku, teraz pracując z kimś innym b. trudno mi wykazać własną inwencję, wdać w dyskusję, a przede wszystkim dużo czasu zajęło mi zrozumiemie, że w ruchu nie chodzi o to, aby go wykonać perfekcyjnie, bo to jeszcze nie jest taniec, i że pracuję dla siebie, a nie dla pedagoga czy tego, który siedzi i wydaje z rezyserki polecenia.

I wracając do Rosji - co z tego, że te tancerki mają idealne ciała, wysokości, wygięcia, technikę. Na dłuższą metę oglądanie idealnych robotów jest po prostu męczące. Wyczyn zachwyca tylko przez krótką chwili, po czym się nudzi, jak w cyrku. Żeby zaciekawić, potrzebne są emocje, 'oddech', a tego często w rosyjskim balecie brakuje, przynajmniej mnie - nawet widać, że tancerka by chciała, ale nie jest w stanie przebić się przez tę jej formę. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, ale ile? Kilkanaście nazwisk na tak ogromny kraj, jakim jest Rosja?...

Kasia :)) - Sro Lis 29, 2006 4:30 pm

Cytat:
Bardzo dobrze ze w Rosji jest taki poziom, tanczyc beda mogly te osoby ktore sobie z tym poradza i przejda przez rosyjskie szkoly


i tym sposobem wyrabia się głupie stwierdzenie, że taniec to przede wszystkim ogromna praca, trud i poświęcenie

Cytat:
Wtedy beda tymi najlepszymi


niekoniecznie. nie wiesz, jakie by byly, gdyby nauczyciele podchodzili do nich inaczej

Cytat:
Uwazam ze tancerki i tancerze rosyjscy sa najlepsi w swoim zawodzie, inne narodowosci im poprostu nie dorownuja, a to dlatego ze tancza tylko ci najlepsi


przede wszystkim dlatego, ze balet ma tam ogromna popularnosc. nie moga sie pochwalic wybitnymi naukowcami, ale moga sie pochwalic tancem. niekoniecznie dlatego, ze przechodza tylko najlepsze jednostki. jak wiemy w rosji panuje bieda i wielu dzieciom oplaca sie po prostu isc do szkoly baletowej lub ida tam, bo wiekszosc idzie... co wcale nie znaczy, ze tego nie kochaja. u nas w polsce przeciez tez jest wiele osob ktore z kolei kochaja balet a nie ida do szkoly baletowej ze wzgledu na jej taka... niedostepnosc. w tamtym kraju naprawde ogromne ilosci osob ida na balet i wiele z nich jest naprawde bardzon utalentowanych i kochajacych to co robia, a jednoczesnie nie traktujacych tego jako jedynie ciezka i gorzka prace, a przyjemnosc, bo to jest przeciez najwazniejsza sprawa w tancu

Cytat:
Ja tam Rosji nie mam nic do zażucenia (pod względem baletu)... Wprawdzie to Francja i Włochy są klebkami baletu. Ale to własnie rosyjscy tancerze i ewentualnie nauczyciele włożyli najwiekszy wkład w technike uwczesnego baletu np. Agrypina Waganowa... Rosyjsie Imperialne Szkoły wykształciły tak znanych - już zmarłych tancerzy...


czemu tylko zmarlych? wielu jeszcze zyje. wcale nie przecze, ze rosyjskie baletnice sa kiepskie, nie o to mi chodzi i nie o tym mowa, julio..

Cytat:
ja popieram akrolinkeee- dziewczyny wiedziały, co robią, wiedziały, że rosyjskie osb to nie przelewki...


a czy chcac tanczyc mialy wybor?

Cytat:
Zachód. Oni tam mają niesamowity poziom, niesamowitą technikę, a przy tym taką 'lekkość' tańczenia, płynność. Ma się wrażenie, że oni tym tańcem oddychają, a nie wykonują sztywno układy, byle wyżej podnieść nogę czy zrobić większy ponadszpagat w skoku. Zresztą i jeśli chodzi o szkolnictwo zachodnie to się inaczej podchodzi do ucznia, uczy się go i pozwala mu się t a ń c z y ć, a nie tylko perfekcyjnie powtarzać pewne trudne elementy.


podpisuje sie pod tym obiema rekami ;) nie oznacza to wcale jednak, ze wszystkei rosyjskie baletnice tancza bez wyrazu. :)
jednak, tak jak pisze joanna, z innym, zachodnim podejsciem baletnice maja w sobie "to cos" oraz czerpia i widac to po nich, przyjemnosc z tanca.

Cytat:
Druga rzecz - nie można traktować dzieci jako 'małych dorosłych'. To, co dorosłemu z ukształtowaną osobowością, samoświadomością i wyrobionymi poglądami nie zaszkodzi, tylko wstanie, otrzepie się i pójdzie dalej, to w stosunku do dziecka nie zawsze się sprawdza. Podstawy pedagogiki.


dokladnie. tak jak juz wyzej wspomnialam, dziecko ma 9 lat decydujac sie na szkole. przypomnijcie sobie siebie w tym wieku. w ogole nie podjeliscie sie wtedy nauki w osb, a teraz oceniacie, ze to sie da wytrzymac. takiemu malemu dziecku latwo poszarpac psychike.

Cytat:
Poza tym, to się tak wydaje patrząc z zewnątrz, że fajnie jak nauczyciel w ten sposób mobilizuje.


pod tym to w ogole podpisuje sie wszywstkimi wlosami z glowy. wiele osob tak naprawde nie wie, jak wyglada praca z takim pedagogiem przez dluzszy czas. wierzcie mi, to wcale nie jest mobilizujace, a wrecz demobilizuje osobe z zapalem

Cytat:
Ale naprawdę jeśli pracuje z pedagogiem, który w kółko powtarza, że uczeń jest beznadziejny i że stać go na więcej (mimo, iż ten się stara, ile może), albo nawet obrażanie i metody siłowe - wierz mi, że to wcale nie mobilizuje. Jest wręcz odwrotnie, pojawia się uczucie żalu, poczucie niesprawiedliwości i krzywdy (typowy mechanizm karania - pedagog jako osoba, która ma władzę, i której nie można się przeciwstawić), itd.


tutaj mozecie mi uwierzyc. przeszlam to i potwierdzam(moze oprocz metod silowych ale reszta sie zgadza). kompletnie demobilizuje czlowieka, a wrecz odstrasza od baletu i tanca. ja chcialam zrezygnowac. zreszta wiekszosc z was wie o co chodzi ;) i uwierzcie mi, pozostawia to ogromny i wielki slad w umysle. ja np niby teraz nie przejmuje sie gdy nauczyciel mi powie cos takiego.. ale.. nie potafie sie juz przy nim starac i wczuwac z calych sil, bo choc mam do tego checi i mowie, ze przeciez moge to zrobic, nie dam rady.
po prostu uwierzcie, ze to naprawde niszczy czlowieka.

Cytat:
Jest grupa osób, która dobrze reaguje na tego typu metody, ale takich jest mniejszość. Moim zdaniem nie warto, są lepsze i skuteczniejsze metody. Nie mówię tutaj o pobłażliwości, a o bardziej 'ludzkim' podejściu.


wiadomo, ze nauczyciel musi byc konsekwentny i wymagajacy, ale musi byc tez takim dobrym kolega, ktory nie tylko nakrzyczy, gdy sie cos zle robi, ale tez pomoze, gdy cos nie wychodzi...

Cytat:
Prawdą jest natomiast, że to zawód trudny i ciężki, i potem po szkole często wcale nie jest lepiej, jest masa ludzi sfrustrowanych, z którymi trzeba pracować, i z tym też trzeba sobie jakoś umieć poradzić.


tak mi po tej wypowiedzi przyszlo do glowy cos a'propos posta miltona jeszcze. podales jako przyklad film ostatni taniec i nauczyciela glownej trojki bohaterow. a ja ci powiem ze takich nauczycieli by nie bylo, gdyby ich samych do tanca nie przygotowal ktos podobnego pokroju. gdyby wiec temu zaradzic, zespoly bylyby tak samo dobre badz jezszcze lepsze, a balet nabralby wiekszych wartosci i zblizalby do siebie wiecej osob, nie odstraszajac jakims strasznym, wrecz chorobliwym rygorem.

z reszta postu joanny zgadzam sie co do literki :)

Cytat:
cytuję: a jak nie zmarnowac, ale wypracowac ciezka praca? nie przechodzaca granic wytrzymalosci niektorych ludzi?
Jezeli ktoś ma talent ale nie jest odpowiednio pracowity i wytrzymały psychicznie to śmiem twierdzić że z tej osoby i tak nic nie będzie. A już napewno w świecie baletu klasycznego, bo na dobrą sprawę cała rozmowa kręci się wokół tego. Szczególnie w młodym wieku niezbędna jest dyscyplina, bo bez niej nic nie będzie. Ktoś miał bardzo mądry cytat jako podpis...."talent to praca". Święte słowa.


bajaderka miala taki podpis.
poza tym wlasnie w twoim poscie widac jak na tacy, ze zdanie o balecie wyrobilo sie jedno-"nie jestes wytrzymaly psychicznie-nie tanczysz, bo taniec rozszarpie ci psychike i zniszczy jako czlowieka". jak dlamnie to tragedia i kompletna bzdura. a z tym powinno sie walczyc.

Cytat:
Z tymi proporcjami talent praca to może trochę przesadziłem, Miało być w sumie 10% talent a 90% ciężka prace. Ale proporcje pół na pół są dla mnie nonsensem i mrzonką.


jezeli tak twierdzisz, napisz dlaczego. dla mnie bez talentu, tylko z sama praca dobrym tancerzem nie bedziesz, ale rowniez z talentem bez zadnej pracy nim nie zostaniesz. obie te wartosci sa bardzo wazne.

Cytat:
Osoby które chodzą do tych szkół chcą tańczyć ZAWODOWO, i chcę osiągnąć SUKCES w tej branży. A można go osiągnąć tylko "torturowaniem się".


heh, mam rozumiec, ze aby byc dobra tancerka najpierw musze przejsc przez jaskinie kolczatek z psychika na wierzchu? :?

Cytat:
dla "normalnej" osoby zwykły szpagat to jest torturowanie, a dla takiej rosjanki normą są nadszpagaty


szpagat torturowaniem? nieee... to sie wypracowuje na poczatku. no, chyba ze masz na mysli docisniecie na sile osoby do ziemi juz na pierwszych lekcjach. temu bym byla calkowicie przeciwna.

Cytat:
Sam w sobie taniec na pointach jest już z pewnych punktów widzenia samookaleczniem się


ale o tym wie kazdy, ze baletnice tancza na pointach. zreszta tu nikt nie kaze im tanczyc na boso i bez wkladek by sie jeszcze bardziej pokrwawily i zobaczyly jaka maja slaba skore, a wymyslane sa coraz to lepsze sposoby, by chronic stopy przed uszkodzeniami.

Cytat:
chciał dla nich jak najlepiej


czy aby na pewno? on chcial dobrze tez dla siebie i dla tanca. zreszta to kontrowersyjny temat i nie tutaj na niego miejsce.
tak to wlasnie jest. zsrezygnowala i zalowazala, gdyz kochala taniec, a psychika po prostu ja wykonczyla mimo tak wielkich zdolnosci i techniki! zauwaz tez, ze gdy w filmie tancza z zupelnie odmiennymi osobami od ich nauczyciela, sa duzo bardziej szczesliwi a taniec daje im duzo wiecej poczucia wlasnej wartosci
nie wiem tez, czy byli mu wdzieczni. mysle ze do konca go wrecz nie cierpieli, kochali tylko to, ze tak duzso tanczyli i w tak waznych miejscach

Cytat:
Podsumowując: nie da się pewnych rzeczy ze sobą pogodzić a klasyka wymaga absolutnego poświęcenia.


w to nie watpie lecz nie tylko z tego sie sklada

Cytat:
p.s. no chyba że mamy zamiar zajmować się nią dla rozrywki i rekreacyjnie......


nikt tu o tym nie mowi milton, a mimo to nie zmienia zdania.

a pod postem joanny... się podpiszę :D

milton - Sro Lis 29, 2006 6:58 pm

Cytuję: tym sposobem wyrabia się głupie stwierdzenie, że taniec to przede wszystkim ogromna praca, trud i poświęcenie.
To co napisałaś jest żenujące....dziewczynko, co ty za brednie tu wypisujesz, jak cie w ogóle nie wstyd takie rzeczy wypisywać. słowem głupie stwierdzenie obrażasz masę ludzi i po prostu siebie kompromitujesz. Nawet ludzie nie tańczący wiedzą że to jest oczywiste. Masz jakieś kompletnie oderwane od rzeczywistości wyobrażenie tańca klasycznego (przypominam że mówimy tu o ZAWODOWY tańczeniu, a nie chodzeniem na zajęcia dla własnej satysfakcji). Jak myślisz że taniec to nie jest przede wszystkim ogromna praca, trud i poświęcanie to po prostu jesteś w błędzie i żyjesz w jakiejś alternatywnej rzeczywistości.

kolejny cytat: a czy chcac tanczyc mialy wybor.....chcąc tańczyć zawodowo nie miały wyboru, ale z drugiej strony miały zapewniony na wstępie bardzo wysoki poziom kształcenia, i gwarancję sukcesu w po ukończeniu szkoły....a to jest cyba warte braku wyboru.
Powtarzam jeszcze raz, zawodowy balet klasyczny krew pot i łzy, i jeżeli się już w dzieciństwie na to nie zachartują to i tak z ich zawodowego tańczenia nic nie będzie

"ja np niby teraz nie przejmuje sie gdy nauczyciel mi powie cos takiego"............ :lol: rzycze wielu sukcesów w przyszłości z takim podejściem

"ale musi byc tez takim dobrym kolega" no to już jest kompletny nonsens i klucz do tego jak nic w życiu nie osiągnąć.....pewnie, najpierw fajnie i miło na lekcji a potem do pubu i na dyskotekę skoczyć :lol: .......jasne to napewno jest świetny wzór jaki ma być nauczyciel. Ja jednak nie chcę partnerstwa od nauczyciela, a chcę żeby on był autorytet i wzorem, nie tylko poziomem nauczania ale również swoim zachowanie budzącym respekt i poszanowanie.

"zdanie o balecie wyrobilo sie jedno-"nie jestes wytrzymaly psychicznie-nie tanczysz, bo taniec rozszarpie ci psychike i zniszczy jako czlowieka". jak dlamnie to tragedia i kompletna bzdura"
A dla mnie to jest coś absolutnie oczywistego i niepodlegające żadnej dyskusji....tak było od wieków, jest i będzie. I albo przyjmujesz te zasady albo nie. Ale ich na pewno nie zmienisz, i coś mi się wydaję że one będą takie zawsze. I tak jest nie tylko w balecie........ W sztuce nie ma miejsca na demokracje, zawsze tak było. I jeżeli nie znajdzie się ktoś wiedzący doskonale o co mu chodzi i nie będzie do tego bezkompromisowo dążył to niestety nic z tego nie będzie(mówię o nauczycielu, czy jakimś kierowniku).

"jezeli tak twierdzisz, napisz dlaczego. dla mnie bez talentu, tylko z sama praca dobrym tancerzem nie bedziesz, ale rowniez z talentem bez zadnej pracy nim nie zostaniesz. obie te wartosci sa bardzo wazne.
Jasne że są ważne obydwie. Mi chodzi o proporcje.........pokazanie że talent bez katorżniczej pracy jest niczym. Tyle że sama prace też nie wystarczy, te 10% niezależne od nas dopiero nadaje wartość włożonej pracy. Ale nie należy przeceniać talentu bo sam nawet z niewielką pracą jest NICZYM.


Cóż w/g mnie: radości tańczenia należy szukać wewnątrz siebie, wtedy się przejdzie wszystko, a nie oczekiwać od nauczyciela żeby bbył lekko pobłażliwym kolego(słowa kasi)

.:Agga:. - Sro Lis 29, 2006 7:05 pm

[quote="Kasia :)) "
Cytat:
Uwazam ze tancerki i tancerze rosyjscy sa najlepsi w swoim zawodzie, inne narodowosci im poprostu nie dorownuja, a to dlatego ze tancza tylko ci najlepsi


przede wszystkim dlatego, ze balet ma tam ogromna popularnosc. nie moga sie pochwalic wybitnymi naukowcami, ale moga sie pochwalic tancem. niekoniecznie dlatego, ze przechodza tylko najlepsze jednostki. jak wiemy w rosji panuje bieda i wielu dzieciom oplaca sie po prostu isc do szkoly baletowej lub ida tam, bo wiekszosc idzie... co wcale nie znaczy, ze tego nie kochaja. u nas w polsce przeciez tez jest wiele osob ktore z kolei kochaja balet a nie ida do szkoly baletowej ze wzgledu na jej taka... niedostepnosc. w tamtym kraju naprawde ogromne ilosci osob ida na balet i wiele z nich jest naprawde bardzon utalentowanych i kochajacych to co robia, a jednoczesnie nie traktujacych tego jako jedynie ciezka i gorzka prace, a przyjemnosc, bo to jest przeciez najwazniejsza sprawa w tancu
[/quote]

Nie uwazam zeby Rosjanie nie mogli pochwalic sie wybitnymi naukowcami.. jest akurat odwrotnie ale to nie watek o tym.
Dzieciom moze nie koniecznie "oplaca sie" isc do szkoly baletowej, akurat tam czesto rodzice wysylaja dzieci na zajecia taneczne - a dlaczego? Bo jest to dla nich jedyna mozliwosc zeby zwiedzic swiat i zarobic na zycie, a nie zyc w nedzy. Razem z zespolem baletowym zwiedzaja swiat, daja wystepy i zarabiaja, dla rodzicow mozliwosc zobaczenia wystepu dziecka jest czesto jedna okazja na pojscie np do teatru czy Opery.
Balet w Rosji jest pewnego rodzaju obowiazkiem wobec ojczyzny, tam od wiekow sie tanczy, kazdy wie ze tamtejsze szkoly sa najlepsze, kazdy tam idzie bo tradycja baletowa jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Czest jest tak ze pradziadkowie tanczyli, rodzice i teraz dzieci tez. Tam poprostu od malego dzieci wiedza ze jest cos takiego jak balet i chca w tym uczestniczyc. Takiego podejscia brakuje u nas, rodzice czesto nie pozwalaja dzieciom poznawac swiata. Kiedy dziecko nie zobaczyc baletu w telewizji i nie zacznie tanczyc po domu nasladujac to co widzialo to czesto nawet nie wie ze cos takiego jest.
Ostatnio przed zajeciami z klasyki widzialam jak z zajec wychodzily mlodsze dzieci - 5-8 lat. Jedna z dziewczynek zapytala tate "Czemu wlasciwie zapisaliscie mnie na balet?", tata odpowiedzial "Zebys wiedziala ze jest wogole cos takiego jak balet". Szkoda, ze u nas w kraju tak malo rodzicow ma takie podjescie.

Joanna - Sro Lis 29, 2006 10:14 pm

Dokładnie, w Rosji balet jest bardzo popularny i szanowany jako sztuka, ludzie chodzą na spektakle, dzieci do ognisk. Mówimy teraz o właściwie tylko dwóch tamtejszych szkołach, a przecież pamiętajmy, że do tych szkół i tak jest taki przesiew, że dostają się tylko najnajnajlepsze dziewczynki z całego kraju (a wszyscy wiemy, że to niemały kraj). Oni tam w każdej chyba małej mieścinie mają jakieś ognisko baletowe czy zajęcia tego typu, podobnie zresztą jest z muzyką - znajomy reżyser zawsze żartował, że dać Rosjaninowi gdzieś z Syberii gitarę, której wcześniej nigdy na oczy nie widział, to w godzinę nauczy się na niej grać (lub jakikolwiek inny instrument).
Poza tym w czasach Związku Radzieckiego balet był pewnego rodzaju 'wizytówką', (szczególnie jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne;) ale to już inna sprawa). Zresztą ta sztuka do dzisiaj ma tam ogromne poszanowanie, i związane jest to też oczywiście z wspaniałymi tradycjami. Natomiast warte dodania jest, że o ile klasyka u nich jest super, to współczesny zdecydowanie niet, i że to w ogóle herezja nie taniec ;)

Co do postu Kasi - zgadzam się całkowicie. Szczególnie to zdanie, pod którym się podpisuję: wierzcie mi, to wcale nie jest mobilizujace, a wrecz demobilizuje osobe z zapalem - co to za przyjemność, kiedy człowiek staje się robotem, który w dodatku nie lubi tego, co robi?
Milton mówisz, że taniec to przede wszystkim trud i poświęcenie. Otóż nie, taniec to przede wszystkim pasja. To jest tak samo też jak np. z aktorstwem. To jest tak cholernie ciężki zawód, że jeśli ktoś tego nie kocha, to nie jest w stanie w ogóle tego robić! Niemożliwe jest robienie czegoś takiego zawodowo, kiedy je się z tego chleb, i jest to tak ogromny wysiłek, i tego przynajmniej nie kochać, bo wtedy człowiek by się bardzo szybko wykończył, nie tylko fizycznie ale przede wszystkim psychicznie. Zresztą, i tak te wszystkie zawody sceniczne mają chyba najwięcej sfrustrowanych ludzi ze wszystkich zawodów.

Również zgadzam się tym zdaniem Kasi: poza tym wlasnie w twoim poscie widac jak na tacy, ze zdanie o balecie wyrobilo sie jedno-"nie jestes wytrzymaly psychicznie-nie tanczysz, bo taniec rozszarpie ci psychike i zniszczy jako czlowieka". jak dlamnie to tragedia i kompletna bzdura. a z tym powinno sie walczyc. Dokładnie tak, dla mnie takie podejście to też bzdura totalna. Jest wiele zdolnych, wrażliwych młodych ludzi, z których można wyciągnąć naprawdę piękne rzeczy, i wielki talent, ale trzeba umieć do nich podejść, budować np. ich wiarę we własną twórczość, pozwalać im poznawać taniec.
Taniec to nie jest zbiór mechanicznie wykonywanych ruchów, to w jakiś sposób wyrażanie siebie, nie da się tego nauczyć przez wyzywanie, stawianie zadań ponad możliwości ucznia, zrównywanie wszystkiego co się zrobi z błotem, itd.
Nie można tak traktować tańca, jako czegoś złego, i co wymaga TYLKO poświęceń. Owszem, wymaga, ale nie można się na tym koncentrować, i myśleć o sobie jako o cierpiętniku, w imię czego zresztą? Najlepsi tancerze to zawsze są ci, którzy kochają to, co robią, nie myślą o bólu, jaki przynosi taniec, a to, ile radości on daje. Bywali wielcy tancerze, którzy nie mieli idealnych ciał, czy idealnej techniki, a publiczność ich kochała. Nie podziwiała jak w cyrku ogromne wygięcia i wysokości, ale kochała ich bycie na scenie. To jest możliwe tylko wtedy, kiedy się kocha taniec (tak w ogóle to wiele osób mówi, że nienawidzi tańca, nigdy już nie zatańczy, itd., bo są po prostu zmęczeni, ale w momencie wyjścia na scenę okazuje się, że kochają to najbardziej na świecie).
Poza tym dlaczego ktoś, kto ma trochę delikatniejszą psychikę ma zostać od razu skreślony na starcie? Był już taki jeden, co podobnie uważał, że tylko 'silni mają prawo do życia', ale dobrze nie skończył, i w dodatku przegrał wojnę. Tak jak pisałam, taka osoba może na scenie być naprawdę piękna, mieć piękną wrażliwość, poza tym potrzebne są w tańcu różne osoby.
I jeszcze przypomnę to, co pisałam w poprzednim poście: in aczej do uwag (krytycznych) podchodzi osoba z już ukształtowaną psychiką, świadoma swoich możliwości, z jakimś doświadczeniem i życiowym, i tanecznym, a zupełnie inaczej przyjmie takie uwagi osoba, której świadomość siebie jako tancerza dopiero się buduje, i która jeszcze nie umie zbyt wiele.

Kasia :)) - Sro Lis 29, 2006 10:31 pm

Cytat:
To co napisałaś jest żenujące....dziewczynko, co ty za brednie tu wypisujesz, jak cie w ogóle nie wstyd takie rzeczy wypisywać.


kompletnie nie wstyd. a bo widzisz, tak latwo jest zaprzeczyc i uprzec sie przy tym, ze tak jest, a zobacz, pogrubilam tekst "przede wszystkim", bo wlasnie o to mi chodzi, ze balet to PRZEDE WSZYSTKIM przyjemnosc, milosc, wyrazanie emocji, chwile relaksu i balansu wlasnym cialem. to nie jest PRZEDE WSZYHSTKIM ciezka praca, chociaz jest to rowniez bardzo potrzebny i wazny punkt w balecie. jednak nie jest NAJWAZNIEJSZY. jest tylko droga do "najwazniejszosci".

Cytat:
słowem głupie stwierdzenie obrażasz masę ludzi i po prostu siebie kompromitujesz


niby dlaczego mam siebie kompromitowac? i kogo obrazam? ciebie? mysle, ze dla wiekszosci baletomanow taniec jest przede wszystkim przyjemnoscia, a praca i poswiecenie, to rzeczy drugoplanowe, choc rowniez bardzo wazne, czemu oczywiscie nie przecze

Cytat:
Masz jakieś kompletnie oderwane od rzeczywistości wyobrażenie tańca klasycznego (przypominam że mówimy tu o ZAWODOWY tańczeniu, a nie chodzeniem na zajęcia dla własnej satysfakcji).


powiem ci, ze mam bardzo rzeczywiste poglady na taniec klasyczny, gdyz tancze go od 5 roku zycia, w pointach rowniez. nawet dla zawodowych tancerzy taniec powinien byc przede wszystkim wyrazaniem emocji i poczuciem piekna, bo to jest prawdziwa postawa godna szacunku u jakiegokolwiek tancerza. po co bylby taniec, gdyby nie byl oderwaniem sie od rzeczywistosci?

Cytat:
Jak myślisz że taniec to nie jest przede wszystkim ogromna praca, trud i poświęcanie to po prostu jesteś w błędzie i żyjesz w jakiejś alternatywnej rzeczywistości


nie mozesz tak stwierdzac, gdyz aczkolwiek moge wyskoczyc z identycznym, nieuzasadnionym tekstem dzialajacym rowniez w druga strone. to wlasnie ty jakos dziwnie spogladasz na taniec(klasyka to TAKŻE TANIEC, to nie jest jakis inny odlam sztuki"), skoro liczy sie dla ciebie jedynie praca i trud. dla mnie liczy sie przyjemnosc i swobodnosc tanca, choc na okreslonych zasadach

Cytat:
chcąc tańczyć zawodowo nie miały wyboru, ale z drugiej strony miały zapewniony na wstępie bardzo wysoki poziom kształcenia, i gwarancję sukcesu w po ukończeniu szkoły....a to jest cyba warte braku wyboru.


i tu sie z toba rowniez nie zgodze, bo nie jest to warte, jak to napisales "braku wyboru", gdyz z innych szkol wychodza nawet o niebo lepsi tancerze, a ucza sie od podstaw na lepszych warunkach. gwarancji tez zadnych nie maja, bo jak wysoki poziom by nie byl w szkole, z byle kogo tancerza nie zrobia, a jesli schrzania mu psychike to widownia rowniez go nie pokocha

Cytat:
Powtarzam jeszcze raz, zawodowy balet klasyczny krew pot i łzy, i jeżeli się już w dzieciństwie na to nie zachartują to i tak z ich zawodowego tańczenia nic nie będzie


a co to jakies wazne filozoficzne stwierdzenie, ze sie tak powtarzasz? chlopcze drogi, wzielabym cie teraz jako 9-latka, naprzeklinala na ciebie, powykrecala ci cialo, ze bys plakal, a ty wrocilbys w skowronkach do mnie i prosil o jeszcze? jesli tak, to dziwnym dzieckiem byles. krew to normalne, czasem sie zdarzy, jednak nie z winy nauczyciela, A O TYM TU MOWA, pot to jest wszedzie, a lzy tez sie zdarzaja i tu czasem potrzeba tej bliskosci nauczyciela ktory doradzi....

Cytat:
rzycze wielu sukcesów w przyszłości z takim podejściem


po pierwsze, ŻYCZĘ!!!! po drugie, nie wyrywa sie zdan z kontekstu, zwykla kultura i wychowanie o tym swiadczy, po trzecie, mam sie przejmowac, gdy nauczyciel mi mowi, ze jestem beznadziejna i stac mnie na wiecej, gdy sama potafie juz okreslic, co i ile porafie?
ty chyba naprawde nigdy nie spotkales sie z czyms takim, a jesli nie, TO SIE NIE WYPOWIADAJ NA TEN TEMAT BO NIE MASZ O NIM ZIELONEGO POJECIA. jakos nie chce mi sie wierzyc bys kochal nauczyciela ktory ciagle zapewnie cie ze jestes fatalny i stac cie na wiecej, mimo ze sie starasz. OD DZIECKA. mysle, ze sam bys mial schrzaniona psychike[bo przez to nie przecze, troche mam na tym punkcie]... zreszta, szkoda mi slow na ciebie


Wysłany: Sro Lis 29, 2006 8:05 pm Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

[quote="Kasia )"Cytat:
Uwazam ze tancerki i tancerze rosyjscy sa najlepsi w swoim zawodzie, inne narodowosci im poprostu nie dorownuja, a to dlatego ze tancza tylko ci najlepsi


przede wszystkim dlatego, ze balet ma tam ogromna popularnosc. nie moga sie pochwalic wybitnymi naukowcami, ale moga sie pochwalic tancem. niekoniecznie dlatego, ze przechodza tylko najlepsze jednostki. jak wiemy w rosji panuje bieda i wielu dzieciom oplaca sie po prostu isc do szkoly baletowej lub ida tam, bo wiekszosc idzie... co wcale nie znaczy, ze tego nie kochaja. u nas w polsce przeciez tez jest wiele osob ktore z kolei kochaja balet a nie ida do szkoly baletowej ze wzgledu na jej taka... niedostepnosc. w tamtym kraju naprawde ogromne ilosci osob ida na balet i wiele z nich jest naprawde bardzon utalentowanych i kochajacych to co robia, a jednoczesnie nie traktujacych tego jako jedynie ciezka i gorzka prace, a przyjemnosc, bo to jest przeciez najwazniejsza sprawa w tancu
[/quote]

Cytat:
Nie uwazam zeby Rosjanie nie mogli pochwalic sie wybitnymi naukowcami.. jest akurat odwrotnie ale to nie watek o tym.


wymieniaj. bo pisac mozna wiele.

Cytat:
Dzieciom moze nie koniecznie "oplaca sie" isc do szkoly baletowej, akurat tam czesto rodzice wysylaja dzieci na zajecia taneczne - a dlaczego? Bo jest to dla nich jedyna mozliwosc zeby zwiedzic swiat i zarobic na zycie, a nie zyc w nedzy.


i zeby nie zyly w tej nedzy-wlasnie dlatego ida do szskoly baletowej. temu zaprzeczyc nie mozesz...

Cytat:
Razem z zespolem baletowym zwiedzaja swiat, daja wystepy i zarabiaja, dla rodzicow mozliwosc zobaczenia wystepu dziecka jest czesto jedna okazja na pojscie np do teatru czy Opery.


na ogol do jakichs lepszych zespolow, majacych jakiekolwiek powodzenie wchodza osoby ze szkol baletowych, a nie jakichs miejskich szkolek

Cytat:
Balet w Rosji jest pewnego rodzaju obowiazkiem wobec ojczyzny, tam od wiekow sie tanczy, kazdy wie ze tamtejsze szkoly sa najlepsze, kazdy tam idzie bo tradycja baletowa jest przekazywana z pokolenia na pokolenie


o tym czy najlepsze poczytaj w poscie joanny. moim zdaniem wlasnie nie. i to sie glownie trzyma tematu dyskusji. nie dzialaja tak do konca na korzysc baletu, choc z pewnymi ustepstwami na pewno. zachod ich jednak bije.

Cytat:
Ostatnio przed zajeciami z klasyki widzialam jak z zajec wychodzily mlodsze dzieci - 5-8 lat. Jedna z dziewczynek zapytala tate "Czemu wlasciwie zapisaliscie mnie na balet?", tata odpowiedzial "Zebys wiedziala ze jest wogole cos takiego jak balet". Szkoda, ze u nas w kraju tak malo rodzicow ma takie podjescie.


bo widzisz, balet nie jest calym zyciem czlowieka, sa jeszcze inne formy tanca i sztuki i inne zajecia pozalekcyjne, rownie wazne i rowniez wymagajace poswiecenia. nie wszyscy musza siedziec w balecie. on nie jest pepkiem swiata, jest tylko jego czescia.
ciesze sie, ze u nas nie jest tak jak w rosji-jak taniec, to balet. rozwijaja sie rowniez inne jego formy, np towarzyski ludowy irlandzki, czy nawet nowoczesny, taniec brzucha itd itd itd itd

.:Agga:. - Czw Lis 30, 2006 1:10 pm

Cytat:
Nie uwazam zeby Rosjanie nie mogli pochwalic sie wybitnymi naukowcami.. jest akurat odwrotnie ale to nie watek o tym.


"wymieniaj. bo pisac mozna wiele."

http://pl.wikipedia.org/w...syjscy_naukowcy - tutaj tylko kilku, tych najbardziej znanych, zwroc uwage ze wielu z nich nie zajmowalo sie tylko jedna dziedzina nauki a wieloma, czesto byli samoukami.

Cytat:
Dzieciom moze nie koniecznie "oplaca sie" isc do szkoly baletowej, akurat tam czesto rodzice wysylaja dzieci na zajecia taneczne - a dlaczego? Bo jest to dla nich jedyna mozliwosc zeby zwiedzic swiat i zarobic na zycie, a nie zyc w nedzy.


"i zeby nie zyly w tej nedzy-wlasnie dlatego ida do szskoly baletowej. temu zaprzeczyc nie mozesz..."

Dokladnie o to mi chodzilo :) chyba nie dokladnie sie zrozumialysmy

Cytat:
Razem z zespolem baletowym zwiedzaja swiat, daja wystepy i zarabiaja, dla rodzicow mozliwosc zobaczenia wystepu dziecka jest czesto jedna okazja na pojscie np do teatru czy Opery.


"na ogol do jakichs lepszych zespolow, majacych jakiekolwiek powodzenie wchodza osoby ze szkol baletowych, a nie jakichs miejskich szkolek"

Tak, bo o szkolach baletowych tutaj rozmawiamy, nie napisalam nic o miejskich szkolkach.

Cytat:
Balet w Rosji jest pewnego rodzaju obowiazkiem wobec ojczyzny, tam od wiekow sie tanczy, kazdy wie ze tamtejsze szkoly sa najlepsze, kazdy tam idzie bo tradycja baletowa jest przekazywana z pokolenia na pokolenie


"o tym czy najlepsze poczytaj w poscie joanny. moim zdaniem wlasnie nie. i to sie glownie trzyma tematu dyskusji. nie dzialaja tak do konca na korzysc baletu, choc z pewnymi ustepstwami na pewno. zachod ich jednak bije."

Z tego co napislalas wnioskuje ze uwazesz ze zachod jest lepszy ze wzgledu na to ze jest tam wieksza mozliwosc wyboru zajec i innych technik tanca niz klasyka, w tym temacie jednak piszemy o klasyce.
Ja uwazam ze rosyjskie szkoly mozna uznac za najlepsze (mowimy o klasyce), to jest moje zdanie. Mozliwe ze moja opinia jest uwarunkowana historycznie i genetycznie ale jak narazie zdania nie zmienie. Chyba ze faktycznie znajde jakies minusy.

Cytat:
Ostatnio przed zajeciami z klasyki widzialam jak z zajec wychodzily mlodsze dzieci - 5-8 lat. Jedna z dziewczynek zapytala tate "Czemu wlasciwie zapisaliscie mnie na balet?", tata odpowiedzial "Zebys wiedziala ze jest wogole cos takiego jak balet". Szkoda, ze u nas w kraju tak malo rodzicow ma takie podjescie.


"bo widzisz, balet nie jest calym zyciem czlowieka, sa jeszcze inne formy tanca i sztuki i inne zajecia pozalekcyjne, rownie wazne i rowniez wymagajace poswiecenia. nie wszyscy musza siedziec w balecie. on nie jest pepkiem swiata, jest tylko jego czescia.
ciesze sie, ze u nas nie jest tak jak w rosji-jak taniec, to balet. rozwijaja sie rowniez inne jego formy, np towarzyski ludowy irlandzki, czy nawet nowoczesny, taniec brzucha itd itd itd itd"

Tylko zwroc uwage ze dzieci wiedza ze sa zajecia z karate, z judo, z tanca towarzyskiego, dodatkowy angileski, plastyka itp a malo z nich wie ze jest rowniez balet.

karolinkaaa - Czw Lis 30, 2006 1:30 pm

Tak.W Rosji jest zupełnie inne podejście do tej wspaniałej sztuki.
Zresztą uważam,że nie powinniśmy się tutaj tak wypowiadać,ponieważ nikt(z tego co mi wiadomo)nie był osobiście w OSB w Rosji ,a stereotypy są przeróżne.
Pewne jest,że jest tam strasznie ciężko.
Ale nie możemy krytykować zupełnie,bo plotki często sa puszczane(np.jakaś niespełniona baletnica,beztalencie itp.została w jakiś sposób nie zaakceptowana w Rosji w OSB i już coś powie.)W tamtych szkołach do każdego podchodzi się osobiście.

Kasia :)) - Czw Lis 30, 2006 7:06 pm

Cytat:
Z tego co napislalas wnioskuje ze uwazesz ze zachod jest lepszy ze wzgledu na to ze jest tam wieksza mozliwosc wyboru zajec i innych technik tanca niz klasyka, w tym temacie jednak piszemy o klasyce


nie, nie ze wzgledu na ilosc zajec, nigdzie tak nie napisalam. chodzi glownie o sposob nauczania mlodych tancerzy.

Cytat:
Ja uwazam ze rosyjskie szkoly mozna uznac za najlepsze (mowimy o klasyce), to jest moje zdanie. Mozliwe ze moja opinia jest uwarunkowana historycznie i genetycznie ale jak narazie zdania nie zmienie. Chyba ze faktycznie znajde jakies minusy.


kazdy moze miec swoje zdanie, ale ja mam inne.

Cytat:
Tylko zwroc uwage ze dzieci wiedza ze sa zajecia z karate, z judo, z tanca towarzyskiego, dodatkowy angileski, plastyka itp a malo z nich wie ze jest rowniez balet.


malo z nich tez wie o tancu brzucha, irlandzkim, czy innych. dowiaduja sie najczesciej o tych najblizszych, no ale juz mi nie wmawiajcie, ze wiekszosc malych dzieci nie wie, czym jest balet, gdyz rzeczywistosc jest odwrotna-wiekszosc malych dziewczynek[moze chlopcy mniej] chce byc baletnicami plywajacymi po scenie. ogladaja barbie-dziadka do orzechow, czytaja ksiazki, maja lalki. nie mowcie, ze nie wiedza o istnieniu tej sztuki. to juz z tancem brzucha czy irlandzkim jest gorzej.

Cytat:
Zresztą uważam,że nie powinniśmy się tutaj tak wypowiadać,ponieważ nikt(z tego co mi wiadomo)nie był osobiście w OSB w Rosji ,a stereotypy są przeróżne.


oj, karolinko, prosze cie. jesli chcesz sie wypowiedziec, to przemysl swoja wypowiedz. wszyscy wiedza jak jest w rosji i potwierdzaja to rowniez uczniowie tamtejszych osb, nie wmawiaj wiec, ze to stereotypy... na pewno zdarzaja sie nauczyciele wyjatkowi, ale sa nieliczni.

Cytat:
(np.jakaś niespełniona baletnica,beztalencie itp.została w jakiś sposób nie zaakceptowana w Rosji w OSB i już coś powie


wiedz, ze i wspaniale tancerki to potwierdzaja. zreszta wiekszosc wywiadow prowadzona jest wlasnie z nimi

Cytat:
W tamtych szkołach do każdego podchodzi się osobiście.


i kto tu puszcza niepotwierdzone plotki? ^^ przepraszam, nie moglam sie powstrzymac. z tego co mi wiadomo, nauczyciele wybieraja sobie kilku faworytow i ucza sztuki tanca glownie ich, reszta jest jakby tlem, ktore gdy sie nie bedzie spiswac, zostanie wyrzucone.

karolinkaaa - Czw Lis 30, 2006 7:15 pm

'i kto tu puszcza niepotwierdzone plotki? ^^ przepraszam, nie moglam sie powstrzymac. z tego co mi wiadomo, nauczyciele wybieraja sobie kilku faworytow i ucza sztuki tanca glownie ich, reszta jest jakby tlem, ktore gdy sie nie bedzie spiswac, zostanie wyrzucone.'
Moja droga o tym dowiedziałam się od Cioci(uczęszczała do osb w Rosji)i akurat nie była tam faworytem.
Dziwne,że wywiady nigdy nie przeprowadzane są z tymi,którym udało się w Rosji.

Bajaderka - Czw Lis 30, 2006 7:18 pm

milton napisał/a:

Jezeli ktoś ma talent ale nie jest odpowiednio pracowity i wytrzymały psychicznie to śmiem twierdzić że z tej osoby i tak nic nie będzie. A już napewno w świecie baletu klasycznego, bo na dobrą sprawę cała rozmowa kręci się wokół tego. Szczególnie w młodym wieku niezbędna jest dyscyplina, bo bez niej nic nie będzie. Ktoś miał bardzo mądry cytat jako podpis...."talent to praca". Święte słowa.


Ja miałam ten cytat jako podpis. Lecz nie uważam, że talent jest tylko i wyłącznie pracą. Z tym się rodzimy, albo nie. A w talent nie wliczam jedynie wyrazu- chociaż wyraz stawiam na pierwszym miejscu tegoż talentu. W talent wliczam także właśnie samodyscyplinę, wytrzymałość zarówno jak i fizyczną tak i psychiczną....
Uważam poprostu że jeśli ktoś nie jest wytrwały psychicznie, ma talnet i CHCE, to może osiągnąc dużo pod warunkiem iż nauczyciele będą mu w tym pomagac.
Bo najważniejsze to chcieć.

Cytat:
Z tymi proporcjami talent praca to może trochę przesadziłem, Miało być w sumie 10% talent a 90% ciężka prace. Ale proporcje pół na pół są dla mnie nonsensem i mrzonką.


Czyli uważasz, ze najważniejsza jest technika?
Nie lubisz oglądac tancerek, które tańczą na scenie, tylko wolisz patrzec na super obciągniete podbicie i wciągnięte kolana?


Cytat:
kolejny cytat: "ciezko pracowac a sie torturowac to dwa zupelnie oddzielne tereny"........no to już jest kompletne bzdura. szczególnie na tym forum. Osoby które chodzą do tych szkół chcą tańczyć ZAWODOWO, i chcę osiągnąć SUKCES w tej branży. A można go osiągnąć tylko "torturowaniem się". Zresztą wiesz.....zależy co uważasz za torturowanie.....dla "normalnej" osoby zwykły szpagat to jest torturowanie, a dla takiej rosjanki normą są nadszpagaty. Sam w sobie taniec na pointach jest już z pewnych punktów widzenia samookaleczniem się. W ogóle przecież klasyka jest czymś absolutnie nienaturalnym i to co jest uznawane za piękne jest z punktu widzenie lekarze DEFORMACJĄ, którą na marginesie zazwyczaj osiąga się właśnie przez "torturowanie się.


Wiesz milton, dla mnie to jest śmieszne. Balet to nie jest torturowanie się i znęcanie nad swoim ciałem. Byc może dla ciebie, ale to oznacza tylko to, że nie kochasz tego co robisz. Balet to ciężka praca i dyscyplina nad swoim ciałem. Ciężka szkoła życia. Jeżeli nie kochasz-nie przetrwasz.
A jeśli będziesz się torturowac...no cóż, w końcu będziesz tak wykończony i tak to znienawidzisz, że to rzucisz. Poprostu będzie ci to niszczyc i zatruwać życie.



Cytat:

Podsumowując: nie da się pewnych rzeczy ze sobą pogodzić a klasyka wymaga absolutnego poświęcenia.


Z tym akurat się zgodzę. Tak naprawdę jeśli zaczyna się profesjonalnie cwiczyc, nie ma się życia prywatnego. Jak tańczy się w balecie tego życia prywatnego tez nie mamy....a jak już mamy, to bardzo mało. Poprostu albo poświęcamy baletowi całe życie i siebie w całości albo nie.


Cytat:
kto tu puszcza niepotwierdzone plotki? ^^ przepraszam, nie moglam sie powstrzymac. z tego co mi wiadomo, nauczyciele wybieraja sobie kilku faworytow i ucza sztuki tanca glownie ich, reszta jest jakby tlem, ktore gdy sie nie bedzie spiswac, zostanie wyrzucone.


Kasiu, ale zauważ, że tak naprawdę nauczyciele nie bez powodu wybierają sobie faworytów. Jeżeli widzą, że ktoś się stara, naprawdę chce coś osiągnąc i ma do tego predyspozycje, to będzi ena niego zwracał większą uwage niż na tego, który się obija, lub stara się ale tych warunków nie ma. No cóż, patrząc prawdzie w oczy, jest tak, że sama praca nauczyciela i ucznia nie wystarczy, tak jak twierdzi milton. Potrzebny jest jeszcze talent.
Nauczyciel moze chciec, ale jesli widzi, że uczniowi tak sobie zależy na tym co robi, odechciewa mu się starac, aby wybił się wysoko. Uczeń musi sam chciec i sam dawac z siebie wszystko- nauczyciel może tylko później mu pomóc osiągnąc to, na co uczeń zasługuje.

Kasia :)) - Czw Lis 30, 2006 7:30 pm

Cytat:
Moja droga o tym dowiedziałam się od Cioci(uczęszczała do osb w Rosji)i akurat nie była tam faworytem.
Dziwne,że wywiady nigdy nie przeprowadzane są z tymi,którym udało się w Rosji.


a twoja ciocia stanowi cala rosyjska rodzine baletmanow? jedna osoba to nie ogol. moze akurat jej sie poszczescilo.
a wywiady to sa glownie przeprowadzane ze znakomitosciami rosyjskimi, a nie z jakimis zwyklymi uczennicami ;)

Cytat:
Z tym akurat się zgodzę. Tak naprawdę jeśli zaczyna się profesjonalnie cwiczyc, nie ma się życia prywatnego. Jak tańczy się w balecie tego życia prywatnego tez nie mamy....a jak już mamy, to bardzo mało. Poprostu albo poświęcamy baletowi całe życie i siebie w całości albo nie.


wiadomo, ze ma sie duzo mniej czasu niz inni, ale juz nie przesadzajmy. kazdy ma swoje zycie prywatne i jak sie chce, to sie potrafi pogodzic wszystko ze soba. a juz po osb to w ogole jest wiecej czasu na siebie ;)

Cytat:
Jeżeli widzą, że ktoś się stara, naprawdę chce coś osiągnąc i ma do tego predyspozycje, to będzi ena niego zwracał większą uwage niż na tego, który się obija, lub stara się ale tych warunków nie ma.


nigdy niewiadomo, ktory talent szybciej sie rozwinie i uwazam, ze kazdy powienien byc traktowany na rowni z innymi osobami, by np nie osiadl na laurach i nie moze byc rowniez traktowany gorzej, by sie nie zdemobilizowal. osoby starajace sie, a nie majace jakichs super warunkow byc moze kochaja balet duzo bardziej od osob z extra predyspocyzjami, ktore maja wrodzone i nie potrzebuja zbyt wiele wysilku, by cos dobrze zrobic. dlatego tez te pierwsze rowniez powinny zostac docenione. wiem jak to jest byc w cieniu i wiem jak to jest byc w chwale. a najlepiej to wszystko wyposrodkowac.

Cytat:
No cóż, patrząc prawdzie w oczy, jest tak, że sama praca nauczyciela i ucznia nie wystarczy, tak jak twierdzi milton. Potrzebny jest jeszcze talent.


no talent to podstawa, bez niego mozna pedzic jedynie amatorke. dlatego wlasie praca i talnet moga sie postawic na rowni. tak jak napisalam wczesniej-50 na 50 %.

Cytat:
Nauczyciel moze chciec, ale jesli widzi, że uczniowi tak sobie zależy na tym co robi, odechciewa mu się starac, aby wybił się wysoko. Uczeń musi sam chciec i sam dawac z siebie wszystko- nauczyciel może tylko później mu pomóc osiągnąc to, na co uczeń zasługuje.


no jesli uczen sobie olewa, to wiadomo, ale nie o takich tu piszemy ;)

.:Agga:. - Pią Gru 01, 2006 9:31 am

Cytat:
Tylko zwroc uwage ze dzieci wiedza ze sa zajecia z karate, z judo, z tanca towarzyskiego, dodatkowy angileski, plastyka itp a malo z nich wie ze jest rowniez balet.


malo z nich tez wie o tancu brzucha, irlandzkim, czy innych. dowiaduja sie najczesciej o tych najblizszych, no ale juz mi nie wmawiajcie, ze wiekszosc malych dzieci nie wie, czym jest balet, gdyz rzeczywistosc jest odwrotna-wiekszosc malych dziewczynek[moze chlopcy mniej] chce byc baletnicami plywajacymi po scenie. ogladaja barbie-dziadka do orzechow, czytaja ksiazki, maja lalki. nie mowcie, ze nie wiedza o istnieniu tej sztuki. to juz z tancem brzucha czy irlandzkim jest gorzej.

Tak Kasiu, zgodze sie z Toba w kwestii tanca brzucha itp podobnych zajec ale zwroc uwage ze jesli mala dziewczynka nie zobaczy w telewizji tanczacej baletnicy czy w sklepie dla dzieci nie trafi na lalke baletnice lub na rozowe baletki i body to nie bedzie wiedziala ze cos takiego jest. Sa rodzice dla ktorych wazniejsze jest wyksztalcenie niz sztuka, oni nie dadza poznac dziecku baletu.
W Rosji kazde male dziecko wie ze jest balet, wie to od urodzenia i wybiera sobie droge, a juz wiemy ze najczesciej zdecyduje sie na OSB.

Co do wybierania sobie faworytow, u nas w OSB tez tak jest! Nauczyciel wybiera sobie perelki z ktorymi pracuje a reszta niech martwi sie sama, jak czegos sie naucza to ich + jak nie to trudno, nikt sie nie bedzie tym przejmowal.

Kasiu tez mi sie wydaje ze bardzo nie podobja Ci sie rosyjskie szoly, tylko nie wiem czemu..
Tak jak napisala Karolinkaa sa osoby ktore chcialaby sporbowac tam swoich sil. Gdybym miala mozliwosc wyboru kraju i szkoly w ktorej chcialabym sie uczyc to z pewnoscia wybralabym Rosje, bez chwili zawachania i z pewnoscia nie tylko ja.

Marysia W - Pią Gru 01, 2006 1:45 pm

.:Agga:. napisał/a:
Co do wybierania sobie faworytow, u nas w OSB tez tak jest! Nauczyciel wybiera sobie perelki z ktorymi pracuje a reszta niech martwi sie sama, jak czegos sie naucza to ich + jak nie to trudno, nikt sie nie bedzie tym przejmowal.


Przepraszam, ale na jakiej podstawie wysnuwasz takie wnioski? Uczyłaś się w OSB?
Bo ja jakoś mam zupełnie odwrotne zdanie... :roll:

karolinkaaa - Pią Gru 01, 2006 2:37 pm

Marysiu W.Może chodziło jej poprostu o to,że wszędzie tak jest.Zawsze nauczyciel lubi i bardziej wkłada w niego pracę niż w drugiego ucznia..Ale to nie znaczy,że reszte olewa.
Każdy nauczyciel ma swojego faworyta.

.:Agga:. - Pią Gru 01, 2006 2:38 pm

Moze troche za ostro to napisalam ale na mysli mialam to co napisala Karolinkaa. Marysiu, przeszlas tylko przez pierwsza klase gdzie poziom jest mniej wiecej taki sam u kazdego. W starszych klasach kiedy pojawiaja sie trudniejsze rzeczy sprawa wyglada zupelnie inaczej. Nauczyciel wybiera sobie osoby ktore wedlug niego pracuja lepiej. Z reszta w normalnych szkolach tez tak jest.Tak samo jest wRosji i u nas tez.
Marysia W - Pią Gru 01, 2006 7:15 pm

Cóż, byłam jakby w obu- pierwszej i drugiej... :roll: Po za tym byłam na wielu lekcjach starszych klas...
A ty skąd to wszystko wiesz?

.:Agga:. - Pią Gru 01, 2006 7:22 pm

Marysiu, wystarczy pomyslec. Jak myslisz jak jest w klasie Eleny, czy jak bylo w klasie Izy Sokolowskiej?
Znam kilkoro uczniow z tej szkoly, znam tez nauczycieli (nie przedmiotow zawodowych ale ogolnoksztalcacych) wiec slysze jak to wszystko wyglada. Czy w Twojej szkole nie jest tak ze nauczyciele chetniej pracuja z osobami ktore wiecej pracuja, ktore robia cos w domu nie tylko w szkole, z takim osobami u ktorych wiadc ze maja talet i chca cos osiagnac?
Tak jest wszedzie, nie zmienimy tego ale najbardziej widac to wszkolach artystycznych.

Marysia W - Pią Gru 01, 2006 7:54 pm

Może masz rację. Ale nie jest też tak, że całkiem o tamtych zapominają... i jak to napisałaś "zapamiętają coś- ich + " Tak nie jest.
karolinkaaa - Pią Gru 01, 2006 8:32 pm

Tak.Oczywiście,że do końca ich nie olewają.
Ale wolą ze swoimi faworytami pracować.
Przecież są nawet takie teksty:"Spójrz jak robi to "Ania"weź z niej przykład".Oczywiście nie zawsze są to złośliwe uwagi ale niestety są też złośliwe.

Kasia :)) - Pią Gru 01, 2006 8:57 pm

Cytat:
Tak Kasiu, zgodze sie z Toba w kwestii tanca brzucha itp podobnych zajec ale zwroc uwage ze jesli mala dziewczynka nie zobaczy w telewizji tanczacej baletnicy czy w sklepie dla dzieci nie trafi na lalke baletnice lub na rozowe baletki i body to nie bedzie wiedziala ze cos takiego jest. Sa rodzice dla ktorych wazniejsze jest wyksztalcenie niz sztuka, oni nie dadza poznac dziecku baletu.


to nie do konca tak jest. rodzice dbaja o to, by dziecko rozwijalo sie rowniez kulturowo. nie moga jednak zaprowadzic ich wszedzie wiec wybieraja te najpopularniejsze i najbardziej lubiane przez dzieci dziedziny artystyczne. czesto idzie to tez strona rodzinna-od kuzynki, siostry, czy kogos innego. zreszta opiekunowie dziecka wiedza, jakim wyrzeczeniem i poswieceniem rowniez zdrowia jest balet, wiec boja sie o dziecko i nie mozna im sie dziwic. slysza np o takich rosyjskich traktowaniach i nie chca, by ich dziecko przechodzilo przez cos podobnego, a sami nie sa w tym na tyle obryci, by wiedziec, ze w ogniskach czy studiach tak nie jest. choc rowniez nigdy niewiadomo jaka szkola sie trafi.

Cytat:
W Rosji kazde male dziecko wie ze jest balet, wie to od urodzenia i wybiera sobie droge, a juz wiemy ze najczesciej zdecyduje sie na OSB.


ale czy balet jest najwazniejszy? w rosji-tak, w polsce przewage nad nim ma t.towarzyski i nie mozemy nagle wprowadzic rewolucji kulturowej. u nas bardziej skupilabym sie na problemie podejscia uczniow do wykonywanej przez nich sztuki. niekoniecznie w osb, rowniez w innych placowkach.

Cytat:
Co do wybierania sobie faworytow, u nas w OSB tez tak jest! Nauczyciel wybiera sobie perelki z ktorymi pracuje a reszta niech martwi sie sama, jak czegos sie naucza to ich + jak nie to trudno, nikt sie nie bedzie tym przejmowal.


ty chodzisz do osb, aggo? ;)
i to wlasnie nie jest prawidlowe podejscie nauczyciela, bo te perelki moga osiasc na laurach i juz z gory zalozyc, ze sa najlepszymi. wszyscy powinni byc traktowani na rowni, procz oczywiscie tych, ktorzy sobie po prostu olewaja to co robia. jak z takiej niefaworytki ma wyrosnac dobra baletnica, gdy nauczycielka jej w tym nie pomoze? to strasznie demobilizuje, a noz by jakas faworytke przebila. ba, nie watpie w to, wiele osob by sie wybilo!

Cytat:
Z reszta w normalnych szkolach tez tak jest


no to moze ty zle trafilas. u nas nauczyciele szanuja uczniow zdolnych i poswiecaja im duza uwage, ale staraja sie tez zachecic do pracy tych gorszych i tych rozleniwionych. tylko gdzieniegdzie niektorzy nauczyciele maja swoich pupilkow i wyraznie ich wyrozniaja.

Cytat:
Czy w Twojej szkole nie jest tak ze nauczyciele chetniej pracuja z osobami ktore wiecej pracuja, ktore robia cos w domu nie tylko w szkole, z takim osobami u ktorych wiadc ze maja talet i chca cos osiagnac?


ale ty sie ciagle zatrzymujesz na osobach z talentem, ktore pracuja, a pupilkami czesto sa i te dziewczyny, ktore maja ogromny talent, a za duzo z nim nie pracuja-po prostu maja ten dryg. co wiec z osobami, ktore moze nie sa az tak bardzo utalentowane, jednakze ciezko pracuja i maja szanse na tanczenie w zespole, moze niekoniecznie na pozycji solistki, ale chociaz w corps lub koryfejach?

Cytat:
Tak.Oczywiście,że do końca ich nie olewają.


bo powiedza cos czasami na odczepne, zeby nie bylo

.:Agga:. - Sob Gru 02, 2006 10:04 am

Marysia W napisał/a:
Może masz rację. Ale nie jest też tak, że całkiem o tamtych zapominają... i jak to napisałaś "zapamiętają coś- ich + " Tak nie jest.


Tak Marysiu, dlatego we wczesniejszym poscie napisalam, ze moze zbyt ostro sie wyrazilam :)

"u nas bardziej skupilabym sie na problemie podejscia uczniow do wykonywanej przez nich sztuki. niekoniecznie w osb, rowniez w innych placowkach. "
Co przez to rozumiesz?

"no to moze ty zle trafilas. u nas nauczyciele szanuja uczniow zdolnych i poswiecaja im duza uwage, ale staraja sie tez zachecic do pracy tych gorszych i tych rozleniwionych. tylko gdzieniegdzie niektorzy nauczyciele maja swoich pupilkow i wyraznie ich wyrozniaja. "
Kasiu, dobrze trafilam ale sama widzialam ze sa osoby ktore nie robia nic a nauczyciele po pewnym czasie nie maja juz sil na namawianie isc do pracy wiec sie poddaja i wola robic cos z osobami ktorym sie chce.

"ale ty sie ciagle zatrzymujesz na osobach z talentem, ktore pracuja, a pupilkami czesto sa i te dziewczyny, ktore maja ogromny talent, a za duzo z nim nie pracuja-po prostu maja ten dryg. co wiec z osobami, ktore moze nie sa az tak bardzo utalentowane, jednakze ciezko pracuja i maja szanse na tanczenie w zespole, moze niekoniecznie na pozycji solistki, ale chociaz w corps lub koryfejach?"
I tu jest wlasnie caly ten praoblem, co dzieje sie z osobami ktore maja szanse na tanczenie w zespole, one zapewne beda tanczyc w zespole ale jak juz napisalas nie na pozycji solotki bo ta zarezerwowana jest dla tych najlepszych.

Marysia W - Sob Gru 02, 2006 11:59 am

Cytat:
wszyscy powinni byc traktowani na rowni, procz oczywiscie tych, ktorzy sobie po prostu olewaja to co robia. jak z takiej niefaworytki ma wyrosnac dobra baletnica, gdy nauczycielka jej w tym nie pomoze? to strasznie demobilizuje, a noz by jakas faworytke przebila. ba, nie watpie w to, wiele osob by sie wybilo!

No właśnie. Ja przez to przeszłam i po prostu wysiadłam psychicznie. Może byłoby lepiej, gdybym nie odchodziła, wzięła się w garść ale...
Cytat:
nauczyciele po pewnym czasie nie maja juz sil na namawianie isc do pracy wiec sie poddaja i wola robic cos z osobami ktorym sie chce

Ale co z osobami, które pracują, ale im często nie wychodzi? Takiemu uczniowi trzeba pomóc, a nie zniechcęcać!

Kasia :)) - Sob Gru 02, 2006 1:46 pm

Cytat:
Co przez to rozumiesz?


to, co przez to rozumiem, nie trzyma się tematu, wiec nie bede nawet zaczynac dyskusji o tym.

Cytat:
Kasiu, dobrze trafilam ale sama widzialam ze sa osoby ktore nie robia nic a nauczyciele po pewnym czasie nie maja juz sil na namawianie isc do pracy wiec sie poddaja i wola robic cos z osobami ktorym sie chce.


ale aggo, my sie chyba nie rozumiemy, albo to ja nie do konca rozumiem ciebie. ja NIE MOWIE nigdzie o osobach, ktorym sie nie chce[co juz parokrotnie powtorzylam], ale o tych, ktore pracuja i chca cos osiagnac, a nauczyciela ich olewaja.

Cytat:
I tu jest wlasnie caly ten praoblem, co dzieje sie z osobami ktore maja szanse na tanczenie w zespole, one zapewne beda tanczyc w zespole ale jak juz napisalas nie na pozycji solotki bo ta zarezerwowana jest dla tych najlepszych.


no tak wlasnie nie do konca, bo jesli nauczyciele ich zdemobilizuja, to albo obrzydzi im sie dalsze brniecie w strony baletu, albo mimo dobrych checi nie beda potafily same nauczyc sie pewnych rzeczy.

nauczyciel nie zostal zatrudniony po to, by wybierac sobie tych najlepszych i tylko z nimi pracowac. skoro u nas tez tak jest, to nie dziwie sie, ze wszyscy narzekamy na mala ilosc baletu i tancerzy w polsce, a co dopiero nauczycieli. skoro nie sa nalezycied ksztalceni i zachecani do wykonywanego zawodu, to kto ich bedzie zmuszal, by to robili?
ja wiem, ze zaraz wyskoczycie mi z argumentami typu "jak kocha to przetrwa wszsystko". a jak zona meza kocha a on ja ciagle bije to ma z nim dalej cierpiec, bo wciaz go kocha? tak samo gdy ktos kocha balet, a nauczyciele mu go obrzydzaja to jak ma sie gdziekolwiek wybic?

.:Agga:. - Sob Gru 02, 2006 5:45 pm

"ale aggo, my sie chyba nie rozumiemy, albo to ja nie do konca rozumiem ciebie. ja NIE MOWIE nigdzie o osobach, ktorym sie nie chce[co juz parokrotnie powtorzylam], ale o tych, ktore pracuja i chca cos osiagnac, a nauczyciela ich olewaja. "

Ok to nie dokonca sie zrozumialysmy. Pewnie ze sa takie osoby ktore sie staraja ale z tego co wiem to zeby sie wybic tzn zeby zostac zauwazonym przez nauczyciela musza dazyc do tego zeby byc jeszcze lepszymi od osob np z warunkami lub od takich ktore juz sa uwazane za perelki. Mysle ze nauczyciel doceni wklad pracy tzn dziwne bedzie jesli tego nie zrobi. Tak naprawde to nauczyciele to widza ale chyba sprawdzaja wytrzymalosc psychiczna uczniow a jak pislysmy wczesniej nie jest to do konca dobre.

"nauczyciel nie zostal zatrudniony po to, by wybierac sobie tych najlepszych i tylko z nimi pracowac. skoro u nas tez tak jest, to nie dziwie sie, ze wszyscy narzekamy na mala ilosc baletu i tancerzy w polsce, a co dopiero nauczycieli. skoro nie sa nalezycied ksztalceni i zachecani do wykonywanego zawodu, to kto ich bedzie zmuszal, by to robili?
ja wiem, ze zaraz wyskoczycie mi z argumentami typu "jak kocha to przetrwa wszsystko". a jak zona meza kocha a on ja ciagle bije to ma z nim dalej cierpiec, bo wciaz go kocha? tak samo gdy ktos kocha balet, a nauczyciele mu go obrzydzaja to jak ma sie gdziekolwiek wybic?"

Mozliwe ze przez to jest malo tancerzy i nauczycieli, dlatego tez balet jest w pewnym stopniu "zamkniety" i jest zarezerwowany tylko dla wybranych.
Nie uwazam ze "jak kocha to przetrwa wszystko" - sa przypadki kiedy osoby rezygnuja lub nie chca dluzej chodzic do OSB.

(chyba troche zeszlysmy z tematu rosyjskich szkol)

Kasia :)) - Nie Gru 03, 2006 12:10 am

Cytat:
Ok to nie dokonca sie zrozumialysmy. Pewnie ze sa takie osoby ktore sie staraja ale z tego co wiem to zeby sie wybic tzn zeby zostac zauwazonym przez nauczyciela musza dazyc do tego zeby byc jeszcze lepszymi od osob np z warunkami lub od takich ktore juz sa uwazane za perelki.


ale one same rowniez potrafia okreslic, na ile je stac, wiec czesto od razu zakladaja, ze nie dadza rady dorownac tym "perelkom" i zawsze beda od nich troche odstawac. a nauczyciele mimo wszystko ich nie zauwazaja.

Cytat:
Tak naprawde to nauczyciele to widza ale chyba sprawdzaja wytrzymalosc psychiczna uczniow a jak pislysmy wczesniej nie jest to do konca dobre.


czemu wiec nie sprawdza wytrzymalosci psychicznej tych niby najlepszych?

ja mysle, ze sie jeszcze trzymamy ostatnimi palcami. zalozylam juz nowy watek o polskich szkolach ;)

.:Agga:. - Nie Gru 03, 2006 9:31 am

Cytat:
Tak naprawde to nauczyciele to widza ale chyba sprawdzaja wytrzymalosc psychiczna uczniow a jak pislysmy wczesniej nie jest to do konca dobre.


"czemu wiec nie sprawdza wytrzymalosci psychicznej tych niby najlepszych?"

Mysle ze tez sprawdzaja ale w mniejszym stopniu. Przydalaby sie tutaj biografia jakies rosyjskiej (czy polskiej) utalentowanej tancerki ktora dokladnie opisywalaby czasy spedzone w OSB.

Kasia :)) - Nie Gru 03, 2006 2:04 pm

jak wybieraja swoje pupilki juz na poczatku to gdzie sprawdzaja ich wytrzymalosc? nawet gdy potem juz "torturuja" uczennice, to je w mniejszym stopniu.
Marysia W - Nie Gru 03, 2006 7:24 pm

Zgadzam się z Kasią... to samo było ze mną... może nauczycielka [właśnie rosjanka] nie olewała mnie, ale ani razu nie pochwaliła chociaż WIEDZIAŁAM że dużo robię dobrze. Za to te tzw. "perełki" bezustannie a jak robiły coś źle... "Kamilko, naciągnij stópkę.." :evil: Z kolei jak "zwykła" uczennica zrobiła coś niedokładnie, źle od razu wrzask. :evil: To baardzo zniechęca.
aankaa_baletnica=) - Nie Gru 03, 2006 7:46 pm

Takie znajdywanie pupilków i jakby uczenie ich na innych warunkach jest bez sensu. To psuje wszystko. Pupulki nie są przyzwyczajone do żandej krytki (mogą potem nie móc zniesc psychicznie jak ktoś inny je sktyrykuje) i dla innych osób, które nie są zauważane i czują się gorsze to jest jeszcze beznadziejniejsze.
A jak komuś nie zależy i olewa wszystko to myślę, że nie zasługuje na uwage. Po co? Jak takiej osobie nie zalezy i nie chce tańczyc to po co nauczyciel (i w sumie cała klasa) ma na to tracic czas? Początkowo można jakoś próbowac rozbudzic w nim chęci, ale jak ich po jakimś tam czasie nie wykazuje to po co to wszystko?

Marysia W - Nie Gru 03, 2006 7:50 pm

Cytat:
Pupulki nie są przyzwyczajone do żandej krytki

Dokładnie. I właśnie owa pupilka, gdy p. Ałła powiedziała coś ostrzej popłakała się w szatni!

milton - Nie Gru 03, 2006 10:10 pm

Hmmmm.... to przykre że się popłakała ale takie jest życie. Na pewno błędem jest takie pobłażliwe i łagodne traktowanie pupilków. Z takim zachowaniem jestem zdecydowanie na nie. Powinno być dokładnie odwrotnie. Wymagać nauczyciel adekwatnie do każdego możliwości i egzekwować to bardzo konsekwentnie.. To że mam taką opinię na pewne rzeczy nie wynika tylko z tego, że na pewno niektórym zazdroszczę ale przede wszystkim z życiowego doświadczenia.

TO BZDURA wypisywanie jakie to strasznie mała dzieci są w osb.......w cale nie są takie małe. Zaczynają w wieku 9 lat........[list=]ja zacząłem szkołę muzyczna w wieku 7 lat u bardzo wymagającej nauczycielki. Pewnie bym teraz wypisywał jaka to ona była straszna i jak niesprawiedliwa, że niszczyła psychicznie. i ble, ble, ble.......to są bzdury......pewnie...wtedy to co się działo było momentami dla mnie nawet koszmarem. Ale rozumiem dziś że to wszystko było dla mojego dobra. Wy zaczynaliście w 4 klasie,.......w muzyku zaczyna się już w 1...........i to nie jest tak, że są to lata przygotowawcze....one mnie zaczęły hartować ( cały system kaształcenia muzycznego taki jest....od samego początku już są ciągłe egzaminy, zaliczenia, ( koncerty są też egzaminami, tylko że z dodatkową publicznościa w postaci rodziców). Więc niech mi nikt nie mówi że ni przeszedłem nikogo, kto by w waszym rozumieniu niszczy i znęcał sie. .............Przeszedłem, i wyszło mi to życiowo no zdrowie.


w ogóle gdzieś tu było o tym ( mam nadzieję że mi się wątki nie pomyliły) że w Polsce wiodącą rolę wiedzie taniec towarzyski.......to est znacznie berdziej skomplikowane, ponieważ jest to tak różne że nie ma sensu stawiać to koło siebie. I może żeby nie było wątpliwości mówimy nie o rozrywce..........ja właśnie zacząłem od tego ii to naprawdę przez pewien czas bardzo ambitnie się za to zabrałem. Ale to nie jest właściwe miejsce na dyskusję o trym stylu......dlatego że to nie jest taniec ani sceniczny ani artystyczny ( no z tym można polemizować, ale taka jest moja opinia) To jest taniec sportowy, który ma olimpijskie aspiracje....dlatego taniec towarzyski można oceniać obok gimnastyki artystycznej czy łyżwiarstwia figurowego . I żeby nie było wątpliwości.....w tańcu towarzyskim ja byłem nauczany według rosyjskich metod (za co akurat jestem bardzo wdzięczny), i takie metody są stosowane w najlepszych klubach ( nie mówię teraz o kursach amatorskich), więc kasiu.....nie stawiaj tańca towarzyskiego jako przeciwwagi w traktowaniu osób bo to BZDURA, jest I rdokładnie odwrotnie niż ci się wydaje.



I już tak poza tym.........jeżeli teraz nawet czujecie żal, złość czy frustrację to wiedzcie, że to wszystko nauczyciel robi dla waszego dobra, kiedyś mu naprawdę za to podziękujecie. Ja sam byłem na identycznym miejscu jak wy( to nie do wszystkich), i dziś całym sercem dziękuję za to co robiła moja nauczycielka (zresztą to ona mi zaszczepiła fascynację rosją i będąc na emeryturze zaczęła mnie uczyć........nie było miło napewno).
I również dlatego pozostanę zwolennikiem rosyjskich metod naucznia. [/list]

Kasia :)) - Nie Gru 03, 2006 10:47 pm

Cytat:
Hmmmm.... to przykre że się popłakała ale takie jest życie. Na pewno błędem jest takie pobłażliwe i łagodne traktowanie pupilków. Z takim zachowaniem jestem zdecydowanie na nie. Powinno być dokładnie odwrotnie. Wymagać nauczyciel adekwatnie do każdego możliwości i egzekwować to bardzo konsekwentnie.. To że mam taką opinię na pewne rzeczy nie wynika tylko z tego, że na pewno niektórym zazdroszczę ale przede wszystkim z życiowego doświadczenia.


jeszcze przed chwila pisales, ze dobrze jest torturowac uczniow i wcale niedemobilizujace jest to, gdy ktos mowi, ze stac cie na wiecej, gdy sam wiesz, ze tak nie jest. czyzby nagla zmiana zdania?

Cytat:
wcale nie są takie małe. Zaczynają w wieku 9 lat........[


rozumiem. to sa juz dorosle, doswiadczone kobiety.

Cytat:
Wy zaczynaliście w 4 klasie


w 3 szkoly podstawowej... i najczesciej juz z wczesniejszym doswiadczeniem.

A szkola muzyczna, a balet... tam sie bardziej wysilasz samymi palcami, tutaj poswiecasz cale swoje cialo.

Cytat:
więc kasiu.....nie stawiaj tańca towarzyskiego jako przeciwwagi w traktowaniu osób bo to BZDURA, jest I rdokładnie odwrotnie niż ci się wydaje.


ale ja wcale nigdzie nie napisalam, ze tam uczniowie sa traktowani poblazliwie. bylo tylko stwierdzenie, ze towarzyski jest najpopoularniejszy w polsce. nic wiecej, drogi miltonie.

milton - Nie Gru 03, 2006 11:39 pm

To żałosne było........."A szkola muzyczna, a balet... tam sie bardziej wysilasz samymi palcami, tutaj poswiecasz cale swoje cialo."
Pojecia nie masz o systemie kształcenia muzycznego ( który jest znacznie dłuższy) i wypowiadasz teraz absurdalne stwierdzenia. Przecież tu w cale nie chodzi o to co w jaki procencie angażuje jaki kawałek działa (i tu cię mogę zapewnić że nie tylko palce czy ręce ale nie o to chodzi) tylko o soposób nauczania tego.

I dlaczego od 3 klasy?? ja byłem pewny że osb jest od 4 klasy.........jak się mylę to niech ktoś mnie z błędu wyprowadzi.


"jeszcze przed chwila pisales, ze dobrze jest torturowac uczniow i wcale niedemobilizujace jest to, gdy ktos mowi, ze stac cie na wiecej, gdy sam wiesz, ze tak nie jest. czyzby nagla zmiana zdania?"

Nie ma żadnej zmiany zdania.......bo złe jest to że to nauczycielka chwali kogoś i i wywyższa.....to jest bardzo degenerujące dla każdego, szczególnie dla dzieci.......najłatwiej wtedy spocząć na laurach.........w/g mnie nauczycielka powinna być dla każdego bardzo ostra ale dla tych którzy są lepsi odrazu powiększać wymaganie......i nie różnicować w sposobie odnoszenia że dla tych bardzie miła, a dla innych mniej....dla wszystkich bardzo stra, ake ci dobrzy powinni 2 razy więcej zapracować na każdą rzecz, bo poprostu mają możliwości.

Maron - Nie Gru 03, 2006 11:44 pm

milton napisał/a:
To żałosne było........."A szkola muzyczna, a balet... tam sie bardziej wysilasz samymi palcami, tutaj poswiecasz cale swoje cialo."
Pojecia nie masz o systemie kształcenia muzycznego ( który jest znacznie dłuższy) i wypowiadasz teraz absurdalne stwierdzenia. Przecież tu w cale nie chodzi o to co w jaki procencie angażuje jaki kawałek działa (i tu cię mogę zapewnić że nie tylko palce czy ręce ale nie o to chodzi) tylko o soposób nauczania tego.


musze, musze, MUSZEE zainterweniować.

kolego, gram na pianinie prawie 11 rok i naprawde w porównaniu do baletu granie na instrumencie to moim zdaniem mały pikuś.

milton - Pon Gru 04, 2006 4:14 am

wiesz co, takie stwierdzenie na zasadzie: gram na pianinie 11 lat średnie znaczenie mają ( a ktoś sobie powie, że chodzi do jakiejś prywatnej szkółki)..........................to nie o to chodzi chyba żeby deprecjonować określone gatunki sztuki i ich system kształcenia dla innych......rzekomo lepszych.....cięższe mogą być one ( w balecie klasycznym) ćwiczenia.........ale takim pikusiem być nie może nazwać ponieważ jest to najzwyczajniejsza nieprawde i nie powinno się ogólenie pisać aż tak chamskich tekstów(a takich było duuuuuuużo
Pozdrawiam

proszę o trzymanie w cuglach nerwów i nie deprecjonowanie wyowiedzi dyskutantów tylko dlatego ze sa nieprecyzyjnie sformuowane. Tematem tego wątku nie jest która sztuka wymaga większych poswięceń (każda jakiś wymaga) i nie ma co ich porównywac ani tym bardziej stawaić jedną nad drugą niezaleznie ile czasu się ją uprawia, jak i w jakich warunkach.
Administrator Kasia G

Maron - Pon Gru 04, 2006 9:18 am

milton napisał/a:
wiesz co, takie stwierdzenie na zasadzie: gram na pianinie 11 lat średnie znaczenie mają ( a ktoś sobie powie, że chodzi do jakiejś prywatnej szkółki)..........................

a skąd ty wiesz gdzie ja chodziłam :P może do szkoły muzycznej, może na prywatne lekcje :P

Cytat:
to nie o to chodzi chyba żeby deprecjonować określone gatunki sztuki i ich system kształcenia dla innych......rzekomo lepszych.....cięższe mogą być one ( w balecie klasycznym) ćwiczenia.........ale takim pikusiem być nie może nazwać ponieważ jest to najzwyczajniejsza nieprawde i nie powinno się ogólenie pisać aż tak chamskich tekstów(a takich było duuuuuuużo
Pozdrawiam

jeżeli ktoś ma talent muzyczny, to wiadomo ze ma jakieś predyspozycje do tańca - "dobry słuch" to podstawa.
niczego takiego nie powiedziałam, że balet od muzyki [czy na odwrót] jest lepszy. czytać ze zrozumieniem.
grając na instrumecie, nie trzeba cię odchudzać, nie trzeba ingerować w kościec, nie trzeba wyłamywać sobie stawów i rozciągać mięśnie/ścięgna. nie odmawiasz sobie jedzenia, znosisz bólu który nie daje ci czasem normalnie funkcjonować. trzeba poprostu mieć poczucie rytmu, panować nad rękami i kontrolować tylko niektóre części ciała. za to w balecie potrzeba stuprocentowej samokontroli i dyscypliny. niestety ta druga przywołuje znaczenie 'dyscypliny wychowawczej' niż 'dyscypliny psycho-fizycznej'. jeżeli uczniowi zależy, nie będzie żarł, będzie słuchał poleceń nauczyciela. UCZEŃ SZKOŁY BALETOWEJ TO TEŻ CZŁOWIEK. a nie żaden robot, któremu jak się pokaże ćwiczenie to będzie wykonywał je na piątkę. niestety nauczyciele o tym zapominają.

nasuwa mi się historia Poliny Semionovej - mówili że tancerką nie będzie bo jest beznadziejna, że ma złą technikę, nie ma wyrazu i w ogóle. raptownie dostała się do Staatsballett Berlin i jest teraz jedną z najlepszych tancerek na świecie.
tak, takie miltonie pieprzyli głupoty w tym Balszoju.

a i zapomniałam dodać:
na głupie posty - głupie odpowiedzi.

odnosnie ostatnich słów postu: proszę o zachowanie kultury w wyrażaniu swojego zdania na forum - ani posty jednej strony nie sa głupie, ani drugiej - macie odmienne zdania, być mozę czegos nie wiecie i po to wymieniacie poglądy i dyskutujecie, a nie po to żeby wyrzucac drugiej osobie brak kultury, która sami prowokujecie
Administrator Kasia G

Joanna - Pon Gru 04, 2006 3:09 pm

Cytat:
I już tak poza tym.........jeżeli teraz nawet czujecie żal, złość czy frustrację to wiedzcie, że to wszystko nauczyciel robi dla waszego dobra, kiedyś mu naprawdę za to podziękujecie. Ja sam byłem na identycznym miejscu jak wy( to nie do wszystkich), i dziś całym sercem dziękuję za to co robiła moja nauczycielka (zresztą to ona mi zaszczepiła fascynację rosją i będąc na emeryturze zaczęła mnie uczyć........nie było miło napewno).
I również dlatego pozostanę zwolennikiem rosyjskich metod nauczni


Tak się składa, że nie mam już kilkunastu lat, i potrafię z perspektywy spojrzeć, na moją dotychczasową edukację artystyczną.

Też mi się momentami wydawało, że takie 'zahartowanie' w postaci tyranizującego podejścia wyjdzie na dobre. Bo owszem, dyscyplinę mam, zawsze byłam niespodziewanie zdumiona, jak inni, z ktorymi pozniej sie uczylam, mowili ze czegos juz nie zrobia, bo zmeczeni, bo boli, bo im sie nie chce - ja o tym nawet nie myslalam, bo mialam gdzies przeswiadczenie, ze mi nie wolno, ze nawet jak czuje bol to nie moge o tym glosno powiedziec, tylko mam robic i tyle (wlasciwie: wypelniac powierzone zadania). Ma to swoje dobre cechy, uczy pracowitosci i dyscypliny. Ale ma tez duzo minusow, ktore potem sa wlasciwie nie do przeskoczenia, a ktore ujawniaja sie juz nie podczas nauki 'rzemieslniczej', ze to tak okresle, a wtedy, kiedy trzeba zaczac samemu zajac sie okresolna dziedzina sztuki i tworczoscia. Kazdy szkolony artysycznie ma taki moment, ze juz nie ma nacisku na dokladne uczenie warsztatu, a wspolprace z innymi tworcami, np. rezyserem, choreografem, innymi aktorami/ tancerzami, itd. I wtedy pojawiaja sie schody - bo 'idealny' robot' nie jest tak kreatywny (nawet jesli ma pomysly albo sie przeciw czemus buntuje, to jego naturalna pierwsza reakcja jest 'robienie', wykonanie zadania, a nie klocenie sie o cos), trudniej go 'rozbic', 'zlamac' (tez jest to element ksztalcenia artystycznego - scenicznego).
Mnie np. czesto - czasami nawet do tej pory zdarza sie - towarzyszyl lek, przed tym, aby dana rzecz wykonac dobrze, bo jak nie, to mi sie dostanie (nawet jesli byla wykonana dobrze jak na moje mozliwosci, ale nie wystarczajaco, jak to sobie pedagog wymyslil)...
Mialam pozniej duze trudnosci, aby przestawic sie wlasnie na podejscie kontestujace, bardziej tworcze, podwazajace cos, co juz jest.
I jeszcze jedna rzecz, o ktorej juz wspominalam wczesniej to zrozumienie, ze cwicze dla samej siebie, nie nauczyciela czy kogokolwiek innego, tzw. ze rozwijam sie i dbam o swoj warsztat dla samej siebie, bo wiadomo, ze wystepuje sie dla publicznosci.

I z perspektywy uwazaj, ze znacznie lepiej jest zaczac edukacje, zwlaszcza dzieci, od traktowania, ktore juz na wstepnie wyzwoli w nich kreatywnosc, pozwolic im na popelnianie bledow, ktorych nie beda sie potem bali w przyszlosci (bo jesli boimy sie popelniac bledy, to nigdy nie pojdziemy na przod). Oczywiscie, nie ma to nic wspolnego z luzem czy poblazliwoscia, bo mam wrazenie ze niektorzy widza tylko te dwie strony medalu. Oprocz tego powinno byc konsekwentnie uczone rzemioslo, ale rownoczesnie dbanie o 'ducha', rozwijanie osobowosci i charakteru ucznia - bo to zaowocuje w przyszlosci, i wlasnie w ten sposob mozna oszlifowac perle, a nie krzykiem i niezbyt cenzuralnymi komentarzami.

Kasia G - Pon Gru 04, 2006 3:45 pm

Masz rację Joanno, zalezy co na kogo działa mobilizująco, ale takze jakie takie a nie inne "wytresowanie" w dzieciństwie czy młodości będzie miało skutki i "oddzwięki" w osobowosci i umiejętnosci radzenia sobie u dorosłego juz człowieka-artysty. Wiele zależy od indywidualnych cech danej osoby, ale wiele mozna wypracowac albo zniszczyć i w tym wzgledzie porzadek, dyscyplina tak, ale uczenie kreatywnosci, otwarcie, pozwalanie uczyć sie na błedach daje o wiele lepsze rezultaty. Zastanawia mnie jednak i tym tropem chciałabym powrócić do tematu wątku dlaczego "szkoła rosyjska" została tu sprowadzona tylko do bezdusznego rygoru a nawet tortur psychicznych i fizycznych. Baletowa szkoła rosyjska to nie tylko to, moze podyskutujemy o zachowaniu tradycji, o nienaruszalnosci stylu, o prawdłach kalsyki przeoszonych przez "szkołę Waganowej". Jak sądzicie - na ile w balecie, w jego nauczaniu potrzebne i dopuszczalne sa innowacje, na ile balet klasyczny jednak sie zmienia na przestrzeni lat dzięki nowym pedagogom, jak na tle świata wypada szkoła rosyjska i czy jej konserwatyzm ma wiecej plusów czy minusów?
Joanna - Pon Gru 04, 2006 4:16 pm

Postaram sie odpowiedziec krotko (jak na mnie ;) ) - osobiscie uwazam, ze balet klasyczny rowniez powienien podlegac pewnym zmianom i rozwojowi, aby nie zostac tylko reliktem przeszlosci. Czasy sie zmienialy, zyjemy z innych czasach niz te, w ktorych ksztaltowaly sie zasady tanca klasycznego w choreografiach np. Petipy, posiadamy inna kryteria piekna i sztuki, a nie zapominajmy, ze na owczesne czasy estetyka baletowa byla czyms aktualnym, odpowiednim dla danej epoki. Dzisiaj klasyczne 'Jezioro labedzie' nie spelnia juz takiej funkcji jak kiedys, bo i czasy sie zmienily - dzisiaj mamy za to Forsythe'a, Eka, Kyliana, Ejfmana, ktorzy wnosza jakis 'ferment' do tej sztuki. Zmienila sie funkcja teatru i calej sztuki w ogole, ich istota i rola.
Nie mowie o tym, aby 'spalic Luwr' ;) , ale aby ne zatrzymywac rozwoju sztuki baletowej, dzisiaj wlasciwie mozna powiedziec tanca, bo nie da sie juz chyba rozdzielic wplywu technik wspolczesnych na balet klasyczny.
Na Zachodzie podejscie w ksztalceniu jest wlasnie takie bardziej otwarte - przyszli tancerze klasyczni ucza sie technik wspolczesnych, ucza sie metody Pilatesa, Alexandra, a wiec metod pracy z cialem charakteryzujacych bardzo wspolczesne podejscie. Im bardziej na wschod, tym - moim zdaniem - wiekszy konserwatyzm, powtarzania istniejacych juz form w imie tradycji, takie 'zywe muzeum', ale niekoniecznie 'zywa sztuka' (w zawezonym rozumieniu sztuki tylko do tego, co akutalnie tworzone przez ludzi, i odpowiadajace ich obecnym potrzebom w danej rzeczywistości historycznej, społecznej, itd.).

milton - Pon Gru 04, 2006 6:26 pm

Ja to widzę trochę inaczej. Oczywiste jest to, że balet jak każda dziedzina sztuki się rozwija. I bardzo dobrze. Ale uważam również, że powinny zostać miejsca gdzie są kultywowane tradycje. I na dzień dzisiejszy takim miejscem jest właśnie szkoła waganowej. Dla mnie balet klasyczny nie jest czymś, co musi mieć powiązanie z rzeczywistością. On mnie właśnie pociąga ze względu na jego odrealnienie, kompletne oderwanie od rzeczywistości. Którego celem jest dążenie do piękna absolutnego. Dlatego uważam że istnieć powinny zarówno ośrodki które i kultywują tradycję klasyczną jak i powinna być druga gałąź, która pokazywała by twórczy rozwój (np. neoklasyka typu balanchine i petit). Oczywiście to w kontekście klasyki jako takiej bo już twórczość eka czy kyliana to zupełnie inna sprawa. Faktycznie, style uległy wymieszaniu i dziś już coraz rzadziej można spotkać "czyste" przedstawienia w danym stylu. Tym nie mniej uważam że taki konserwatyzm robi sporo dobrego, i z powodzeniem może występować obok. Na rzecz rozwoju nie należy rezygnować czy umniejszać ( np. z powodu nieprzystawalność do dzisiejszych czasów) roli czystej klasyki ( nie tylko jako system ruchów, ale całego kontekstu i tradycji) W muzyce z powodzeniem egzystują zarówno nurty klasyczne jak i nowoczesne (np w muzyce klasycznej) i nikt nie mówi że bach czy vivaldi nie przystają do dzisiejszych czasów. A klasyka jako taka w kształceniu muzyczny przez wiele lat jest jego wręcz jedynym elementem.

Dlatego podsumowują: dla mnie powinna pozostać również klasyka w formie konserwatywnej, nienaruszonej i nic złego nie ma w tym, że będzie ona kompletnie odrealniona, bo dla mnie właśnie taka powinna być. I świetnie że np. w Rosji właśnie taki balet klasyczny jest kultywowany.

.:Agga:. - Pon Gru 04, 2006 7:06 pm

milton napisał/a:

TO BZDURA wypisywanie jakie to strasznie mała dzieci są w osb.......w cale nie są takie małe. Zaczynają w wieku 9 lat........[list=]ja zacząłem szkołę muzyczna w wieku 7 lat u bardzo wymagającej nauczycielki. Pewnie bym teraz wypisywał jaka to ona była straszna i jak niesprawiedliwa, że niszczyła psychicznie. i ble, ble, ble.......to są bzdury......pewnie...wtedy to co się działo było momentami dla mnie nawet koszmarem. Ale rozumiem dziś że to wszystko było dla mojego dobra. Wy zaczynaliście w 4 klasie,.......w muzyku zaczyna się już w 1...........i to nie jest tak, że są to lata przygotowawcze....one mnie zaczęły hartować ( cały system kaształcenia muzycznego taki jest....od samego początku już są ciągłe egzaminy, zaliczenia, ( koncerty są też egzaminami, tylko że z dodatkową publicznościa w postaci rodziców). Więc niech mi nikt nie mówi że ni przeszedłem nikogo, kto by w waszym rozumieniu niszczy i znęcał sie. .............Przeszedłem, i wyszło mi to życiowo no zdrowie.


Dlaczego przedstawiasz to w takich czarnych barwach? Nie jest tak zle jesli chodzi o nauke w szkole muzycznej. Moja siostra gra juz trzeci rok, nie dostala sie za pierwszym razem ale za trzecim.. Teraz jest bardzo szczesliwa, spelnia swoje pasje. Owszem ma wymagajacych nauczycieli ale akurat szkola muzyczna a baletowa to dwa rozne swiaty. Tak jak pisala kasia, poswiecasz swoje cialo, na dodatek w OSB spedzasz po 6-8 godzin dziennie a w muzycznej 2-3 i tylko kilka razy w tygodniu - w starszych klasach chodzisz czesciej ale i tak jest to znacznie mniej niz w OSB. Pozniej idziesz do liceum muzycznego - zmiana szkoly i srodowiska a w baletowce zostajesz przez 9 lat.
Uwazam ze balet to znacznie wiecej wyzeczen i trudu niz szkola mauzyczna. Dla jasneosci, nie chce nikogo obrazac i nie chodzi mi o to ze osoby ze szkol muzycznych nie pracuja ciezko ale jest to inny rodzaj pracy - moim zdaniem znacznie lzejszy.

Tak z ciekawosci czy ktos z Was liczy ile mam znanych rosyjskich tancerek i tancerzy - okolo..?

milton - Wto Gru 05, 2006 12:54 am

Oczywiście, z punktu widzenia wysiłku fizycznego masz rację. Szkoła muzyczna nie wymaga aż takich poświęceń. Ale nie o to przecież chodziło, ponieważ to jest oczywiste. Chodziło mi raczej o kwestię udziału dziecka w całym systemie kształcenia itd, bo jest naprawdę dużo analogi ( tyle że kształcenie muzyczne trwa znacznie dłużej). Tutaj również trzeba mieć dużą wytrzymałość psychiczną. I nie jest tak że tu się jest codziennie od 6 do 8 godzin a tam kilka razy w tygodniu godzinkę czy dwie. Po pierwsze to zależy czy pójdziesz do szkoły rannej ( jak osb) czy popołudniowej. I wtedy od tej 4 klasy masz podobną ilość zajęć jak w osb. I dokładnie tak samo to rośnie wraz z wiekiem ( ilość lekcji) Tylko w sumie jest jedna zasadnicza różnica.....relacja zajęcia w szkole a ćwiczenia w domu......o ile w osb podstawą jest ćwiczenie na lekcji o tyle w szkole muzycznej jest dokładnie odwrotnie. Na lekcjach się nie ćwiczy (nie powinno tak być ale czasem zdarzają się takie sytuacje). Na lekcja nauczyciel zadaje, tłumaczy jak co wykonać i poprawia błędy. A do tego dochodzą codzienne kilku godzinne ćwiczenia ( tak wygląda rzeczywistość). Oczywiści nie mówię tu prywatnych lekcjach czy nawet ogniskach. Ale w państwowych szkołach tak to wygląda. Są ciągłe zaliczenia i egzaminy (to wszystko jest rozłożone w planie że co półtora miesiąca jest jakieś zaliczenie z instrumentu).
I jeszcze jedno.........po 1 stopniu ( 6 lat) idzie się do drugiego stopnia (też 6 lat i matura wtedy). Ale mimo że są to 2 szkoły to w praktyce ludzie są ci sami. Ja jak poszedłem do 1 klasy II stopnia to w mojej klasie znałem wszystkich. Zmieniają się tylko nauczyciele (też zresztą nie zawsze) ale środowisko zostaje to samo.
Sorry za taki długi off top, ale pewne rzeczy wymagały po prostu wyjaśnienia.

A już całkiem na koniec.........też uważam że balet wymaga nieporównywalnie więcej wyrzeczeń.....ale to już jest akurat truizm

DariaD14 - Sro Gru 06, 2006 12:37 pm

Agga wyrazilaś sie abrdzo dobrze nie za ostro. Nauczyciele nie pracują z dziecmu, które nie wykazują chcęci i faktycznie nawet do takich osób nie podchodzą. Robią one w tym samym tempię, ale technicznie są kiepscy i niestety jak nie nauczył sie podstaw w pierwszej klasie to nie ma co od niego wymagac cudów w klasie 3, w której już zaczyna sie duzo dziać-- widac różnice, talenty, predyspozycje i warunki. I dlatego po 3klasie jest tzw "odsiew'.
aleks - Czw Kwi 12, 2007 10:53 pm

" obecnie za najlepsza uwazana jest Opera Paryska i jej szkola, i dzisiaj w ogole najlepsze teatry to jeszcze The Royall Ballet i American Ballet Theatre - czyli typowy Zachód. "

W The Royal Ballet tanczy zaledwie 2-3 Anglikow a reszta to Rosjanie,Kubanczycy,Europa Wschodnia, Hiszpanie...
Naucznie baletu w Angielskich osb jest mierzony funtami a nie talentem-tylko bogate snoby moga pozwolic sobie na "Kulture Wyzsza". Waganowa w Anglii? smiech na sali....

carewna - Sob Kwi 21, 2007 1:41 pm

Wiecie co akurat jestem po takiej szkole i bylo co bylo(zapalniczki,igly,paznogcie i td,troche tego bylo)
ale teraz mam tak mocna psychike ze zadko komu udaje sie mnie zlamac.
A co do obecnej teorii nauczania dzieci to uwazam ze tez nie jest dobra.
Jednak regor w takiej szkolke musi byc,moze nie az taki ale jednak musi,inaczej zadko jakie dziecko samo z siebie bedzie pilnie pracowac nad soba.

Bajaderka - Sob Kwi 21, 2007 4:07 pm

a w jakiej szkole sie uczylas?
carewna - Sob Kwi 21, 2007 4:21 pm

Akademia tanca w Doniecku , filia Kijowska.A przed tym panstwowa szkola baletowa
Scarpia - Nie Kwi 22, 2007 12:37 am

Nie kończyłem rosyjskiej szkoły baletowej. Ale mam swoje lata, widziałem i przeżyłem też nie jedno (w tym wiele lat temu wojsko i namiastkę efektu zjawiska zwanego „falą”) i wiem jedno: wszystko ma w życiu swoją cenę. Osoby po takich smutnych przejściach o jakich pisze Carewna mogą mówić „mam mocną psychikę”. Ja myślę jednak, że jest inaczej: raczej jest to psychika przyzwyczajona tak bardzo do bólu, że osoba taka nie umie nawet sobie wyobrazić, że można żyć inaczej, jaśniej, lepiej, weselej, bez ciągłego cierpienia. I owszem cierpienie jest nieodłaczną częścią życia każdego z nas, ale nie jest dobrze gdy staje się sposobem na życie. Jedynym plusem takich „metod wychowawczych” natomiast jest to, że osoba taka potrafi nadzwyczaj efektywnie funkcjonować w ekstremalnych sytuacjach. I to budzi mój podziw i szacunek. Natomiast to co mnie porusza i zasmuca w ich losie to to, że po pierwsze: rzadko udaje im sie wyjść poza ból, ponieważ życie bez niego wydaje im się wręcz nie życiem i po drugie: niebezpieczeństwo tego, że same tak wychowane bedą przenosić ten niedobry model na innych. Raniąc innych myślą że czynia im dobrze i „hartują w boju”, a tym czasem często ich niszczą i zdziwione nawet nie rozumieją dlaczego. Dlatego takim osobom potrzeba wiele miłości, miłości i jeszce raz miłości i to najwyższej próby, prawie idealnej, takiej „biblijnej”, która wszystko przetrzyma, wszystko zniesie... tylko kto z nas ludzi może taką dać. Niektórzy próbują może ofiarować choć jej cząstkę pomimo własnych ułomności. Tylko że... ponieważ to specyficzne forum o siegnę do libretta baletu A.Fodora „Próba”: „Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że codziennie ukrzyżowujemy jakiegoś Zbawcę. Każdy z tych wybranych pragnie coś uczynić dla innych, jest zdolny poświecić siebie dla nas.
Co dzień przechodzimy obok nich obojętnie - nie potrafiąc zrozumieć ich pragnienia ulepszania świata ...”

Przeszłości nie da sie zmienić, ale przyszłość tak. Carewnie i innym po smutnych przejściach życzę szczęścia i zrozumienia że wrażliwość i otwarcie przed kimś serca to nie smieszny gest który trzeba odrzucić jako głupią oznakę słabości. Pozdrawiam!

carewna - Nie Kwi 22, 2007 8:19 am

Scarpia,nie znasz mnie i nie masz prawa twierdzic ze zyje tak a nie inaczej!
Scarpia - Nie Kwi 22, 2007 9:45 am

Droga Carewno. Ja nie śmiem twierdzić, że Ciebie znam, ani że znam dobrze inne osoby po podobnie trudnych szkołach, ani to że to ja pojadłem wszystkie rozumy i mam na wszystko wzorowe i jedynie słuszne wytłumaczenie i solucję. („Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt...”) Ale jak widzę moja wypowiedź wzbudziła jednak jakieś emocje, tylko dlaczego traktujesz to jako atak i próbę zdefiniowania akurat Twojego życia? Nikt tego tu nie robi. Dyskutujemy tu o tym czy rosyjskie szkoły baletowe działają na korzyść baletu. I ponieważ jest to forum , a więc miejsce spotkania różnych ludzi i różnych poglądów – wypisuję tu także i swój pogląd. A pogląd ten jest taki: na korzyśc baletu: tak – korzystnie, na korzyść człowieka – nie.

Ale bardzo sie cieszę, że jest tu z nami taka osoba jak Ty, bo Twoje doświadczenia i opinie bedą tu zatem podwójnie cenne, skoro jak widać oficjalnie zdeklarowałaś swój pobyt w takiej szkole.
Nie wiem jak inne/inni uczestniczki/uczestnicy tego forum, ale ja jestem ciekawy Twojej szerszej wypowiedzi na temat jej wpływu na Twoje życie. Tylko prosze Cię o jedno: Nie traktuj tej ciekawości jako jakiejś próby złamania Twojej wolnej woli czy czegoś podobnego. Chcesz to napisz, a nie chcesz - to nie pisz.

Życie wcale nie jest sprawiedliwe i czasem jest w nim tak, jak z prezentami: ofiarodawca chce najlepiej i stara sie jak może, a obdarowany tego nie rozumie i często prezent odrzuca lub nawet bezczelnie zwraca. Jak sie wtedy czuje ofiarodawca wie tylko taka osoba, która takie coś przeżyła sama („Przeżyj to sam”). A takim prezentem może być przecież nie tylko jakaś para skarpetek, czy urodzinowa kolacja, ale również miłość, przyjaźń lub choćby zwykłe towarzystwo. I pojawia się pytanie: przecież chciałem/chciałam dobrze więc dlaczego ona/on tak reaguje? Z drugiej strony oczywiscie nie można uszczęsliwiać kogoś na siłę. Tylko że błędów nie robi tylko ten kto nic nie robi.
Pozdrawiam.

Nena - Nie Kwi 22, 2007 9:28 pm

Julia-Tancerka napisał/a:
Ja tam Rosji nie mam nic do zażucenia (pod względem baletu)... Wprawdzie to Francja i Włochy są klebkami baletu. Ale to własnie rosyjscy tancerze i ewentualnie nauczyciele włożyli najwiekszy wkład w technike uwczesnego baletu np. Agrypina Waganowa... Rosyjsie Imperialne Szkoły wykształciły tak znanych - już zmarłych tancerzy...

Filmik z Rosyjskiej szkoły baletowej "VAGANOVA" - na filmie widac tylko same zalety jak to w Rosji:

http://www.youtube.com/watch?v=XPROv6MEli8

P.S Za jakiś czas będe musiała się z wami pożegnać na długa chyba ze kupie sobie laptopa ( notebooka ) :(

Spójrzcie na wyraz twarzy dziewczyny w 3:35 min.

gdy tańczyłam marzyłam, by uczyć się w tej szkole. dla mnie ideał szkoły baletowej: ostra praca, dyscyplina, po prostu akademia po której stajesz się mistrzem. kto chce być najlepszy, musi dążyć do tego za wszelką cenę. jak czuje, że sobie nie poradzi, że taka dyscyplina nie jest dla niego dobra... niech zapisze się do prywatnej szkoły lub ogniska.

aankaa_baletnica=) - Nie Kwi 22, 2007 9:33 pm

Nie włącza mi się... pisze, że mam udowodnić, że mam 18 lat, albo więcej....
co do jest za cholerstwo??!! :x

Gość - Nie Kwi 22, 2007 9:40 pm

to jest film, który mogą obejrzeć tylko zarejestrowani użytkownicy YouTube. więc jeśli chcesz zobaczyc - po prostu sie zarejestruj
aankaa_baletnica=) - Nie Kwi 22, 2007 9:58 pm

no, oglądnęłam :D
ślicznie te dziewczyny ćwiczą... ale ciekawie wygląda ich posiłek... ogórki i pomidory... szkoda, że nie rozumie co tam mówią... :(

Anna-Maria - Pon Kwi 23, 2007 3:58 pm

W baletówce powinno być tak jak u nas - porządny rygor i dyscyplina, a jak się nie podoba to wylot.
Rozumiem że jest ciężko, nam też było - czołgać się pod drutem kolczastym, który miał kilkanaście cm. wysokości ;- )

Uważam jednak, że kilkuletnie dzieci nie powinny być wystawiane na takie próby, na próby uksztaltowania charakteru.
Nie ten czas. Ono samo zadecyduje, gdy będzie gotowe.
Nie można dziecka zmuszać do pewnych czynności.
To się naprawdę może źle skończyć dla jego psychiki.
Takie niby kształtowanie charakteru w wieku 9-ciu czy iluś tam lat, jest dla mnie śmieszne.
Kształtować chatakter to może sobie pozwolić nastolatek, przechodzący okres buntu.

Scarpia - Pon Kwi 23, 2007 4:07 pm

Nena napisał/a:

dla mnie ideał szkoły baletowej: ostra praca, dyscyplina, po prostu akademia po której stajesz się mistrzem


albo... wrakiem człowieka gdy 1 młodość szybciutko minie.
Taniec jest DLA człowieka a nie człowiek dla tańca!
Ilu mamy tych "mistrzów" w Polsce? A ilu mamy inwalidów po takich szkołach baletowych, na wózkach, z wykończonymi stawami i zniszczoną psychiką. Kto o nich zadba? Kto opłaci ich już nie życie tylko wegetację? W krajach tak potężnych jak Chiny czy Rosja ludu nie mało, to i życie jednostki warte jest niewiele (a właściwie to prawie ZERO). Chciałabyś? To dlaczego nie pojechałaś do baletu w Chinach czy Rosji? Może ktoś Cie uchronił i dobrze zrobił.

Nie gniewaj się, ale ostatnio wiele widziałem i słyszałem od ludzi którzy właśnie tam byli. Widziałem też prawidziwe zdjęcia, bez cenzury. Dziękuję. Tu jest POLSKA! Kraj w Europie którym mentalność przewiduje, że jednostka się liczy jak w każdym normalnym społeczeństwie.

Ostro może być - tak , ale przez chwilę i wtedy kiedy to uzasadnione. Dyscyplina i owszem - taka jak szczypta soli, która służy człowiekowi a nie degeneruje, niszczy fizycznie, psychicznie i powoduje uśmiech na twarzy po zdrowym wysiłku, a nie grymas bólu i płacz.

Pozdrawiam!

carewna - Pon Kwi 23, 2007 5:07 pm

Scarpia a czy Ty wiesz ile pokaleczonych dusz i cial jest po Polskich szkolach?
Nie mozna oceniac czegos tylko slyszac czyjes opowiesci.Ta sama historie kazdy moze opowiedziec po swojemu i niby bedzie opowiadac o tym samym a jednak bedzie to inna bajka.Trzeba to odczuc na wlasnej skurze,a potem krytykowac.Bo tez krytykowac jest najlatwiej.
A co do Polski i Europy,hmm to wydajemi sie ze nie na tym forum :wink:
bo tez daleko jeszcze Polsce do Europy

Anna-Maria - Pon Kwi 23, 2007 5:24 pm

Polsce wszędzie daleko.
Scarpia - Pon Kwi 23, 2007 5:39 pm

1. Pewnie, że na wózek ze zwyrodnionymi stawami można trafić nie tańcząc. Stracić zdrowie psychiczne też można i bez kontaktu z wypaczonymi pedagogami. To jasne jak słońce. Mi chodzi o to, że nauka i uprawianie sztuki tańca ma służyć człowiekowi, i ma go budować i cieszyć a nie degenerować ani być źródłem diabelskiego wyładowania własnych nieszczęść i frustracji przez zwyrodniałych pedagogów.
2. Z tym odczuwaniem na własnej skórze to byłbym ostrożny, bo jak mówi powiedzenie: "Lekarz nie musi zapadać na wszystkie choroby, aby móc je dobrze leczyć" :wink:
3. Czy się to komuś podoba czy nie Polska była, jest i zawsze będzie częscią Europy :!: A to że historię w Polsce mieliśmy przeważnie smutną, co jest przyczyną wielu niedomagań w kraju i daleko odbiegajacych standardów bytowo-socjanych w porównaniu z jej częścią zachodnią nie ma tu absolutnie nic do rzeczy.
Pozdrawiam!

carewna - Pon Kwi 23, 2007 5:55 pm

Scarpia Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 4:39 pm Temat postu:

1. Pewnie, że na wózek ze zwyrodnionymi stawami można trafić nie tańcząc. Stracić zdrowie psychiczne też można i bez kontaktu z wypaczonymi pedagogami.

Chyba rozmawiamy w roznych jezykach

aankaa_baletnica=) - Pon Kwi 23, 2007 6:27 pm

Scarpia napisał/a:
[Widziałem też prawidziwe zdjęcia, bez cenzury.

Może pokażesz?

Ja myślę, że Scarpia trochę przesadza... Nie znam tak dokładnie jak wy sytuacji w rosyjskich szkołach, ale myślę, że przesadzasz... Z tym, że tam nie jest ważne życie człowieka, że baletówki wypuszczają inwalidów itp. Ale jednak z czegoś to wynika, że tak wiele najlepszych tancerek jest właśnie z Rosji... A Carewna jak skończyła taką szkołę to myślę, że najlepiej wie co mówi...

I jeszcze mi się wydaje, że nie można tak do końca generalizować
Rosja - wszystkie metody typu szpilki, zapalniczki, płacz, ból, męka...
zachód - dochodzenie do wszystkiego powili spokojnie i z uśmiechem...
Myślę, że to też zależy od nauczyciela, szkoły itp.

A ogólnie wydaje mi się, że trzeba jakoś wszystko wypośrodkować... Trochę tego rosyjskiego podejścia, trochę tego zachodniego i będzie ok...

Cheryl - Pon Kwi 23, 2007 6:52 pm

Hm.. moim zdaniem rosyjskie szłoy baletowe nadal są surowe, jednak na pewno nie tak jak kiedyś. Ostatnio jakaś osoba napisała do nie na GG (znalazła mó numer na blogu) z pytaniem czy to prawda, że w rosysjkiej szkole baletowej dzieci z bursy na śniadanie dostają liść sałaty i pół jajka? widzicie więc zatem sami jakie opowieści o Rosji chodzą po ludziach...
W tych szkołach naprawdę wiele się zmieniło, aczkolwiek niewątpliwie jest tam surowo i ostro. "W balecie nie ma demokracji" > jak powiedziała pewna pani profesor. I ma rację. Na tańcu trzeba dawać z siebie wszystko żeby do czegoś dojść i wykonywać ściśle wskazówki pedagoga. Wtedy jest sukces.

Anna-Maria - Pon Kwi 23, 2007 6:56 pm

Nie zawsze jest sukces.
Są wzloty i upadki. Gorzej jak myślisz że będzie sukces, a tu licho wzięło.
Nie ma nic.

Scarpia - Pon Kwi 23, 2007 7:41 pm

[quote="aankaa_baletnica=)"]
Może pokażesz?
[quote]
Niestety, nie pokażę bo zdjęcia i filmy kręcone za granicą zostały mi udostepnione tylko do miejscowego wglądu z prośbą o anonimowość. Tak więc nawet gdybym chciał nie posiadam żadej kopii w swojej dyspozycji. Poza tym absolutnie macie rację, że nie wolno generalizować! Na pewno znaczna i przeważająca wiekszość pedagogów i w Chinach i w Rosji i każdym innym kraju jest znakomitymi fachowcami i fantastycznymi ludźmi. I mają napewno wielu, wielu spełnionych, zdrowych i zadawolonych uczniów. To pewne. Ale na Boga! Ktoś tu sam pisał o paznokciach, szpilkach, przypaleniach! To są cywilizowane metody? Uważacie że to jest OK? W XXI wieku? Co to ma być?!? Akceptujecie to? Uwazacie że to "dobra szkoła baletu"? Jezu Miłosierny!

aankaa_baletnica=) - Pon Kwi 23, 2007 7:47 pm

Paznokcie da się przeżyć... Nie jest to takie straszne...
Szpilki też się da przeżyć, ale to już gorsze od paznokci.
Zapalniczki to jest przegięcie (ale tej metody na szczęście nigdy nie doświadczyłam).

Scarpia - Pon Kwi 23, 2007 7:56 pm

Jestem po prostu tym załamany...
a ostatni post mnie dobija po prostu...

aankaa_baletnica=) proszę Cie tylko o jedną odpowiedź: Jak kiedyś tam w przyszłości dane Ci będzie uczyć Twoje następczynie i nastepców (jesli balet nie umrze). Czy zastosujesz te same metody którymi "poczęstowano" Ciebie?

Marysia W - Pon Kwi 23, 2007 8:09 pm

aankaa_baletnica=) napisał/a:
Paznokcie da się przeżyć... Nie jest to takie straszne...
Szpilki też się da przeżyć, ale to już gorsze od paznokci.

Mnie osobiście wydaje się, że nie chodzi o to, żeby tylko "przeżyć", bo przeżyć to przeżyjesz, ale jaki to zostawi ślad na tobie, twojej psychice?

Cheryl - Pon Kwi 23, 2007 8:14 pm

Mi kiedyś nauczycielka wbiła paznokcie w udo i? Nie mam żadnego urazu, a może po prsotu nie jestem aż tak delikatna psychicznie? Jednak żeby do OSB chodzić trzeba mieć mocną psychikę, żeby jednego dnia przyjąc ostrą króytykę i dowiedzieć się, że jest tragedia a następnego dnia z uśmiechem przyjść na klasykę. W obrotach nie raz zostałam uderzona w rękę, ale uważam to za zło konieczne i nie uważam, żeby były to przeżycia tak truamtyczne żeby trawiły psychikę...
aankaa_baletnica=) - Pon Kwi 23, 2007 8:37 pm

Nie, nie zostawiło to śladu na mojej psychice, ani troche... w ogóle nie rozumie jakby takie coś mogło zostawić ślad... Jak wbicie paznokcia może zostawić ślad na psychice??!!
Przeżyć nie przeżyć Marysiu. To był rodzaj przenośni. To jest chwila, która przemija, tak jak wszystko inne. Nawet jak wbijany paznokieć boli to po chwili to przechodzi i bo sprawie. Nie jest to naprawdę takie straszne, chociaż boli... Ale też przecież nie tak bardzo, że coś ci się stanie. Ale jednak przynajmniej przez jakiś czas nie wypuścisz np. żebra czy czegoś.
Metody ze szpilkami doświadczyłam dawno. Jak byłam mała (4,5 lat miałam, coś takiego). Na sali przy listwach leżały sobie szpilki. Pani czasami brała i mówiła, że mamy wciągać pośladki i chodziła z tą szpilką. Czasami tam kogoś ukłuła. Nie pamiętam tego dokładnie, to było dawno, ale nie miała i nie mam, przez to ani urazu do baletu, ani do zajęć, ani tej pani... Też mi się wydaje, że to nie jest jakieś makabryczne przeżycie... teraz to raczje wspominamy ze śmiechem.
Kiedyś miałyśmy warsztaty z nauczycielem z Rosji. On walił po nogach rękach i czym tam jeszcze jak coś było źle. No i co? Nawet jeśli bolało... Też nie zepsuło mi to psychiki, jakby ten nauczyciel przyjechał jeszcze raz na warsztaty to nie wystrzegałabym się pójścia na nie... Zgadzam sie, że to już troszkę przegięcie, ale też nie jest to takie strasznie i też nie zostawia śladów na psychice... Jak dla mnie przynajmniej...
Ogólnie zgadzam się z Cheryl. A jak ktoś wam dociśnie żabkę, czy szpagat, albo naciągnie podbicie czy wykręci nogę to też powiecie, że to straszne przeżycie zostawiające ślad na psychice? Bo takie myślenie zaczyna do tego prowadzić...
Jakbym w ogóle kiedyś uczyła... Szpilki raczej nie, bicie na pewno nie, w paznokciach nie widzę nic takiego strasznego...

Cheryl - Pon Kwi 23, 2007 8:45 pm

Anko! Powiedziałaś bardzo mądre i trafne rzeczy :!:
Z takim podejściem gdzie traumą jest wbicie paznokcia w udo daleko się w OSB nie zajedzie... Wiadomo, że nie jest to przyjemne ale skuteczne. Spowódu uderzenia w rękę nie zostaniesz kaleką, bo ręka Ci się w skomplikowany spsób nie złamie ani nie odpadnie...
Więc bez przesady. Są rzeczy, które trzeba przeżyć, czasem zagryźć zęby a nie iśc po najmniejszej lini oporu...

carewna - Pon Kwi 23, 2007 8:52 pm

No,widze ze Ci ktorzy wiedza o co tak naprawde chodzi w balecie wypowiadaja sie o tych metodach normalnie
Cheryl - Pon Kwi 23, 2007 8:56 pm

Carewno dziękuję za poparcie bo czasem zdaje mi się, że niektórzy nigdy nie mieli lekcji z rosyjskiem pedagogiem... :roll:
gonia - Pon Kwi 23, 2007 9:06 pm

bo niektórzy (a może raczej duża większość) nigdy nie mieli lekcji z rosyjskim pedagogiem ;-)

swoją drogą- popieram paznokcie i szpilki do czasu. mogą być używane raz na jakiś czas,żeby poprawić duży błąd ucznia, ale nie żeby zastępowały mniej bolesne metody. osobiście uważam, że jeśli będzie za dużo rosyjskich metod to może faktycznie tancerz zatraci to coś, co powinien być, ale też nie przesadzajmy, po wbiciu raz czy dwa paznokci to jeszcze nikt nie umarł...

Nena - Pon Kwi 23, 2007 9:18 pm

Scarpia napisał/a:
Nena napisał/a:

dla mnie ideał szkoły baletowej: ostra praca, dyscyplina, po prostu akademia po której stajesz się mistrzem


albo... wrakiem człowieka gdy 1 młodość szybciutko minie.

później napisałam, że jak komuś się coś takiego nie podoba i czuje się zbyt słaby psychicznie, to są przeróżne ogniska baletowe i prywatne szkoły, niektóre naprawdę niezłe. balet jest dla wybranych, to nie jest rodzaj tańca, na który zapisujesz się, bo nie masz nic lepszego do roboty. trzeba przetrwać lub odejść - przecież nikt nikogo w takiej szkole nie trzyma na siłę. balet rządzi się swoimi prawami, tak powinno być i zostać. dobrej baletnicy talent nie wystarczy - musi być mocna psychicznie i zdecydowana. nikt nie będzie rozwijał czerwonego dywanu, by utalentowany uczeń mógł po nim dojść do sławy wśród braw i uśmiechów. świat jest okrutny i niestety wszędzie na uznanie trzeba zapracować.

carewna - Pon Kwi 23, 2007 9:34 pm

A wracajac do tak zwanego lomania charakterow,to to co sie dzieje w szkolach,to sa kwiatki w porownaniu do tego co czasami z ludzmi sie wyrabia w teatrach
aankaa_baletnica=) - Pon Kwi 23, 2007 9:40 pm

Nawet jak ci ktoś 100 razy wbije paznokieć no nie umrzesz :wink: (i jak dla mnie nie będziesz miała zepsutej psychiki...)
Ale ja proszę o wytłumaczenie, bo dla mnie to jest totalnie niezrozumiałe...
Jak wbijanie paznokci, szpilek czy tam że czasami ktoś cię walnie itp. wpływa na psychikę??!!

carewna - Pon Kwi 23, 2007 9:45 pm

Zeby znalezc odpowiedz musimy znalezc takowa osobe
aankaa_baletnica=) - Pon Kwi 23, 2007 10:06 pm

Ja myślę, że Scarpia albo Marysia W. moga nam odpowiedzieć na to pytanie... Bo oni mówili, że to takie makabryczne i w ogóle...
Olimpia - Pon Kwi 23, 2007 10:12 pm

A ja jestem pewna, ze moze wplywac. Wplywa na pewno. Szczegolnie jesli nauczyciel nie przebiera w slowach, a potem posuwa sie do rekoczynow (ze sie tak brutalnie wyraze). Slowa naprawde zapadaja na dlugo w pamieci, wierca dziure w mozgu, ciagle tam sa. I obsesyjnie sie mysli o tym co powiedzial nauczyciel. No a potem drapanie, wbijanie paznokci, wspomniane zapalniczki, rzucanie kluczami. To jest tylko potwierdzenie tych slow. No i w ogole...Przeciez na logike biorac. Nawet wbijanie paznokci moze powodowac traume. Zaczynasz bac sie tego co kiedys sprawialo przyjemnosc. Kojarzy ci sie to z bolem, krzykiem, strachem i ciagle mysli sie o tym zeby znowu sie to nie powtorzylo. No kurcze, poza tym to jest ingerencja w cialo czlowieka, to jest przemoc, znecanie sie. Nie wspominajac juz o tym, ze mozna kogos powaznie uszkodzic.
Pewna nauczycielka w mojej szkole postanowila przemowic mojej kolezance do rozumu i pomoc jej w rozciaganiu. Dziewczyna robila zabke na brzuchu, a pani profesor podeszla i stanela jej calym ciezarem ciala na pupie, poniewaz brakowalo jej troch edo podlogi a ona chciala zeby uczennica wreszcie ta zabke zrobila...Moja kolezanka juz nie wstala z podlogi i chlopcy musieli ja zniesc do gabinetu lekarskiego. Potem byly masci, tabletki, naswietlania. Zwolnienie z cwiczen. Ale niestety, nadal ja pachwina bolala i nie mogla utrzymac nogi w gorze. Jakby panewka nie miala sily na trzymanie nogi, bezwlad. No i dziewczyna ze szkoly musiala odejsc. To autentyczna historia.
Sama nie raz mialam pręgi na plecach od paznokci. Raz tez prawie uszkodzono mi szyje. Stalam w croise na srodku i mialam zle glowe. I pani profesor bez zwrocenia mi uprzednio uwagi, podeszla i mi ta glowe wykrecila w druga strone - tak jak powinno byc. Ja oczywiscie mialam szyje usztywniona lekko, wiadomo...cwiczylam, bylam skupiona. No i chrupnelo...To bylo dosc glosne i pani chyba tez poczula, bo szybko wziela reke.
Bez wzgledu na to jak bardzo pedagog jest na nas wsciekly, nie powinien uciekac sie do takich drastycznych srodkow o jakich rozmawiamy. Nie powinien i koniec.

aankaa_baletnica=) - Pon Kwi 23, 2007 10:35 pm

Ja sie jakoś nie boje, że mi nauczyciel jeszcze raz wpije paznokieć... Jak wbije to wbije. Oczywiście staram się robić ćwiczenie czy coś tam dobrze, ale nie, że się boję, bo jak tylko coś zrobię źle to ktoś mi wpije paznokieć i to takie straszne...
Pręgi na plecach od paznokci... to przegięcie... Ja tu mówię o takim wpijaniu w tym celu, żebyś zrozumiała, że coś masz trzymać itp... Jak ktoś ma pręgi na plecach to wygląda jakby sie nauczyciel wyżywał...
Uszkodzić paznokciem??
To z szyja to może być nieszczęśliwy wypadek. Nie znam szczegółów, ale mogła chcieć cię normalnie poprawić, a tak się akurat stało...
A z żabką... Nie musiała na tym tyłku stawać, mogła normalnie docisnąć rękami, kolanem czy jakoś tak. Bo mogło bardziej boleć to, że czyjeś stopy wgniatają się w tyłek niż dociskanie żabki... Ale jak jej mało brakowało to chyba nie umrze z tego, że ją ktoś dociśnie (jak była po rozgrzewce...).
Dalej mnie nie przekonaliście, że to niszczy psychike... Albo ja jestem dziwna, albo nie wiem...

Olimpia - Pon Kwi 23, 2007 11:43 pm

No i te pregi byly wlasnie od tego zebym zrozumiala, ze mam trzymac lopatki spiete.
A co do tej zabki, to pani nie docisnela tak sobie stopami tylko stanela jej na pupie, tak jak sie stoi na podlodze normalnie. I oczywiscie, ze nie umrze od tego ze jej ktos docisnie, ale problemy z noga ma. I ze szkoly zrezygnowac musiala. Pani profesor w niedlugim czasie po tym zdarzeniu opuscila mury naszej szkoly. Nie tylko ona z podobnych przyczyn zniknela.

aankaa_baletnica=) - Pon Kwi 23, 2007 11:48 pm

No to to jest przegięcie... U nas metody z paznokciami i dociskaniem są, ale nie w takim wymiarze... Jeśli chodzi o te metody stosowane do tego stopnia to mogą źle wpływać i są złe. Ale jak są stosowane rozsądnie i z umiarem to śmiem twierdzić, że są ok... :D
Olimpia - Wto Kwi 24, 2007 1:04 pm

No to wiadomo, ze jak Cie ktos klepnie w miare lekko czy uszczypnie to sie nic nie stanie z Twoja psychika. Ale jak juz sie taki hardcore zdarza jak napisalam, to nie jest dobrze.
Marysia W - Wto Kwi 24, 2007 1:19 pm

Anko, źle zacytowałam, chodziło mi raczej o szpilki i ogólnie te wszystkie.... metody typu zapalniczka, ale paznokcie też ( w sensie wbijania do krwi, a nie zwykłego drapnięcia czy czegoś, no bo to akurat normalne). :roll:

A lekcje z rosyjską nauczycielką miałam, może i nie duzo, bo tylko rok, ale miałam. Paznokcie wbijała, bardzo mocno wszystko wykręcała, biła po nogach, kolanach, rękach (miałam siniaki a także wspomniane pręgi na plecach), i te metody były być może dobre, w każdym razie ślad zostawiły, niewielki, ale jednak tak.

gonia - Wto Kwi 24, 2007 1:47 pm

ale z drugiej strony zastanówmy się- pręgi na plecach, żeby trzymać łopatki. rozumiem, że to nie takie fiku-miku, ale powiedzmy szczerze- gdybyście trzymały łopatki, to byście pręg nie miały... :roll:
Olimpia - Wto Kwi 24, 2007 9:05 pm

goniu a nie wiesz ze czasem jest tak, ze nawet jak sie cos trzyma, wykreca, podnosi, spina i tak dalej to nauczyciel i tak chce wiecej i mocniej? Taka jest przeciez specyfika szkol baletowych. Ale nie...Ty oczywiscie musisz byc zlosliwa i od razu pisac takie rzeczy. Skad mozesz wiedziec czy ich nie trzymalam? Moze to, moze to drapanie wcale nie oznacza ze ich nie trzymalam...Zastanow sie zanim znowu cos napiszesz *** (post ocenzurowany)
Anna-Maria - Wto Kwi 24, 2007 9:17 pm

Zaczynam się zastanawiam czy w polskich szkołach są preferowane tego typu czynności które opiszujesz, Olimpio?
Czy ktoś może mnie oświecić? Żebym nie zrobiła tego błędu i własnego dziecka do takiej szkoły nie posłyłała.

Co do stawania sobie na pupach czy tudzież innych częściach ciała, my to robimy regularnie na zajęciach ;- )
Chociażby przy żabce - koleżanka staje mi na nogach.

Dla mnie w ogóle pręgi na plecach to jedno wielkie śmiechu warte, co takie postępowanie ma zdziałać? Ciekawe jak byście zareagowały, gdyby Wasza kilkunastoletnia córka przyszła z plecami pełnych czerwonych kresek. Bo tak uczy jej pani...Może zbyt dramatyzuję, jednak uważam, że, osoby które nie były nigdy w OSB mogą sobie pomyśleć że OSB to nie ciężka praca, tylko jakiś horror.


Olimpio nie musisz także bulwersować się na gonię. Napisała swoje zdanie, a to że ma taki styl pisania. Cóż.

gonia - Wto Kwi 24, 2007 9:36 pm

Olimpia napisał/a:
goniu a nie wiesz ze czasem jest tak, ze nawet jak sie cos trzyma, wykreca, podnosi, spina i tak dalej to nauczyciel i tak chce wiecej i mocniej? Taka jest przeciez specyfika szkol baletowych. Ale nie...Ty oczywiscie musisz byc zlosliwa i od razu pisac takie rzeczy. Skad mozesz wiedziec czy ich nie trzymalam? Moze to, moze to drapanie wcale nie oznacza ze ich nie trzymalam...Zastanow sie zanim znowu cos glupiego napiszesz na czyjkolwiek temat! To juz bylo bezczelne.


(post ocenzurowany) skoro nie chcesz, żeby Tobie ludzie odpowiadali, to dlaczego piszesz o tym?

Kasia G - Wto Kwi 24, 2007 9:44 pm

bardzo proszę o uspokojenie emocji oraz nie używanie w dyskusji wyrażeń typu "bezczelność" "głupota" itd. Gonia zagalopowała isę pochopnie pisząc ze "jakbyscie łopatki trzymały to byście pręg nie miały" - to nie było zbyt mądre, ale to nie upoważnia dyskutantek do nazywania tego "bezczelnoscią". Zdania które wywołały spór wykasowuję
administrator Kasia G

Olimpia - Wto Kwi 24, 2007 9:50 pm

goniu ludzie moga odpowiadac, nie musza. Po prostu juz nie po raz pierwszy zwracasz mi uwage na jakis temat i piszesz, cos czego nie mozesz potwierdzic. Niesprawiedliwe jest stwierdzenie, ze gdybym lopatki trzymala to nikt by mnie nie podrapal. Nie masz bladego pojecia o tym czy je trzymalam czy nie, poza tym to nie jest tematem dyskusji.

Anno-Mario, takie rzeczy dzieja sie w polskich szkolach owszem, ale raczej nie sa preferowane. To sa naprawde sporadyczne przypadki, raczej wystepuja u nauczycieli starej daty. I mysle, ze nie musisz sie obawiac o swoje dziecko :) ale poslij je tam tylko wtedy kiedy samo bedzie tego chcialo. Mam wiele kolezanek, ktore znalazly sie w tej szkole z woli rodzicow, bardzo nieszczesliwe dziewczyny...No ale to juz inny temat.
Co do reakcji rodzicow...Oni doskonale wiedzieli jaka jest moja nauczycielka, zdawali sobie sprawe z tego ze taka jest specyfika tej szkoly. Co mogli zrobic...Ale tez nie mieli jakichs wiekszych powodow do nerwow, bo to drapanie to bylo sporadyczne. Co innego, ze u niektorych zdarza sie nagminnie, wtedy to juz trzeba jakos interweniowac.
Mysle, ze takie osoby ktore nie byly w OSb nie powinny wyciagac wnioskow na wyrost. Owszem, to jest baaardzo ciezka praca, stresujaca, meczaca i czasami tylko taka "krwawa" :) Przede wszystkim to wielka przyjemnosc, radosc i pasja. Zawsze trzeba rozpatrzyc wszystkie za i przeciw.

Staram sie nie bulwersowac, ale mi nie wychodzi :) Zadziorna jestem...i impulsywna. Nie lubie sie klocic, ale jeszcze bardziej nie lubie jak ktos mi cos zarzuca.
Pozdrawiam.

Anna-Maria - Wto Kwi 24, 2007 9:53 pm

Jednak czy robić coś, co tak naprawdę może w pewnym momencie złamać psychikę?
Kasia G - Wto Kwi 24, 2007 10:10 pm

na temat drastycznych metod nie mogę się za bardzo wypowiadać, bo ani ich nie doświadzyłam, ani nie znam takich przypadków. Na pewno nie powinny miec one miejsca zbyt czesto - ideałem byłoby aby nigdy, byc moze czasem sa konieczne ale oczywiscie co innego ukłucie paznokciem a co innego zapalniczka itp....
natomiast ogólniej - co do łamania psychiki to nigdy nie wiemy do konca co i w jakim stopniu włynie na psychike dziecka, zwłaszcza kiedy jeszcze mało znamy jego reakcje. Czasem moze się wydawac, ze nie robimy nic złego, a dziecku dzieje się własnie straszna krzywda ale nie umie o tym mówić - coś tam weźmie sobie do serca i przezywa. Natomiast - niestety - w zawodach scenicznych, kiedy jest się wystawionym na "ogląd i osąd" generalnie trezba miec psychike mocną - takie jest prawo dżungli. Wyobraźmy sobie tancerkektóra załamuje sie bo jej piruet nie wyszedł, nie dostała roli, a pedagog nazywa ją grubą. Miłosc do tańca to jedna z sił napędowych ale silna psychika to podstawa To można powiedziec jeden z innych elementów obok predyspozycji fizycznych, który powinien cechowac tancerza (zreszta nie tylko - krytyka czasami też ;) )

Olimpia - Wto Kwi 24, 2007 10:19 pm

Dokladnie tak jest. Ten zawod wymaga przede wszystkim odpornosci psychicznej. Wiadomo, ze czlowiek nie jest ze stali i w pewnym momencie cos peka - to naturalne. Ale psychika to podstawa. Pamietam taki przypadek, to bylo z reszta w mojej klasie :) , ze nauczycielka zawsze bardzo chwalila jedna dziewczyne. Ale nadszedl taki czas kiedy przestala sie do niej odzywac i zwracac na nia uwage. Potem zaczela wrecz sie jej czepiac, pozniej juz wrzeszczala. No i poszlo, dziewczyna zaczela beczec bo nie byla przyzwyczajona do takiego traktowania. Tymczasem to jeszcze bardziej rozwscieczylo pania i wywalila ja za drzwi. Kolezanka nie mogla sobie poradzic z ta sytuacja i uwierzyc w to co sie stalo. Wpadla w tak histeryczny placz, ze wyladowala w gabinecie lekarskim po tabletki na uspokojenie. W ogole za kazdym razem gdy ktos zwracal jej uwage od razu miala czerowne i szkliste oczy.
W szkole baletowej nauczyciele zawsze powtarzaja, ze ten zawod jest dla silnych psychicznie. Bo nawet jesli ktos jest dobry w tym co robi, ale nie ma psychiki mocnej, to odleci. Wykonczy sie.

aankaa_baletnica=) - Wto Kwi 24, 2007 10:22 pm

hmmm... a teraz to sie tak zastanawiam... nie wiem jak to co myślę ująć w słowa, ale spróbuje...
Więc ja te metody z paznokciami znam w trochę inny sposób... Nikt mi nie wbija paznokci do krwi i nikt mi nie robi pręg na plecach. Takie coś nie jest ok. Ale wbijanie paznokci trochę, żebyś poczuła jak masz coś robić, żebyś czegoś nie wypuszczała itp. i nie zostawia to jakiś długotrwałych śladów (no może oprócz tego, że przez następne 30 minut czujesz, że jednak ci ktoś coś wpijał, no i może kilka razy miałam sinika na tyłku...) to jest ok. Boli, nie jest przyjemne, ale nie jest tragiczne, horrorystyczne itp. Ja chyba znam te metody z tej normalnej strony, nie też przesadnej i dlatego tak nic do nich nie miałam (no i w normalnym stopniu dalej nie mam).

Anna-Maria - Sro Kwi 25, 2007 11:55 am

U nas jedynym tego typu sposobem na reformowanie nas, jest szczypanie po pośladkach żebyśmy je napięły ;]
Kinga zawsze się śmieje: "Aaaa, widzicie kiedy podchodzę to od razu wszystkie napinacie"

Scarpia - Sro Kwi 25, 2007 5:51 pm

Podoba mi się ostatni post aankii_baletnicy=) ponieważ postrzegam w nim nieśmiałą, pierwszą próbę zauważenia, że jednak istnieją jakieś inne (być może w ogóle jeszcze nie odkryte) metody na wymodelowanie pewnych poprawnych zachowań i fizycznej postawy tancerki baletowej.

Mi jako inorantowi-zapaleńcowi-tylko-widzowi-baletowemu oczywiście trudno jest wskazać metody alternatywne do tych, które stosują pedagodzy "starej daty" i które - jak widać - w mniejszym lub większym stopniu serwują Wam w szkołach (nie tylko jak widać rosyjskich).
Ale w tym własnie zadanie dla Was, oddanych i zafascynowanych adeptek i adeptów tej sztuki. Może zechcecie patrząc na własne doświadczenia i cierpienia sami w przyszłości odrzucić stare metody i wymyśleć nowe, lepsze i humanitarne. Chyba się nie mylę, jeśli sądzę, że absolwentkom i absolwentom szkół artystycznych co jak co, ale fantazji i pomysłowości raczej nie powinno brakować.
Nauczycieli "starej daty" już nie da się zreformować, podobnie jak nie nagina się już starego drzewa. Nie sposób też wymazać czy zmienić przeszłości. Trudno. Trzeba to przeżyć i nie dać się zniszczyć. Trzeba wam odwagi, siły dla Was samych, dla sztuki, dla tańca, dla baletu. Aby trwał i nie został zapomniany jak pewne starożytne języki.
Za jakiś czas, gdy skończycie szkołę i wytrwacie w tym co tak bardzo ukochaliście, spróbujcie wybaczyć tym z nauczycieli, którzy Was jakoś skrzywdzili. Byli ułomni, jak widać inaczej niestety nie umieli przekazać palmy sztuki... trudno... nikt nie jest doskonały.
Tym, którzy nie widzą innych metod poza tymi których oni doznawali życzę aby któregoś dnia doznali takiej prawdy, że do szczęścia i spełnienia prowadzą różne drogi, nie tylko jedna, jedyna ta bardzo ciernista i wyboista.
Dobra czy zła przyszłość baletu zależeć będzie od Was i to szybciej jak myślicie. Czas mija tak szybko...
Wszystko w Waszych rękach (i nogach rzecz jasna)...

Marysia W - Sro Kwi 25, 2007 6:18 pm

Tylko ile jeszcze talentów się zmarnuje, zanim 'stare' metody zostaną wymienione na 'nowe'? :roll:

Niestety, ja już nic zmienić nie mogę, ponieważ ze szkoły baletowej odeszłam (przede wszystkim dlatego, że nie dawałam rady, ale poniekąd również przez nauczycieli, którzy nie wspierali mnie, a tylko mówili że jestem beznadziejna i się nie nadaję, a jak postanowiłam odejść to odrazu "o jaka szkoda!" :evil: )

Anna-Maria - Sro Kwi 25, 2007 6:25 pm

Jeśli nauczyciele tak mówią, to rzeczywiście wspierają swoich podopiecznych bardzo mocno :|
Do czego to podobne, że nauczyciel tak powiedział.
Szczyt beznadziejności.

Olimpia - Sro Kwi 25, 2007 7:23 pm

No ale tak niestety jest. Ciezko jest zachecic kogos do bardziej efektywnej pracy przy pomocy metod, o ktorych wczesniej juz pisalismy no a tym bardziej kiedy sie wykrzykuje "ty słonico, ruszaj tymi swoimi raciczkami/paróweczkami". Wtedy to juz naprawde sie odechciewa wszystkiego.
Oczywiscie trzeba dodac i podkreslic, ze to zalezy tez od nauczyciela, bo nie kazdy jest taki.

Cheryl - Sro Kwi 25, 2007 7:58 pm

Anno-Mario ale wiesz jednak zdażają się uczniowe, którzy w OSB ogólnie nie powinni być. Taki nauczyciel nie może robić złudzeń. Mówi i już.
milton - Sro Kwi 25, 2007 8:10 pm

Pisałem swój post 2 dni temat ale przez przypadek się skasował tekst który pisałem godzinę. Trudno....ale nie jestem w stanie jednak patrzeć na to.......
Scarpia, bez urazy, ale ty pojęcia nie masz o czym piszesz i żyjesz w świecie jakiś fantazji. To jest kompletnie nierealne co piszesz......wypadek który Olimpia napisał to przypadek, który jednak niewiele zmienia (dziewczyna bez warunków jednak kariery by nie zrobiła, i może lepiej że przerwała naukę, boże w czymś innym się zrealizuję). W ogóle Scarpia to, co pisałeś w niektórych fragmentach jest bardzo bardzo obraźliwe. Nie masz prawa oceniać, że ktoś zniszczył innemu życie, bo najczęściej taka osoba odbiera to zupełnie inaczej (vide Carewna). To że się ingeruje w ciało....normalne, cała klasyka jest niefizjologiczna i ciało się DEFORMUJE żeby dostosować do wymogów klasyki.Więc z punktu widzenia nauki nie istniej ktoś taki jak ZDROWY TANCERZ. Trudno...kto kocha musi cierpieć. Nie da się inaczej pewnych rzeczy osiągnąć jak przez ból, krew pot i łzy. Tak jest specyfika tego zawodu, który jak nie jest pasją, to się nie wytrzyma.
Piszecie o tym jak nauczyciel traktuje....Olimpio jeżeli ktoś tak przyżywa tak teksty o rękach jak parówki czy raciczki, to się po prostu nie nadaje do tego zawodu. To jest nic, w porównaniu z tym co je w życiu czeka. I musi się zahartować fizycznie i psychicznie zawczasu. Bo naprawdę lepiej odejść wcześniej niż potem zostać na lodzie...bez wykształcenia wyższego za to z nienawiścią i żalem do tańca. Balet nie jest dla wszystkich. To jest coś elitarnego ale równocześnie niestety bardzo brutalnego. Ale takie pozostanie na wieku, bo nie da się osiągnąć odpowiedniego efektu scenicznego bez tego. A na Nauczyciel nie jest od głaskania po głowie, chwalenia, pocieszania i zachęcania. Nasza miłość i chęć do baletu musi wypływać z nas samych a nie od nauczyciela. On ma być mistrzem, autorytet, wzorem.
Scarpia, tego ze sceny nie widać ale takie jest życie. Niestety albo stety.
I na koniec. Bardzo nieprawdziwe jest to co napisałeś 2 strony wcześniej.
Taniec jest dla nas a nie my dla tańca.
Pisząc to widać że nie czujesz, nie rozumiesz i być może dlatego nie akceptujesz tego że można się całkowicie poświecić dla baletu. Tak jest w przypadku niektórych osób. Otóż jest odwrotnie właśnie
My poświęcamy nasze życie dla baletu, ponieważ bardzo to kochamy.

karolinkaaa - Sro Kwi 25, 2007 8:26 pm

Tylko prezycję osiągnie się przez ból.Nauczyciele rosyjscy to złoto baletu.
Anna-Maria - Sro Kwi 25, 2007 8:34 pm

Cheryl zdaję sobie z tego sprawę całkowicie, ponieważ słyszałam od pewnego nauczyciela OSB, że niektórzy nie powinni się znaleźć w takiej szkole i jakim cudem są np. w ostatniej klasie.

Miltonie, ślicznie ująłeś to wszystko.
Aż mi się chce to czytać i czytać :- )

Olimpia - Sro Kwi 25, 2007 10:40 pm

milton napisał/a:
Olimpio jeżeli ktoś tak przyżywa tak teksty o rękach jak parówki czy raciczki, to się po prostu nie nadaje do tego zawodu. To jest nic, w porównaniu z tym co je w życiu czeka. I musi się zahartować fizycznie i psychicznie zawczasu.


milton zgadzam sie ze wszystkim co napisales oprocz tego fragmentu. Mozna bardzo bardzo przezywac teksty o parowkach i raciczkach (i nie chodzi tu o rece, ale o nogi) i to wcale nie oznacza, ze sie ktos taki nie nadaje do tego zawodu. Mozna takie cos powiedziec jeden raz, dwa, trzy. Ale bez przesady jesli nauczyciel nie zwraca sie do ucznia po imieniu przez caly rok tylko mowi mu per słoniu. I wcale ta osoba nie wyglada jak ciężarowiec. Mozna w pewnym momencie juz nie wytrzymac... Kazdy z nas jest czlowiekiem, nauczyciel i uczen tez. Kazdy ma swoja godnosc i nalezy mu sie szacunek. Bo skoro ten nauczyciel ma byc wzorem, autorytetem i mistrzem to niech sie tak zachowuje.

carewna - Sro Kwi 25, 2007 10:40 pm

Milton pieknie to ujeles!
A co do osob ktorych nie powinno byc w szkolach baletowych,to uwy wydajemi sie ze takowych bedzie co raz wiecej.Nikt normalny wiedzac o obecnej perspektywie tego zawodu nie pojdzie do takiej szkoly,a szkoly musza jakos sie utrzymac,wiec beda przyjmowac wszystkich jak leci.

Marysia W - Czw Kwi 26, 2007 8:41 am

Cheryl napisał/a:
Anno-Mario ale wiesz jednak zdażają się uczniowe, którzy w OSB ogólnie nie powinni być. Taki nauczyciel nie może robić złudzeń. Mówi i już.

Masz rację, Cheryl. Ale np. w moim przypadku moja profesor bardzo się zasmuciła, że odchodzę, że byłam dobra, mało tego, na początku roku mówili mi, że zostanę primabaleriną. :roll: Po jakimś czasie zupełnie się pogubiłam, i sama już nie wiedziałam jak jest.

.:Agga:. - Czw Kwi 26, 2007 10:00 am

marysiu, moze pozniej zaczeli traktowac Cie jak reszte uczniow. W koncu w szkole baletowej kazdy musi przez to przejsc. Nauczyciele w tego typu szkolach dzialaja w troche inny sposob, zamiast chwalic wytykaja bledy zeby je poprawiac, zeby osoba ktora chce z tancem zwiazac swoje zycie bardziej sie starala, pracowala nad tym co robi zle. Od czasu do czasu dobrze jest uslyszec ze cos robi sie dobrze. Sama to znam, kiedy przez 1,5 godziny staram sie robic cos najlepiej jak tylko moge, caly czas jestem skupiona, staram sie zwracac uwage na kazdy szczegol i kied w koncu uslysze z ust nauczyciela jedno slowo"dobrze" odrazu rosna skrzydla, wiem ze caly wysilek ktory wkladam w wykonanie cwiczenia sie oplaca.
Realia w szkole wygladaja inaczej, mysle ze to dobrze. Jesli ktos naprawde chce tanczyc to wklada w to cale serce i nauczyciel nie musi tak czest zwracac mu uwagi na np napiete posladki czy wyprostowane kolana i dociagniete rzepki, taka osoba sama wie ze musi o tym pamietac. Nauczyciele chca jak najlepiej tylko roznymi sposobami staraja sie to osiagnac.

Gość - Czw Kwi 26, 2007 10:11 am

Olimpia napisał/a:
Kazdy ma swoja godnosc i nalezy mu sie szacunek.

czyli taka osoba, jak pójdzie do teatru to powie: "przepraszam, należy mi się szacunek, więc nikt nie może mi zwracać uwagi, ani powiedziec nic nie miłeg"?? realia sa inne...

i jak ktos nie wytrzyma napiecia w szkole, tym lepiej dla niego - gorzej jakby to sie stalo juz w teatrze


i zgadam sie z miltonem (sama zbieralam sie, zeby cos napisac, ale mnie ubiegles)

Scarpia - Czw Kwi 26, 2007 10:21 am

1.„Scarpia, bez urazy, ale ty pojęcia nie masz o czym piszesz i żyjesz w świecie jakiś fantazji. To jest kompletnie nierealne co piszesz”

Miltonie, mam poczucie że nie doceniasz mnie troszkę chyba. Jak mógłbym się obrazić na kogokolwiek za to, że w jasny, kulturalny sposób prezentuje mi i innym na tym forum swoje poglądy? To że Twój pogląd jest polarnie sprzeczny z moim nie może być dla mnie żadnym powodem do obrażania się (przynajmniej wg mojego światopoglądu). Gdyby tak było pokazałbym jakim małym człowiekiem jestem, więc jest wręcz odwrotnie - cieszę się że dyskutujemy. A z tym nazwijmy to „fantazjowaniem i wizjonerstwem” to zawsze trzeba ostrożnie: bo po pierwsze jako arysta zgodzisz się chyba, że cała sztuka to jedna wielka wizja i fantazja , a po drugie czasem w historii (również baletu) tak bywało, że ktoś miał jakieś odrealnione fantazje a nawet się strasznie buntował a potem powstawały z tego całkiem niezłe podwaliny nowego (chyba nie muszę tu „sypać” nazwiskami z almanachu baletu :wink:

Ale przejdźmy do polemiki. Twoja wypowiedź, a nawet samo Twoje motto "Piękno rodzi się w bólu" jednoznacznie definiuje Twoją przynależność do świata, który umownie tu nazwałem "starą szkołą". A fragmenty Twoich słów typu "Trudno...kto kocha musi cierpieć. Nie da się inaczej pewnych rzeczy osiągnąć jak przez ból, krew pot i łzy." bardzo dokładnie potwierdzają poprawność moich obserwacji. Bo są to tylko obserwacje a nie zarzuty.
Zauważ proszę samo Twoje stwierdzenie: „Nie da się inaczej”. Upsssssssssss! Czyżby jednak pewnemu artyście zabrakło fantazji i twórczej inwencji? Skoro wszystko już wymyślono i uzyskaliśmy jedynie słuszną i poprawną drogę (w tym przypadku uprawiania i nauczania pięknej sztuki baletu) to po co my jeszcze żyjemy? Coż jest jeszcze do zrobienia oprócz... śmierci?

2.„W ogóle Scarpia to, co pisałeś w niektórych fragmentach jest bardzo bardzo obraźliwe”
Oj poproszę o konkrety, bo nie wiem jak się ustosunkować.

3.„Balet nie jest dla wszystkich”
Truizm. Truizm. Truizm. Tak jak nie każdy się nadaje do programowania komputerów, gotowania smakołyków w ekskluzywnej restauracji czy bycia komiwojażerem...

4.„Bardzo nieprawdziwe jest to co napisałeś 2 strony wcześniej. Taniec jest dla nas a nie my dla tańca. (...) Otóż jest odwrotnie właśnie. My poświęcamy nasze życie dla baletu, ponieważ bardzo to kochamy”

Masz święte prawo do takiego myślenia. Ponieważ Twoje życie należy do Ciebie i masz wolność wyboru jak je przeżyjesz i którą drogę czy ideologię sobie wybierzesz. O ile dotyczy to wolnego wyboru konkretnej osoby to żaden Scarpia nie ma prawa w to ingerować bo to nie życie Scarpii. Scarpia ma jednak niezbywalne prawo opisywać wydarzenia których jest świadkiem i w nich uczestniczyć, ponieważ też urodził się na tej Ziemi i w ten sposób nabył prawo do brania udziału w kształtowaniu jej życia. Ty i osoby które podzielają Twój pogląd wybraliście tę drogę w balecie, którą ja nazwałem „ciernistą i wyboistą”. W porządku. A przynajmniej... jest to w porządku dopóki świadomie ją wybraliście a nie została Wam narzucona jako jedyna i słuszna. Bo mam nadzieję że nie została? Nie mylę się, prawda? Nie wiem jak Wy, ale ja nie cierpię systemów w którym ktoś mi mówi co jest jedynie słuszne. W ogóle to jakieś bardzo małe wydaje mi się myślenie, że świat jest jednowymiarowy. To jakieś niepokorne myślenie wobec ogromu bogactwa Wszechświata – według mnie przynajmniej. „Nie da się inaczej” jakoś mi niaładnie mi pachnie dyktaturą, hegemonią itp...

5. Epilog. Pisałem bo chciałem pobudzić do życia maleńkie nasionko samej tylko myśli, że może jednak można inaczej, a nie po to aby ktoś poczuł się źle. Ci którzy mnie trochę znaja wiedzą, że jestem najdalszy od takiego patrzenia. Byłbym też skończonym głupcem gdybym pomyslał, że prezentacja moich poglądów zadziała jak za dotknięciem różdżki, a wszyscy gremialnie i ochoczo się ze mną zgodzą. Jak każdy pomysł na pewno trafi on na ziemię skalistą, jałową, między ciernie... będzie miał wrogów i zwolenników. Ces’t la vie. Ale może gdzieś na grunt żyzny i za parę albo parędziesiąt lat... Pozdrawiam.

Kasia G - Czw Kwi 26, 2007 11:11 am

a propos polemiki miltona i Scarpii:
wczoraj znów obejrzałam sobie "Sławę" (Fame). jest tam postać dziewczyny-tancerki, która na drugim roku nauki dowiaduje się ze nauczycielka nie widzi dla niej miejsca w swojej klasie, ze nigdy nie będzie dobra. Ponadto wczesniej wielokrotnie zwaraca jej uwagę - czasem nie zawsze w miły sposób. No i z czym tu dyskutować - nie była dobra i szkoda i jej zycia i pracy innych z nią. (to trochę na boku głównego wątku tej dyskusji czyli drastycznych metod rosyjskiej szkoły).
Generalnie milton ma rację - balet, czy to w nowym czy staym podejści BOLI. Naturalnie nalezałoby się starac aby ten ból zmniejszać, stad rózne udogodnienia, co innego też zwracanie uwagi a co innego poniżanie, znęcanie się i wręcz kaleczenie. Ale powtarzam - czasem nie trzeba strasznych rzeczy żeby ktoś się załamał - czasem wystarczy drobiazg i na prawde jesli taki jest, jesli nie daje rady to lepiej wczesniej (jak z przejściem choroby dziecięcej) niz później z większymi i bolesnymi konsekwencjami. Co nie znaczy ze nauczyciel ma specjalnie wystawiac dziecko na stresy - ich jest i tak zupełnie wystarczajaco w zawodzie wymagajacym takiego poświęcenia

Joanna Bednarczyk - Czw Kwi 26, 2007 1:39 pm

jest jedno takie amerykańskie forum baletowe, które ma oddzielne "wejscie" jedno dla tancerzy i jest to forum dotyczace problemów zwiazanych z praktykczną stroną tańca drugie dla tych którzy TYLKO balet oglądają czyli widzow, krytków.

przysłuchując się tej dyskusji a szczególnie tym postom na lini Scarpia - forumowicz widz i forumowicze tancerze dochodze do wnosku ze moze taki podział jest uzasadniony bo okazuje sie ze osoba która nie jest związana z tańcem w sensie praktycznym nie moze sie wypowiadać w kwestii słusznosci czy braku słusznosci np: brutalnosci czy rygoru w szkołach baletowych. A jezeli sie już wypowie to wywołuje to jakieś personalne emocje wyrazone w zdaniu typu - ty się na tym nie znasz nie wiesz o czym mówisz bo nie stoisz codziennie przy drązku.

aankaa_baletnica=) - Czw Kwi 26, 2007 1:47 pm

Ja myślę, że taki podział nie jest konieczny, ale różnica zdań rzeczywiście może być. No bo czasami osobie, która nie tańczy (nawet jak interesuje sie tańcem i w ogóle) ciężko jest zrozumieć osoby tańczące.
Kasia G - Czw Kwi 26, 2007 2:22 pm

Joanna Bednarczyk wprowadziła bardzo ciekawy wątek do sprawy - choć oddalamy sie troche od zasadniczego tematu pozwolę sobie nie dzielić watku, bo dyskusja ta moze być dla innych czytelników bardzo pouczajaca.
Cos w tym jest - zresztą linia takiego podziału istnieje w kazdym zawodzie artystycznym contra krytyka lub nawey contra widzowie. Niby to oni MAJA oceniać to co artysta tworzy na scenie, ale jak ocenią to okazuje sie "ze nie mają prawa bo się nie znają, nie wiedza jak to jest, nie maja dośc wiedzy". I trudno z tym polemizowac, tym bardziej ze dobrego rozwiązania nie ma, bo nie ma tez gorszych krytyków niż byli artyści (w tym byli tancerze) ;)
wracajac do głosu Joanny to bardzo trafna uwaga: moze sportowiec wyczynowy w sporej cześci bedzie potrafił zrozumieć potrzebę przezwyciężania najrózniejszych fizycznych i psychicznych ograniczeń, trudnosci i problemów jakie towarzysza tancerzowi w drodze do ukochanego zawodu i jakiegos w nim sukcesu. Coś co dla przeciętnego zjadacza chleba jak zdeformowane i krwawiace stopy jest nie do przyjęcia, dla tancerza bywa najwyżej nieprzyjemne, ale wpisane w zawód. Powtarzam, ze to nie oznacza tolerancji dla niepotrzebnego bólu czy cierpienia, ale tancerza w jakims stopniu są masochistami ;)

Joanna - Czw Kwi 26, 2007 3:09 pm

Tylko proszę nie mieszajmy dwóch rzeczy. Mianowicie tego, co jest naturalnym bólem w pracy tancerza, bo wiadomo, że to jest ciężko zawód, jest ból codzieny, ból związany z kontuzjami, jest dyscyplina (której trzeba się nauczyć, bo później bez wewnętrznej dyscypliny daleko się nie zajdzie); a co jest nadmiernym znęcaniem się fizycznym i psychicznym.
Jak zauważyła anka_baletnica - normalne jest, kiedy pedagog np. przejedzie paznokciami po udach czy po czymś, żeby je prawidłowo napinać, no ale już nie jest normalne, kiedy wbija komuś te swoje paznokcie do krwi, albo uderza w głowe tak, że krew komuś z nosa idzie (to akurat słyszałam od znajomej akompaniatorki, dodam że nauczyciel ten zdaje się nadal pracuje w szkole, chociaż nie raz zdarzyła mu się podoba sytuacja...), czy dociska na plie tak, że dziewczyna przez kilka dni nie może potem chodzić (przypadek bliskiej mi osoby). I nie jest dobrze, kiedy bazuje się swoje metody na takim traktowaniu ucznia.

Zresztą pisałam już trochę o tym na początku tego wątku.
Moim zdaniem najważniejsza w tym wszystkim powinna być sztuka. Bo przy takich metodach zastraszania i obrażania to jest tak, że z osób robi się idealne roboty. Które zrobią wszystko, będą pracować w ciężkich warunkach. Słysząc różne rzeczy, w tym mało ciekawe i mało cenzuralne wyzwiska, i w jakiś sposób można się uodpornić na np. reżyserów z dyktatorskimi zapędami (takich jest wielu).
Ale jest też druga strona medalu. Może w balecie, który w świetle sztuki współczesnej jest raczej odtwórczy (nie mówię że całkowicie, żeby nie było, zostawia też jakiś margines wykonawcy, ale niewielki), nie jest to aż tak widoczne, ale w np. tańcu współczesnym zaczyna to przeszkadzać. Mianowicie mniejsza kreatywnosć, brak zaufania do własnych możliwości, nastawienie nie aktywne 'od siebie', a bardziej czekające na to, co powie choreograf. Takie osoby są świetnymi wykonawcami, ale jednak sztukę do przodu poruszają osoby, które nie boją się popełniać błędów, i są twórcze. Możliwe, że wiele osób nie wie, o czym mówię, bo kształcenie baletowe w dużej mierze zakłada właśnie najpierw idealne techniczne wykonanie, a później ewetualnie resztę. Ale jeśli ktoś kojarzy np. środowisko aktorskie, pracę tego typu, to zauważy, że bez porównania jest tam inny ferment twórczy (mówię o dobrej pracy, nie chałturkach; btw też ma to swoje minusy - są pomysły, większa wolność tworzenia, czasem nawet zdarzy się coś mniej lub bardziej natchnionego, ale aktorom często brakuje codziennej dyscypliny i nieustannego kształcenia warsztatu - najlepiej umieć wypośrodkować ;) ).

Oczywiście, jeśli komuś zależy głównie na tym, by tylko jak najlepiej wykonywać to, co do niego należy, to kreatywność nie jest mu specjalnie potrzebna, tylko w stopniu wystarczającym dla wykonywania swoich zadań (wiadomo, w każdym zawodzie artystycznym jest wymagana w jakimś stopniu, ale to chyba oczywiste).

Ale jeśli o mnie chodzi, to oglądając tancerzy, bardziej cenię tych, którzy umieją dużo dać od siebie na scenie. Nie interesuje mnie to, jak wysoko tancerka podniesie nogę, tylko jak interesująco może ona nasycić ten ruch. Stąd np. szkoła rosyjska (tutaj: w sensie styl tańczenia) często wydaje mi się 'martwa', bliżej jej do suchego popisu, niż teatru, zdolnego wywołać w widzu wzruszenie (a nie tylko podziw podobny, z jakim podziwia się cyrkowe akrobatki).
Dlaczego np. w wielu krajach można uczyć dzieci na świetnych tancerzy, nie wykorzystując jakichś drastycznych metod? Tancerzy, którzy są nie tylko dobrze przygotowani technicznie, ale też mają świadomość tego, co robią ze swoim ciałem, i wykorzystują tę świadomość w tańcu.
Przecież mozna uczyć inaczej, tylko trzeba umieć, trzeba być dla dziecka autorytetem, czego wielu nauczycieli nie potrafi i rekompensuje to metodami fizycznymi czy wyzwiskami.

Przypomnę jeszcze to, co pisałam we wcześniejszych postach: co innego, kiedy nawrzeszczy się* na dorosłą osobę, świadomą swoich umiejętności i braków, a co innego na dziecko, którego tożsamość jako tancerza i człowieka, dopiero się kształtuje.

*od razu wyjaśnię, bo pewnie zaraz wszyscy powiedzą, że to normalne itp. - nie chodzi mi o zwykłe podniesienie głosu, itd., bo to jest faktycznie normalne, ale o obrażanie i rzucanie wyzwiskami niezbyt nadającymi się do druku :? (nie wiem jak inni, ale ja się z czyms takim spotkałam, i do tej pory zastanawiam się, na ile była to 'metoda' nauczenia czegoś, czy po prostu wylewanie swojej frustracji na innych, w każdym razie na pewno nie motywowało mnie to pracy).

Kasia G - Czw Kwi 26, 2007 3:24 pm

naturalnie, dobrze Joanno, ze podkresliłas to co i ja starałam ise zanzaczyć - rozróznienie między pewnymi mało przyjemnymi metodami a metodami drastycznymi, zwyczajnie okrutnymi. A co do psychicznej wytrzymałosci i znęcania się czy wrzeszczenia to wiem że i na dorosłych i doświadczonych już tancerzy poniżanie i brak szacunku moze działać różnie, ale rzadko motywująco...
Myslę tez ze jest obraźliwe dla rosyjskiej szkoły ze sprowadzamy ja w tej dyskusji tylko do "znęcania się" rygoru i pustego popisu (przeciwko czemu czyli szkole włoskiej w XIX wieku własnie sprzeciwiała sie szkoła rosyjska). Czytajć choćby Waganową widac jak wielką wage zwraca ona na logiczność ruchu, przepływ i elegancję wykończenia która wszak słuzy zarowno estetyce wykonania jak i wyrazowi. Po prostu wynaturzenia (choćby w szczytnym celu) zdarzaja sie wszedzie, a ze w Rosji generalnie nigdy podwładny (uczeń) nie móg oczekiwac od zwierzchnika (nauczyciela) szacnku ( spadek po niewoli tatarskiej, carskie, komunistycznej) to i takie metody były tam dośc popularne, traktowane jako "naturalne"....................

Joanna - Czw Kwi 26, 2007 3:45 pm

*Hmm tak, z tym że w ogóle wydaje mi się, że w tym wątku temat jest trochę w cudzysłowiu, 'szkoła rosyjska', w tym zawężonym znaczeniu: jako konkretne metody nauczania, raczej ostre niż przyjemne, 'na siłę', itd., niż jako ogól stylu.
(jeśli się mylę, to proszę o sprostowanie).


*A przypomniała mi się jeszcze jednak rzecz, a propos ostatniej częsci postu, o której nie pamiętam, czy już pisałam tutaj, a wydaje mi się dość istotna. Otóż zmieniły się czasy. Rzeczywistość. W sensie historycznym i społecznym. Te metody, które kiedyś były dobre, w dzisiejszej rzeczywistości niekoniecznie zdają egzamin, własnie ze względu na swoje totalne niedopasowanie do teraźniejszej rzeczywistości i mentalności ludzi. Inne jest dzisiaj podejście do człowieka w społeczeństwie, jego miejsca, praw i obowiązków (podejście zachodnie), niż w Rosji nawet jeszcze kilkadziesiąt lat temu (generalnie idąć jeszcze bardziej na Wschód, w Azji jest inne, bo tam społeczeństwa są nastawione nie na indywidualizm, a kolektyw, czyli jednostka ma się poświęcić dla dobra ogólu, i w razie potrzeby może być wymieniona na inną, liczy się ogól, nie szczegół; odwrotnie niż np. w Europie gdzie punktem wyjścia jest pojedyncza osoba, co oczywiście znajduje swoje odzwierciedlenie w metnalności, mamy Konwencję Praw Człowieka, na poziomie społeczeństwa to się przekłada m.in. na prawo, sztukę, edukację właśnie, itd.)
Sorry za ten trochę przydługi wywów, ale wydaje mi się on istotny dla zrozumienia tła dyskusji, czyli dlaczego pewne metody uważamy za złe, a inne dobre ('humanitarne', 'cywilizowane').

Reasumując, jeśli coś sprawdza się w Rosji, która ogólnie ma w mentalności ludzi zapędy autorytarne (potrzeba zwierzchnika typu car, itp.), co ma oczywiście uwarunkowania historyczne, niekoniecznie sprawdzi się w dzisiejszych czasach, kiedy mamy inną rzeczywistość historyczną (ustrój), i społeczną (inne rozumienie praw obywateli, godności człowieka, itd.). Metody edukacji krajów zachodnich też wynikają z pewnych uwarunkowań. I to się przekłada na wiele rzeczy, m.in. na taką edukację baletu.

(tak w ogóle to przepraszam za ten post, no i jest trochę chaotyczny i skrótowy, ale musiałam to napisać, bo wydaje mi się to dość istotne :) )


*Aha, nasunęła mi się jeszcze jedna rzecz. [uwaga: jak ktoś emocjonalnie reaguje na uwagi nt. jakości pracy po różnych 'szkołach', nie ukrywam że te są dość subiektywne, to proszę tego akapitu nie czytać, albo podejść do niego z dystansem!]
Mianowicie wiele osób, które np. mówi, że chciałoby się uczyć w takiej szkole, bo to oznacza dobry poziom, to chyba nie do końca o to chodzi, tzn to nie jest dobra droga. To jest takie trochę zrzucanie odpowiedzialności na nauczyciela, a tancerz powinien nauczyć się sam dyscyplinować. Nie czekać, aż pedagog/ choreograf, itd. na niego wrzaśnie i podłoży zapalniczkę pod udo, bo nie pracuje się dla nauczyciela, tylko samemu trzeba wiedzieć, po co sie to robi, i samemu mobilizować się do pracy. Pedagog może najwyżej w tym pomóc, nakierować, poprawić, jeśli widzi że ktoś się stara. I tego uważam trzeba uczyć, i to już od najmłodszych lat. Samodzielności i polegania na sobie, a nie biernym czekaniu na poprawkę pedagoga, bo to zresztą później wychodzi w czasie pracy, na scenie, to jest właśnie to o czym mówiłam wcześniej - to, ile ktoś daje od siebie, na ile potrafi być aktywny w swojej pracy, jakby nie patrzeć, twórczej.
A nie ustawiać każdego jak marionetkę, bo co z tego że ustawi się idealnie, jak mentalnie taka osoba również zostanie marionetką. Nie mówię, że to reguła, bo są jednostki, które potrafią się przez to 'przebić', ale generalnie większość osób zostanie z takim stylem pojmowania i wykonywania danej pracy.

Olimpia - Czw Kwi 26, 2007 9:01 pm

Gość napisał/a:
Olimpia napisał/a:
Kazdy ma swoja godnosc i nalezy mu sie szacunek.

czyli taka osoba, jak pójdzie do teatru to powie: "przepraszam, należy mi się szacunek, więc nikt nie może mi zwracać uwagi, ani powiedziec nic nie miłeg"?? realia sa inne...

i jak ktos nie wytrzyma napiecia w szkole, tym lepiej dla niego - gorzej jakby to sie stalo juz w teatrze


Gościu, a czy ja napisalam ze z tego powodu, ze nalezy sie komus szacunek to nie wolno mu zwrocic uwagi albo powiedziec kilka slow prawdy? Przeciez to nie mialoby sensu. Chyba odwracasz kota ogonem...Nie mowie tu o zwracaniu uwagi, ale o ciaglym wyzywaniu kogos i zachowywaniu sie nie tak jak na nauczyciela w ogole, obojetnie jakiej szkoly, przystalo.
No i w teatrze nikt na nikogo nie wrzeszczy w taki sposob. Nie mozna porownywac tego co jest w teatrze do tego co jest w szkole.

Joanna Bednarczyk napisał/a:
jest jedno takie amerykańskie forum baletowe, które ma oddzielne "wejscie" jedno dla tancerzy i jest to forum dotyczace problemów zwiazanych z praktykczną stroną tańca drugie dla tych którzy TYLKO balet oglądają czyli widzow, krytków.

przysłuchując się tej dyskusji a szczególnie tym postom na lini Scarpia - forumowicz widz i forumowicze tancerze dochodze do wnosku ze moze taki podział jest uzasadniony bo okazuje sie ze osoba która nie jest związana z tańcem w sensie praktycznym nie moze sie wypowiadać w kwestii słusznosci czy braku słusznosci np: brutalnosci czy rygoru w szkołach baletowych. A jezeli sie już wypowie to wywołuje to jakieś personalne emocje wyrazone w zdaniu typu - ty się na tym nie znasz nie wiesz o czym mówisz bo nie stoisz codziennie przy drązku.


zgadzam sie w 100%...Nie obrazajac oczywiscie widzow, ktorzy balet kochaja.

Byc moze duza czesc forumowiczow sie oburzy za to co teraz napisze, ale zapewniam, ze nie mam na mysli niczego zlego i ujmujacego Wam. Tak sobie pomyslalam co do rygoru, ze moim zdaniem inaczej on wyglada w szkolach panstwowych i inaczej w prywatnych czy tez w studiach. Ale naprawde, nie mam niczego zlego na mysli.

Joanna - Czw Kwi 26, 2007 9:12 pm

Cytat:
No i w teatrze nikt na nikogo nie wrzeszczy.


Ekhem... Tutaj bym polemizowała ;)

Ale zgodzę się, że nie da się dokładnie przełożyć realiów szkolnych na teatr - inna pozycja ucznia/ tancerza, wiek, dojrzałość psychiczna, itp. ma znaczenie.

Olimpia - Czw Kwi 26, 2007 9:15 pm

Hehe Joanno, zmieniłam troche ten fragment bo nie wyrazilam sie dosc jasno :) Wiadomo, ze tam nie ma sielanki caly czas. Ale nikt nie zachowuje sie w taki sposob, jak w tymprzypadku o ktorym mowimy.
Scarpia - Sob Kwi 28, 2007 1:32 pm

Tak, z wielkim zainteresowaniem przeczytałem powyższe posty. Joanna Bednarczyk dotknęła rzeczywiście ciekawego tematu. Może rzeczywiście nie bez znaczenia również symbolicznego jest fakt, że orchestron oddziela jednak scenę od widowni. I może twórcy amerykańskiego forum mają rację i wcześniej doszli do wniosku, że tak jak w każdym teatrze jest osobne wejście dla artystów i osobne widzów, tak samo nic dobrego nie wychodzi z mieszania się jednych w sprawy drugich. Choć... jedni bez drugich jak i drudzy bez pierwszych jakoś istnieć nie mogą. Poza tym to chyba nic złego jak jedni jako goście chcą poznać świat drugich. No nie?

Dobrym spostrzeżeniem jest też post drugiej Joanny na tym forum, o wpływie kulturowo-mentalnym na sposób nauczania pomiędzy nazwijmy to umownie wschodem a zachodem świata.

No więc aby znaleźć moją ulubioną równowagę pomiędzy racją tancerzy a racją widzów, a jednczesnie uznając moją małość (jako zwykłego teoretyka bez doświadczenia) w pojmowania pewnych praw w świecie zawodowych tancerzy pozwolę sobie nie kontynuować tego tematu dalej używając własnych słów, ale raczej przekazać to co miałem na myśli słowami człowieka, którego wkładu w świat baletu raczej nie zignoruje żaden zawodowy tancerz czy tancerka.

No to racja tancerzy niech będzie taka:

"Sukces lub porażka każdego nauczania zależy głównie od sposobu w jakim się je zaczyna. Pierwszą uwagę należy z tego powodu skierować na wybór swojego mistrza, i nie można tu sobie pozwolić na ryzyko sprowadzenia na manowce. Nie wszyscy profesorowie wywodza się z dobrych szkół, i niewielu z nich wyróżnia się w sztuce, którą roszczą sobie prawo uczyć. Jest wielu o miernych zdolnościach, którym nie tylko daleko do zwiększania liczby dobrych tancerzy, ale wręcz codziennie zmniejszają ją, i których wadliwe metody nauczania wpływają na pomnażanie złych nawyków, które to z kolei u uczniów będą potem bardzo trudne - a wręcz czasami już niemożliwe do usunięcia.
Nie należy także podążać za nakazami zwykłych teoretyków bez doświadczenia, wyraźnie niezdolnych do jasnego demonstrowania prawdziwych zasad sztuki. Podobnie też nie pozwalać się prowadzić przez urojone schematy innowujących spekulatorów którzy - mysląc że przyczyniają się do użyźnienia podstawowych zasad tańca - w rzeczywistości stopniowo powodują jej degradację. Uważnie należy unikać zgubnych lekcji takich instruktorów, i szukać miejsca pod kierunkiem doswiadczonego mistrza, którego wiedza i talent będą prawdziwym przewodnikiem do perfekcji, i wskażą drogę do wstępnej doskonałości." C.Blasis, "Kodeks Terpsychory", Część 2 "Teoria tańca teatralnego",Rozdział I "Ogólne zalecenia dla studentów"


A rację widza zaczerpnę ze słów uwielbianego przez mnie Verdiego, twórcy bratniej dla baletu sztuki operowej:

"My - biedni cyganie, wędrowni komedianci i jakby sie nas jeszcze nazwało - obowiązani jesteśmy sprzedawać nasz trud, nasze myśli i nasz entuzajazm za złoto. Publiczność za 3 liry kupuje prawo wygwizdania nas lub też oklaskiwania. Nasza dola to pokornie poddawać się temu - ot i wszystko!" Giuseppe Verdi, Z listu do T.Ricordiego 4 II 1859

No więc jako widz pokornie wrócę do pisania w części forum typu "życie baletomana" itp, ale silnie zaznaczam, że z niczego co napisałem wcześniej się nie wycofuję, wwszystko potwierdzam dobitnie, a jako kupujący bilety domagam się kategorycznie od artystów tego świętego mojego prawa do ich oklaskiwania lub wygwizdywania! Również ich metod szkolenia i działania. O! :twisted: :wink:

Kasia G - Sob Kwi 28, 2007 1:42 pm

Scarpia napisał/a:

No więc jako widz pokornie wrócę do pisania w części forum typu "życie baletomana" itp, ale silnie zaznaczam, że z niczego co napisałem wcześniej się nie wycofuję, wwszystko potwierdzam dobitnie, a jako kupujący bilety domagam się kategorycznie od artystów tego świętego mojego prawa do ich oklaskiwania lub wygwizdywania! Również ich metod szkolenia i działania. O! :twisted: :wink:


bardzo dobre podsumowanie wątku pobocznego, który nazwałabym artyści <- > publicznosć. Oczywista polemizowałabym z prawem widza do oklaskiwania lub wygwizdywania metod dochodzenia do efektu scenicznego, bo tak naprawde to chyba my (widzowie, w tym krytycy) wiemy o tym bardzo mało i moze lepiej... Myślę ze bardziej dochodzi tu do głosu zwykłe ludzkie współczucie i miłośc do naszych ukochanych i innych artystów baletu, których chcielibyśmy nieba przychylić a nawet uchronić przed trudnymi chwilami, bólem i cierpieniem. Na to jednak nie mamy wpływu.
Wracając do rozważan nad metodami tzw. rosyjskimi (które traktujemy tu właśnie umownie) - zapewne wszystko zamyka się w problemie dobry pedagog/zły pedagog - dobry bardzo często będzie potrafił się obyć bez paznokci i tego rodzaju "straszaków". Z drugiej - wiele też zalezy od ucznia, czy później dojrzałego artysty - jeden sam sam się pilnuje, innego całe życie trzeba pilnować...

Joanna - Sob Kwi 28, 2007 2:13 pm

Moim zdaniem akurat na tym forum dobre jest to, że nie dzieli się tak bardzo widzów od wykonawców. Wiadomo, jakieś nieporozumienia zawsze mogą powstać, ale to w sumie normalne/ nieunieknione.
A ciekawa jest konfrontacja poglądów z różnych stanowisk, i to otwiera też na inne punkty widzenia, i uważam to akurat jest tutaj cenne, bo na co dzień obracając się głównie w jednym środowisku, nie ma za wiele takich możliwości.

.:Agga:. - Sob Kwi 28, 2007 2:29 pm

Wczoraj przez przydaek trafilam na program "W rytmie MTV", w ktorym prezentowaly sie osoby w wolnym stylu. Ostatnia z osob byla dziewczyna w wieku 17 lat, ktora w pewnym momencie podniosla w gore noge na okolo 160 stopni. Kiedy prowadzacy oceniali jej wystep jeden z nich powiedzial "w twoim ukladzie widzimy wplywy rosyjskiej szkoly baletowej". Zastanowilo mnie czemu akurat tak sie wyrazil, rownie dobrze mogl powiedziec "wplyw tanca klasycznego", "elementy klasyczne", "wplyw szkoly baletowej". Czemu akurat rosyjskiej?
Wiekszosci z nas klasyka kojarzy sie tylko z Rosja, nie sadze zeby ktos mogl powiedziec "wplyw Paryskiej SB" itd. Mysle ze to bardzo dobrze, Rosjanie uwazani sa za osoby ktore na tancu klasycznym znaja sie najlepiej.

Joanna - Sob Kwi 28, 2007 2:59 pm

Bo dla większości osób takie rozciągnięcie to już niesamowity wyczyn, i trudno im sobie wyobrazić, że do czegoś takiego można dojść normalnymi metodami (czyli zwyczajnie się rozciągając), a jedynie z pomocą twardego pedagoga, najlepiej rosyjskiego, i jeszcze krzyczącego z batem w ręce.
Po prostu tak się to kojarzy i tyle.

A czemu rosyjska nie np. francuska - no cóż, Polska na mapie Europie leży gdzie leży, historię miała jaką miało, i ten wpływ rosyjski, w tym również na balet, był naprawdę bardzo duży. Poza tym nawet sama technika, jakiej uczą w Polskich szkołach, tez jest rosyjska (no może nie czysta, bo to zalezy od nauczyciela - jak ktoś więcej jeździł, to i przemyca więcej z np. francuskiej, i ogóle trochę jest różnych zapożyczeń, ale one idą powoli, i generalnie przeważa ta rosyjska).

Kasia G - Sob Kwi 28, 2007 3:25 pm

bardzo interesujący przykład Aggo na to co niektórzy myślą na temat "szkół baletu" czyli stylów tanca klasycznego. A w Polsce jak słsznie zauwazyła Joanna pozostajemy pod rosyjskim wpływem - nie zapominajmy ze np. do niedawna chcąc ukonczyć wyzsze studia z nauczania baletu lub choreografii mozna było to robić wyłacznie w Związku radzieckim i gros pedagogów własnie tam jest wykształconych, a ci co uczyli się tylko w Polsce korzystali z gościnnych kursów nauczycieli zza wschodniej granicy i do dziś wspominają ze przeciez "pani Ałła, Lena czy Oksana jak była prowadzić kurs to takie pas wykonywała własnie tak, więc tak jest najbardziej prawidłowo. " Być mozę z czasem to się zmieni, bo granice i możliwosci kształcenia się sa dla nas obecnie otwarte w każdym kierunku, reszta to niestety kwstia.. pieniedzy ;(
edysia baletnica - Sro Sie 29, 2007 7:11 pm

Znalazłam film z jakiejś rosyjskiej szkoły baletowej
http://www.youtube.com/wa...related&search=
http://www.youtube.com/wa...related&search=
http://www.youtube.com/wa...related&search=
Strasznie było mi tych dziewczyn żal ja bym nie wytrzymała aż mi się łezka w oku zakręciła :cry: w trzecim filmiku dziewczyna mniej więcej mówi: ,,Moja kochana mamusiu ja już nie moge wytrzymać w tej szkole , tak się staram a ona i tak na mnie krzyczy,przyjeżdzaj do mnie jak najczęściej" A te nauczycielki... :x no ale takie uroki rosyjskich szkół.

gonia - Sro Sie 29, 2007 7:24 pm

edysiu, kilka dni temu te filmiki były już podawane...
edysia baletnica - Sro Sie 29, 2007 8:05 pm

Przed chwilką się zorientowałam tylko że w temacie ,,filmiki baletowe w internecie" przepraszam że powtórzyłam ale one tak pięknie obrazuja jak to jest w rosyjskich szkołach baletowych że je umieściłam w tym temacie poświęconym własnie im.Nie miejcie mi tego za złe :oops:
Książe Benno - Pią Sie 31, 2007 9:48 pm

POLECAM:



Rosja - Polska - 52 procent

05.09.2007 (Środa), godzina: 19:00

TVP Kultura napisał/a:
Ałła bardzo chce zostać baletnicą. Po raz kolejny próbuje dostać się do słynnej Rosyjskiej Akademii Baletu im. Waganowej w Sankt Petersburgu. Egzaminy wstępne są dla niej wyjątkowo ciężkie. Ałła musi dodatkowo ćwiczyć, by wydłużyć sobie nogi, gdyż jej proporcje nie są właściwe. 52 % to idealny stosunek długości nóg do wzrostu.


Pisałem już o tym w Taniec w TVP Kultura - program

aleks - Czw Wrz 06, 2007 3:39 pm

Przeszłości nie da sie zmienić, ale przyszłość tak. Carewnie i innym po smutnych przejściach życzę szczęścia i zrozumienia że wrażliwość i otwarcie przed kimś serca to nie smieszny gest który trzeba odrzucić jako głupią oznakę słabości. Pozdrawiam![/quote]

Trudno przyrownywac baletu do innych form zycia, mimo ze jedno z drugim sie w jakis sposob uzupelnia. Balet wymaga wysilku, heroicznej[/u] determinacji. Cialo tancerza jest zmieniane nieustanne przez surowe i mozolne korekcje, dlatego tez potrzeba bolu, walki z nawykami, walki z cialem walki z samym soba i niestety nauczyciele sa po to zeby nam pomoc bo przekazuja te tradycje z pokolenia na pokolenie. Istnieje dzisiaj wiele lagodniejszych metod ale wysoki standart jest mierzony wysoka cena. Nie na darmo mowilo sie w Rosji, ze balet jest religia, aczkolwiek niekoniecznie musi zastapic ja bowiem i w St. Petersburgu nauczyciele chodza juz do Cerkiew. Mowisz o milosci, no coz, temat stary jak swiat... Wielu wybitnych tancerzy rozumie milosc glebiej niz nie jedna zakonnica...Bolu nie da sie uniknac,zapytaj matek...
Wyzej siegamy wiecej cierpimy..

.:Odylia:. - Sro Paź 24, 2007 6:26 pm

http://img114.imageshack....=stb1537uo9.jpg zestawcie sobie wiek tych dziewczynek i forme tego attitude :shock: wow..oczywiscie szkoła Vaganovej...
Maron - Sro Paź 24, 2007 9:14 pm

*oczy z orbit wychodzą* :shock:
.:Agga:. - Czw Paź 25, 2007 8:47 am

Mnie najbardziej zdziwil wyglad nogi opornej. Niesamowicie mocne miesnie, wszystko wykrecone i utrzymane na swoim miejscu. Czesto zawodowe tancerki maja z tym problem.
Cheryl - Czw Paź 25, 2007 11:15 am

Noo nieźle :mrgreen:
A odpowiadając na pytanie tematu: uważam, że TAK!

aankaa_baletnica=) - Czw Paź 25, 2007 12:25 pm

Wow... :shock: Super! Tylko pozazdrościć...
A tak w ogóle to czemu czasami małe dziewczynki są w skarpetkach na różnych zdjęciach? Zastanawiałam się nad tym kilka razy... Czemu one nie mają rajstop?

.:Odylia:. - Czw Paź 25, 2007 2:51 pm

przez pierwsze 2 lata sb (przynajmniej poznanskiej za moich czasow)cwiczy sie w skarpetkach..
aankaa_baletnica=) - Czw Paź 25, 2007 4:06 pm

Hmmm nie wiedziałam... A jest jakiś konkretny powód czy tak po prostu?
Marysia W - Czw Paź 25, 2007 6:04 pm

W Gdańsku też tak było.
Nam zawsze nauczycielka mówiła, że to dlatego, że w rajstopach gorzej widać pracę nóg, i dlatego przez pierwszy rok kazała nam ćwiczyć w skarpetkach (zakładając, że później będziemy same się pilnować :wink: ) .

.:Odylia:. - Czw Paź 25, 2007 6:24 pm

poza tym w tym wieku jeszcze nie przemawiają wzgledy estetyczne-im dziewczynka/dziewczyna/kobieta starsza tym wiecej ma do ukrycia..ale chyba tworzymy leciutki off-top
Czajori - Pią Paź 26, 2007 12:14 pm

No dobrze, ale w skarpetkach gorzej widać pracę stóp.
Czy tylko mi się zdaje?

.:Odylia:. - Pią Paź 26, 2007 2:08 pm

jesli juz cos zaburzaja to wielkosc podbicia-mozesz sobie powiekszyc przez odpowiednie wywiniecie skarpetki 8) ale wykrecenie czy odpowiednie rozmieszczanie ciezaru ciala na stopie/ach-widac..
Kasia :)) - Pią Paź 26, 2007 11:20 pm

Może nie róbmy offtopu z tymi skarpetkami, hm? ;)
Dziewczynki ze zdjęcia rzeczywiście są świetne, ja jednak nie przedkładam techniki tanecznej nad człowieka, jego psychikę i uczucia.

Porcelaine - Nie Kwi 27, 2008 7:47 pm

Ja też w 1 klasie ćwiczyłam w skarpetkach.

Ale do tematu. Fakt, faktem, że rosyjskie tancerki są jedna z najlepszych na świecie. A przecież gdyby nie ten rygor to by nie doszły tak daleko. W mojej klasie są dwie grupy dziewczyn. Jedna grupa ma już 3 lata taniec klasyczny z rosjanką, a druga grupa z polką. I nie da się ukryć, że lepsze są te dziewczyny, które maja lekcje z rosjanką.
Po drugie jest lepszy przesiew w rosji. Jeśli dziewczyna/chłopak przetrwa tam 9 lat to oznacza, że ona/on naprawdę to kocha i chce to robić.

Z drugiej jednak strony to nie jest za bardzo wychowawcze. W takich szkołach odbiera sie dzieciństwo. Uczniowie pracują o wiele ciężej, niż niektórzy dorośli. Można by to nazwać szkołą życia. Przetrwają tylko najbardziej wytrwali. A pozostali mogą wyjść z takiej szkoły z nieźle poszarpaną psychiką.


Ja osobiście gdybym miała taką propozycje uczenia się w rosyjskiej szkole napewno wykorzystała bym tą szansę. Ale zapewne moi rodzice by mocno przeciw temu protestowali ;/

Posty nie na temat usuniete. O filmie rozmawialismy juz wiele razy w innych tematach. Aga

Diabora - Sro Lip 09, 2008 2:34 pm

Bonjour :)
Pochodzę z Rosji gdzie przez 11 lat uczyłam się baletu.Teraz przeprowadzilismy sie do Polski poniewaz moj mama jest Polka z pochodzenia i nie zapisalam sie jeszcze do zadnej szkoly baletowej bo tak naprawde nic nie wiem o polskich szkolach.Slyszalam jednka,ze stoja na nizszym poziomie niz szkoly rosyjskie.Nie uwazam,ze szkoly rosyjskie nie dzialaja na korzysc baletu i nie uwazam tak dlatego bo sama sie w nich uczylam.Owszem panuje tam surowa dyscyplina,ale do wszystkeigo mozna sie przyzwyczaic.Jezeli mozecie poleciic mi jaks dobra szkole baletowa o wysokim poziomie tanca i dyscyplinie to dajcie znac.

pozdrawiam :)

Manon - Wto Sie 05, 2008 9:05 am

Z jednej strony szkoły te kształcą najlepszych ale z drugiej strony nie dają szansy tym trochę słabszym którzy chcą tańczyć mimo wszystko....
Hmmm.....Trudne pytanie :?

Columbina - Wto Sie 05, 2008 9:12 am

Jak dla mnie to dla ludzi słabszych, którzy chcą tańczyć mimo wszystko istnieją inne szkoły, szkółki i studia baletowe, gdzie mogą spokojnie uczęszczać. Po prostu nie wszędzie jest dla wszystkich miejsce. I tyle.
Manon - Wto Sie 05, 2008 8:00 pm

Zgadzam się columbino ale jezeli nie chca tanczyc tak sobie tylko zawodowo?
Columbina - Wto Sie 05, 2008 8:08 pm

No właśnie po to sa takie szkółki, o których pisałam, żeby sie tam podszkolili i sprawdzili czy naprawde są w stanie tańczyć zawodowo...
milton - Wto Sie 05, 2008 8:50 pm

No dokładnie. Oprócz tej jednej państwowej, oficjalne szkoły zawsze są jakieś dodatkowe, amatorskie. I tam poziom jest niższy ( bo nie niski...... czytaj w części przypadków wyższy od polskich osb). No ale jak chce być ktoś już normalnej baletówce to powinien wiedzieć co chce robić (mówię o starszych rocznikach), mieć przez to poukładane w głowie i ciężko charować. A nie traktowć szkołę jako rozrywkę i zabawa w (co znowu jest u nas notoryczne).
.:Agga:. - Sro Sie 20, 2008 10:33 pm

Dzisiaj uslyszalam cos bardzo ciekawego na zajeciach. Nauczyciel, z ktorym mam zajecia jest anglikiem tzn urodzil sie w Anglii, jego rodzice pochodza z Afryki.
Zaczal nauke tanca w wieku 15 lat. Ma za soba wiele wystepow i odwiedzil bardzo duzo szkol.

Byl rowniez w Rosji, poniewaz stwierdzil, ze angielski system nauki nie jest dobry. Musial przestawic sie na inny system pracy z cialem, na inne ustawienie. Wypracowac miesnie, ktorych cwiczac w Anglii nie uzywal.
Jest wielkim fanem szkoly rosyjskiej i rosyjskiego podejscia do nauki.
Od tego czlowieka, ktory na kazdych zajeciach zachwala rosyjsa szkole uslyszelismy dzisiaj jak do pewnej znakomitej tancerki zglosila sie mama z corka. Dziewczynka bardzo chciala tanczyc. Od malego chodzila na rozne zajecia, w tym na zajecia z gimnastyki artystycznej.
Nauczycielka sprawdzila dokladnie dziewczynke, ktora mozna bylo wygiac i rozciaganac w kazda strone - po czym powiedziala matce, ze dziewczynka moze isc do cyrku a nie do szkoly baletowej. Dlaczego? Bo jest za bardzo rozciagnieta i bedzie tanczyc jak robot.

Ja postrzegam czesc rosyjskich tancerek w bardzo podobny sposob. Nogi podnosza do nieba. Szpagaty w kazda strone w powietrzu, rozwartosc, wygiecie ale za malo tanca. Na scenie widac tylko machajace nogi. Niestety coraz wiecej tancerek po wspanialej Vaganowej wlasnie tak "tanczy".

O ile angielskie szkoly nie sa wspaniale (system nauki i podejscie nauczycieli do ciala jest podobne w polskich szkolach), zdecydowanie przoduja rosyjskie szkoly - to absolwentki tych szkol maja w sobie to cos. Mimo ze nie machaja nogami do nieba.

Alleoya - Pon Lip 12, 2010 9:38 am

Oglądając filmik z Vaganovej naszła mnie taka konkluzja.
Myślę, że rosyjskie szkoły nie działają na korzyść baletu. Przez tą ciągłą chęć "więcej, mocniej, lepiej" jest zaburzona ta naturalna lekkość, zauważyłam, że penchee na 190* czy arabeski/attitude na 100* to już przesada. To powinno być umiarkowane... W Rosji tworzy się cyborgów, skrzywionych fizycznie, bo to już przecież zmiany nieodwracalne (mówię tu o przeprostach czy tak czy inaczej ustawionych ramionach, zwyrodnieniach stawów itp.). Wiem, że w innych szkołach także takie zjawiska występują, jak choroby, zwyrodnienia czy kontuzje, ale tam te minusy są używane jako plusy. Przecież ciała rosyjskich tancerek wręcz krzyczą: "Patrzcie na mnie! Jestem naj...! Poświęciłam zdrowie dla bycia robotem do tańczenia, podziwiajcie mnie!". To już zaburza naturalność i delikatność baletu. Przecież zamiast robić ponadszpagat na 200*, zaburzając linie, można zrobić to delikatniej, na 170*, ale zgodnie ze słowami "taniec klasyczny".

Sagittaire - Sob Gru 17, 2011 7:36 pm

Myślę od 5 minut, gdzie to umiescic i sama nie wiem, więc zamieszczam tutaj (ewentualnie będzie do przesunięcia). dawno temu zapowiadałam Video Blog z Bolshoi Ballet Academy i oto juz jest. Oto link:
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Zara - Sro Sty 04, 2012 2:44 pm

Witam :) Od dłuższego już czasu przeglądam to forum. Temat dosyć już wiekowy, ale że wspomniany sposób nauczania dotyczył i mnie więc się wypowiem :)

Dodam od razu, że nie jestem tancerką. Skończyłam szkołę muzyczną w klasie skrzypiec. Profesora miałam niezwykle wymagającego, takiego co to potrafił "nawsadzać", zmieszać z błotem, wyrzucić z lekcji a i zdarzało się że "dał po łapach". Z jego zajęc najczęściej wychodziło się z płaczem. Wiele osób nie wytrzymyało i rezygnowało albo przepisywało się do innych nauczycieli. Profesor nigdy mnie nie chwalił, zawsze coś było nie tak, zawsze cos było źle począwszy od grania na kwaśnej minie skończywszy. I powiem szczerze, że był to jeden z najwspanialszych ludzi jakie dane mi było poznać w życiu. Pisałam o tym, że nigdy mnie nie chwalił-owszem, nigdy przy mnie. Po paru latach dowiedziałam się od rodziców, akompaniatorki czy kolegów z klasy, że owszem, chwalił. Potrafił pomóc w potrzebie, pożyczyć pieniądze gdy brakowało na bilet do domu.
Czy takie traktowanie źle na mnie wpłynęło? Wydaje mi się, że nie, chociaż jestem zdania że zależy to od człowieka. Wydaje mi się, że jestem silniejsza psychicznie, nie rusza mnie zastrzaszanie czy wrzaski innych. Podam przykład-podczas kursu na prawo jazdy jeden z instruktorów był dosyć wymagający. Potrafił zwrócić się do kursanta podniesionym głosem, jednak nie krzyczał. Nie mogłam się nadziwić, kiedy dziewczyna jeżdżaca ze mną wyszła z samochodu po jeździe z płaczem, bo instruktor na nią "nakrzyczał". Pomyślałam, że nigdy nie słyszała mojego profesora od skrzypiec i nie wie co to znaczy krzyczeć na kogoś. To samo zauważam teraz, na studiach. Większość ludzi kompletnie nie może sobie poradzić z "humorami" wykładowcy, panikują, boją się. Ja robię swoje. Nie ruszają mnie już takie rzeczy. Umiejęność bycia opanowanym w sytuacji gdy ktoś na Ciebie wrzeszczy jest dla mnie bardzo ważana, szczególnie z perspektywy zawodu który będę wykonywać.

A teraz taka mała dygresja o szkołach muzycznych. Rozumiem, że baletu i grania na jakimś instrumencie nie można porównywać w tych samych kategoriach. Nie można jednak odmówić grze na instrumencie poświęcenia. Ktoś tu pisał, że w szkole baletowej spędza się około 8 godzin a w szkole muzycznej tylko 3. Nie wiem jak jest w innch szkołach muzycznych, ale w mojej, jeśli chciało się być naprawdę dobrym i grać konketne rzeczy trzeba było dużo ćwiczyć. W moim przypadku wyglądało to tak, że codziennie wsawałam o 6, szłam ćwiczyć na godzinę, potem szkoła ogólnokształcąca, szybki powrót, obiad w 5 minut, zajęcia i od 17-18 znowu ćwiczenia do 22. Ledwo miałam czas na naukę a co dopiero na coś poza tym. Nie mówiąc o tym, że dorobiłam się takiej kontuzji łokcia lewej ręki, że teraz nie jestem w stanie już grać. Także w szkołach muzycznych nie jest tak różowo jak tutaj niektórzy pisali, wszystko jednak zależy od osoby i nauczyciela.

dindon123321 - Nie Sty 22, 2012 12:08 am

Zara napisał/a:
Witam :) Ktoś tu pisał, że w szkole baletowej spędza się około 8 godzin a w szkole muzycznej tylko 3. Nie wiem jak jest w innch szkołach muzycznych, ale w mojej, jeśli chciało się być naprawdę dobrym i grać konketne rzeczy trzeba było dużo ćwiczyć. W moim przypadku wyglądało to tak, że codziennie wsawałam o 6, szłam ćwiczyć na godzinę, potem szkoła ogólnokształcąca, szybki powrót, obiad w 5 minut, zajęcia i od 17-18 znowu ćwiczenia do 22. Ledwo miałam czas na naukę a co dopiero na coś poza tym. Nie mówiąc o tym, że dorobiłam się takiej kontuzji łokcia lewej ręki, że teraz nie jestem w stanie już grać. Także w szkołach muzycznych nie jest tak różowo jak tutaj niektórzy pisali, wszystko jednak zależy od osoby i nauczyciela.

Zgadzam się s Zarą. też od dłuższego już czasu przeglądam ten forum. i też nie jestem tancerką. też skończyłam sykołe muyzczną. po prostu pochodze z tego dziwnego kraju. rodzice oddali mnie na wiolonczele i balet jak mialam 4 latka. później wybrali muzykę ale czwiczę do dzisiaj i balet to moja druga miłość. wcześniej też czytałam o tym że muzycy czwiczą po 3 godziny. to nie prawda. tak samo jak baletu można sie uczyć w OSB i w wiejskim domie kultury tak samo muzycy maja swoje OSM. wlaśnie w takiej szkole ja się uczylam. w Kijowie - w tym samym budynku co i "choreograficzeskoje ucziliszće" . bardzo dobrze wiem co to jest rosyjska szkola. sama przez nią przeszlam. tak samo pobudka o 6 rano . kładliśmy sie już o północy. i to już 6-latkowie. ja rozpoczęlam nauke w pierwsyej klasie jako 5-latka. urodziny miałam dopiero w paźdźierniku. moi rodzice mieszkali w innym mieście - 800 km od mojej szkoly więc musiałam zamieszkać w internacie. ćwiczyłam po 8 godźin. mój pedagog tak samo mnie wyzywał. bił. okaleczal psychicznie. ale ćwiczył ze mną prawie codziennie po 2 godziny i nic za to nie dostawał .norma to dwie lekcje tygodniowo po 45 min. ale żaden pedagog w tej szkole tak nie pracował. każdy pracował z uczniami prawie codziennie. bylo ciężko. ale nie bylo komu o tym powiedzieć bo obok ciebie byli tacy sami. jedzenie na tyle okropne ze jadlismy prawie i wyłącznie chleb z masłem i słodką herbatę. byliśmy wychudzeni. w zimę często wyłączali ogrzewanie. i wieczie co? w głębi duszy byłam szczęślowa. miałam swoje miejsce w życiu. nie miałam dziecinstwa ale nigdy na powaznie nie zazdrosciłam innzm dzieciom.
jestem wdzięczna rodzicom ze mnie tam przywieźli. kiedy przyjechalam na nowy rok do rodzicćw moi rowieśnicy wydali mi się dzieciakami. ja już miałam zawód.
jestem silna. niczego się nie boje. śmieszą mnie ludzie z głupimi problemami.
przeniosłam się do polski z rodzicami jak mialam 16 lat. nie mogłam sie przyzwyczaić. mój pedagog co prawda nie wyzywał mnie ale lekcje trwaly za krótko. i mimo wyluzowanej atmosfery czułam że jestem nikim dla niego. jeżeli coś by mi się stało nie uronił by nawet łzy. mój kijowsi nauczyciel kiedy umarła jego uczennica trafil z zawałem do szpitala.
glówne plusy rosyjskiej szkoły ,moim zdaniem, to
1.hartuje silny charakter.
2.nawiązujesz naprawdę rodzinne relacje ze swoim pedagogiem. na całe życie.
minusy.
1 dla tych dzieci to od początku ich zawód. więc bardzo często sie wypalają już jako 13+18 latki. to profesjonaliści bez duszy często. kiedy widze jak tanczą czy grają dzieci na zachodzie (polska dla mnie też zachód) to oni po prostu mają frajde z tego. dla dziecka z OSB/OSM w krajach był. ZSSR to przede wszystkim sport. wyraz twarzy zazwyczaj albo nijaki albo przepełniony bólem.
podsumujmy. uważam że dla rosjanina są bardzo wazne takie relacje. wielu moich rodaków, w tym ja również, nie mogą się odnależć na zachodzie własnie z tego powodu. tęsknią za tym biciem i wyzywaniem bo dla nich tym się wyraża poświęcenie i miłość pedagoga. żeby ukończyć nauke wróciłam do kraju. znów jestem oderwana od rodziny. możliwe że te różnice w podejściu do nauki to poprostu różnica w mentalności. dla europejczyka lepiej luz. a dla nas surowa dyscyplina. i jeżeli ktoś czuje że mu odpowiada inna mentalność po prostu musi ryzykować i szukać szczęscia w innym kraju.
wsyzstkich pozdrawiam i życze szczężcia


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group