www.balet.pl
forum miłośników tańca

POGADALNIA - Ci rodzice!

gonia - Sro Cze 07, 2006 10:10 pm
Temat postu: Ci rodzice!
Czy próbowaliście kiedyśrodziców do czegoś nakłonić? jak? udało się?

ja 2,5 roku nakłaniałam mamę na pointy i wreszcie dostałam pozwolenie... a teraz? ateraz, jak wspomnę, że chcę sobie kupić wkładki do point to słyszę, że mam poczekać, bo za bardzo się rozpędzam... :roll:

.:tutu:. - Sro Cze 07, 2006 10:23 pm

Tak, ostatnio na wyjazd do Szczecina na Gale Gwiazd Baletu :D
I jak? Udalo sie! Coz, ja juz mam wyprobowane sposoby na rodzicow wiec nie bylo tak trudno. U nich trzeba caly czas o tym gadac a potem jakies 2 dni przed wyjazdem oznajmic ze jedziesz i okazac wielkie zdziwienie, ze przeciez im o tym mowilam :) No i zobaczylam sie w koncu z Kasia, Julcia, Martusiaa4u, i w ogole bylo suuuper :D

Joanna - Sro Cze 07, 2006 10:59 pm

Cytat:
Czy próbowaliście kiedyś rodziców do czegoś nakłonić? jak? udało się?


Tak. Na bardzo wiele rzeczy. Jedną z nich jest m.in. to, że nadal mnie utrzymują i łożą na moje wykształcenie :)
A oprócz tego cała masa mniejszych rzeczy, w rodzaju różne wyjazdy, dodatkowe zajęcia, itd.

Jedną rzeczą, do jakiej nie mogę nakłonić mojej mamy, jest regularne ćwiczenie, i zawsze odpada idąc z nami (mną i moim tatem, który lubi się czasem zmęczyć) w naszych pięknych polskich górach. ;)

asias - Sro Cze 07, 2006 11:02 pm

No cóż... Kilka lat temu namawiałam rodziców na baletówkę. Jak pewnie wiecie - nie udało się. :( I to była moja najwieksza porażka, jeśli chodzi o namawianie. Ogólnie to mój tata jest nieciekawym typem do namawiania - nie pomagaja zadne "sztuczki", jak coś postanowi, to nijak nie mozna zmienic jego decyzji :roll: Poza tym czasem nie mogę się gdzieś wybrać, ale za to udało mi się namówić rodziców na dość liczny zwierzyniec w domu - a miało się skończyć na 1 psie :lol:
makova_panienka - Czw Cze 08, 2006 3:22 pm

jeśli chodzi o moją edukację taneczną - moi rodzice są gotowi zrobić wszystko wręcz. z żadnymi warsztatami nie mam problemu, nawet jeśli są na drugim końcu polski i muszę pierwszy raz w życiu zasuwać 6 godzin pociągiem z 4 śpiącymi w różnych dzikich pozycjach mężczyznami w przedziale (tak jak to było w styczniu) :lol: :lol:
są sceptycznie nastawieni jeśli chodzi o moje częste wymiany point - "dopóki nie są złamane to przecież możesz tańczyć!" :evil:
ogólnie rzecz biorąc nie mam z nimi problemów, podejrzewam że jeśli za jakiś miesiąc rozpocznę z nimi negocjacje odnośnie baletówki za granicą nie napotkam większego oporu, a raczej chęć pomocy.
nie mam natomiast absolutnie żadnych kłopotów jeśli idzie o wyjścia na koncerty które się kończą późno, gawiedź jest na nich podpita albo wogóle odbywają się w spodku :wink: poprostu na tego typu imprezy jeżdżę z tatą, który kocha taką muzykę jak ja, świetnie się potrafimy razem bawić, a on jest spokojny że mi się nic nie stanie. to samo odnośnie wyjazdów z mamą po spektaklach baletowych po polsce i za granicę :D

Kasia :)) - Czw Cze 08, 2006 3:42 pm

a czy o tym nie mozna by bylo rozmawiac w temacie "rodzina ach rodzina"? ale to tylko takie moje male zapytanko ;)

tutu, zapomnialas wspomniec jeszcze o majce, adolescente, pauli i nali :D
no i bylas na slynnych linach :D

a ja wiecznie naklaniam do czegos rodzicow i moja mama to najpierw powie nie a potem i tak robi co poprosilam ;)
moj tata z kolei odwrotnie.
hah :P

Floren - Pon Lip 24, 2006 1:59 pm

Och żebym to ja miała tak jak ty Kasiu!Z moją mamą jest ciężko:(heh ale ona chce wierzyć w to że ma małą córeczkę i ona ma o mnie decydować najlepiej by było gdybym się nic (czasami) się nie odzywała.Chociasz nie jest czasami tak źle...:)Ale ogólnie to siły przebicia nigdy nie miałam...
arabeseczka - Pon Lip 24, 2006 3:51 pm

Moi rodzice są fantastyczni, jeśli chodzi o przekonywanie ich do czegoś (jesli chodzi o inne rzeczy też są fantastyczni :lol: ). Traktują mnie jak czlowieka całkiem dojrzałego i dorosłego (mam 15 lat :D ), dlatego, kiedy chcę coś zrobic, gdzieś iść, po prostu mówię im o tym, a oni...się zgadzają. Z drugiej strony, nigdy nie przekonuję ich do takich rzeczy, jak jakas podejrzana impreza, itp., dlatego chyba nie mają powodu mi odmawiać:)...

jedyną rzeczą, jaką mi odmówili, był wyjazd z moim zespołem do Chorwacji na festiwal tańca, ale dobrze, że to zrobili, bo byłam chora na grypę :( wtedy oczywiście byłam bardzo zła, ale później mi przeszło:)

aankaa_baletnica=) - Sob Lip 29, 2006 9:52 pm

Ogólnie nie jest z namawianiem moich rodziców tak tragicznie... Ale niekiedy jak się uprą (szczególnie mama) to koniec. Np. mama za skarby świata nie pozwala mi poruszac się komunikacją miejską. Woli jechac na drugi koniec mista trzy razy w dniu niż puścic mnie samą. Mnie to tam zazwyczaj odpowiada, bo nie chce mi się tłuc po Krakowie tramwajami czy autobusami, ale niekiedy to jest cholernie męczące... Czasami rodzice mnie nie moga zawieźc (np. w najbliższy wtorek do południa do kina...) i wtedy jestem skazana na siedzenie w domu lub na poruszanie sie w jego okolicy. W ogóle moja mama tak jakby... hmmm.... jej sie wydaje że ja cały czas mam jakieś... 9 lat... i niektórych rzeczy po prostu nie da się wytłumaczyc. Z tatą jest inaczej. Jego sie łatwiej namawia, nie jest taki uparty...
raisa - Pon Lip 31, 2006 1:50 pm

Moi rodzice są różni. Ale jedno mnie denerwuje u mamy. Zawsze traktuje mnie jakbym miała z 18 lat. Mówi na przykład, że jestem za stara na samochodziki w wesowłym miasteczku, za stara na zabawkę, książkę czy film. Co do taty to ma obsesje na punkcie porządku. Wytyka mi maleńkie drobiazgi a sam w ogóle nie jest ideałem "sprzątacza" :?
sisi - Pon Lip 31, 2006 3:04 pm

raiso, ciesz się ze nie traktują cię jakbyś miała 5 lat bo wierz mi ze to jest znacznie gorsze. natomiast rozumiem dobrze bo każdy z nas lubi być w pewnych momentach dzieckiem :) iść na karuzelę i w ogóle sie dobrze bawić :D
Bajaderka - Pon Lip 31, 2006 3:35 pm

Sisi, podpisuję się pod tym moimi pointami 8)

A tak wracając całkiem do tematu, to w sumie nie muszę długo namawiać na coś rodziców. Raczej chodzi mi o takie rzeczy jak pójście gdzieś wieczorem, powrót w nocy, jeżdzenie samej dość daleko itp. A jeśli chodzi o kupowanie, to nie mam tego co tylko zapragnę, ale rozumiem, bo przecież nie wszystko co bym chciała miec jest mi potrzebne, noi też kosztuje.
A co do baletu, to nie muszę moich rodziców namawiać wogóle. Nie ma problemu żebym gdzieś jechała sama na warsztaty czy przesiedziała w szkole baletowej cały dzień i wracała o północy.
Choc wiadomo, rodzice sie o mnie boją i nie zawsze od razu chcą się zgodzić, ale wiedzą że i tak jak będę chciała to coś zrobię, więc sie zgadzają.
:wink:

Maron - Pon Lip 31, 2006 5:23 pm

Bajaderka napisał/a:
A jeśli chodzi o kupowanie, to nie mam tego co tylko zapragnę, ale rozumiem, bo przecież nie wszystko co bym chciała miec jest mi potrzebne, noi też kosztuje.

mogłabym na ten temat coś powiedzieć [bajaderka dobrze wie o co chodzi], ale sie wstrzymam.

Cytat:
A co do baletu, to nie muszę moich rodziców namawiać wogóle. Nie ma problemu żebym gdzieś jechała sama na warsztaty czy przesiedziała w szkole baletowej cały dzień i wracała o północy.

Wiesz co... zamień się.

Albo wiem! Zlicytuję za symboliczną złotówkę moją matke.

czy ten post coś wnosi do dyskusji? (oprócz jednej złośliwej uwagi pod adresem Mamy?)jaki jest sens pisania postów typu "wiem ale nie powiem"? :?

Cheryl - Sob Sie 05, 2006 7:26 pm

XXXXXXXXX
Bajaderka - Sob Sie 05, 2006 7:50 pm

a ja nie chciałabym miec takiej mamy, która spełnia każdą moją zachcianke. Nie chce być rozpieszczona, a to tylko do tego prowadzi.
Kasia :)) - Sob Sie 05, 2006 10:10 pm

Spełniać każdą zachciankę? Pozdrów swoją mamę i daj jej podręcznik o wychowaniu dziecka.
tenebra - Sob Sie 05, 2006 11:37 pm

dziewczyny wasze komentzarze były niemiłe moim zdaniem... przecież oczywiste jest że mama cheryl nie pozwala jej na wszystko. po prostu dogadują się i cheryl nie ma problemow zeby namawiac na cos mamę, nie musi tego robić, bo widocznie jej mama ją rozumie, że czegoś potrzebuje... a może też tak jest dlatego że cheryl nie sprawia kłopotów rodzicom, dzieki temu jest nagradzana i nie ma zgrzytów? albo po prostu jej 'zachciewajki' są takie że nie trzeba ich zabraniać? może to co ona nazywa zachcianką dla was jest na porządku dziennym?

to są moje gdybania, ponieważ nie znam ani cheryl ani jej mamy i nie wiem nic jak i co. a wy tez nie wiecie i te uwagi naprawdę były nie na miejscu...

Cheryl - Sob Sie 05, 2006 11:45 pm

XXXXX
Bajaderka - Nie Sie 06, 2006 9:44 am

Cheryl, w takim razie jeśli coś nie tak napisałam co cie uraziło, to przepraszam.
Ale co do tej kwestii nie zmienię nigdy zdania.

Cheryl - Nie Sie 06, 2006 2:16 pm

Nic się nie stało Bajaderko :)
Bajaderka - Nie Sie 06, 2006 11:06 pm

To fajnie Cheryl;)

Grrrr... dziewczyny! Co to sa za dialogi. Kompletnie zbędne i kompletnie nie na miejscu. P.

Martis95 - Sob Wrz 30, 2006 5:42 pm

Piszę do osoby która napisałą coś na niebiesko :?
W koncu to jest FORUM i mozna na nim prowadzic konwersacje :? :!:
A dialog polega na tym że jedna osoba pisze a druga "odpowiada" :!:
Wieć nie wiem czwgo tu się czepiać :!:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam ale musiałąm to napisać :oops:

Cheryl - Sob Wrz 30, 2006 5:52 pm

Zdaje się, że to Kasia chodź nigdy się nie podpisuje ' P. ' więc to pewnie nie ona. W każdym razie Martis:
Jeśli jakikolwiek mod albo admin to napisał to ma rację. Ja i Bajaderka napisałysmy puste i nie potrzebne posty. Równie dobrze mogłyśmy to załatwić po za forum. A teraz proszę Cię nie róbmy kolejnego offtopu! ;)

Martis95 - Sob Wrz 30, 2006 8:21 pm

Ok! Przepraszam :oops:
A co to jest offtop :shock: :)

Cheryl - Sob Wrz 30, 2006 8:39 pm

Offtop jest to po prsotu inna dyskusja niż na temat zawarty w nazie wątku. Czyli jesli mówimy o pointach to nie możemy potem rozprawiać nagle o trykotach itd.
aankaa_baletnica=) - Sob Wrz 30, 2006 11:40 pm

Mnie jest o wiele łatwiej namówic rodziców na zachcianki do kupienia niż do zrobienia. Czyli łatwiej mi ich namówic na np. jakiś droższy ciuch czy ogólnie drożdzą rzecz niż na np. to jeżdżenie komunikacją miejską czy np. wracanie do domu o północy (chociaż kilka razy sie udało i na to namówic :wink: )
Hazel - Nie Mar 25, 2007 8:49 pm

Ja mam taki problem: sama nie wiem czy chcę ukończyć OSB, tata mówi NIE i już ma wybrane liceum dla mnie, a mama mi nie pomaga i mówi że też nie wie... Wkurza mnie to... Właściwie to mama mówi, że jeśli miałabym wielki talent to na pewno starała by się mnie jak najlepiej w tym kierunku wykształcić. No cóż jeszcze cała nadzieja w tańcu współczesnym... Albo... No sama nie wiem, muszę się nad tym mocno zastanowić...
A tak ogółem to nie mam więszych problemów z namawianiem :)

aankaa_baletnica=) - Nie Mar 25, 2007 11:02 pm

No to rzeczywiście problem... Ale myślę, że powinnaś skończyć osb... Jak już jesteś tam tyle lat... Chyba, że już masz dość tańca, już nie sprawia ci radości, wtedy może lepiej iść do zwykłego liceum, bo tam raczej będzie wyższy poziom. Zastanów się czy kochasz balet. I co czujesz jak np. tydzień nie ćwiczysz?? Radość, smutek?? Tęsknisz za salą baletową czy nie??
Myślę, że tu rodzice ci wiele nie pomogą, bo to jednak ty musisz wiedzieć czy chcesz tańczyć czy nie, czy kochasz balet czy masz go dość...

Anna-Maria - Nie Mar 25, 2007 11:04 pm

Moja mama zawsze kręci nosem gdy słyszy o kolejnym tatuażu.
Najśmieszniejsze jest to że woli je od kolczyków, które w sumie zawsze można ściągnąć i blizn raczej nie ma, a tatuaże ma się do końca życia, błehehe ; -) ale to jest moja mama :D
Najlepsza na świecie! :D
A tato? W sumie to mama jest guru, więc on nie ma nic do gadania kompletnie ;]

mimi91 - Pią Maj 11, 2007 9:53 pm

ja ze swoimi rodzicami to raczej tez nie mam większych problemów pozwalają mi na to co chcę( w granicach zdrowego rozsądku) miałam tylko problem z namówienie ich aby pozwolili mi chodzić na zajęcia z baletu( w moim przypadku chodziło o dojazdy bo moje zajęcia odbywają się 19 km od mojego domu i są późno wieczorem) ale teraz jest ok :D
groteska - Pią Maj 11, 2007 10:22 pm

Ja swoje zajecia mam 24 km od domu, wracam z nich po 23 i... nie narzekam;) Rodzice sie przyzwyczaili i ciesza sie ze mam taka pasje, podoba im sie to;)
Ale moglabym sie lepiej z ojcem dogadywac... Znaczy, moglby czasem myslec, ze nie wszyscy sa tacy jak on.
Ale na szczescie mam ogromna sile persfazji :twisted:

Nati - Sob Maj 12, 2007 7:22 am

a jak często masz zajęcia??
Ja bym tak nie chciała, bo nie masz życia prywatnego :(
a co do rodziców to daję mi kasę na warsztaty i w ogóle... no bardzo chcę zebym tanczyła. I wie ze konie tez lubię, więc tez mnie finansuje :) W ogóle mama jest spoko, tylko gdy nie wrzeszczy ze wiecznie jest bajzel, a tata hmm widzę go raz na miesiąc wiec nie wiem jaki jest tak naprawde :)

groteska - Nie Maj 13, 2007 9:34 am

Ja mam zajecia 2-3 razy w tyg (nie chodze do szkoly baletowej jak widac;) ). Wyjezdzam jakos po 19, a wracam jak mowilam po 23. Sam przejazd trwa okolo 40 minut.
Ale oprocz baletu mam mnostwo innych zajec i powiem Ci, ze zawsze mialam, mam i raczej bede miec zycie prywatne;) To kwestia organizacji czasu;) Chciec to moc hehe

mimi91 - Nie Maj 13, 2007 11:40 am

groteska zgadzam się z tobą
Kasia :)) - Nie Maj 13, 2007 2:51 pm

Ja często miałam takie sytuacje, że jechałam godzinę, ćwiczyłam pół i wracałam godzinę.
To w przypadku prób do ról w przedstawieniach.
Jak się kocha, to się trzeba poświęcać czasami :D
Teraz z kolei są dwa dni w tygodniu, w czasie których jadę najpierw w jedno miejsce, a później mam jakieś pół godziny na przeniesienie się w inne.
I tak tańcuję parę godzin ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group