www.balet.pl
forum miłośników tańca

POGADALNIA - Teatr - czyli co widzieliście w teatrze

Rotbart - Czw Gru 15, 2005 7:39 pm
Temat postu: Teatr - czyli co widzieliście w teatrze
Pojawiły sie tematy dotyczce filmu, muzyki i książek, warto byłoby porozmawiać też o teatrze :) Czy często chodzicie do teatru? Co interesującego widzieliście ostatnio? A co zupełnie beznadziejnego? Co Was zachwyciło w teatrze? Czas podyskutować ;)
Goosia - Czw Gru 15, 2005 7:49 pm

Capitol wymiata! Ja chodze bardzo często, właściwie od małego, nie pamietam żebym kiedyś opuściła jakieś przedstawienie dla dzieci. Nawet ja Capitol był jeszcze operetką też tam chodziłam... nie bede wymieniac na czym byłam, bo nie starczyło by mi dnia :) Teatr jest bardzo wazny w moim życiu - tak ogólnie mówiąc... chciazby Teatr Polski nieopodal Capitolu
sisi - Czw Gru 15, 2005 8:09 pm

póki nie zakochałam się w baletach, częsciej bywałam na "zwykłych" spektaklach teatralnych, ale oczywiscie nadal raz poraz się pojawiam. moja ostatnia zdobycz to "Namiętność" Krystyny Jand. miodzio! wspaniała intryga, uśmiałam się do łez :)
sfra - Czw Gru 15, 2005 8:20 pm

Nie lubię taniej farsy amerykańskiej, więc staram się jej unikać.
Lubię ambitny repertuar , na którym można się zmęczyć.
Ostatnia barzdo dobrą sztuką, jaką widziałęm był "Wujaszek Wania" w reż. Luka Percevala - marka mówi sama za siebie...
:-)

Tranquility - Czw Gru 15, 2005 8:54 pm

Generalnie to jestem zakochany po uszy w teatrze... :D
uwielbiam ambitne spektakle... i to na takie zazwyczaj się wybieram...

Goosia - Czw Gru 15, 2005 9:07 pm

Tranquality napisał/a:
Generalnie to jestem zakochany po uszy w teatrze... :D ...


ja tez :) moje ostatnie sztuki na których byłam to "troja moja miłość" teatr Modrzejewskiej w Legnicy, "Made in Poland" też tego Teatru, no i jeszcze Capitol "Kaj i Gerda" i "Scat, czyli od pucybuta do milionera" :): ) KOCHAM TEATR

Czajori - Czw Gru 15, 2005 9:51 pm

Bardzo lubię szeroko pojęty teatr muzyczny, czyli wszelkie musicale, operetki, śpiewogry, rock opery i koncerty piosenki aktorskiej.
Jeśli chodzi o dramę, to uwielbiam wszelkie inscenizacje genialnych sztuk pewnego Pana ze Stratfordu, im bardziej niekonwencjonalne, tym lepiej :) Na przykład parę lat temu byłam na inscenizacji "Antoniusza i Kleopatry" w gdańskim kościele św. Jana, gdzie bitwy morskie, których jak wiadomo jest w owym dramacie sporo, odgrywane były z dwóch przeciwległych ramion transeptu, w każdym stała grupa aktorów, grająca na wielkich plastikowych beczkach jak na bębnach. Publiczność siedziała pośrodku. Efekt i akustyka nie do opisania...

Tranquility - Czw Gru 15, 2005 10:05 pm

Teatr Witkacego - Zakopane - cudowne i magiczne miejsce...
:D :D :D

Kasia G - Czw Gru 15, 2005 10:17 pm

Czajori napisał/a:
uwielbiam wszelkie inscenizacje genialnych sztuk pewnego Pana ze Stratfordu, im bardziej niekonwencjonalne, tym lepiej :) Na przykład parę lat temu byłam na inscenizacji "Antoniusza i Kleopatry" w gdańskim kościele św. Jana, ...


och, a ja miałam okazje oglądać w tym samym miejscu "Burzę" w wykonaniu jakiegos angielskiego zespołu - publicznośc siedziała na beczkach rozstawionych na niewielkiej przestrzeni (byliśmy skałami) a aktorzy grali miedzy nami - niesamowite wrażenie :)

uleczka - Czw Gru 15, 2005 11:06 pm

a ogldał ktos Kandyda w Grotesce??
girl interrupted - Pią Gru 16, 2005 1:13 am

Cóż , bardziej dla informacji innych forumowiczów niż świetnie zorientowanego w temacie autora wątku:) : najćzęściej bywam w warszawskich Rozmaitościach, z których najczęściej wychodzę "pozytywnie" zdruzgotana. Ostatnio zawiodłam się na "Hauście" w Teatrze Dramatycznym, a zachwyciłam-chociaz nie wiem, czy to dobre słowo w odniesieniu do tej sztuki - "Oczyszczonymi" Warlikowskiego w TR. Poza tym częściej opera, to chyba kwestia silnie ukierunkowanej w tamtą stronę organizacji czasu:)
Alicja - Pią Gru 16, 2005 7:25 pm

Kiedy inne dzieci chodziły do szczecińskiej „Pleciugi” na bajki o misiach uszatkach, krasnalkach i innych cholernie nudnych, nieokreślonych stworach, plątałam się gdzieś koło nóg taty, nie mogąc napatrzeć się na wszystkie poetyckie szaliki, awangardowe zarosty, artystyczne wyrazy twarzy i nieprzeciętną powierzchowność publiczności w Teatrze Kana. Wychowałam się na spektaklach właśnie w tym teatrze, a więc na tekstach np. Rolanda Topora (po których nie mogłam spać) i Sarah Kane (wywoływały płomienne rumieńce na twarzy i zakłopotanie). Poza tym taniec butoh (i teatr tańca w ogóle), koncerty poezji śpiewanej i wielkie spektakle plenerowe – m.in. Teatr Ósmego Dnia i Biuro Podróży (widzieliście ich „Carmen funebre”?).
Kiedy miałam 12 czy 14 lat, nie chciałam chodzić już z tata do Kany – czułam się tam niebezpiecznie; wciąż rozpoznawana przez „starych znajomych” i do tego jeszcze ci aktorzy… tak często szukali bezpośredniej relacji z widzem. nie potrafiłam znieść spojrzenia aktora, który zbliżał twarz do mojej, prawie dotykając nosem mojego, dreszcze przeniknęły mnie, kiedy tancerz butoh przywiązał do nogi mojej siostry kawałek materiału, poza tym zawsze było ryzyko zostania zaangażowanym do spektaklu, oblanym wodą itp. Wtedy właśnie zakochałam się w balecie – był piękny bezwarunkowo i w odróżnieniu do spektakli, na które zabierał mnie tata, nie był całkowicie niezrozumiały i nie wymagał fizycznej aktywności widza. Poza tym nikt nigdy w rodzinie baletem się nie zajmował i nie interesował, a przecież to też forma teatru.
Potem nastąpiła era festiwali, tzn. Festiwalu Małych Form Teatralnych Kontrapunkt i Festiwalu Artystów Ulicy. Oznaczało to uciekanie z lekcji (w przypadku Kontrapunktu) i spędzanie całego dnia na spektaklach. Siedem, osiem dziennie. I tak jest do teraz.
„Teatruję” sobie teoretycznie (Olimpiada Języka Polskiego, spec. teatrologiczna :D ) i praktycznie – „zaczepiłam się” w jednym z młodych szczecińskich teatrów, który bardzo sobie cenię. Poza tym wybitnie często chodzę do opery. Ale o tych powodach może kiedy indziej. :wink:
Przepraszam za tą może zbyt osobistą wypowiedź, ale miałam na nią szaloną ochotę
:lol:

czekoladka - Pią Gru 16, 2005 7:29 pm

ja bylam na "chorym z urojenia" powiem ze moze byc :?
Tranquility - Pią Gru 16, 2005 7:57 pm

Alicjo, piękne to co piszesz... :D :D

powiem więcej, chyba znaleźlibyśmy wspólny język...

Joanna - Pią Gru 16, 2005 11:36 pm

Ja chodzę na Narodowego, bo mam wejściówkę za 7 zł (normalnie jest za 17) ;)


Ostatnio z kolei byłam w TR na 'Oczyszczonych'. Co ja tu moge napisać, to trzeba zobaczyć. Teatr Warlikowskiego można lubić albo i nie, ale trzeba mu przyznać, że jest niesamowitym reżyserem, posługujący sie językiem teatru w swój własny, oryginalny sposób.

Trzymając się nadal Sary Kane, to a propos Teatr Kana - widziałam kiedyś ich 'Miłość Fedry', świetne! Do dzisiaj jest to jeden z moich ulubionych spektakli, a trochę i już widziałam :)

Paula - Sob Gru 17, 2005 9:49 am

W naszym Teatrze Współczesnym zachwycił mnie wyreżyserowany przez Annę Augustynowicz "Oskar i pani Róża". Przed pójściem na ten spektakl zastanawiałam sie jak można przedstawić na scienie listy pisane przez małego chłopca do Boa. P. Annie się to udało...
Tranquility - Sob Gru 17, 2005 3:18 pm

Ostatnio na TVP KULTURA było "Poskromienie złośnicy" własnie Warlikowskiego... :) Genialne!! :D :D
Jacku, nie gniewaj się ! ;)

Adolescente - Nie Gru 18, 2005 10:29 am

Ja nie chodze do teatru poniewaz nie mam czasu... Codziennie szkoła => dom => balet => dom i tak w kółko, a w sobote to średnio od 11 do 14:30 próby ( naszczęście już koniec) wiec na teatr mi brak czasu, ale jestem jeszcze młoda więc na jakąś piękną sztuke napewno się wybiore kiedyś ;)
Joanna - Nie Gru 18, 2005 1:57 pm

Adolescente, a Ty myślisz że kiedy wiekszość ludzi chodzi do teatru - właśnie sobota, niedziela wieczorem, ewentualnie na tygodniu po zajęciach, pracy, ale też nie każdy może sobie na to pozwolic. Wierz mi, że większość publiczności teatralnej wcale nie ma jakoś mniej czasu niż Ty ;)
Adolescente - Nie Gru 18, 2005 3:34 pm

Niektorych nie interesuje teatr tak bardzo jak innych wiec nie chodzi na przedstawienia teatralne :P :)
Joanna - Nie Gru 18, 2005 3:41 pm

I o to własnie mi chodzi... Niemam zamiaru nikogo przekonywać do teatru. Tylko uwazam, że troche bez sensu jest pisanie np. dziesięciu postów 'ja nie chodzę do teatru, bo nie lubię', 'a ja bo nie mam czasu', etc., zwłaszcza, że niedokładnie o tym jest wątek. No chyba że ktoś musi w każdym temacie dołozyc swoje przysłowiowe trzy grosze, nie zawsze z sensem...
Adolescente - Nie Gru 18, 2005 3:54 pm

Moim pismem zajme sie ja, ale zbaczamy z tematu, jaka sztuka teatralna na jakiej byliscie najbardziej Wam się podobała? ;>
Rotbart - Wto Sty 03, 2006 5:07 pm
Temat postu: powrót na pustynię
Trudno wybrać konkretną sztukę, podobnie jak książkę czy film, ale chciałbym zwrócić uwagę forumowiczów na sztukę ,,Powrót na pustynię" Bernarda-Marie Koltesa w reżyserii Anny Augustynowicz (warszawski Teatr Powszechny). Nie nudziłem się ani przez chwilę, chociaż przypuszczam, że wielu osobom nie spodoba się ascetyczna inscenizacja. Świetne role Ostałowskiej i Woronowicza (jedni z najlepszych aktorów młodego pokolenia). Dobrze jest mieć miejsca w pierwszym rzędzie :) Najbliższe spektakle (i możliwe, że ostatnie) : 12-15 stycznia.
Nusia - Wto Sty 03, 2006 6:36 pm

Ja ostatnio byłam w Romie na "Tańcu Wampirów". Na początku nie bardzo mi się podobało, ale na koniec byłam zachwycona! Teraz "wałkuję" w kółko muzykę ze spektaklu, niemal nie rozstaję sie z płytką ("słyszę jak mnie wzywa jakiś głos...") :D :D :D

Zazwyczaj chodzę na musicale albo komedie. Często zabieram moich znajomych na takie spektakle, żeby im udowodnić, że teatr to nie tylko sztywna i śmiertelnie poważna Antygona, czy Wesele ale też rozrywka (a niestety większość ludzi ma takie wyobrażenie o teatrze-ciekawe skąd? może ze szkoły...?). Pamietam, że jak raz byłam z koleżanką na "Mayday" w T.Kwadrat, to tak sie uśmiałysmy, ze następnego dnia bolały nas mięśnie brzucha, hehe.

Tranquility - Sro Sty 04, 2006 5:07 pm

na temat "Tańca Wampirów" była mowa w temacie o musicalach i nawet został założony osobny wątek, o ile dobrze pamiętam... :)

btw. widzę, że temat o teatrze podupada i oddala się powoli, więc najwyższy czas na jego odświeżenie... ;)

czy ktoś z waz może wybiera się do TW-ON na "woozeck" ? bo jestem bardzo ciekawy opinii i recenzji z tego kontrowrsyjnego spektaklu ;)

Tranquility - Sob Sty 21, 2006 9:13 pm

Teatr Witkacego napisał/a:
Szanowni Państwo.
Z prawdziwą raadością zapraszamy na telewizyjną wersję naszego spektaklu
- "Na przełęczy" wg St. Witkiewicza i W. Eljasza Radzikowskiego. Emisja
na "Scenie Jedynki" w poniedziałek 23 stycznia o godz. 20.15 w programie
pierwszym TVP.
Zespół Teatru Witkacego


polecam gorąco! :D

Columbina - Nie Sty 22, 2006 10:33 pm

A ja ostatnio ogladalam "Miarka za miarke" w teatrze im.Slowackiego. I mi sie podobalo :) Choc najbardziej lubie "Skrzypka na dachu". Podobala mi sie rowniez "Kolacja dla glupca" :D :D:D
Gość - Nie Sty 22, 2006 10:40 pm

Ja też niedawno byłam na "Kolacji....." i jestem bardzo zadowolona z tego wyjścia. Możliwe, że to po cześci kwestia obsady (w roli głównej, czyli wg mnie Brochant'a - P. Fronczewski, którego b. lubię), ale ubawiłam się setnie.
Rotbart - Nie Sty 22, 2006 11:19 pm

Ja też wspominam ,,Kolację dla głupca" z uśmiechem, zwłaszcza, że Pigniona grał wtedy gościnnie Wojciech Pszoniak :)
Tranquility - Wto Sty 24, 2006 10:40 am

Oglądał ktoś z Was wczoraj może spektakl Teatru Telewizji na Scenie Jedynki pt.: "Na przełęczy" Teatru Witkacego z Zakopanego?
Jak wrażenia? Jakie macie odczucia?

Ja ze swojej strony powiem, że wersja "na żywo" w teatrze jest dużo dużo lepsza, ciekawsza i generalnie bardziej mi się podobała... w wersji telewizyjnej, zastosowano wiele skrótów, pominięto wiele ciekawych rzeczy... no, ale takie prawa teatru telewizji... ;)

Alicja - Wto Sty 24, 2006 9:51 pm

Co prawda "Na przełęczy" nie udało mi się obejrzeć, ale musze pochwalic się, że miałam okazję być w Teatrze Starym na premierze "Trzech stygmatów Palmera Eltritcha" w reżyserii Jana Klaty, który ostatnio został wyrózniony Paszportem Polityki. Reżyseria, scenografia, muzyka, aktorstwo (jak zawsze genialny Peszek) i wszystkie pozstałe elementy inscenizacji - bez zarzutu. Ogólna wymowa i przesłanie spektaklu - oczywiste i nie podlegające wątpliwości - typowe dla młodego, buntowniczego teatru. Mało w nim miejsca na dyskusje i mała też przestrzeń dla własnej interpretacji czy rozgryzania aluzji. Wszystko podane na tacy. A szkoda, bo możliwości Klata ma ogromne. I mimo wszystko wierzę w niego jako reżysera i w jego teatr.
(Poza tym nie codziennie spotyka się w na premierach Annę Dymną, Macieja Nowaka czy Marię Peszek...Wybaczcie to "chwalipięctwo" ale nie mogłam się powstrzymac :lol: )

Joanna - Sro Sty 25, 2006 4:05 pm

O, w Klatę to i ja wierzę, przynajmniej po jego "córce Fizdejki" - niesamowicie aktualny spektakl i taki... cierpki. Ale na tym własnie polega teatr - taką mamy teraz rzeczywistość, i ten teatr własnie to pokazuje.

Tak notabene to niedawno, ze dwa miesiące temu był w Warszawie festiwal Jana Klaty.

Alicja - Sro Sty 25, 2006 8:24 pm

a no własnie. To chyba najlepiej świadczy o jego potencjale i randze jego teatru - mało który twórca dorobił się za zycia swojego festiwalu!
Z szaloną ciekawoscia będę śledzic jego kolejne twórcze poczynania... :)

Rotbart - Wto Lut 14, 2006 11:56 pm

Alicja napisał/a:
Co prawda "Na przełęczy" nie udało mi się obejrzeć, ale musze pochwalic się, że miałam okazję być w Teatrze Starym na premierze "Trzech stygmatów Palmera Eltritcha" w reżyserii Jana Klaty, który ostatnio został wyrózniony Paszportem Polityki. Reżyseria, scenografia, muzyka, aktorstwo (jak zawsze genialny Peszek) i wszystkie pozstałe elementy inscenizacji - bez zarzutu. Ogólna wymowa i przesłanie spektaklu - oczywiste i nie podlegające wątpliwości - typowe dla młodego, buntowniczego teatru. Mało w nim miejsca na dyskusje i mała też przestrzeń dla własnej interpretacji czy rozgryzania aluzji. Wszystko podane na tacy. A szkoda, bo możliwości Klata ma ogromne. I mimo wszystko wierzę w niego jako reżysera i w jego teatr.
(Poza tym nie codziennie spotyka się w na premierach Annę Dymną, Macieja Nowaka czy Marię Peszek...Wybaczcie to "chwalipięctwo" ale nie mogłam się powstrzymac :lol: )


Ja jestem świeżo po "Trzech stygmatach..." i muszę przyznać, że reżyseria zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Gorzej z samą adaptacją powieści Dicka - narracja momentami zbyt pośpieszna i zbyt filmowa, i "grubymi nićmi szyta". Natomiast aktorstwo bardzo dobre, dobrze wykorzystana scenografia i muzyka i sporo ciekawych pomysłów. Generalnie wrażenia pozytywne - science-fiction w wydaniu Klaty jest ciekawe i świeże.

Czajori - Sro Lut 15, 2006 9:46 pm

Może to nie dotyczy teatru sensu stricto, ale Teatru Telewizji owszem: czy oglądał ktoś w niedzielę (12 lutego) Studio teatralne Dwójki i sztukę "Piaskownica" Michała Walczaka, w rezyserii Dariusza Gajewskiego? Ciekawa jejstem Waszych opinii.
Nusia - Sob Lut 18, 2006 11:07 am

A ja wyjechałam i zapomniałam sobie nagrać "Piaskownicy" !A tak bardzo chciałam to obejrzeć! :evil: :evil: :evil:
Wie ktoś może jakie są szanse na powtórkę?

Czajori - Sob Lut 18, 2006 2:19 pm

Oj, Nusiu, nie wiem...ale pilnuj "rozkładu jazdy" TVP Polonia i TVP Kultura.
nutriaa - Wto Mar 14, 2006 4:53 pm

Mam na dzieję, ze za nie robię zbyt dużego off topu, ale nie wiecie może gdzie w Poznaniu odbywa się światowy przegląd teatrów? Przeszukałam pół Internetu i nic :wink:
czekoladka - Wto Mar 14, 2006 5:34 pm

jas moze nie widzialam jeszcze ale ma byc u nas balet pt " Don Kichot" oczywiscie mam zamiar nie przepuscic tego spektaklu :lol:
Nusia - Wto Mar 14, 2006 6:01 pm

nutriaa moze chodzi o to:
http://www.culture.pl/pl/...uly/im_ft_malta ?

Ja ogladałam wczoraj "Najwięcej samobójstw zdarza sie w niedzielę" na TVP1. Myślę, że spektakl warty obejrzenia, bo bardzo prawdziwy (niestety:( )

Alicja - Wto Mar 14, 2006 10:45 pm

a w Szczecinie trwają już przygotowania do ogólnopolskiego Przeglądu Teatrów Małych Form KONTRAPUNKT 2006. Odbyła się konfernecja prasowa, na której przedstawiono program festiwalu, a na ulice Szczecina wybiegli rączo wolontariusze promujący festiwal (bądźcie czujni, Szczecinianie - takie akcje będą coraz częstsze :) ). Ogólny program wygląda nastepująco:

NURT TEATRÓW INSTYTUCJONALNYCH

1.„Niżyński” - Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi
2.„Verklärte Nacht” - Teatr Polski we Wrocławiu

3.„Napis” - Teatr Współczesny w Szczecinie

4.„Ja” - Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu

5.„Miastomania” - Teatr Nowy Praga / Fabryka Trzciny w Warszawie

6.„Imię” – Teatr Lalek „Pleciuga”

7.„Odwiedziny” – Teatr Polski w Poznaniu


NURT TEATRÓW NIEINSTYTUCJONALNYCH

1.„Wojna polsko - ruska pod flagą biało-czerwoną” - Piwnica przy Krypcie - Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie

2.„Absynt” - Laboratorium Dramatu w Warszawie

3.„Czterdzieści dziewięć” – Alina Czyżewska

4.„Ifgenia – moja siostra!” – Stowarzyszenie Artystyczne USTA USTA w Poznaniu / Le Madame w Warszawie

5.„Zbrodnia z premedytacją” – Teatr Krypta – Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie

6.Zona Tenebrarum – Stowarzyszenie STO SPOTKAŃ W w Warszawie

7.Tajemnica – Teatr Porywacze Ciał w Poznaniu

A szczegóły na www.kontrapunkt.pl

Nefretete - Wto Mar 14, 2006 10:48 pm

Jeżeli rzeczywiście nutrii chodzi o Maltę, to jest to z założenia festiwal teatrów ulicznych, ale od lat z ogromnym powodzeniem pokazują się podczas Malty również teatry dramatyczne i, co najważniejsze, także te posługujące się ruchem i tańcem. Oczywiście sporo jest również teatrów offowych i alternatywnych. Festiwal zaczyna się pod koniec czerwca, a poszczególne spektakle odbywają się w najróżniejszych miejscach w całym Poznaniu, począwszy od tradycyjnych scen, a na plenerach skończywszy.
Rotbart - Pon Kwi 03, 2006 11:18 am

Chciałbym wszystkim gorąco polecić ,,Czego nie widać" w warszawskim Powszechnym - niby to farsa, ale sprawnie napisana, zabawna i niegłupia - krótko mówiąc - mistrzostwo gatunku. Wykonanie także bardzo dobre, chociaż ze zmienioną nieco obsadą (a trzeba dodać, że "Czego..." wymaga niesamowitej precyzji i zgrania, żeby żadna sytuacja się nie posypała). Dla wszystkich, którzy maja ochotę na coś lekkiego, ale dowcipnego i porządnie zrobionego.
Ladybirt - Wto Kwi 18, 2006 12:48 pm

Tydzień temu wybralam się do T.M w Gdyni na "Błogosławieni, pieśni gospel". Młodzi pełni entuzjazmu artysci teatru przez ponad połtorej godziny napełniali nasz euforią poprzez piesni gospel. Można było usłyszeć
wiele energicznych porywajacych do tanca i klasania piosenek oraz dużo ujmójących lirycznych podczas których miałam dreszcze. Róznorodnosć koncertu pozwalała każdemu na odnalezienie w nim kawałka siebie. Wsród publiczności było sporo nastolatków w moim wieku jak i ludzi w dojrzałym wieku. Prawie wszyscyw trakcie ostatnich piosenek spektaklu stali ,tanczyli, klaskali ,a nawet skakali jak na koncercie rockowym :) . Wykonawcom udało sie zejść ze sceny dopiero za 4 razem!. Polecem ABSOLUTNIE WSZYSTKIM!
Amen.


http://www.teatry.art.pl/!recenzje/blogoslawieni_gos/chyba.htm
http://teatry.trojmiasto....d_spektakle=539

Nusia - Pią Kwi 28, 2006 9:37 am

Byłam wczoraj na "Czego nie widać" Machulskiego w Teatrze Powszechnym.
Baardzo mi się podobało i po raz kolejny utwierdziłam w przekonaniu, że mało który film jest mnie w stanie tak rozśmieszyć jak dobry spektakl komediowy :)
Sztuka trwa 160min ale ani minuty sie nie nudziłam!
Bardzo polecam wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy chcą zobaczyć jak wygląda "praca" w teatrze :D (http://www.powszechny.art.pl/spektakle.php?id=49)

Rotbart - Pią Kwi 28, 2006 7:39 pm

Ja już pisałem o "Czego nie widać" :)

Ja ostantio byłem na "Norze" Ibsena w Narodowym w reż. Agnieszki Olsten. Jest to przedstawienie dobre, ale nie porywające. Trochę nierówne aktorstwo (przez co jest trochę dłużyzn), scenografia sama w sobie ciekawa, ale dziwacznie wykorzystana. Polecam wielbicielom Ibsena i kameralnych dramatów psychologicznych.

Nusia - Pią Kwi 28, 2006 9:52 pm

He, he, ojej, rzeczywiście! Musiało mi się nie wyświetlić jako "nieprzeczytane" bo bym pamiętała, że czytałam, w końcu napisałeś to niedawno. W każdym razie, moja wypowiedź tylko potwierdza, że na spektakl warto się wybrać:)
To może jeszcze napisze, że ostatnio byłam również na "Kotach" i szczerze powiedziawszy zawiodłam sie trochę. Drugi akt, co prawda nieco lepszy, ale i tak jakoś mnie to nie "porwało".

sfra - Sob Kwi 29, 2006 10:16 am

A ja ostatnio obejrzałem monodram Krystyny Jandy - "Ucho, gardło, nóż" - tak mi się podobało, ze zostałem na drugim spektaklu (tym razem ogladałem z drugiej strony widowni) - ochy i achy. Chciałbym za trzydzieści lat robic takie teksty...(tym bardziej, ze lubię wczytywac sięw ksiązki Oriany Falacci, której duchem przepełniony jest ów fenomenalny spektakl). :twisted:
Alicja - Sob Kwi 29, 2006 11:31 pm

Widziałam "Ucho, gardło, nóż" na finale Kontrapunktu i przyznaję, że spektakl nie zachwycił mnie ani trochę. Oczywiście biorę pod uwagę okoliczności (ograniczona zmęczeniem percepcja, słaby widok z ostatniego rzędu), ale myslę, ze nawet bez nich nie byłabym spektaklem oczarowana. Powiem więcej, doszłam z kilkoma osobami do podobnego wniosku - gdyby na scenie nie wystepowała Janda tylko inna aktorka, o mniejszej sławie, publika z pewnością reagowałaby mniej entuzjastycznie. Oczywiście technice Jandy niewiele mozna zarzucic (chociaż szyła w wielu momentach, myliła imiona, powtarzała się tez czasami), ale po przerwie byłam już mocno znudzona monologiem przetykanym co drugie słowo "kurwami". Na tle innych spektakli Kontrapunktu (które nawiasem mówiąc też nie były zbyt dobre w tym roku) "Ucho, gardło, nóż" nie było niczym odkrywczym, szczególne pozostało przede wszystkim ze względu na osobę Jandy.
Mimo że dźwięki, które popłyneły w ostatniej scenie z telewizora spowodowały u mnie galop dreszczy i bolesny skurcz wewnętrzny, nadal twierdzę, że nie przemawia do mnie taki teatr. Teatr, w którym człowiek zostaje boleśnie oślepiony naturalizmem i dosłownościa przekazu.

sfra - Nie Kwi 30, 2006 8:48 pm

Tylko zwróc uwagę Alicjo na to jaką psotać wykreowała Janda - niewykształcona, ale doskonale znająca życie, biedna, wkurzona całym światem, widząca wiele... Mnie też na początku przeszkadzały wulgaryzmy, ale nasunęła mi się w II akcie myśl, ze w przypadku takiej kobiety, to jak mozna inaczej mówić?! Po takich doświadczeniach, z takim bagażem przeżyć, z ciągłą bezsennością, troską o siebie? W wielu momentach w jej bohaterce widziałem rózne znane mi kobiety w klimakterium, które się zachowywały całkiem podobnie...
Swoboda tego genialnego tekstu pozwala aktorce jak najbardziej "szyć" i dajcie panie boże więcej tak trzymajacych w napieciu dwugodzinnych (!) monodramów. O ile pierwszy akt jest nieco powierzchowny, tak drugi, to już czysty Beckett i trzaskanie po piętach, pełna kwintesencja całości,...

Janda wygrała.

Tranquility - Nie Kwi 30, 2006 9:58 pm

ja się wybieram w najbliższym czasie na "weź, przestań!" Klaty do TR. Widział ktoś ten spektakl ?
Joanna - Nie Kwi 30, 2006 10:25 pm

Ja nie widzialam, ale na Klate to mozna isc w ciemno, a do TR to juz w ogole ;)
Alicja - Czw Maj 04, 2006 6:46 pm

Tylko nie zapomnij, Tranquality, umieścić obszernej recenzji kiedy już obejrzysz spektakl. Ech, są momenty, kiedy przeklinam tą odległość od Warszawy...
Joanna - Sob Maj 13, 2006 3:27 pm

Znalazłam w necie recenzję 'Nory' w Narodowym (http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/25651.html), akurat bylam na tym ostatnio. I musze powiedziec, ze sie z recenzentem w 100% zgadzam :)

Spektakl ogolnie mi sie podobal, chociaz minusem bylo dla mnie to - niestety dosc istotnym - ze wychodzac z teatru nie wiedzialam tak dokladnie, o co rezyserce i aktorom chodzilo, tzn. co oni chcieli mi przekazac akurat tym tekstem, w ten sposob. Ale poza tym bylo tam pare ciekawych pomyslow, calkiem niezle zagrane.

Chociaz jesli chodzi o repertuar Narodowego, to jak na razie najbardziej podoba mi sie 'Happy End' - nie mam zadnych zastrzezen, a co ciekawe jest to sztuka, ktora byla aktualna kiedys (ostrzezenie przed faszyzmem w Niemczech), a nadal sie ja swietnie oglada. Brecht jest widac ponadczasowy ;)


Tranq, a kiedy sie wybierasz do TR? Musze sprawdzic, kiedy to graja, bo moze tez bym poszla?...

Czajori - Sob Maj 13, 2006 9:51 pm

W TM w Gdyni w zeszłym tygodniu odbyła się premiera musicalu "Footloose". Mam zamiar się wybrać, ale jestem ciekawa Waszych opinii. Może ktoś już był? Może widzieliście jakąś inną inscenizację? Czy była tak porywająca, jak film?
gonia - Nie Maj 14, 2006 12:01 am

u mnie w mieście (w teatrez Chorzycy) grają "Niebieski, Niebieski, Niebieski". Nie byłam na tym, ale podobno świetne...
just_me - Sob Maj 20, 2006 10:00 pm

Ja byłam w krakowskiej Scenie Pod Ratuszem na spektaklu "Wszystko o kobietach". Fantastyczna sprawa - 3 aktroki, mnóstwo wielowymiarowych postaci. Naprawdę, polecam.
Joanna - Sro Maj 24, 2006 11:00 pm

Właśnie wróciłam ze "Śmierci komiwojażera" w Teatrze Narodowym w reż. Kazimierza Kutza. Nie wiem co napisać, do tej pory jestem jeszcze pod wrażeniem...
Dużo w tym zasługi wspaniałej obsady (muszę wymienić te nazwiska, choć to brzmi trochę sztampowo: Gajos, Seniuk, Malajkat, Zamachowski, Kamiński...). Oczywiście, Janusz Gajos świetny, ale równie wielkie wrażenie zrobił Wojciech Malajkat - jak on to zagrał!! Wszyscy aktorzy byli świetni, ale on aż mnie podrywał z krzesła... Ta relacja między nim a Gajosem (ojciec a syn), cały ten dom, w którym tylko Biff (Malajkat) zdobywa się na odwagę, aby powiedzieć prawdę, przyznać się do porażki, niespełnionego 'snu amerykańskiego', podczas gdy wszyscy inni tkwią w iluzji wzajemnego spełniania swoich oczekiwań (i to w taki paradoksalny sposób). Tam jest właściwie wszystko dużo więcej, głębiej, niż ja piszę.
Pierwsza część, przed przerwą, przyznam trochę zbyt się 'sączyła', (chociaż przy grze tej miary to się może nawet i sączyć ;) ), ale ta druga... Boże, tyle niesamowitych tzw. punktów zwrotnych (w sensie postaci), napięcia...
Aż z ciekawości poczytam recenzje tego spektaklu :) . Nie jest to teatr w rodzaju np. Klaty, boląco współczesny, ale równie uderzający. Sama przyznam, że do domu wracałam z jakąś inną świadomością - i o to chyba chodzi w teatrze. O poznawanie człowieka, pokazywanie go, również ze słabościami, kryzysami i docieranie gdzieś głębiej, 'pod skórę'...

Rotbart - Sro Maj 24, 2006 11:26 pm

Na mnie też ,,Śmierć komiwojażera" zrobiłą wielkie wrażenie. Janusz Gajos oczywiście znakomity aktorsko, tak samo Seniuk i Zamachowski. Co do Malajkata to według mnie nie udźwignął ciężaru roli, ale ja to widziałem ponad 1,5 roku temu więc może się poprawił. Inscenizacja też całkiem przyzwoita - niby klasyczna ale dyskretnie nowoczesna.
Ja w ogóle lubię ramat amerykański, Williams,Albee i właśnie Miller są bardzo ciekawymi dramaturgami, dla nas Europejczyków mają świeże spojrzenie ma świat. To dobrze że często goszczą na polskich scench.

Joanna - Sro Maj 24, 2006 11:58 pm

O tak, Williamsa też lubię :)

A wracając do "Komiwojażera...". Malajkat nie udźwignął ciężaru roli? ;) Mnie właśnie on bardzo się podobał - stworzył postać bardzo wyrazistą, tragiczną, prawdziwą, 'jeden sprawiedliwy', spadkobierca dawnych romantyków, ktorych Ameryka nigdy nie miała, obarczony karbem współczesności na plecach - gonienia za sukcesem, przymusu spełniania American Dream (właściwie to bym powiedziała tutaj, że złamany idealista, z podkreśleniem na pierwsze słowo).
Zamachowski nie wywarł na mnie takiego wrażenia - jest znakomitym aktorem, świetnie zagrał, ale z krzesła nie spadałam ;)
Ale wiadomo, często to zależy po prostu od dnia - aktor też człowiek, i raz zagra przyzwoicie, kiedy indziej rewelacyjnie, a jeszcze innym razem powali z nóg.
Gajos po prostu rewelacyjny, ale to wiadomo - klasa sama w sobie. A wsadził w tę rolę naprawdę n i e s a m o w i t e pokłady.
Podobnie Seniuk - można ją okeślić tylko dwoma słowami: żona i matka, świetny portret kobiety w tych dwóch rolach społecznych.
Podobał mi się również Kamiński - lubię go jako aktora, jak na razie na deskach Narodowego jeszcze mnie nie zawiódł ;)

Ciekawe jest to, że sztuka nie dość, że porusza temat, który staje się coraz bardziej współczesny w Polsce (w sumie mamy za sobą tylko kilkanaście lat wolnego rynku), to jest on wg mnie tylko pretekstem do dalszego zgłębiania się w naturę ludzką. We wzajemne relacje, to co rządzi naszymi codziennymi oczekiwaniami, działaniami, itd. Wiele razy patrzyło się na scenę, i można było pomyśleć: no tak, ja to znam.
To świadczy oczywiście nie tylko o świetnej grze, ale również reżyserii - Kutz dokopał się w tym tekście bardzo głębokich wątków, nie tylko chodzi o zwrócenie uwagi na współczesność sztuki, która ma - jak by nie patrzeć - pół wieku.

Ot, tak sobie mogłabym prowadzić dalej te rozmaważnia, bo bardzo tak lubię :) , ale chyba nikomu nie chciałoby się tego potem czytać ;)

Marina - Czw Maj 25, 2006 11:35 pm

Witajcie!
Idę jutro do Teatru Syrena na Parady z choreografią znanego skądinąd Sławomira Woźniaka :) . Czy ktoś jeszcze widział ten spektakl? Przyznam, że jestem ciekawa, w choreografii Woźniaka widziałam dotąd tylko KomixKomedię, poszło mu bardzo fajnie, mam nadzieję, że i tym razem się nie zawiodę :wink: , jak, oczywiście, uda mi się dotrzeć w terminie do teatru po moim angielskim.

Joanna - Czw Maj 25, 2006 11:41 pm

Ja nie widziałam, ale słyszałam od zaufanych osób (jakaś połowa mojej grupy ;) ), że jest takie sobie, łagodnie mówiąc... Jak to kolega stwierdził: 'przynajmniej tyle dobrze, że za to nie płaciłem' (mieli darmowe wejścia).

Ponoć kiczowate, płaskie, miałkie, puściutkie, i w ogóle nie tego ;) /wiem, nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś pewnie/

Rotbart - Pią Maj 26, 2006 1:47 am

Joanna napisał/a:
Malajkat nie udźwignął ciężaru roli? ;) Mnie właśnie on bardzo się podobał - stworzył postać bardzo wyrazistą, tragiczną, prawdziwą, 'jeden sprawiedliwy', spadkobierca dawnych romantyków, ktorych Ameryka nigdy nie miała, obarczony karbem współczesności na plecach - gonienia za sukcesem, przymusu spełniania American Dream (właściwie to bym powiedziała tutaj, że złamany idealista, z podkreśleniem na pierwsze słowo)


To o czym piszesz to jak dla mnie jest juz zawarte w tekście sztuki - obojętnie od aktorstwa da się to przekazać ( bo "Śmierć komiwojażera" to "samograj" - jak większość dramatów amerykańskich z tego okresu) i nie zależy od interpretacji aktorskiej. Aktor ma stworzyćp ostać psychologicznie wiarygodną - dla mnie Malajkat był nieprzekonywujący (w scenie retrospekcji był zupełnie kiepski). Po prostu nie przemawia do mnie taki rysunek postaci - poprowadzony dość płytko, niespójnie i zbyt nerwowo.

Marina - Pią Maj 26, 2006 9:30 am

Joanna napisał/a:


Ponoć kiczowate, płaskie, miałkie, puściutkie, i w ogóle nie tego ;) /wiem, nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś pewnie/


Spodziewałam się każdej odpowiedzi :) , w końcu po to zadałam pytanie, żeby usłyszeć opinie. Hm...Czy dotyczy to całego spektaklu, czy właśnie choreografii? Tej ostatniej głównie jestem ciekawa, to nie jest balet, więc teoretycznie i beznadziejne przedstawienie może mieć całkiem przyzwoitą choreografię. Jednak się wybiorę, chciałabym mieć własne zdanie w tej kwestii :wink: .

Joanna - Pią Maj 26, 2006 1:20 pm

Rotbart napisał/a:
To o czym piszesz to jak dla mnie jest juz zawarte w tekście sztuki - obojętnie od aktorstwa da się to przekazać ( bo "Śmierć komiwojażera" to "samograj" - jak większość dramatów amerykańskich z tego okresu) i nie zależy od interpretacji aktorskiej. Aktor ma stworzyćp ostać psychologicznie wiarygodną - dla mnie Malajkat był nieprzekonywujący (w scenie retrospekcji był zupełnie kiepski). Po prostu nie przemawia do mnie taki rysunek postaci - poprowadzony dość płytko, niespójnie i zbyt nerwowo.


Absolutnie się nie zgadzam - samograj jak samograj, ale każdą rolę można zawalić. Pamiętaj, że normalnie rola to tylko tekst, literki, tyle. A to, ile się w te literki wsadzi, to w największej mierze zależy od aktora, jego wyobraźni, wrażliwości, itd. Reżyser może go tylko poprowadzić, a jak jest dobry to i wydobyć parę interesujących rzeczy. "Nie zależy od interpretacji aktorskiej"?? Herezje piszesz :) (tak nawet się popularnie mówi: aktor może każdą sztukę położyć hehe ;) ). Każdą sztukę można zagrać na 1000 sposób, za każdym razem akcentując inne problemy.

Natomiast jak najbardziej rozumiem, że on mógł Ci się po prostu w tej roli nie podobać, mnie też nie zawsze podobają się niektóre interpretacje aktorów. No i jeszcze kwestia tego, że każdy ma raz lepszy, raz gorszy dzień. Dla mnie osobiście postać stworzona przez Malajkata była wiarygodna, przejmująca, wcale nie płytka, a więc zupełnie odwrotnie do Twoich wrażeń :)
Bo co z tego że 'samograj', to jeszcze o niczym nie świadczy, może być sobie napisane, ale ile z tego aktorowi uda się przekazać, a reżyserowi wydobyć i 'ustawić', to inna sprawa. Owszem, to o czym pisałam jest zawarte w tekście sztuki, ale przecież interpretacja właśnie na tym polega - na wybieraniu pewnych rzeczy z tego, co już jest napisane (jeśli literatura jest dobra), bo wszystkiego nigdy wydobyć nie sposób.

Cytat:
Spodziewałam się każdej odpowiedzi, w końcu po to zadałam pytanie, żeby usłyszeć opinie. Hm...Czy dotyczy to całego spektaklu, czy właśnie choreografii? Tej ostatniej głównie jestem ciekawa, to nie jest balet, więc teoretycznie i beznadziejne przedstawienie może mieć całkiem przyzwoitą choreografię. Jednak się wybiorę, chciałabym mieć własne zdanie w tej kwestii .

To opinia o spektaklu jako takim. I mówiły to osoby, które o choreografii jako takiej pojęcia nie mają, za to znają się na teatrze jako takim. Ponoć było beznadziejnie zagrane, często przegrane, i ogólnie im się nie podobało :)

Marina - Pią Maj 26, 2006 5:35 pm

Wygląda na to, że nie będę miała możliwości weryfikacji, bo spektakle dziś i jutro są odwołane... :? , i nie widać tego później w czerwcu. Siła wyższa :) Zresztą pocieszam się tym, że i tak jest za zimno na wyjście, zwłaszcza że jestem lekko przeziębiona...no i skoro mówią, że beznadziejne, to coś w tym musi być :)
martusiaa4u - Pią Maj 26, 2006 5:56 pm

Ja dużo występuję w teatrze niż sama na coś chodze do teatrów hehe =)
Ale dziś idę do Opery za to na "Złote Pointy"
Konkurs baletowy =)
i jutro na Galę =) będzie fajnie =D

Rotbart - Sob Maj 27, 2006 12:00 am

Joanna napisał/a:


Absolutnie się nie zgadzam - samograj jak samograj, ale każdą rolę można zawalić. Pamiętaj, że normalnie rola to tylko tekst, literki, tyle. A to, ile się w te literki wsadzi, to w największej mierze zależy od aktora, jego wyobraźni, wrażliwości, itd. Reżyser może go tylko poprowadzić, a jak jest dobry to i wydobyć parę interesujących rzeczy. "Nie zależy od interpretacji aktorskiej"?? Herezje piszesz :) (tak nawet się popularnie mówi: aktor może każdą sztukę położyć hehe ;) ). Każdą sztukę można zagrać na 1000 sposób, za każdym razem akcentując inne problemy.


Chyba się nie zrozumieliśmy :) Chodziło mi o tę rolę w tym konkretnym spektaklu, nie ogólnie o aktorstwie. "Śmierć..." to tak dobrze napisany dramat, że rola Malajkata (jego interpretacja) nie była w stanie zepsuć całości - o to mi chodziło. Za herezję prędzej uznałbym, że aktor każdą sztukę może położyć :) Gdyby jeszcze grali ,,Kto się boi Virginii Woolf?" w Powszechnym to poleciłbym to jako przykład. Spośród czterech aktorów (Janda, Kondrat, Krukówna, Bobrowski) jedynie Kondrat zaprezentował aktorstwo na poziomie, a sztuka wcale się ,,nie posypała" - trzymała do końca za gardło. Oczywiście zależy też, co rozumiemy przez ,,położenie sztuki przez aktora" - dla mnie jednak są teksty, które same w sobie są tak genialne, że aktor ich nie zniszczy słabą grą. Myślę, że zależy to w duzym stopniu od tego, jaki nacisk autor kładzie na słowo - u Millera podobnie jak i u Albee'go to słowo w dużej mierze odmalowuje rzeczywistość (bardziej niż akcja "namacalna"), dlatego właśnie słowo - mówiąc kolokwialnie - rządzi. Zgoda, że aktor pracuje także słowem i między innymi słowem tworzy kreację-interpretację, jednak w tym przypadku moze prędzej pomóc niż zaszkodzić. Używając prostackiej analogii: podobnie jak z ładnymi ubraniami - czy będzie je nosił człowiek któremu jest w nich do twarzy czy nie, one zawsze będą ładnymi ubraniami :)

Joanna napisał/a:
Bo co z tego że 'samograj', to jeszcze o niczym nie świadczy, może być sobie napisane, ale ile z tego aktorowi uda się przekazać, a reżyserowi wydobyć i 'ustawić', to inna sprawa. Owszem, to o czym pisałam jest zawarte w tekście sztuki, ale przecież interpretacja właśnie na tym polega - na wybieraniu pewnych rzeczy z tego, co już jest napisane (jeśli literatura jest dobra), bo wszystkiego nigdy wydobyć nie sposób.

Interpretacja o jakiej piszesz według mnie odnosi się raczej do dramatów niewspółczesnych - Szekspira chociażby, niż do reliastycznych sztuk współczesnych takich jak "Śmierć...". Chyba, że znowu się nie zrozumieliśmy ;)

DOMA - Sob Lip 29, 2006 9:10 pm

ja niestety zbyt wielkiego wyboru nie mam jak tylk ogliwicki Teatr Muzyczny czasem tylko udaje mi sie wyjechac do Warszawy do Romy lub Buffo. Własciwie z teatrem jestem zwiazana od dziecka bo juz wtedy bylam tam czestym gosciem a to dzieki mojej mamie. Hmm widziałam wiele spektakli ale wymienie te ktore najbardziej zapamietałam "metro", "romeo i julia" "42 ulica" "dziadek do orzechow" "footloose wrzuc luz" teraz wyberam sie do Romy na "taniec wampirów" jak Bóg da...
Tranquility - Nie Lip 30, 2006 5:20 pm

"romeo i julia"? to z buffo?
ehm... jak dla mnie porażka i żenada... :roll: :roll:

DOMA - Pon Lip 31, 2006 9:06 pm

a dlaczego tak sadzisz czy dlatego ze jest uwspolczesniony? inny niz wszystkie (ktore sa dosc nudne) ? smieszne ? a zarazem wzruszajace? ze ma dosc ciekawe dialogi ? ze podobał sie nawet tym ktorzy nienawidza teatru ? dlatego ze józefowicz jest "łowca talentów" i daje innym szanse na sukces a nie korzysta z "usług" innych znanych i doswiadczonych aktorow ???
Nusia - Wto Sie 15, 2006 1:37 pm

Jak dla mnie "Romeo i Julia" Józefowicza to trochę przerost formy nad treścią. Drugi raz chyba bym nie poszła :(
DOMA widziałaś ten spektakl w Buffo czy na Torwarze?

Cheryl - Wto Sie 15, 2006 1:56 pm

Ja wybieram się własnie 28 sierpnia na "Ca Ira", to niestety opera nie balet aczkolwiek chętnie zobaczę! :)
PavlovaAnna - Wto Sie 15, 2006 2:23 pm

Czy ktoś widział Czerwone Pantofelki w wykonaniu uczniów berlińskiej OSB??? To dopiero było super...
sisi - Wto Sie 15, 2006 5:01 pm

Cheryl napisał/a:
Ja wybieram się własnie 28 sierpnia na "Ca Ira", to niestety opera nie balet aczkolwiek chętnie zobaczę! :)


tak, chociaz zespol baletowy ma tam calkiem duzo roboty :)

DOMA - Sro Sie 23, 2006 11:40 pm

R&j widziałam w Spodku ... do Buffo tez planuje jechac bo wszystkim sie bardzo podoba niekotre kolezanki byly juz po 9 razy ahh ta stolica
Rotbart - Nie Lis 05, 2006 10:18 am

Sezon dawno rozpoczęty, a nikt nic jeszcze nie widział? :)

Mnie ostatnio bardzo rozczarował "Czarodziejski flet" w reżyserii Freyera. Pod względem muzycznym bardzo przyzwoite przedstawienie, nawet oprawa plastyczna niezła, ale ogólny zamysł reżyserski bardzo kulawy. Akcję każdej innej opery można umieścić w szkole (i tylko w szkole), nawet "Halkę", a efekt będzie taki sami - niespójny, bezsensowny i przede wszystkim niesamowicie nudny spektakl. Pewnie już nie pojawi się w repertuarze mimo zapełnionej po brzegi widowni, ale na wszelki wypadek gorąco odradzam!

Adolescente - Nie Lis 05, 2006 12:42 pm

Jak nikt nic nie widział, ja sie pochwale, że ostatnio byłam w Teatrze Współczesnym na ''Cyrk 78" i "Na gorąco" bardzo fajna gra aktorów i ogólnie dobrze przygotowane. Polecam formowiczom ze Szczecina ;)
Rotbart - Pią Lut 09, 2007 11:01 am

Widzę, że posucha w tym temacie :? Nikt nie chce się dzielić wrażeniami teatralnymi :?:

Ja ostatnio widziałem "Arabską noc" Rolanda Schimmelpfenniga w Teatrze Montownia. To dość specyficzny tekst, który sprawia wrażenie, że dużo lepiej sprawdziłby się jako scenariusz filmowy. Każdy z piątki bohaterów opowiada w jaki sposób spędza upalny wieczór, ich opowieści krzyżują się, tworząc 5 przeplatanych monologów. Forma dość intersująca, niestety młodej reżyserce poza odpowiednim dobraniem przestrzeni (zamknięty basen) niewiele udało się zrobić ze sztuką Schimmelpfenniga - całość sprawia wrażenie rozmytej historii nie wiadomo o czym. Aktorzy graja bardzo nierównie - świetnie wypadł grajacy ciecia Stelmaszyk, czego nie można powiedzieć o kiepskim i przerysowanym niemiłosiernie Zduniaku. Wielka szkodza, że Dominika Ostałowska - jedna z najlepszych aktorek młodego pokolenia - została osadzona w roli biernej i cichej Franciski - to rola zupełnie poniżej jej poziomu Być może spektakl się rozkręci z czasem, ale na razie jest letni i dość szybko można o nim zapomnieć.

karolinkaaa - Pią Lut 09, 2007 4:07 pm

Ja co tydzień chodzę do Teatru im.Willama Horzycy w Toruniu i niedawno widziałam spektakl "Plaża",cuż mówić,wspaniała obsana,świetna scenografiia,gra aktorów poprostu bezcennie piękna.Najbardziej podobała mi się Jolanta Teska ,oraz Mirosława Sobik.Wspaniale.
Rotbart - Sro Lut 14, 2007 7:27 pm

No proszę, ja byłem w zamierzchłch czasach w toruńskim teatrze na "Weselu" i się nieco wynudziłem (miałem 12 lat :) ), a teraz próbuję wysłać koleżanki z Torunia na coś, żeby mogły podzielić się wrażeniami. Jakiś czas temu były na "Wiśniowym sadzie" i mówiły, że całkiem porządny spektakl. [/url]
Książe Benno - Sro Lut 14, 2007 10:03 pm

Ja byłem ostatnio na: Balladynie (w Grotesce) i na Tajemniczym ogrodzie (w Bagateli). Lubie chodzić do opery - ostatnio byłem na "Najpiękniejsze arie i uwertury operowe" - tak to się chyba nazywało. Ale najczęstrzym gościem jestem filharmoinii - wkońcu jestem flecistą :p ( raz jak byłem na koncercie IX symfonia Bethovena to był chór z Japoni, zaprzyjaźniłem się z taką jedną japonką Saito Remi i z Masako Suzuki - a ta japonka nawet pocałowała mnie na pożegnanie :oops: - dobrze się uczyć j. ang.)
just_me - Sro Lut 14, 2007 10:38 pm

W poniedzialek mialam okazje obejrzec w krakowskiej Bagateli spektakl "Niebezpieczne zabawy" z Janem Machulskim i musze przyznac, ze nie zaliczylabym go w poczet moich ulubionych sztuk. Raczej wolno rozwijajacy sie watek, niczym nieuzasadniona sztucznosc aktorki wcielajacej sie w role Anny i przewidywalne (chociaz podwojne) zakonczenie.
Mozna zobaczyc dla samego pana Machulskiego. Inaczej - nie polecam.

karolinkaaa - Czw Lut 15, 2007 1:01 pm

Ostatnio byłam w Toruńskim Teatrze na "Operze Żebraczej"i jestem jak zawsze pod takim wrażeniem.. :lol: Cudnie,było.Jeszcze nigdy nie nudziłam się na żadnym spektaklcie w Teatrze im.Wilama Horzycy.Aktorzy jak zawsze świetni :lol:
witamina-c - Wto Lut 20, 2007 9:04 pm

A ja w niedziel byłam w Sopocie na koncercie fado na Scenie Kameralnej, które śpiewała moja nauczycielka dramy:). Chociaż fado jak pieśń pochodząca z Portugalii jest śpiewana po portugalsku, to ona miała teksty przetłumaczone (ale tak ładnie;P) i śpiewała po polsku, ale i tak było bosssko:)
Iris - Wto Lut 20, 2007 9:07 pm

A czy ktoś z forumowiczów był może na spektaklu "Mayday" bądź "Mayday 2" bo ponoć to przedstawienie to niebezpieczna dawka śmiechu? :) :D Zamierzam się wybrać, ale czekam też na opinie ..
A więc? ;)

Nusia - Sro Lut 21, 2007 1:46 pm

Byłam na "Mayday" - rzeczywiście bardzo rozrywkowy spektakl :) Ciekawa fabuła, wiele zaskakujących akcji i dobra gra aktorska. Z czystym sumieniem mogę polecić (idziesz do "Kwadratu"? O ile wiem na razie tego nie grają ;( ).
Chat Gatto - Pon Mar 05, 2007 12:58 pm

Ostatnio byłam na spektaklu "Sen nocy letniej" w krakowskiej PWST - grali studenci 3go i 4go roku. Cały spektakl był śpiewany, scenografia dość nowoczesna. Nawet był tam element baletowy - nimfa leśna tańczyła mały fragment na pointach. Szczerze mówiąc średnio to wyglądało, bo wszystkie nimfy miały stroje tubylców, miały pomalowane twarze na brązowo, a ona miała do tego białą paczkę ćwiczebną :?
Aga - Pon Mar 05, 2007 11:05 pm

W czwartek wybieram się na "Czarodziejski flet" do Opery. Na spektaklu byłam w zeszłym roku i zachwyciła mnie pełna energi "królowa nocy". Jest świetna. Dlatego na urodziny zafundowałam sobie bilet na ten sam spektakl... Mam tylko nadzieję,że będzie śpiewać ta sama osoba,bo podobno ostatnio widziano ją na deskach Teatru Narodowego w Warszawie...
~ balerinka ~ - Sob Kwi 07, 2007 8:32 pm

Ja bym się wybrała na jakis balet, bo dawno nie byłam... :D Może wy coś polecacie???
Cheryl - Nie Kwi 08, 2007 12:31 am

Balerinko jeżeli mi powiesz skąd jesteś to moge Ci coś poleciec bo nie polecę Ci np. Polskiego Wieczoru Baletowego, którzy grany jest w Poznaniu a Ty będziesz np. z Bytomia :)
~ balerinka ~ - Nie Kwi 08, 2007 3:23 pm

Jestem z Krakowa..., a czy był ktoś z was na "Królewnie Śnieżce"?
Veroniquay - Pon Kwi 09, 2007 4:01 pm

Karolinkaaaa: A byłaś może na jakimś przedstawieniu z cyklu "Klamra" w Od Nowie? Ja Byłem na Teatrze Okazjonalnym z Sopotu na spektaklu "Alchemik Halucynacji". Rewelacyjne... warto było...
karolinkaaa - Pon Kwi 09, 2007 4:04 pm

Niestety nie byłam,ale bardzooo żałuje:(Ale napewno wybieram się na Kontakt.
Rotbart - Sro Kwi 25, 2007 9:41 am

"Klamra" to jedna z ciekawszych imprez teatralnych nie tylko w Toruniu, ale ponoć władze miasta nie są specjalnie przychylne dla niej. Nawiasem mówiąc ostatnią edycję wygrał spektakl Teatru Wierszalin "Bóg Niżyński".

W tym roku wybieram się na "Kontakt" bo zapowiada się ciekawie - będą głośne spektakle z Litwy ("Faust" Nekrosiusa) Niemiec ("Śmierć komiwojażera" Parcevala) i Czech ("Teremin" Zelenki), z polskich rzeczy: "Miarka za miarkę" i "Blackbird" z Warszawy i "Baal" z Opola. Bilety są dość tanie - w porównaniu z cenami warszawskimi - przykładowo studencki bilet na "Śmierć..." kosztuje 20 zł. Żyć nie umierać :)

Fleuve - Sro Kwi 25, 2007 10:23 am

Ostatni spektakl na jakim byłam to "Opowieść wigilijna" [w grudniu]. Bardzo mi się podobało :) A chodzę do teatru żadko, ze względu na brak funduszy oraz czasu.
karolinkaaa - Sro Kwi 25, 2007 11:11 am

Na Kontakcie również będę:)Na wszystkich spektaklach,dziś właśnie rezerwowałam karnet na wszystkie.Nie mogę sie już doczekać.też uważam,że zapowiada się baaardzo ciekawie.Rotbart i inni może zebrało by się osób do zlotu forumowiczów?
gonia - Sro Kwi 25, 2007 11:23 am

wstyd się przyznać, że ja w teatrze była ostatni raz, jak miałam 8 lat :oops: :shock: :shock: jakoś zawsze tak wychodzi, że nigdy przenigdy nie mam czasu iść do teatru, chociaż mam spacerkiem 15 minut do niego i co miesiąc sobie planuję, że pójdę...
ale w sumie by się przydało na coś iść wreszcie... :roll: :oops: :oops:

p.s. a do zlotu to ja się zgłaszam, o!

karolinkaaa - Sro Kwi 25, 2007 11:55 am

W Teatrze im.Willama Horzycy(gdzie odbywać się będzie większość spekaktli)mieści się wspaniała kawairnio -restauracja 'Maska'tam mogłoby się wspaniale porozmawiać:)

Przepraszam za offtop.

gonia - Czw Kwi 26, 2007 7:56 pm

upewnijcie mnie- jutro jest dzień teatru a pojutrze dzień tancerza?
karolinkaaa - Czw Kwi 26, 2007 8:49 pm

Goniu dzień teatru był 27 marca!
Maron - Czw Kwi 26, 2007 9:00 pm

dzień tańca jest 29 kwietnia, a teatru 27 marca.
gonia - Czw Kwi 26, 2007 9:22 pm

mój geniusz ^^ ostatnio ciągle mylę wszelkie i wszelakie daty, więc wybaczcie :oops:
karolinkaaa - Sob Maj 26, 2007 10:37 pm

Dziś pieerwszy spektakl wystawiany na Kontakcie.
Był ktoś ?Jak się podobało?
Mi po prostu z zachwytu brak słów:)

Bajaderka - Nie Maj 27, 2007 7:58 am

A ja bylam wczoraj na operze "SATIRO E CORSICA" w Krakowskiej Operze Kameralnej (http://www.kok.art.pl/satiro_realizatorzy.html). Muszę powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem, dawno nie widzialam w Krakowie tak dobrej opery...Wszystko perfekcyjnie dopracowane, balet dworski byl naprawde na wysokim poziomie (jak na Krakow-miodzio!).
A pozatym nigdy chyba się tak nie uśmialam, jestem zachwycona umiejętnością polaczenia spiewu z grą... bylo cudownie, szczerze mówiąc jak sie kończylo bardzo żalowalam, ze nie moze trwać dluzej:)

Rotbart - Wto Maj 29, 2007 9:13 am

karolinkaaa napisał/a:
Dziś pieerwszy spektakl wystawiany na Kontakcie.
Był ktoś ?Jak się podobało?


Ja przyjąłem "Fausta" Nekrosiusa pozytywnie, chociaż trzecia część skutecznie ostudziła moją euforię wywołaną najlepszą częścią drugą. Autorski teatr Nekrosiusa, wypełniony do granic możliwości metaforyką i zamierzonym chaosem znaków i gestów, do mnie przemawia, ale nie każdy to kupuje. W spektaklu pełno jest pięknych obrazów, często budowanych bardzo prostymi środkami (co jeszcze wzmacnia efekt). Aktorzy wykazali ogromną dyscyplinę i kondycję w realizowaniu koncepcji reżysera. Niestety ostatnia część była zbyt rozwleczona, a i zmęczenie aktorów było widoczne, być może dlatego rytm szlag trafił i ostatnia godzina dłużyła się niemiłosiernie. Ogólne wrażenie na plus.

Niestety organizacja Kontaktu pozostawia wiele do życzenia. Aparatura do słuchania tłumaczenia była drugiej świeżości więc sporo osób (w tym ja) musiało na początku spektaklu ją wymienić (ja zdążyłem dostać zapasowy i działający sprzęt, ale kolejka osób za mną już nie, a raczej mało kto zna litewski...) Lektor też nie zdał egzaminu, nie nadążał za aktorami i najwyraźniej otworzył okno w trakcie spektaklu, bo co i rusz oprócz kwestii aktorów można było słyszeć tramwaje albo samochody. Organizacja festiwalu powinna zwrócić w przyszłości na to większą uwagę.

Rotbart - Sob Wrz 29, 2007 10:59 am

Nowy sezon juz rozpoczęty, a TW-ON w tym sezonie, przynajmniej do końca roku, jest mizerną konkurencją dla teatrów dramatycznych. Czy na coś się wybieracie? Albo już się wybraliście? :) Ja liczę, że niedługo dane będzie mi zobaczyć "Kruma" albo "Anioły w Ameryce", na które czekam z niecierpliwością. A w najblizszym czasie mam w planach "Wyzwolenie" Wyspiańskiego na deskach Polskiego, reżyserowane przez trójkę studentów reżyserii AT, może z tego powstać coś bardzo ciekawego.

Piszcie o swoich planach i ewentualnych wrażeniach :)

Tranquility - Sob Wrz 29, 2007 10:18 pm

KRUM - świetny spektakl. Przynajmniej na mnie wywarł niesamowite wrażenie. Zresztą wychodząc z TR Warszawa zazwyczaj jestem pod wrażeniem... ;)
Ja niedługo wybieram się na KOSMOS Gombrowicza w reż. J. Jarockiego do Teatru Narodowego.

Rotbart - Sro Paź 03, 2007 7:28 pm

Na "Kosmos" też się wybieram. Wczoraj byłem na "Fedrze" Kleczewskiej w Narodowym - spektakl ogólnie słaby - dużo pomysłów, ale koncepcja całości rozmyta i niejasna, zatem żywe charty, wieńce pogrzebowe i nagość są zupełnie zbędne i nieuzasadnione. Jedynym argumentem, żeby wybrać się na ten spektakl (i walczyć o miejsce na schodku albo podłodze, bo bilety drogie) to rola Danuty Stenki. Poza tym - były szczere chęci, ale spektakl wyszedł taki sobie.
sfra - Pią Paź 05, 2007 12:02 pm

Ano Stenka doskonała, nawet lepiej wyszedłby jej monodrma zrobiony z FEdry! :-) Zostawilbym tylko te cztery panisuie jedzące ze stołu... Spektakl ogólnie przeładowany Kleczewską i jej wizją teatru, która niekoniecznie wszystkim może odpowiadać (Hipolit rapujący jest beznadziejnym pomysłem)...

Osobiście, wybieram się na "Wymazywanie" doDramatycznego, a i poszedłbym na wspomniane "Wyzwolenie", ale boje sie tego czy aby TP nie zatkał ust młodym rezyserom i kazał robić spektakl podług estetyki tegoż teatru.

Rotbart - Sob Paź 06, 2007 10:16 am

"Wyzwolenie-próby" pozytywnie mnie zadziwiło. To, że nie będzie to durnowata cepelio-baśń w stylistyce lat 80tych było pewne, bo w końcu żaden przytomny młody reżyser czegoś takiego nie wyprodukuje. Ogólnie spektakl bardzo nierówny, wszystkie części różnią się od siebie poziomem warsztatu, koncepcją i spojrzeniem na tekst Wyspiańskiego, widać ogromne niedociągnięcia - zwłaszcza prowadzenie aktorów, ale myślę, że śmiało możesz się na ten spektakl wybrać - choćby po to, żeby zobaczyć co reżyserski narybek ma do zaoferowania. Nie spodziewaj się artystycznych wyżyn, ale zapowiedzi tego, co każde z nich będzie mogło zrobić w przyszłości. Trudno mi stwierdzić, która część jest najlepsza, ale myślę, że największe nadzieje rokuje Weronika Szczawińska, autorka części drugiej p.t. "Nie-pamięć" - mocne, krytyczne i kreatywne spojrzenie na współczesność i przeszłość naszego narodu.
Ogólnie to polecam, bo pewnie szybko ten spektakl spadnie z afisza, albo będzie grany raz na ruski rok.

just_me - Nie Paź 07, 2007 12:02 am

Tango Piazzolla, niedawno wróciłam.
Muzyka - cudowna, dla niej tam poszłam i się nie zawiodłam.
Lecz sztuka... Hmm. Może nie do końca wczułam się w konwencję, może te postaci MIAŁY być aż tak przerysowane... W każdym razie - dialog o przyjaźni i czerwona suknia.

PS Aktorzy Teatru Słowackiego nie potrafią tańczyć :)

Bajaderka - Nie Paź 07, 2007 10:37 pm

just_me napisał/a:
PS Aktorzy Teatru Słowackiego nie potrafią tańczyć

Hah, powalił mnie ten tekst kochanie:D
Ale nie dziwię się, że tak piszesz, bo w to że nie potrafią tańczyć nie wątpię;)

Rotbart - Pon Gru 03, 2007 12:03 pm

No co to? Nikt do teatru nie chodzi? Mi ostatnio "wpadł w ręce" "Kształt rzeczy" w Powszechnym. Znałem wcześniej tekst tego dramatu i bardzo mi się nie podobał z powodu naiwności, przegadania i nieumiejętności wykorzystania pomysłu fabularnego. A tymczasem okazuje się, że wycinając spore połacie dialogów można zbudować dość przyzwoity spektakl, z niezłymi rolami aktorskimi. Koncepcja reżyserska niestety ogranicza się do niezłego prowadzenia aktorów i montażu tekstu, poza tym nic nie daje Wiśniewski od siebie. Sztuka ta jest teraz gęsto wystawiana w całym kraju, a i niebawem wejdzie pewnie do kin film na jej podstawie, więc a nuż ktoś się zetknął z tym tworem Neila LaBute'a, zwłaszcza, że to wymarzony spektakl na wycieczkę - niedługi (90 minut), znani aktorzy (Olszówka, Holtz), temat podany w lekkostrawnej formie, minimum wygibasów intelektualnych, doza humoru, no i nagość na scenie, kwitowana szeptem i nerwowym chichotem przechodzącymi po widowni niczym fala na stadionie piłkarskim.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group