www.balet.pl
forum miłośników tańca

Inne formy tańca - Flamenco

makova_panienka - Sro Wrz 21, 2005 1:06 pm
Temat postu: Flamenco
uczestniczył ktoś z was kiedyś w lekcji flamenco? planuję się zapisać na takie zajęcia bo flamenco zawsze mnie b. pociągało i okropnie podoba mi się ten rodzaj wyrażania ekspresji w tańcu. jeśli tkos jest w stanie mi naświetlić jak wyglądają takie zajęcia, czego uczy się na samym początku etcetera, to byłoby b. miło :D :D

pozdrawiam

Czajori - Sro Wrz 21, 2005 1:15 pm

Na początku zapewne będziesz się nudzic, bo zwykle kursy flamenco zaczynają się od wprowadzenia port de bras i pas de bourres. Przynajmniej posłuchasz wspaniałej muzyki :)
tancereczka19 - Sro Wrz 21, 2005 1:34 pm

Ja nigdy nie próbowałam tańczyć flamenco, ale zawsze mi się podobał ten taniec, stroje i wachalarze (podobno strasznie drogie):wink:
Moja koleżanka tańczy flamenco wiec wiem tez ze są w nim jakieś elementy stepu, ale dopiero na wyższym poziomie.

Czajori - Sro Wrz 21, 2005 8:02 pm

Rzeczywiście, we flamenco jest trochę elementów zbliżonych do stepu., tylko chyba blaszki są mniejsze i obcasy przy butach do flamenco nieco wyższe, niż w tych do stepu.
yvonne - Pon Wrz 26, 2005 2:46 pm

Ja byłam na lekcji próbnej.Bardzo mi się podobało.Niby nic a na następny dzień miałam takie zakwasy,że hej. I tą spódnicą się tak fajnie machało.
Pani opowiadała o różnych rodzajach tego tańca i od razu uczyła kroków.
A to na zachętę-Juan (edit: Joaquín) Cortes (w filmie "Kwiat mego sekretu " tak ładnie tańczy flamenco... :wink:

Nefretete - Pon Wrz 26, 2005 4:24 pm

ja widziałam podczas XII warsztatow w Poznaniu pokaz pary Hiszpanow. Pieknie tanczyli, zwlaszcza on. dawno nie widzialam, by ktos wkladal tyle serca i emocji w taniec.
yvonne - Pon Wrz 26, 2005 4:42 pm

To podobno jest najlepszy tancerz flamenco (współczesnie) oraz tancerz Baletu Narodowego.aż mi się palce plączą ...

edit:
Obejrzyj film almodovara kwiat mego sekretu.On ma tam znaczącą role i TAŃCZY!!!!

makova_panienka - Sob Paź 08, 2005 4:35 pm

no to jestem po pierwszej lekcji.
było baaaaardzo przyjemnie, tyle że sie troche gupio czulam jako jedyna w spódnicy, bo sie dziecko przygotowało merytorycznie a tu taka kicha i w spodniach trzeba przychodzić na razie :wink: średnia wieku grupy ok. 40 lat. ode mnie, przez dziewczyny w wieku 20-35, po panie 40-55 i jednego chłopa ( :? ). nauczycielka bardzo przyjemna w obyciu, świetnie tańczy, opowiada o wszystkim, tłumaczy, pokazuje...jest też facet od czarnej roboty, czyli grania na gitarze :P on gra, pokazuje palmas (klaskanie) i port de bras. a dziś jeszcze mnie czeka pokaz w wykonaniu nauczycieli także ciekawe, ciekawe...
i tylko teraz: czy możliwe jest dobranie charakterek żeby pasowały i do ludowego i do flamenco? HELP!

Czajori - Sob Paź 08, 2005 9:14 pm

No nie wiem. Buty do flamenco mają wyższy obcas, niż standardowy obcas charakterek, poza tym mają te blaszki.
sisi - Nie Paź 09, 2005 12:20 pm

hmmm na zajęciach z flamenco, które kiedyś się odbywały przed moimi dziewczyny obowiązkowo musiały mieć spódnice za kolano i buty na mocnych, niewysokich obcasach (do "tupania").
witamina-c - Sro Cze 21, 2006 12:22 am
Temat postu: flamenco...
No już dawno się tu nikt nie odzywał, więc postanowiła jako nowa na tym forum coś od siebie napisać:). Oczywiście uwielbiam balet, ale nie tylko, a maja ukochaną formą tańca jest oczywiście flamenco. uczę się go już od 14 miesięcy i jestem zachwycona. Trudno ten taniec porównać do baletu (:P), ale napewno łączy te tańce fakt, że na bycie świetną tancerką/tancerzem trzeba uczyć się latami i są to bardzo trudne tańce (oczywiście każde na własny sposób). Ja jednak jestem uparta i staram sie być jak najlepsza i mam cichutkie, malutkie marzenie, że kiedyś uda mi się zostać tancerką i nauczycielką flamenco... Po tym jak nie poszłam do baletówki (może by i mnie przyjeli, ale moja mama uznała, że nie poradzę sobie fizycznie - co dzisiaj okazałoby się prawdą:D). Ale ja zawsze byłam uparta i wiedziałam, że swoją przyszłość chcę wiązać z tańcem, tylko jeszcze nie wiedziałam z jakim... i tu przez przypadek trafiłam na flamenco:). A czy są tu jeszcze jakieś niedobitki tancerek/tancerzy flamenco??:P Lubię się wymieniać różnego rodzaju poradami, a forum dla tancerek flamenco niestety jest powiem tak trochę w zastoju, a tutaj dzieje się naprawdę dużo rzeczy;D.
Nemo - Nie Cze 25, 2006 9:13 pm

Ja już trochę tańczę flamenco, więc pozwolę sobie sprecyzować, że buty nie mają blaszek, tylko są podbite gwoździkami.
A jeżeli chodzi o Joaquina C. to baaardzo polecam jego show "Joaquin Cortes Live".

witamina-c - Wto Cze 27, 2006 12:26 am

A ile juz tanczysz Nemo i gdzie??:> Bo wiesz zbieram informacje o roznych szkolachflamenco, bo czasem warto np w wakacje pojezdzic sobie na rozne warsztaty, bo kazda nauczycielka ma inny styl i inaczej uczy i to bardzo wzbogaca:). Ja moge z czystym sumieniem pochwalic moja naprawde wg mnie swietna tancerke (oczywiscie kazdy sam musi ocenic styl w jakim tanczy, bo to indywidualna sprawa, ale jej technicznych i pedagogicznych umiejetnosci trudno nie chwali:P) Alicję Morenę. Chcialabym napewno w przyszlosci pouczyc sie od Marty Robles z warszawskiej Triany oraz Ani Redlin z Łodzkiego Studia (widzialam ja na koncercie z jej zespolem Por Fiesta - jest bosska!!!). A co do butow to prawda, w odroznieniu od butow do "normalnego" stepowania te nie maja blaszek, a gwozdziki. Ja mam Menkesy, ktore jechaly do mnie z Hiszpanii ponad 2 miesiace i bardzo je sobie chwale:D.
Nemo - Wto Cze 27, 2006 7:23 pm

Polecam bardzo Anię Redlin. Ma świetny styl, bardzo kobiecy i zalotny, a na zajęciach możesz się naprawdę dużo nauczyć, no i jest przesympatyczna. Marta w przeciwieństwie do Ani ma styl bardzo mocny, czasami nawet męski, ale układ z jej warsztatów należy do moich najulubieńszych.
Natomiast bardzo polecam Małgosię Matuszewską. Małgosia uczyła się choreografii u Ewy Wycichowskiej i pantomimy co daje po prostu niesamowite efekty. Zajęcia prowadzi bardzo składnie i najwięcej się z nich zapamiętuje. Jej choreografie są zawsze bardzo teatralne, często łączone ze śpiewem. Robi też zawsze trochę palmasu i da się z nią porozmawiać o tańcu w ogóle i pośpiewać przy ognisku :) Wiem, że w to lato będzie w Sopocie, w Studio Styl, w drugiej połowie lipca, a jak ktoś chce więcej to w Bielinie jest cały obóz flamenco - indo -itp. Najlepiej zajrzeć na www.ntf.pl

witamina-c - Sro Cze 28, 2006 11:24 am

No wlasnie wiem, ze bedzie w Sopocie, ale niestety duzo kasy wydaje na nauke tanca w lipcu, wiec juz mi nie starczy na Malgosie;D. Tzn ja mialam w dlugi weekend czerwcowy isc na warsztaty z Ana Azules (Antje Herber), ale niestety miala bolesna kontuzje:(. Mialam jednak szanse z nia pogadac i jest naprawde super - ma ogromna wiedze co do flamenco. Dziewczyny byly zachwycone tym ak prowadzi zajecia z tanca, jak rowniez ze spiewu (dziewczyny ktore nie poderzewaly sie o umiejetnosc spiewu dzisiaj spiewaja na cale gardlo cwiczona piesc:D). Ale na szczescie bedzie u nas w pazdzierniku (no moze na samym poczatku listopada - nie wiadomo kiedy ona bedzie miala dokladnie czas i jak u nas bedzie np jakis dlugi weekend albo cos). Ja natomiast widzialam choreografie Any w wykonaniu najlepszej uczennicy w naszej szkole, ktora juz zaczyna prowadzic zajecia i jestem pod ogromnym wrazeniem. Poprostu tangos byl swietny, ale buleria... zapierala dech w piersiach:).
girl interrupted - Czw Sie 10, 2006 3:14 pm

Nie do końca o aktywnym tańcu a o podziwianiu- we Wrocławiu trafiłam na film Carlosa Saury "Iberia", myślę że obowiązkowy dla każdego miłośnika flamenco, ja na razie przyglądam się z boku ale myslę , że dla kogoś kto już tańczy to bardzo przyjemne doświadczenie filmowe:)
Joanna - Czw Sie 10, 2006 3:50 pm

O tak, filmy Carlosa Saury z cala pewoscia trzeba obejrzec, jesli ktos chce wiedziec, co to jest flamenco - wiele jego filmow jest temu poswieconych.

Dodam, ze obok oczywiscie cudownej muzyki i tanca filmom towarzysza przepiekne obrazy - a to za zasluga pewnego operatora, ktorego nazwiska niestety nie pamietam.

Szczerze, to nie wyobrazam sobie mowic dzisiaj o kulturze flamenco, nie wymieniajac nazwiska Carlosa Saury, paradoksalnie - bo co ma film do tanca? Jak widac ma... ;)

Marysia W - Pią Sie 11, 2006 8:03 pm

Ja bardzo lubię flamenco, szczególnie polubiłam po lekturze książki Jasona Webstera "Duende. W poszukiwaniu flamenco" książka bardzo mi się podobała, świetnie przedstawiała flamenco.:)
witamina-c - Sob Sie 12, 2006 2:07 pm

A ja musze sie przyznac, ze nie skonczylam jej czytac (mimo iz jak to mowia moi rodzice "pozeram ksiazki jedna za druga;) to jednak spodziewalam sie, ze bedzie tam wiecej o flamenco i ogolnie to srednio mi sie podobala ta ksiazka tzn, do czytania, ale nic specjalnego... a teraz poluje na ksiazke "Magiczny siwat flamenco" - moze ktos czytal?
Nemo - Sob Sie 12, 2006 9:11 pm

Są jeszcze dwie dalsze części Duende, w których będzie więcej o tańcu. Niestety na razie tylko po angielsku, ale mam nadzieję, że niedługo się pojawią w księgarniach.
Neidiana - Sro Wrz 06, 2006 8:24 pm
Temat postu: Chyba nikt tego nie przeczyta....
hej!! A ja jestem tutaj nowa. Pewnie niklt juz tu nie zaglada, ale ja zaryzykuję, pisząc post. Moze ktos odpisze. Przez trzy lata tańczyłam balet i załuję, ze musiałam to rzucić, ale nie miałam wyjscia. teraz(od 14 września) chcę zacząć flamenco. W związku z tym mam pytanie: czy moje "umiejetności"(chociaż dawno to było, to jeszcze coś z baletu pamię tam :) ) się przydadzą??
Dodam, ze teraz jestem w trzeciej gimnazjum, a z baletem "zerwałam" , :( niestety, po trzeciej podstawówki :D
pozdro!!!

Luthien - Sro Wrz 06, 2006 8:37 pm

hej,ja tez tńcze falmenco od prawie dwóch lat i gorąco polecam! doświadczenia z baletu na pewno Ci się przydadzą. Praca rąk,tańczenie z ugiętymi kolanami, proste plecy, cała postawa...itd Ty to juz przerabiałaś, więc teraz na pewno będzie Ci łatwiej. pozdrawiam i życze powodzenia!
makova_panienka - Nie Wrz 10, 2006 1:25 pm

w akcesie robią skórkowe baletki na obcasie - polecane przez niektórych instruktorów ze względu na cenę przystępniejszą niż normalne butki do flamenco, które początkującym nie są potrzebne.
my np. na rozgrzewkę mieliśmy być w baletkach - hehe, ależ mi się od tych uderzeń stopą podbicie poprawiło :D

witamina-c - Nie Wrz 10, 2006 6:49 pm

Zadnych baletek na flamenco! NIgdy przenigdy :D Na flamenco tanczy sie w takich oto butack, ktorych jestem szczesliwa posiadaczka:D ---> http://flamenco.menkes.es...d=21&fam=zapato , ale takich na poczatku nikt nie ma, no bo skad to wystarcza Ci zwykle buty na STABILNYM obcasie (musza stukac) i nawygodniej z zakrytymi palcami. A tych z Akcesu szczerze mowiac nie polecam za bardzo, bo roznica ceny miedzy nimi a hiszpaniskimi nie jest az tak duzo, a jest bardzo duza ruoznica w jakosci. W baletkach sie nie tanczyc, poniewaz we flamenco sie stepuje. Ja tancze od 1,5 roku i jestem zachwycona. Wg mnie balet nie daje jakos super duzo we flamenco, no ale wiesz zawsze masz lepiej wycwiczone cialo, masz lepsza kondycje itp itd wiec to zawsze jest ogromna zaleta. Wielu mistrzow flamenco uczylo sie tez podstaw tanca klasycznego, np wielki Antonio Gades.
Neidiana - Pon Wrz 11, 2006 4:12 pm

Kiedy się zapisywałam, to mi powiedzieli, że na poczatku mam miec baletki. Za duzo na temat flamenco(na razie) nie wiem, a z różnych źródeł słyszę co innego.
Jestem z Wrocka i bedę się uczyc w szkole Suenos(podlega pod operetkę, czy jakoś tak). Na razie jeszcze nie znam szczegółów, chociaz zajęcia mają zacząć się w ten czwartek. A butki na zdjęciu bardzo ładne :) W ogóle, od kiedy ujrzałam buty do flamenco, to bardzo mi się podobaja :D
A jak duża jest róznica (w cenie) między butami z np.akcesu(czy innych polskich producentów, że się tak wyrażę) a butami z Hiszpanii??
Dzięki za pomoc :)

witamina-c - Pon Wrz 11, 2006 5:06 pm

No wiec buty z Akcesu dobre do stepowania (tzn z podwojna podeszwa, gwozdzikowaniem pod obcasem i czubkiem najlepiej te wersje superextra+) kosztuja 298 zl, a te ktore ja pokazalam w linku (mam je) i mam wersje semiprofessional tzn polzawodowe, ale tez z gwozdzikowaniem, podwojna podeszwa itp czarne ze skory kosztowaly mnie 360 zl (tyle tylko ze ja zamawialam z cala szkola i nie placilysmy za przesylke, ktora niestety swoje kosztuje). Jezeli chcesz polskie to w tej samej cenie 360 zl robione na wzor Menkesow sa buty w sklepie w Warszawie (mialam jej stronke, ale cos mi nie wchodzi), ktory z tego co pamietam nazywa sie Ahora. Ale najpierw radze Ci isc w butach na obcasie i dopiero po jakis paru miesiacach kupic prawdziwe butki do flamenco, poniewaz jak po 3 miesiacach zrezygnujesz no to bedzie troszke szkoda pieniedzy
Nemo - Sob Wrz 16, 2006 9:26 pm

Ja też zachęcam do kupna oryginalnych butków, nie są dużo droższe a na pewno lepsze i starczają na kilka razy dłużej niż akcesy. Natomiast dla niezdecydowanych i początkujących polecam zwykłe buty na obcasie, byle tylko mocno trzymały stopę.
witamina-c - Pią Wrz 29, 2006 5:49 pm

www.studioflamenco.blog.onet.pl -> z lewej strony znajdują się adresy internetowe w zasadzie chyba wszystkich prawie szkol flamenco w Polsce.
Neidiana - Pią Paź 06, 2006 4:59 pm

Dzięki. Znam tego bloga i chętnie tam od czasu do czasu wpadam. I zapisałam się do kolejnej szkoły, teraz już podobno grupa jest, także mam nadzieje, ze zacznę już w poniedziałek. Nie moge sie już doczekać :) Pozdrawiam i dzięki za "troskę". Fajnie, ze można jeszce spotkac w internecie ludzi, którzy chętnie pomogą i się tobą przejmują. :)
Do "zobacznia" więc w poniedziałek lub wtorek, jeśli zacznę, napiszę, jak było.

witamina-c - Pią Paź 06, 2006 8:52 pm

A jezeli to mozna zapytac, to do jakiej szkoly idziesz??:> Ja jestem w El Duende w Sopocie i bardzo obie chwale:). Jestem nawet na kilku zdjeciach w galerii:) Ja mam zajecia we wtorki, co prawda tylko 2 godz, moze jeszcze bede chodzic na proby do zespolu flamenco, ale to mocno niepewne. A w przyszly czw, pt, sob i niedz mam warsztaty ze swietna tancerka (nie-Hiszpanka!) Ana Azules - wiele znajomych bylo zachwyconyc, ja tez opisze moje wrazenia, ale warto pojsc na kazde tego rodaju warsztaty. Z tego co wiem przyjezdza czasem do Warszawy, a w listopadzie bedzie w Tormencie w Poznaniu.
Neidiana - Pon Paź 16, 2006 2:22 pm

Pierwsze zajecia miałam dopiero w piątek, bo wczesniej nie zebraóła się grupa(ja i jeszcze jedna osoba :( ). Ale w piątek przyszło 5 osób i było wspaniale!!!!!!!!!!! Zastanawia mnie tylko, czemu nie "odkryłam" flamenco wcześniej....Po tych zajęciach doszłam do wniosku, że to jet taniec, który od zaszwe chciałam tańczć, tylko nie zdawałam sobie z tego sprawy. Jestem po prostu zachwycona i bardzo żałuję, że moja grupa ma zajęcia tylko raz w tygodniu i tylko 1 h 15 min. Dobrze jednak, że w ogóle grupa się zebrała, nie jest źle, nie narzekam. Może potem się przepiszę do innej grupy, jeśli coś się zmieni, a na razie uczę się podstaw. Teraz będę żyła "od piątku do piątku" :) .
A chodzę do szkoły Centro Del Arte Flamenco (-> http://www.centrumflamenco.pl) we Wrocławiu(tutaj mieszkam).

fragilek - Pon Paź 16, 2006 9:54 pm

Witam serdecznie wszystkie miłośniczki flamenco :)
Moje zainteresowanie tą formą tańca i muzyki zaczęło się chyba od filmów Saury :) Do tej pory uczęszczałam do katowickiej Novej,ale od tego roku ruszyły zajęcia w mojej miejscowości - jestem w pozytywnym szoku :D Mimo,iż uczę się rok,jestem na początku drogi (uczyliśmy się nie tak skomplikowanej w końcu sevilliany) i wciąż nie wiem czy jest to coś,czemu podołam...wszystko idzie tak powoli,gdy ma sie zajęcia raz w tygodniu,a i nie zawsze się odbywające...Zastanawiam sie nad kupnem lekcji na dvd: http://www.flamenco.org.p...id=19&Itemid=35
Czy któraś z Was się z nim może zetknęła? Jakie wrażenia? Cena niestety nie jest najniższa...

Nemo - Pon Paź 16, 2006 10:22 pm

Chciałam dosyć sceptycznie zareagować na pomysł uczenia się flamenco z płytki, bo flamenco to przede wszystkim improwizacja, nastrój, emocje, które masz w sobie, ale...
z tej szkoły wywodzą się naprawdę dobre tancerki o bardzo dużej wiedzy teoretycznej i prraktycznej, więc jeżeli one maczały w tym palce to śmiało :) Cena nie jest aż tak straszna bo jasno wymienione zasady są dużo warte. Gdyby to była choreografia odradzałabym, ale myślę, że tak to można zaryzykować.
Nie zapominaj tylko o szaleństwie improwizacji, z której rodzą się najciekawsze pomysły.

witamina-c - Pon Paź 16, 2006 11:01 pm

Ja tez mysle, ze mozna sprobowac. Drogie Panie i Panowie! Od czw do niedz wlacznie mialam warsztaty z "Ana Azules", czyli Antje Herber w El Duende (tu sie ucze ---> www.elduende.pl polecam) i jestem ZA-CHWY-CO-NA! jak tylko macie mozliwosc to do niej wbijajcie. Ja bylam pochwale sie na zajeciach grupy najbardziej zaawansowanej, czyli na Tarantosie i bylo bossko. Wspaniala osoba, wspaniala tancerka, wspaniala spiewaczka flamenco (!!), swietna nauczycielka. Przy niej Juan Trigueros, u ktorego rowniez bylam na warsztatach wypada blado...:). W zyciu tak sie nei zmeczylam, ale naprawde bylo warto. Ja tancze "juz" ale tak naprawde tylko 1,5 roku - raz w tygodniu 2godz, ale bardzo duzo tanczylam przez lipiec (w ciagu 3 tygodni mialam takie miniwarsztaty z roznych stylow - bylam na czterech: sevillanas z wachlarzem, guajira, solea por buleria i cantina, kazda 3 razy w tygodniu po 1,5 godz czyli razem wychodzi 18 godz czyli jakbym trenowala w normalnym systemie szkolnym 6 tyg, a to wszystko bylo przez 3:). No i do tego warsztaty, proby przed wystepami, ale przede wszystkim cwiczenia w domu. Nie chodzi o to, zeby tupac i wkurzac sasiadow jak mi sie czasem zdarzalo;), ale cwiczyc ruchy rak, "rame" czyli dobre ulozenie rak, ruchy bioder - ogolnie ruch ciala, no i cwiczyc jakies proste uklady do muzyki np pomijajac step jak ja to robie, tyle tylko zeby uczyc sie tanczyc w rytm. TO naprawde wiele, wiele daje, wiec mysle, ze taka plytka moze dac sporo (ja sama mam na dvd krotka lekcje solei prowadzona przez boskiego Adriana Galie, ktore niby tylko poprawia pierdoly, ale to niesamowicie zmienia caly wyraz ciala).
Neidiana - Wto Paź 17, 2006 8:37 pm

Ale fajnie, że tyle osób tutaj zagląda. To nie mój temat, ale cieszę się, że mogę wymienic zdania z kims, kto wie o wiele, wiele więcej ode mnie. Lubię tu zagladać. A co do sąsiadów z dołu, to na razie nie mam wyjścia, bo układ rąk na razie miałyśmy tylko jeden i bardzo prosty(bo zblizony do baletowego port de bras, chyba drugiego, o ile dobrze pamietam) i na razie to mi wychodzi, ale ze stepem jest gorzej :) Miałyśmy 2, tak jakby,"sekwencje"(nie wiem, jak to nazwać, bo kroki nie pasuje..) "tupnięć" i stwierdziłam, ze nie idzie mi koordynacja ruchowa. :) Ale na razie jestem dopiero po pierwszej lekcji, więc myslę, że będzie lepiej(jesli tylko będę systematycznie cwiczyć). Czy trzeba specjalnie poświęcić czas na dopracowanie stepu, czy po jakimś czasie po prostu samemu zaczyna się wykonywać ruchy coraz szybciej?? Może to i głupie pytanie po pierwszych zajęciach, ale ja po prostu jestem dociekliwa i nic nie poradzę. :)
Nemo - Wto Paź 17, 2006 9:36 pm

To zależy co chcesz robić. Jeśli chcesz zostać tancerką flamenco to ćwiczenia w domu są konieczne, a jeśli nie wiążesz swojej kariery z flamenco to ćwicz jak masz ochotę :) Co do stepów to mi wchodzą najłatwiej przez zapamiętanie melodii kroków. Jak mam ją w głowie, to prędkośc nie jest dużym problemem, a nawet ułatwia sprawę (oczywiście prędkość w rozsądnych granicach).
witamina-c - Wto Paź 17, 2006 10:26 pm

Dokladnie to, co powiedziala Nemo:). Tzn ja chce zostac zawodowa tancerka flamenco, ale w domu nie cwicze stepow (bo mam sasiadow pietro nizej i ni czorta da sie tupac;), ale za to ruchy rak, choreografie itp. To tez zalezy no szczerze mowiac do twoich umiejetnosci. Mi np wszyscy mowia, ze bardzo szybko ucze sie tzn zapamietuje szybko nowe choreografie, kroki, stepy i potem nie musze skupiac nad tym "jak to idzie", tylko jak szybko to robie i jaka jest tego jakosc. Mi rece zaczely pracowac rownolegle z nogami po 4 miesiacach nauki, wiec sie nei przejmuj;), bo do tego akurat sie bardzo dlugo dochodzi. Jak sie bedziesz przykladac do cwiczen na zajeciach, w pierwsze pol roku uczynisz ogromne postepy. U mnie np lawinowo teraz idzie i czasem sama sie dziwie, ze cos mi wychodzi. A ze stepem to prawda, trzeba miec napierw rytmie w glowie i sercu, a dopiero potem w nogach. Jak czujesz jak to leci step nie bedzie trudny. No ale nei wszystko po pierwszej lekcji...:D Ja dopier oteraz powoli zaczynam zapamietywac i czuc rytmy stepow co jest naprawde bardzo, bardzo trudne, wiec nie mozna najpierw od siebie zbyt wiele wymagac, zwlaszcza, ze we flamenco wystepuja bardzo dziwne kombinacje rytmiczne i podzialy rytmiczne (np w tangosie masz rytm na cztery, akcentujesz 1, ale robisz to w ten sposob, ze go po prostu nie klaszczesz jak robisz palmas:).
Neidiana - Sro Paź 18, 2006 5:14 pm

Dzięki. W piątek mam następne zajęcia, ćwiczę w każdej wolnej chwili(opstatnio ćwiczyłam ręce na przerwie w szkole :) ). Zobaczę za parę tygodni, bo za 2-3 lekcje mamy już próbować jakąś choreografię. Macie racje- pożyjemy, zobaczymy. A co do spraw bardziej technicznych, jeśli chodzi o flamenco, to gdzie kupić kieckę??? Pytam konkretnie, czy lepiej kupić "gotową" czy szyć na miarę?? Na razie jeszcze nie zamierzam kupować, może za miesiąc lub dwa, ale warto byłoby się zacząć rozglądać, żeby wiedzieć, co się chce, a co da radę zrobić :) Tym bardziej, ze nie mam ostatnio zbyt wiele czasu, bo przytłacza mnie nawał nauki(egzamin gimnazjalny). Pozdrawiam :)
Nemo - Sro Paź 18, 2006 8:44 pm

Spódnicę lepiej uszyć. Cenowo wyjdzie tak samo, a przynajmniej będziesz miała tą wymarzoną ;) Materiał jest w zasadzie dowolny, najlepiej lekki i ładnie układający się, jak żakard, a wzory w zasadzie też dowolne, o ile są szerokie, takie minimum szerokości to spódnica z koła. Wyjątkiem są obcisłe suknie z falbaniastym trenem, ale to inna sprawa.
Miłej nauki

witamina-c - Czw Paź 19, 2006 12:32 pm

No wiec, tak szczerze mowiac, kiecka do flamenco przyda Ci sie po jakims pol roku:) Ja moja kupilam dopiero po 9 miesiacach tanca.Niestety w Polsce nie ma mozliwosci kupienia gotowych spodnic do flamenco, szyje sie je na miare. Najlepiej zapytaj Twojej nauczycielki, czy zna jakas krawcowa, poniewaz prawie kazda majac szkole tancerka ma "wlasna", znaleziona przez siebie krawcowa. Spodnica z kola jest ok do cwiczen, no ale najlepsza to oczywiscie z klinow z godetami:). Ale bardzo dobrze wyglada i uklada sie juz z samych klinow. No i oczywiscie to, co tygryski lubia najbardziej czyli falbana:). Sa 2 rodzaje: z prosto cietego materialu i cieta z kola. Ta z kola jest o wiele lepsza i lepiej sie uklada, poniewaz nie jest marszczona w miejscu, w ktorym jest przyszyta do reszty sukienki.No ale neistety potrzeba na nia bardzo duzo materialu. NIestety na taka bardzo fajna kiecke trzeba kupic okolo 10 m biezacych materialu, a laczny koszt z uszyciem kosztuje okolo 200zl. No ale mozesz uszyc tez taka zwykla, np z troche za kolana, z samych klinow bez falbany do samych cwiczen i wyjdzie taniej, a takie do cwiczen sa najlepsze.

EDIT:
A z tymi egzaminami to tez mam problem, poniewaz trzeba sie uczyc, a mam zajecia z flamenco, angielskiego i basen:). We wtorki mam 2 godz flamenco, ale od listopada najprawdopodobniej bede jeszcze miec w pt zajecia przygotowujace do wystepow z zespolem, wiec bede miec urwania glowy, bo angola mam we czwartki i soboty, a basen w niedziele. No i poniedzialkowe przygotowania do bierzmowania...:). No ale ja kocham flamenco i wole bardzo charowac i tanczyc, niz miec troszke mniej zajec, ale nie robic tego co kocham. Napewno uda Ci sie tanczyc i zdac tanczaco test;*

fragilek - Pią Paź 20, 2006 9:08 am

Ehh,zazdroszczę tej intensywności...Ja się właśnie dowiedziałam,że te nowe zajęcia w moim mieście będą co dwa tygodnie :!: Po półtorej godziny :!: W Katowicach jak zwykle problemy,tam zajęcia nie chcą w ogóle ruszyć i tak moja przygoda z flamenco wygląda od początku...ciągle COŚ...I jak tu sie nie zniechęcić? Zakupiłam sobie na pocieszenie ten kursik dvd,a że mam to szczęście - nieszczęście mieszkania na parterze,mogę sobie chociaż w domu potupać :wink:
Neidiana - Sob Paź 21, 2006 7:38 pm

Znów dzięki za radę. :) Wczoraj miałam kolejne zajęcia(już drugie w mojej "karierze") i ćwiczyłyśmy dwa nowe stepy. Ale mnie teraz stopy bolą!! :) Ze spódnicą się jeszcze wstrzymam, bo na razie mam taką długą "awaryjną", ale do butów już się będę przymierzać, bo w tych zwykłych długo nie pociągnę(one zresztą same też długo nie pociągną, bo od tego tupania się rozwalą :) ). Żeby tylko moja grupa się utrzymała....
Nemo - Pon Lis 06, 2006 1:39 pm

Jakby ktoś jeszcze nie wiedział :)
W Poznaniu jest festiwal flamenco 23 - 26 listopada.
Program poniżej, a więcej info na: http://www.festiwal.webpages.pl/

Piątek 24 listopada, Javier Conde Duo oraz Przemysław Hałuszczak (30 zł w przedsprzedaży - do 17 listopada, później 40 zł)
Sobota 25 listopada, Juan Martin y su Compania Flamenca (30, 40, 50 oraz 60 zł - w zależności od miejsca)
Niedziela 26 listopada, Pilar Ortega y Compania (30, 40, 50 oraz 60 zł - w zależności od miejsca)

Karnet fiesta (na koncert sobotni i niedzielny) - 80 zl
Karnet duende (na wszystkie koncerty) - 150 zl
Karnet guitarra (na koncert czwartkowy i piatkowy) - 70 zl
Możliwe są wcześniejsze rezerwacje pod adresem e-mail: tluczek@icpnet.pl

W czasie festiwalu odbędą się warsztaty tańca prowadzone przez Carmen Moncada oraz Pilar Ortega. Odbędą się one 26 listopada (niedziela) w godzinach 14.00-16.00 w szkole La Tormenta

Neidiana - Pon Lis 06, 2006 5:23 pm

Fajnie, ale na przykład ja do Poznania mam trochę daleko( w tym wypadku bardzo niestety)... :/ Ale na pewno ktoś z tego skorzysta, liczę, że się podzieli wrażeniami, bo z miłą chęcią poszłabym na taki występ, ale na razie nie mam czasu.... Jedyne kroki, jakie czynię w celu zgłębiania tajników flamenco, to zakup butów, które zamierzam zamówić z Hiszpanii już w tym tygodniu :)
witamina-c - Pon Lis 06, 2006 8:03 pm

No więc ja też strasznie żałuję, że nie uda mi się tam być, ponieważ mieszkam w Trójmieście, no i to "trochę" daleko. A poza tym to dość dużo kosztuje, bo jakbym tam już jechała to bym i chciała być na każdym występie, na warsztatach, no a do tego nocleg i przejazd, więc myślę, że 400 to swobodnie by poszły jak nie więcej:(. Tak w ogóle to Pilar Ortega miała przyjechać do nas do Sopotu prowadzić warsztaty, ale ponieważ miesiąc temu już jedne były, to moja nauczycielka zrezygnowała. Były to warsztaty zniesamowitą Aną Azules - 15-18 listopada jest w Poznaniu, polecam! No, a butki to super:). A z jakiego sklepu chcesz mieć? Ja mam od Menkesa i są świetne, chociaż były drogie.
Nemo - Wto Lis 07, 2006 9:25 am

No koniecznie daj znać jak będzie Pilar, albo ktoś inny!
A do butków to najlepiej od razu wachlarz zamówić, kosztuje niedużo, a nie trzeba będzie potem za przesyłkę płacić.

Neidiana - Pon Lis 13, 2006 5:59 pm

Na razie nici z moich butów, bo mam problemy z płatnością, ale w to się nie będę zagłębiać. :( A zamawiam ze stronki www.elflamencovive.es. Polecała mi moja nauczycielka, mówiła, że dobre. A co do wachlarza: na czym polega jego przystosowanie do flamenco?? Koniecznie trzeba mieć specjalny(przynajmniej na początku)? A na zajęciach juz zaczęłam fandango i trochę śmiesznie wyglądam w domu, jak ćwiczę(tupię na środku pokoju i niezręcznie wymachuję rękami :lol: ), ale myślę, ze to mi przejdzie :) .Pozdrowienia.
Nemo - Pon Lis 13, 2006 9:58 pm

Właśnie doszły mnie plotki, że Pilar Ortega będzie też w Słupsku :!: Lublinie i Grudziądzu. W Słupsku jest 29.11 (środa) o godzinie 19, bilety po 20 i 25 zł. Jak poznam więcej szczegóów to dopiszę.

EDIT:

Wachlarz...
W zasadzie to możesz uczyć się z każdym wachlarzem, który będzie zbliżony rozmiarami. Niestety wachlarze plastikowe, bambusowe i paierowe potrafią zakończyć swój żywot już przy pierwszym energicznym rozłożeniu. Koszt wachlarza sprowadzonego razem z butami jest nieduży - kilka euro, więc warto.
Rozmiar wzorcowy to 30cm (złożony).
A co do stylów to z wachlarzem można tańczyć oczywiście wszystko (no może z wyjątkiem tientosa, czy taranty), ale najpopularniejsza jest guajira i sevillana.

A fandango to mój ukochany styl (obok bulerii )

witamina-c - Sro Gru 20, 2006 12:34 am

W zeszla sobote miala fieste w szkole tanca (taka w ramach swiat:) i byla naprawde swietna, bo wytwalam do konca i bylam w domu okolo 1 w nocy. I mialam na sobie nowa kiecke! Moze mi sie uda jej zrobic zdjecie i jakos tu wstawic. A tak to teraz przerwa i do zajec wracam dopiero 9 stycznia...:( juz tesknie za porzadnym, dwugodzinnym meczeniem sie:)
pawel - Pon Gru 25, 2006 11:31 am

nie wymienino tu dwóch chyba najlepszych polskich tancerek flamenco: ani iberszer i marty dębskiej.
obie kilka razy w roku są w hiszpanii i razem z naturalnymi tancerzami tańczą flamenco w sercu andaluzji.
piszę "chyba", bo flamenca nie rozumiem, mimo że widziałem kilka występów, a dwa nawet w wykonaniu mistrzów (w walencji).
dodam jeszcze, mimo że to nie w tamacie, że pierwsza z nich jako jedyna tanguera tańczy od wielu miesięcy w tangowych "szarych kwiatach" w syrenie.
to partnerka marzenie w tangu argentyńskim, mimo że głównie zajmuje się flamenco.

Nemo - Pon Gru 25, 2006 7:56 pm

of korse!
Ani Iberszer nie widziałam, ale wiem i słyszałam, że owszem. Natomiast u Marty byłam na warsztatch i widziałam ją na scenie. Marta bardzo fajnie uczy i ma niesamowitą wiedzę. Jej styl wydaje mi się trochę męski, ale oczywiście zasługuje na miejsce wśród najlepszych.
A w Hiszpani, to dużo więcej bywało, chociażby Magda Navarrete, która znana jest właściwie tylko jako śpiewaczka, a tańczy lepiej niż niejedna tancerka.

witamina-c - Nie Sty 28, 2007 1:25 pm

Zapraszam na nowo powstałe forum dotyczące flamenco ---> www.flamenco.phorum.pl !!!

EDIT:
A tak w ogole to tu nikt sie prawie nie odzywa:). Napiszcie czy byliscie na jakis koncertach, warsztatach, czego sie uczycie... my teraz robimy bulerias i bardzo mi sie podoba, no bo to juz jest takie "prawdziwe" flamenco, a nie jakies tam rumby i sevillanas:)

Nemo - Pon Sty 29, 2007 6:02 pm

Ja juz się odzywam :)

Z koncertów: podobno ma być coś w Sopocie w marcu, ale nie dam głowy. Trzeba być czujnym!

Z innych ciekawych rzeczy: w filmie Warszawa jest scena w której Marta D. tańczy z wachlarzem (oczywiście prześlicznie, chociaż sam film nie zbyt mi się podobał).

Z zajęć: obecnie jestem na etpaie tarantosa (to ten najbardziej depresyjny styl), fandangos - moje ukochane, i nieśmiertelne tangosy w różnych kombinacjach.
A bulerias też strasznie lubie, bo nie dość, że to "prawdziwe" flamenco, to moim zdaniem to flamenco do kwadratu.

megi - Pon Sty 29, 2007 10:17 pm
Temat postu: :) flamencomania
Tancze flamenco ok 2,5 roku ;-) w roznych szkolach. Goraco polecam zajecia w Trianie szczegonie Marcie Debska no i Studio Flamenco.
Flamenco jest niesamowite... pelne emocji,ma 70 styli i dlatego nigdy sie nie nudzi ;) no i wciaga po uszy, ciagle warsztaty, zajecia, muzyka, palmas, wyjazdy ;)))))) )))
Moja pasja jest fotografia i czasem zdarza mi sie robic zdjecia podczas koncertow. Ostatnio w Teatrze Akademia w Warszawie - zespol Por Fiesta a z nim przesliczna Agacia Teodorczyk :) zapraszam do zobaczenia http://pg.photos.yahoo.co...5fre2&.beg=0&.s

Nastepny koncert w lutym, miejsce to samo.
10 marca studio ma pokaz ;) na Akademii Muzycznej -zawsze jest bardzo fajnie

witamina-c - Pon Sty 29, 2007 11:17 pm

No to prawda, ze w Sopocie w Operze Leśnej będzie koncert Arte Flamenco 25 marca (szczegóły na www.arteflamenco.pl). A te scene z filmu "Warszawa" widzialam ojejku juz z rok temu, gdy właśnie o tym przeczytalam:). Ale warto bylo:P
Nemo - Pią Lut 02, 2007 9:25 am

witamina-c napisał/a:
A te scene z filmu "Warszawa" widzialam ojejku juz z rok temu, gdy właśnie o tym przeczytalam:). Ale warto bylo:P


No to trzeba się dzielić takimi rzeczami, bo ja o mały włos nie obejrzałabym filmu do końca i bym nie widziała tej sceny, która (nie ukrywam) zmieniła trochę moje zdanie o Marcie.


No to ja już wsadzę całą trasę Arte Flamenco, żeby była na miejscu:

Plan trasy 2007

* 24 marca 2007 (sobota) - Olsztyn Centrum Konferencyjne
* 25 marca 2007 (niedziela) - Sopot Opera Leśna - Sala Kameralna
* 26 marca 2007 (poniedziałek) - Warszawa
* 27 marca 2007 (wtorek) - Poznań Scena Rozmaitości
* 28 marca 2007 (środa) - Wrocław "Impart"
* 29 marca 2007 (czwartek) - Katowice Górnośląskie Centrum Kultury
* 30 marca 2007 (piątek) - Kraków Kino "Kijów"

witamina-c - Sob Lut 03, 2007 12:22 pm

Wybacz Nemo, że o tym nie pisałam, ale to było na długo przed tym jak trafiłam na to forum, no po prostu zapomniałam. Wczoraj byłam na zajęcia z techniki i robiłyśmy stepy do farruca (nie wiem czy można odmieniać więc tego nie robię:) i po prostu się w nim zakochałam! Ma niesamowity rytm i puls... Mimo, że na 4;).
Nemo - Wto Lut 13, 2007 2:31 pm

No to kolejne info flamencowe, tym razem dla Warszawy :)

>>Chcialabym serdecznie zaprosic do wziecia udzialu w weekendowych
warsztatach ze spiewu Flamenco, ktore odbeda sie w Warszawie w dniach16,17,18 Lutego. Sa to warsztaty z Flamenco polaczone z cwiczeniami
emisji glosu.

Warsztaty Flamenco prowadzone sa w grupie, wiec kazdy ma szanse wyzwolic swoj glos!
Niezwykle skale ktore rozwijaja sluch, a takze umuzykalniajace fragmenty
tego bogatego w ornamenty spiewu, sa dla kazdego!

Organizatorem warsztatow jest Centrum Rozwoju i Terapii Glosu Emissio.
Na stronie znajduja sie wszystkie informacje!!!!!
http://www.emissio.pl/

Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Magda Navarrete
www.boleros.pl

EDIT:
Już są bilety na Arte Flamenco!
W Sopocie po 60 i 80 zl.

Za taką ceną naprawdę warto, gdyż wykonawcy są bardzo dobrzy.

EDIT:
I jak wrażenia po arte flamenco?
Mnie się bardzo podobało, tancerze na naprawde wysokim poziomie, a cała ekipa super. Cajonista chyba z dwa razy przechodził obok mnie w trakcie przerwy i pytał jak się podoba
Rozczarowałam się tylko końcówką. Mialam nadzieję, że każdy z muzyków zatańczy jakąś małą patkę na koniec, ale niestety nie
A szkoda, bo dwa lata temu w Operze Bałtyckiej właśnie ta końcówka była najlepsza, wszyscy zatańczyli strasznie sie przy tym wygłupiając i grali schodząc ze sceny. Wydawało mi się, że dopiero teraz, w garderobie, zacznie się prawdzwa fiesta. To był klimat...

witamina-c - Wto Mar 27, 2007 12:15 pm

Ja jestem zachwycona:). U nas troszke sie bawili na koncu (jak bylam o 20...) i zeszli ze sceny wlasnie podrygujac i grajac, no ale tylko chwilke. A koncert po prostu cudo (i jak najbardziej przekonalam sie do mezczyzn tanczacych flamenco - w tv wygladaja jakos tak glupawo, ale David Morales na zywo jest naprawde swietny:)
megi - Wto Mar 27, 2007 2:34 pm

Mialam przyjemnosc uczestniczyc warsztatach z farucca prowadzonych przez Moralesa. Jest bardzo mily, cierpliwy a tanczy niesamowicie. Powalil mnie na kolana gdy zatanczyl choreografie ktorej nas uczyl.
Jesli bedziecie mialy/li ;-) mozliwosc uczenia sie u niego to polecam. Rewelacja.

witamina-c - Wto Mar 27, 2007 5:47 pm

Hmmm bardzo bym chciala byc na warsztatach u Yasaray Rodriguez albo u Davida Morale, ale mieszkam w Trojmiescie i dla mnie wydatek przyjazdy do Warszawy (mieszkac to mam gdzie, bo moj brat tam mieszka:) no i koszt warsztatow to jak dla przecietnej osoby w wieku szkolnym troszke duzo:D. No ale kiedys sie upre, uzbieram kasy i przyjade.
Nemo - Wto Mar 27, 2007 10:46 pm

!!!

W najbliższym czasie na kanale Planete pojawi się czteroodcinkowy serial o flamenco. Tytuł, przynajmniej roboczy, to "Słowniczek Flamenco" - film ma charakter dydaktyczny.

Ja nie mam Planete, więc oglądajcie i donoście :wink:

poprostu JA - Sro Mar 28, 2007 10:39 pm

może już o tym było pewnie tak, ale chciałam spytać czy ktoś wie o jakiś kursach flamenko w popznaniu??? bardzo chciala bym na jakiś kurs się wybrać:)
Nemo - Czw Maj 03, 2007 8:10 pm

Na pewno będzie coś na warsztatch PTT, ale zapisy ruszają dopiero w maju, także na razie nic nie wiadomo.
No i w lipcu szykuje się coś w szkole La Tormenta. Wejdź na ich stronkę: http://www.tormenta.pl/

EDIT:
Dyskusje flamencowe zamilkły, więc może wyjaśnie dla niewtajemniczonych:
jesteśmy na http://flamenco.phorum.pl/ ;)

witamina-c - Wto Maj 08, 2007 10:36 pm

Antje Herber przyjeżdża do Triany na przełomie maja i czerwca! Szczegóły na www.triana.pl -> kto może niech idzie, bo ona jest naprawdę niesamowita! Może nawet i mi się uda dojechać na soleę od pt do niedz...

EDIT:
Zapraszam wszystkich na koncert Aire Flamenco z udziałem uczennic szkoły El Duende 7 lipca w Teatrze Leśnym na Jaśkowej Dolinie. Cała impreza zaczyna się o godz. 19.00, a flamenco jest przewidziane na godz. około 20.30, ale to się lubi zmieniać, no i lepiej być wcześniej żeby mieć miejsca:). Zapraszam! (warto zajrzeć na www.teatrlesny.pl gdzie jest wypis wszystkich zespołów występujących tego wieczoru i w ogóle przez całe lato).

Spanierin - Pon Lip 30, 2007 2:13 pm

hej :) ja jestem z Krakowa i tancze flamenco od 6 lat :) w studiu tanca LA Pasion.Zaechecam do odwiedzenia naszej stronki www.flamenco.krakow.pl
pozdrawiam

Nemo - Wto Paź 23, 2007 6:24 pm

Spanierin, zapraszamy na forum flamenco (link kilka postów wyżej).
Waszą stronę widziałam i wywołała we mnie mieszane odczucia. Podziwiam pomysły i ich realizację, ale nie wiem, czy sama bym tak chciała.

[ Dodano: Sro Cze 18, 2008 12:18 pm ]
Zapraszam na koncert FLAMENCO:

22 czerwca 2008
Klub Muzyczny "Ucho", Gdynia ul.Sw.Piotra 2
godz. 19:30

W programie koncertu:

Pokazy w wykonaniu uczennic Studia Tanca La Pasion: flamenco, tribal, taniec brzucha.

Grupa "Por Amor Del Arte" w skladzie Maja Zurawska - taniec
Karolina Rec - wiolonczela Karolina Niemierko - cajon
Piotr Podlewski - gitara
Pawel Kajak - gitara

Gwiazda wieczoru Grupa "Corazon Flamenco" w skladzie: Magdalena Navarrete - spiew Andrzej Lewocki -gitara Maciej Mustafa Gizejewski - cajon

Bilety w cenie 25 zl do nabycia w Studiu Tanca La Pasion

Kontakt: Beata Jasnoch tel. +48 501 50 31 35, e-mail flamenco@hqs.pl


Na stronie http://www.ucho.com.pl/img/mapka.jpg dostepna jest mapka dojazdu do Klubu Muzycznego "Ucho"

Nairrie - Wto Sie 05, 2008 11:43 am

Cześć !
Właściwie weszłam na to forum głównie z powodu tematu "flamenco". Chciałabym zacząć je tańczyć, ale mam dwa pytania.
Jakie są dobre szkoły flamenco w Krakowie ?
No i, czy nie jestem za stara ? Wiem, że to głupio brzmi, ale mam trzynaście lat i wiem, że aby tańczyć profesjonalnie np. balet czy taniec towarzyski należy zacząć przed 10 rokiem życia. A co z flamenco ?

Nemo - Wto Sie 05, 2008 11:57 am

Flamenco możesz tańczyć w każdym wieku. Szczerze mówiąc, to im później zaczniesz, tym masz większe szanse.
Może to trochę kontrowersyjne, ale flamenco wymaga dużej dojrzałości. Kiedy już minie pierwszy entuzjazm i machanie spódnicą się znudzi bardzo dużo osób odpada, bo okazuje się, że to jest bardzo trudne i wymaga dużo, niekoniecznie pozytywnych, emocji. Przygotuj się na to, że nie nauczysz się tańczyć w miesiąc, rok, ani nawet pięć.

W Krakowie jest kilka szkół, chociaż nie na takim poziomie jak w Warszawie, albo w Łodzi.
Po szczegóły zapraszam na forum flamenco, adres kilka postów wyżej.

witamina-c - Nie Wrz 14, 2008 5:10 pm

Dokładnie na www.flamenco.phorum.pl :) Tzn ja się zgodzę z Nemo (tak w ogóle to jak tam w Hiszpanii?:)), że rzeczywiście famenco wymaga dużej dojrzałości i doświadczenia, ale z drugiej strony im wcześniej zaczniesz tym lepiej, ponieważ wtedy spokojnie do dwudziestu, dzwudziestu-paru lat wyrobisz sobie technikę, a doświadczenie i dojrzałość same przyjdą:D. W każdym razie ja zaczęłam tańczyć mając 13 lat i uważam, że to świetny moment, ponieważ nie poddajesz się już tak łatwo, no i masz kupę czasu na wyćwiczenie techniki, która bądź co bądź również jest super ważna. Spis wszystkich szkół flamenco w Polsce znajdziesz na blogu jednej z najlepszych polskich tancerek flamenco, Ani Redlin: http://studioflamenco.blog.onet.pl/
Nemo - Wto Maj 11, 2010 1:40 pm

Dziewczyny z Andaluzji.

Wieczorami wychodzą na ulice. Schodzą się na place i podwórka, wypełniając zmierzch zgiełkiem głosów, śmiechów, rytmu, śpiewu i muzyki. Ubrane w kolorowe, falbaniaste suknie, przystrojone kwiatami i plastikową biżuterią. Wychodzą by tańczyć, pić wino i śpiewać.

zagrają: Karolina Rec, Paweł Kajak, Wojciech Szulc
zatańczą, zaśpiewają i napoją winem: Flamenquity z Centrum Aktywności Seniora w Gdyni, Gato Verde oraz La Pasion.

23 maja – niedziela, g. 18:00, boisko przy Reducie Wilk, Gdańsk – Dolne Miasto


wstęp wolny!!!


Ewa J. - Nie Wrz 19, 2010 1:36 pm

A ja jestem pod wrażeniem prawdziwego hiszpańskiego flamenco, które miałam okazję podziwiać co prawda nie w rejonie, z którego się wywodzi, czyli Andaluzji, ale w Katalonii - mogę jednak zapewnić, było nie mniej ogniste i porywające ;) Moje zainteresowanie flamenco zaczęło się po zobaczeniu Marii Pages w niesamowitym Firedance, była naprawdę oszałamiająca i spodobała mi się najbardziej z całego komercyjnego show Riverdance. Później wybrałam się na spektakl Polonii "Flamenco namiętnie" z Anną Iberszer i byłam szczerze zawiedziona. Teraz dodatkowo dziwię się, czytając w tym temacie, że należy do czołówki tancerek flamenco w Polsce. To było coś.. suchego, jałowego, pozbawione zupełnie wyrazu i hiszpańskiego temperamentu. Nie byłam w stanie w żaden sposób dostrzec prawdziwych emocji i uczuć, którymi flamenco powinno eksplodować. Natomiast hiszpańscy tancerze, chociaż był to występ widziany w hotelu, a więc łatwo można się domyśleć, że nie zaliczają się pewnie do pierwszej klasy, byli wprost olśniewający i zapierający dech w piersiach. W opozycji do "tragicznego" i trudnego stylu Marii Pages, która wyraża przez swój taniec nie tylko dumę, ale też cierpienie i sceptycyzm, zobaczyłam coś niezwykle żywiołowego i pełnego czystej radości życia. To byli pierwsi tak naturalni, bezpretensjonalni i szczerze spontaniczni tancerze, jakich kiedykolwiek do tej pory widziałam - coś fantastycznego, niesamowite doświadczenie, które trudno opisać. Od samego początku do końca było widać, że naprawdę cieszą się tym tańcem, nie wiem, na ile była to improwizacja, ale zrobili na mnie naprawdę przeogromne wrażenie i doprowadzili do stanu prawdziwej ekstazy. Nawet moja mama, która nie interesuje się tańcem nic a nic była szczerze zachwycona. Oczywiście cały występ zakończył się wciągnięciem publiczności w tą niezwykłą fiestę i ku mojemu zadowoleniu, za jednym zamachem udało mi się na własne oczy zobaczyć obalenie mitu, jakoby we flamenco to zdecydowanie tancerka miała grać pierwsze skrzypce, a tancerzem nie warto się aż tak interesować. Nic bardziej mylnego! Z dwóch par, które występowały, najbardziej interesujące wydały mi się tańce mężczyzn, ale to chyba przede wszystkim ze względu na osobowość lidera grupy, który hipnotyzował i nie pozwalał oderwać od siebie wzroku ani na moment. Tak więc jeśli flamenco, to chyba tylko w Hiszpanii - wydaje mi się, że jak na razie to nie mit, lecz wciąż prawda ;)

Teraz zamierzam zabrać się za filmy Carlosa Saury i poszerzać swoją wiedzę - a te wakacje była dla mnie owocne jeśli chodzi o odkrywanie nowych technik tańca, co mnie bardzo cieszy. Przy okazji pochwalę się, że taneczne wrażenia po moich hiszpańskich wakacjach nie są związane tylko z flamenco, ale także z odkryciem Sardany - narodowego tańca Katalonii, który miałam okazję oglądać podczas święta tego regionu 11 września. Rzeczywiście, jego charakter jest zupełnie inny, dobrze oddaje kontrast między ludnością północy i południa, symbolizuje też jedność mieszkańców Katalonii, gdzie, jak wiadomo, dążenia separatystyczne nadal nie osłabły.

inaenka - Pon Wrz 20, 2010 1:20 pm

W sumie niemal całkowicie się z Tobą zgadzam. Jeśli flamenco - takie jak nam się najczęściej kojarzy, to tylko w Hiszpanii. Choć bywają wyjątki, ale niestety czołowe tancerki w Polsce (jest ich tylko kilka bardziej znanych, więc automatycznie są czołowe) niespecjalnie do nich należą.
(Dla usprawiedliwienia - Polska to nie Hiszpania, fiesty się organizuje, nie są spontaniczne, codzienne. Spontaniczności w tańcu trzeba się uczyć, a to już nie to samo).
Sama uczę się flamenco, bo technika jest powalająca, a poza tym wymagania tego stylu to trochę podróż w głąb siebie, w poszukiwaniu tego co odmienne, ale istniejące. Flamenco zmieniło mnie z dziewczynki w kobietę, a to ma skutki idące nawet poza taniec. Jednak potrafię być krytyczna wobec siebie. Nie silę się na styl puro i gitano bo nie leży to w zasięgu moich możliwości (stąd wielki kryzys co ok 3-4 miesiące ;) )
Bliższe i moim możliwościom jak i odczuwaniu i ekspresji są nurty flamenco nuevo. Mam szczęście, że moje nauczycielki to Hiszpanki z Andaluzji. Poprzednia miała styl puro i było nam bardzo ciężko, bo nie jest łatwo tego stylu się nauczyć, o ile w ogóle jest to możliwe. To jest to coś co trzeba mieć. Jednak praca z moja pierwsza maestrą i tak wiele mi pomogła. (Ciągle się darła na mnie, że to nie klasyka, że nie wszystko we flamenco ma być piękne). Moja druga nauczycielka też jest z Andaluzji, ale jest po szkole baletowej i balecie hiszpańskim, poza tym ma bardzo spokojny charakter. Jest niezwykle wyciszona. Bardziej kładzie nacisk na technikę i to jest to, czego nam najbardziej potrzeba. Zwłaszcza mi.
Jestem po uszy zakochana w balecie hiszpańskim, w balecie flamenco i nurtach nuevo, szczególnie łączonych z modern jazzem, i raczej tę stylistykę wybieram. I niech sobie myślą co chcą dziewczyny, którym się wydaje, że tańczą flamenco puro, a wszystko inne, czy na to zasługuje czy nie, określają mianem wyrobu flamencopodobnego, nierzadko same będąc blisko tego.
Nie oszukujmy się, ale często flamenco "niehiszpańskie" to trochę jak salsa w polskich dyskotekach, niby salsa, ale niewiele mająca wspólnego z afrokubańską kolebką ;)

Natomiast styl troszkę oddalony od tego, co zwykle nasuwa nam myśl o flamenco - ogień, emocje - czyli to co głównie kształtują ruchy w postawach otwartych - torsión i convulsión, może być całkiem przyjemny dla oka również, i wręcz jeszcze bardziej wymaga doskonalenia i czystości techniki (vaivén - falujące ruchy kobiece, pronacja, praca nadgarstków, obroty i oczywiście golpe de pie czyli to charakterystyczne "stepowanie", itd.), w związku z czym nie dziwi opinia fachowców, że nawet we flamenco świetną bazą okazuje się taniec klasyczny lub escuela bolera jako baza akademicka.

dla przykładu takiej formy flamenco polecam ten teledysk :)

(to też dobry przykład, że flamenco, jako taniec koncertowy, może być tańczone w grupie i myślę, że w grupie, to tylko w takiej formie jest do przyjęcia - technika!)

Ewo, Saura Cię nie zawiedzie, jeśli jesteś otwarta na balet hiszpański i nie będziesz szukać jedynie flamenco puro. Bo w sumie oprócz "Flamenco" i scen z "El amor brujo", tańca Canalesa w "Iberii" i ewentualnie Sary Baras tamże, to nie będzie to czyste flamenco jak na fiestach. Będziesz miała balet hiszpański, balet flamenco i w obu formach stylizacje (stylizacja - estilizada jest uważana za konkretny, autonomiczny współczesny styl klasycznego tańca hiszpańskiego).

Cieszę się, że wspomniałaś o sardanie. Jest ona jednym z wielu przykładów , że w Hiszpanii wciąż żywy jest folklor taneczny, wciąż istnieją tańce popularne, wojenne i tradycyjne, oraz kultywowana jest, a nawet rozwija się escuela bolera. A uświadomienie sobie koegzystencji tych stylów może choć trochę przyczyni się do zwalczenia stereotypu, że Hiszpania = flamenco a hiszpański tancerz to przede wszystkim tancerka, na dodatek zawsze zmysłowa i pełna ognia.

Ewa J. - Pon Wrz 20, 2010 4:43 pm

Wielkie dzięki za odzew inaenko, bardzo się cieszę, że odpisałaś, bo teraz gdybym miała jakieś pytania, wątpliwości, ewentualnie coś konkretnego chciałabym wiedzieć to już wiem kogo męczyć :) Co do tego, w cudzysłowiu - stereotypu, który sama przywołałam (jak flamenco, to tylko w Hiszpanii), to na taką "prostacką" logikę wydaje mi się, że ma to związek właśnie z krajem, w którym się wyrasta. Jak łatwo zauważyć, temperament Hiszpanów jest całkiem odmienny od naszego, więc jeśli ktoś od małego wyrasta w tej atmosferze otwartości, spontaniczności, bezpośredniości itd. ma to później przełożenie na jego osobowość i charakter, z kolei osobowość przekłada się na emocje i uczucia wyrażane potem w tańcu. Kwestia kultury, wychowania, klimatu - Europejczykowi, nawet typowi południowca, trudno byłoby też chyba odnaleźć się w tańcach niecywilizowanych plemion, bo byłoby to niejako sprzeczne z jego mentalnością ;) Pewnie za bardzo to uprościłam, ale chciałam tylko mniej więcej przybliżyć mój punkt widzenia, jak ja to rozumiem - dlatego masz rację inaenko, że nie wolno tak wysoko podnosić progu oczekiwań dla obcokrajowców
i nawet od najlepszych polskich tancerzy flamenco wymagać poziomu hiszpańskich tancerzy z tej chociażby nieco niższej półki.

Teraz przyznam szczerze, że na stylach i nurtach flamenco znam się tyle co nic, więc nie będę na razie prowadzić rozmów na ten temat ze znawczynią (bo ze mną nie byłoby po prostu o czym), ale jeśli dobrze zrozumiałam, to nurt nuevo jest to flamenco wzbogacone o elementy innych technik, zaś puro to ten "czysty" styl, tak? Taniec w tym teledysku mi się podobał, ale muzyka tak średnio - może nie tyle dlatego, że jestem przekonana tylko do tradycyjnych melodii flamenco (ci tancerze którymi się tak zachwycałam mieli bardzo różnorodną muzykę - od Bolera Ravela, przez tradycyjną muzykę flamenco, po popularne utwory muzyki hiszpańskiej i włoskiej - Tengo la camisa negra, Volare). Szkopuł tkwi w tym, że jak dla mnie raz: jest za delikatna, przeczytałam gdzieś, że dobre flamenco powinno szarpnąć słuchacza (czy też widza) za duszę, natomiast ta muzyka jest łagodna i trochę rozlazła, to do mnie za bardzo nie przemawia.. I myślę, że mam problem z językiem - jeśli utwory z muzyki popularnej, to wolałabym zdecydowanie po hiszpańsku, albo po włosku właśnie. Poza tym mam coś takiego, że zamiast tancerki zmysłowej (nie mówiąc już o "rozlazłej"), wolę tancerkę mocną i silną, zdecydowaną, z charakterem. Niektórzy ten typ nazywają męskim, ale ja go uwielbiam. Idealny przykład tego stylu dla mnie, czyli genialna Maria Pages w Firedance o którym już zresztą tutaj wspominałam:
http://www.youtube.com/watch?v=BdDD9JX-Tyg

I co jeszcze lubię: mocny przytup. To znaczy, że każdy dobry występ solowy, czy też grupowy powinien dla mnie zawierać step, nawet acapella, ale musi być on naprawdę wyrazisty i mocny. To jest według mnie coś, co czyni flamenco wyjątkowym i niepowtarzalnym tańcem, potrafi oddać rogatą, niepokorną hiszpańską duszę, dumę, ale równie dobrze może oddawać też radość. I właśnie to mnie we flamenco fascynuje: że może wyrażać nie tylko skrajnie różne emocje i uczucia, ale też wszystkie najbardziej złożone ich odcienie i subtelności. Możliwe jest błyskawiczne przejście z jedno stanu w drugi, skupienie momentalnie może przerodzić się w gniew, zmysłowość szybko i gwałtownie jest w stanie zgasnąć. To flamenco z teledysku przypomina mi trochę balet: jest charakterystyczna dla flamenco praca rąk (ale przecież wszystkie port de bras itp. też mają jakiś związek z klasyką), za to praca nóg i stóp jest wyjątkowo płynna i delikatna. A ja za taką we flamenco niespecjalnie przepadam, szczególnie, jeśli szukam w nim właśnie odskoczni od baletu i tańca "uładzonego" ;)

Wracając na chwilę do Saury, widziałam właśnie wczoraj "Krwawe gody" i wrażenia mam pozytywne, ale tam jest ta forma flamenco, która na etapie obecnym również do mnie nie przemawia. A jestem na etapie fascynacji czystym flamenco, czystą formą, zaś przedstawione tam w wersji uteatralizowanej nie jest czymś, czego obecnie szukam ;) Na chwilę obecną bardziej przemawiają do mnie wszystkie koncepcje nastawione na improwizację lub tylko delikatne rysy choreografii. Teatr tańca, pantomimę i cały bagaż "konsekwencji" z tym związanych mam w balecie i to już mi wystarcza, we flamenco poszukuję spontaniczności i czegoś, co przynajmniej nie wydaje się być poukładane od A do Z ;) Jeśli flamenco przemienia się w większą formę teatralną, w bardzo dużym stopniu ogranicza to wkład własny artysty, który w malej solówce łatwiej może coś zmienić, dodać, niż w takim z góry zaplanowanym spektaklu. Bardzo lubię oglądać, jak te wszystkie gesty, kroki, ruchy zmieniają się u tancerza nie w zależności od choreografii, ale od jego prawdziwego nastroju i emocji, jakie towarzyszą mu w danej chwili ;)

To jeszcze na koniec, żeby nie było, pokażę mojego idola jeśli chodzi o męski taniec flamenco - jak zawsze jestem gotowa zachwycać się występami obu płci i nigdy - mimo różnych stereotypów - nie jestem skłonna uznać prymu tancerek nad tancerzami, czasem, być może na przekór, jest nawet odwrotnie ;)

http://www.youtube.com/watch?v=K2ALh2nXHRM

To oczywiście z filmu Saury, żałuję tylko, że nie mogę wam pokazać mojego idola, którego widziałam na żywo. Nazywa się, jak przypuszczam, Daniel Candelas. To był dopiero żywioł! Od samych wspomnień robi się gorąco ;)

Ewa J. - Sro Wrz 22, 2010 5:16 pm

Obejrzałam sobie jeszcze raz "Krwawe gody" i teraz już trochę inaczej podchodzę do tego filmu - bardzo podobały mi się przede wszystkim te dwa duety z udziałem Antonio Gadesa, ale to chyba oczywiste, mają w sobie wielki ładunek emocji, są bardzo charakterystyczne i silnie oddziałują na widza ;) Za to teraz jestem na etapie sceptycyzmu jeśli chodzi o "Flamenco". Raz - doszłam do wniosku, że lubię słuchać, ale niekoniecznie oglądać śpiewaków flamenco, dwa - byłam urażona tym jak w tym filmie potraktowano moją idolkę, czyli Marię Pages. Wiem, że ideą filmu było ukazanie różnych pokoleń tancerzy, ale często zdarzało się tak, że według mnie jakaś bardziej pokraczna osobowość gościła na ekranie dłużej, niż cudowna Maria. Nie tylko, że jej tańca było bardzo, bardzo mało, ale filmowano przede wszystkim nie ją, tylko muzyków, co mnie irytowało: http://www.youtube.com/watch?v=iVOYpXNVzRs

Szkoda, bo jak dla mnie jest najbardziej elektryzująca ze wszystkich tancerek flamenco, jakie do tej pory widziałam, oglądając ją nawet w tym krótkim tańcu nie mogłam oderwać wzroku, dlatego od razu urobiłam sobie przekonanie, że to grubiaństwo w ten sposób sfilmować tańczącą Marię.. albo raczej właśnie jej nie filmować i nie pokazywać w kadrze. Już teraz zaczynam rozumieć, dlaczego w świecie flamenco jest uznawana za jedną z najważniejszych osobowości i czemu mówi się o niej jako o tancerce z "nieskończonymi ramionami" - takie właśnie ma ;)

A tutaj baletowy akcent, tańczą dwie rodaczki, Maria Pages i Tamara Rojo:
http://www.youtube.com/watch?v=6byMVytfXQw

inaenka - Sro Wrz 22, 2010 5:40 pm

Przepraszam, że tak zwlekam z odzewem, ale ma trochę pracy ostatnio (całe szczęście ;) )

Jeśli tylko będę w stanie jakoś pomóc, coś podpowiedzieć, to chetnie sluże pomoca - śmialo wal :)

Ja z kolei miałam na mysli stereotyp - Hiszpania to znaczy flamenco ;/
Pomija się (zwykle po prostu z niewiedzy) wiele innych stylów i form tanca w Hiszpanii.

Dzisiaj tak na prawde trudno okreslic co jest stylem puro. Najzagorzalsi 'ortodoksi flamencowi', wykluczają nawet gitarę z czytego flamenco i/lub uważają, że niektórych palos nie powinno się tańczyć, jedynie spiewać.

Co do teledysku, to jest oczywiście blues rockowa kapela, absolutnie żadne flamenco i również nie porywa mnie w żaden sposób.

Mam podobne odczucia jak Ty, co do wyraźnej osobowości tancerza/tancerki. Ale ciekawostka - Maria Pages w firedance to już nie jest czyste flamenco (pomijając w tym wypadku stylizowana muzyke irlandzką, sam fakt, że tańczyła u Gadesa i tworzy balety flamenco swiadczy, ze choć, TAK jest to flamenco, to jednak juz wspólcześniejsze i ...cudne).

Wspaniałym przykładem emocji, ogni, pasji i udręki i flemnco puro ( w lubianym równię bardzo przeze mnie 'męskim' stylu, acz nie pozbawionym kobiecości), jest nieżyjąca Carmen Amaya, w zasadzie dzięki której, świat poznał to czyste flamenco, nie teatralizowane, nie łagodzone z obawy przed problem w odbiorze przez widza. Opracowałam kiedys jej krótką biografie - polecam bo tancerka była NIEZWYKŁA, u dołu artykułu sa linki do nagran - szczęka opada!
myśle, ze to może byc to czego szukasz. oczywiście podobnych tancerzy mamy sporo i w obecnych czasch, ale o Carmen trzeba wiedziec i juz ;)

Carmen Amaya


Ze wszystkim o czym piszesz, czego szukasz we flamenco zgadzam się. Podpisuję obiema rękami i nogami i jeszcze przytakuje zamaszyście. I 'przytup" i emocje , ktore widac i w twarzy i w kazdym ruchu czy zatrzymaniu, itd - to jest to. Kiedy ide na koncert flamenco czy do tablao tego własnie oczekuję. Tego szukam jako widz. Jednak jako osoba tancząca flamenco wybieram styl bardziej wspołczesny, lub przynajmniej skupiam sie na czystości techniki. Styl gitano zostawiam sobie na nieskrępowane fiestas po dzbanku sangrii ;)
Z kolei nie rozczarowują mnie balety hiszpanskie, stylizacje i nowe nurty, może dlatego,ze wiem,że to tak ma być. Nie ma udawania flamenco, bo nie o flamenco chodzi, lecz niezwykłą pracę choreografa i tancerza czerpiącego z bogactwa form stylów hiszpańskich i tworzących w tej, konkretnej, wręcz surowej stylistyce i szukających jednoczesnie własnych dróg i form wyrazu.

Co do Saury - "ostrzegałam" tylko to co poświęcone jest czystemu flamenco, takim jest. "Krwawe Gody" to balet hiszpański w swojej formie typu estilizada :)
(Ja jestem zachwycona)

To filmy Saury uświadomiły mi, ze istnieje cos w tańcu w hiszpanskim co może nie byc flamenco, a jednak tak bardzo kojarzy sie przynajmniej z południem tego kraju. Gades, również klasyczny tancerz ostatecznie odnalazł sie w tym stylu, robil niezwykłe rzeczy. Niektórzy podchodza do tego sceptycznie, a niekórzy widzieli w nimczłowieka , który nie dal sie zaszufladkować. Z pewnościa zrobil wiele w pchnięciu współczesnego tańca hiszapśnkiego do przodu. Tak czy inaczej, filmy Saury i ten mit flamencowej Hiszpanii sprawił, że wybralam temat tanca hiszpasnkiego jako temat mojej pracy dyplomowej. W ten sposob wsiąkłam w ogóle w teorię i historię tańca. Wciagnęło mnie to w zasadzie na równi z tancem w praktyce :)

lecę zaraz na...flamenco, przepraszam ogromnie za literówki, obiecuje, że poprawiejak tylko wrócę :)


EDIT:

Ale numer, pisałas post w tym samym czasie co ja.
Hah, a widzisz - ja kocham cante jondo (ten 'cięzki' spiew), ja moge patrzyc na 'pokraczne' flamenco.
A widzis - a jednak - szukasz form stylizowanych choc pozostających absolutnie od poczatku do końca flamenco. To dośc skomplikowane prawda? ;)

dobra zmykam

a tylko jeszcze jedno - nie tak praca ramion we flamenco i tancu hiszpańskim ma coś wspolnego z klasyką jak klasyka w swoim port de bras to wpływ hiszpańkiej escuela bolera (praca ramion, wychylenie torsu, skoki i zwiększenie roli mężczyzny w tańcu to zasługa escuela bolera, ze nie wspomnę o tym, ze taniec klasyczny w ogóle ma korzenie w hiszpanii, w rytmizowanych widowiskach - moreskach z XIV wieku :)

a i co do filmu - flamenco to nie tylko taniec. Nie przede wszystkim nawet. Film Saury "Flamenco" jest świetnym dokumentem. Saura zrobił niemal niemozliwą rzecz. Prawdziwe flamenco nigdy nie powinno byc spektaklem. Więc to co oglądamy , czy słuchamy na koncertach to tylko przdstawienia w stylu flamenco, rezyserowane, prawie nigdy nie improwizowane. Tym bardziej wielki podziw i szacunek dla artystow, którzy stwarzaja swoim tancem, gra i spiewem klimat spontaniczności, którzy za kazym razem tańcza z ta sama pasją.

Ewa J. - Sro Wrz 22, 2010 8:47 pm

O kurczę, ale trafiłam na eksperta - no, no, ale przynajmniej już się sporo dowiedziałam, z Twojej niby "luźnej" wypowiedzi, za to dla mnie to już solidna podstawa na dobry początek :) Może też zacznę od drobnego wyjaśnienia: z góry przepraszam, jeśli nawet następujące po sobie moje posty mogą brzmieć nieco paradoksalnie i stać w sprzeczności ze sobą. Jakby to ująć.. dopiero co zaczęłam interesować się tą formą tańca, dlatego sama jeszcze nie wiem czego tak dokładnie w niej szukam. Dlaczego? Po prostu zbyt mało ją znam. Myślę, że to wszystko wypłynie z czasem. Na początku odkrywania nowej techniki mam tak, że zwykle zaczyna się od zainteresowania konkretnym tancerzem, zespołem, stylem itd. Wtedy jestem nastawiona na ten konkretny nurt i wszystko inne co potem zobaczę porównuję z pierwowzorem (zazwyczaj niesłusznie) będącym gloryfikowanym przedmiotem zachwytu i według niego wartościuję wszystko inne. Dopiero potem przychodzi czas na opatrzenie, zweryfikowanie swoich upodobań, zweryfikowanie tego, co mnie zachwycało na początku, a co zachwyca teraz. Jeśli chodzi o balet to najpierw stawiałam na ten stricte klasyczny, dopiero potem moje zainteresowanie zwróciły się zdecydowanie mocniej w stronę neoklasyki i współczesnego ;)

Co do "Krwawych godów" - tak, teraz też jestem szczerze zachwycona :) Jak już wspomniałam we flamenco szukałam właśnie ucieczki od bardzo wyrafinowanych form teatralnych, miałam ich przesyt - nadal chcę nieco od nich odpocząć, więc ten film (gdzie jak sama mówisz, przedstawiony jest właśnie balet flamenco) na początku nie był tym, czego spodziewałam się zobaczyć. Ale nie da się ukryć, uwielbiam tego rodzaju stylistykę, "poetykę" ruchu i choreografii, tego rodzaju sposób narracji tanecznej - dlatego niezależnie od tego że obecnie robię sobie "urlop" od tego typu form, nie znaczy że na stałe z nich rezygnuję (jakbym mogła porzucić np. ukochanego Neumaiera i wielu innych). No i na koniec przepraszam za te długie wyjaśnienia - w sumie na początku powinnam była dać ostrzeżenie, żebyś w tą paplaninę która była głównie do teraz za bardzo się nie wgłębiała i nie traciła cennego czasu;) Co nie znaczy że teraz jej nie będzie - bełkot laika musi być jednak straszny do przetrawienia:)

Odnośnie stereotypu to źle zrozumiałam, przepraszam, ale w pełni podzielam Twoje zdanie - to trochę tak jak z bykiem, który uznawany jest za swego rodzaju "symbol narodowy" całej Hiszpanii ;) A przecież Katalończycy np. za swój znak wybrali.. osiołka, który symbolizuje nie tylko ich najważniejsze cechy (upór, pracowitość), ale też dążenie do niezależności i tego, żeby nie kojarzono ich z resztą kraju. Nawet opowiadanie się za zniesieniem korridy w Katalonii ma jak dla mnie wydźwięk nie tylko inicjatywy społecznej i dążenia do ochrony praw byków, ale też polityczny. Tak to już jest, to co najbardziej wyraziste, najbardziej rozpowszechnione za granicą wygrywa i przez wielu obcokrajowców uznawane jest za wspólny mianownik dla danego kraju, podziały na regiony i osobne dziedzictwo kulturowe każdego z nich przestają mieć wtedy znaczenie. A czy z kuchnią hiszpańską jest inaczej? W zasadzie wszędzie są jakieś inne potrawy, inne tradycje kulinarne, a to co u nas np. rozumie się pod pojęciem "kuchnia hiszpańska" to po prostu zbiór najbardziej popularnych, najlepszych dań ze wszystkich regionów;)

Bardzo dziękuję za linki z Carmen Amayą, niestety obecnie mam problemy z łączem i udało mi się obejrzeć tylko jeden - już dzięki niemu widzę, że jest niesamowita, ale napiszę coś więcej kiedy zobaczę wszystkie:) Jeśli mogłabyś polecić jeszcze jakieś nagrania, czy to na dvd, czy z konkretnymi artystami flamenco - wiedz, że będą to dla mnie bardzo cenne porady. I domyślam się, że swoją wiedzę czerpiesz głównie ze źródeł anglojęzycznych, prawda? Bo właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy może w Polsce udałoby mi się do czegoś dotrzeć..
To teraz już tylko dwa ostatnie pytania: Pisząc o tablaos miałaś na myśli tylko te hiszpańskie, tak? Widzę, że mieszkasz w Wielkiej Brytanii, ale nie wiem, czy tam również funkcjonuje coś w rodzaju "tablao", miejsca, gdzie w kameralnej atmosferze można zobaczyć występy artystów flamenco? Bo o tym że w teatrach macie czasem hiszpańskich gości, np. w Sadler Wells to wiem :)
I, już ostatnie: jakie predyspozycje, według Ciebie, powinna mieć osoba ucząca się tańczyć amatorsko flamenco? Co jest najważniejsze? Czy np., ktoś z takim sobie poczuciem rytmu może dać jakoś radę, czy raczej zdecydowanie nie? Tylko wiesz, mam na myśli amatorsko: zupełnie amatorsko, tylko dla własnej przyjemności:)

inaenka - Sob Paź 23, 2010 4:58 pm

Nie wiem jak Ty śmigasz takie długaśne posty, ale ja potrzebuję rozpędu. Nie spodziewałam się jednak, że ten zajmie mi kilka tygodni, uups.
Ekspertem to ja zamierzam być, ale jeszcze mi duuuużo brakuje, przede wszystkim dużo czasu mi brakuje ;)

Nie przepraszaj, to byłoby dziwne, gdyby poznając nową rzecz ktoś miał z góry ustalone podejście, pogląd i wszelakie opinie i nigdy tego nie zmieniał, mimo wgłębiania się w temat i poznawania nowych aspektów. Tu przypomina mi się takie dosadne, oj mocne powiedzenie, że tylko krowa nie zmienia poglądów :)

Cytat:
Na początku odkrywania nowej techniki mam tak, że zwykle zaczyna się od zainteresowania konkretnym tancerzem, zespołem, stylem itd. Wtedy jestem nastawiona na ten konkretny nurt i wszystko inne co potem zobaczę porównuję z pierwowzorem (zazwyczaj niesłusznie) będącym gloryfikowanym przedmiotem zachwytu i według niego wartościuję wszystko inne. Dopiero potem przychodzi czas na opatrzenie, zweryfikowanie swoich upodobań, zweryfikowanie tego, co mnie zachwycało na początku, a co zachwyca teraz.

Tak to chyba wygląda w większości wypadków :)


Ewo, jaki bełkot laika?! Piszesz przepięknie o tańcu i czystą przyjemnością jest to czytać. Tym bardziej, że tak trafnie mówisz o, niby subiektywnej, percepcji a jednak znów pragnę się pod tym podpisać.

Sprawdzałam te linki z Carmen. Nie wiem co się z nimi stało, ale nie działają już :(

Co do innych artystów, z pewnością muszę wspomnieć o Sarze Baras, Cristinie Hoyos. Niezwykła jest Eva Yerbabuena, która przeszła od flamenco puro do contemporaneo. Krok niezwykle odważny, tym bardziej, że w rzeszy jej fanów są osoby raczej preferujące styl puro. Moje znajome były w tym roku na festiwalu flamenco w Londynie i wróciły totalnie zdegustowane, oburzone i zszokowane całkiem współczesnym podejściem Evy do flamenco. Ku mojej radości powstał teraz cały jej spektakl w tym stylu i mam nadzieję, że będzie do zdobycia na DVD.
Nie wiem czy wiesz, ale pojawił się również nowy film Carlosa Saury "Flamenco, flamenco", Pomysł fabuły wydaje mi się niezwykle interesujący - na przykładzie poszczególnych palos ukazany jest rozwój człowieka. Od nanas (kołysanki) poprzez dzieciństwo (obrazowane przez style, będące efektem mieszanki kulturowej) młodość (style najbardziej stanowcze i witalne), dorosłość (palos poważne), śmierć (palos najgłębsze, najpoważniejsze). Nie pojawią się tam niestety ani María ani Joaquín, ale jest Sara Baras i legendarny Farruquito, który myślę, że mógłby Ci się spodobać.

Z całą stanowczością muszę zaprzeczyć - nie korzystam i nie zamierzam korzystać z opracowań angielskojęzycznych, dotyczących flamenco, czy czegokolwiek związanego z kulturą Hiszpanii. To niestety są tylko wytłumaczenia a nie tłumaczenia, a opracowania oryginalne to raczej spojrzenie przez pryzmat anglosaskiej mentalności, że się tak brutalnie wyrażę ;)
Korzystam z nieźle zaopatrzonej biblioteki w Instytucie Cervantesa w Manchesterze. Coś tam zamówiłam z Hiszpanii, dużo korzystam z google books, a poza tym istnieją strony hiszpańskojęzyczne poświęcone zagadnieniom tańca hiszpańskiego , nagrania, artykuły, itd.
W Polsce, rzeczywiście opracowań jest niewiele i to tylko i wyłącznie dotyczących flamenco. jest na pewno jedna książka, taka raczej podręcznikowa, tłumaczona chyba z niemieckiego. Trochę ciekawych tłumaczeń na blogu NTF. Kilka artykułów w internecie. I to wszystko. Znaczy, z pewnością jest w łódzkiej WSSM ...moja praca dyplomowa "Charakter Tańca Hiszpańskiego i jego formy sceniczne w Europie" i prawdopodbbnie jest to jedyne, dostępne w języku polskim, kompleksowe opracowanie dotyczące tańców hiszpańskich (escuela bolera, estilizada, folklor taneczny i flamenco).

Nie, nie ma tutaj tablaos. Znam kilka osób zajmujących się flamenco (bo jak na cały Manchester tańczy tylko kilka osób i tylko dwie śpiewają to trudno nie znać :) ) i oni robią koncerty flamenco w knajpach hiszpańskich, ale to nie jest to samo. Miałam na myśli raczej tablaos w Hiszpanii.


Co do nauki. Każdy może próbować, ale poczucie rytmu jest bardzo pomocne. Rozliczanie jest nietypowe, niezwykłe dla "Europejczyka" (np.: na 12 z różnymi akcentami). Bywa, że trudno się połapać w compasie, rozmytym przez linię melodyczną i trzeba go wyczuć intuicyjnie. Generalnie zawsze łatwiej tańczyć gdy ten rytm się czuje, a nie liczy, nawet jęśli compas jest na 4. Ponadto przydają się silne ramiona, umiejętność izolacji i synchronizacji oraz ...akceptacja siebie, swojego ciała. Pewnych rzeczy nie da się nauczyć, bo tkwią już w nas i nie bardzo wychodzi nałożenie na to czegoś wystudiowanego, trzeba wtedy popracować nad sobą, wniknąć w głąb siebie i wydobyć to "coś' ;)

Ja wciąż jeszcze raczkuję, choć tańczę tylko amatorsko (przynajmniej na razie ;) ) to często miewam kryzys, bo a to dłonie, a to łokcie, a to nie czuję tego czegoś, heh...

EDIT:

A, jeszcze taka mała uwaga - nie pisałam, że "Krwawe gody" to balet flamenco, lecz, że to balet hiszpański, a to ogromna różnica.
Dla przykładu, gdyby istniał balet polski (analogicznie - balet hiszpański)i balet góralski (analogicznie - balet flamenco), to oczywiście ten pierwszy zawierałby między innymi tańce góralskie i jego stylizacje, ale ten drugi tylko folklor góralski i ewentualnie jego stylizacje :)

Ewa J. - Sob Paź 30, 2010 5:19 pm

W weekend jest trochę więcej czasu, dlatego nie muszę już dłużej zwlekać z odzewem ;) Po pierwsze dzięki, że mnie poprawiłaś - przed prawie każdym wieczorem flamenco, na które chadzałam do różnych hoteli, oglądałam plakaty zapowiadające występy, pewnie w jakichś 98% z napisami: "flamenco ballet" przez co ta fraza utkwiła mi już w głowie, a ja sobie ją przyswoiłam i teraz bezmyślnie powtarzam, ale natychmiast się odzwyczajam:)
O tym filmie Saury po raz pierwszy dowiaduję się od Ciebie, wydawało mi się, że jego najnowszy film to "Ja, Don Giovanni", który zdaje się nie tak dawno temu miał premierę w polskich kinach, ale mam nadzieję że wspomniany przez Ciebie tytuł też nas nie ominie - jeśli tylko się dowiem, że będzie można obejrzeć to na pewno nie przegapię okazji i się wybiorę. I proszę, widzę, że aby pogłębiać wiedzę po polsku najlepiej sięgnąć po Twoją pracę - na pewno trzeba się w tym celu wybrać do Łodzi, ale na jakich zasadach można w ogóle do niej dotrzeć, czy trzeba być studentem tej uczelni? Jestem pewna, że to byłaby świetna lektura i źródło informacji:)

A wracając jeszcze do Carmen - te linki umieszczone na forum, którego adres tutaj podałaś, do tej pory u mnie działają (chociaż wszystko oglądałam już jakiś czas temu), poza tym na youtube filmów z nią trochę jest. Naprawdę najsilniejsza tancerka, jaką do tej pory widziałam, bardzo męski styl, bardzo zadziorny i nieposkromiony, słowem, jej temperament robi wrażenie ;) Chyba po raz pierwszy wydała mi się nieco łagodniejsza na tym nagraniu, gdzie śpiewa - spodziewałam się, że ma niższy głos, tymczasem okazało się, że wcale nie; dodaje jej kobiecości i subtelności.
Jedno jest pewne - widać, że w tańcu zawsze w stu procentach szła na żywioł, stawiała na emocje i temperament. Ostatnio właśnie sporo się nad tym zastanawiam.
I tutaj taka mała dygresja, bo nie dotyczy to bynajmniej tylko Carmen.. Nie wiem dlaczego obecnie dzieje się tak, że w tańcu rzadziej jest wykorzystywany ten, jak ja to nazywam - styl emocjonalny, a na jego miejsce wszedł styl całkowitej kontroli technicznej + emocje. Ten plus podkreśla, że na pierwszym miejscu zawsze stoi technika,
a o innych komponentach pomyśleć można dopiero później. Oczywiście nie chcę demonizować, ale to takie małe spostrzeżenie.. nie oczekuję w końcu, że dzisiejsi tancerze będą mieć na scenie swobodę i naturalność Anny Pawłowej, ale czasem więcej takiego wkładu własnego byłoby czymś bardzo mile widzianym:) Lubię, kiedy w tańcu jest intelektualna kontrola, to dla mnie podstawa, szczególnie w spektaklach tych wielkich choreografów, którzy zawsze mają przed sobą określony cel, ale z drugiej strony.. czasem brakuje mi tego posmaku stylu sprzed lat, którego we flamenco bez wątpienia bezprzykładną reprezentantką jest właśnie Carmen. Ale cały czas się zastanawiam, czemu dzisiaj prawie zupełnie zanikł i nie jest już w stanie prawie nigdy istnieć w takiej formie, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu.. Ostatnio np. interesuję się trochę tancerzami ze Stuttgartu i muszę powiedzieć, że u nich zdarzyło mi się kilka razy widzieć ciekawą próbkę tańca w podobnym, nazwijmy to umownie - "stylu".

Np. po obejrzeniu wariacji Jamesa z "Sylfidy" w wykonaniu tancerza stuttgarckiej trupy pomyślałam sobie: "Ale o co w ogóle chodzi? Przecież dzisiaj już tak się nie tańczy!". Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona - kiedyś oglądałam dużo tych wariacji, ta była wykonana najszybciej ze wszystkich mi znanych (trwała niecałe 50 sekund), ale oczywiście nie w tym rzecz - z ogromną energią, lekkością, pełnym emocjonalnym zaangażowaniem tancerza, jednym słowem - cudo. I wtedy właśnie pomyślałam sobie, że to wykonanie przywodzi mi na myśl ten dawny, bardzo spontaniczny i emocjonalny styl. Oczywiście nawet po obejrzeniu iluś tam różnych nagrań nie formułowałam żadnych wniosków, bo to byłoby bez sensu, ale zaciekawił mnie komentarz, który przeczytałam pod jednym z takich filmów. Ktoś napisał, że chociaż widział ponad 1000 spektakli w wykonaniu wielu zespołów w różnych miastach, czy to w Paryżu, Londynie, czy Nowym Jorku, to tancerze ze Stuttgartu bardzo przypominają mu tych z czasów Fonteyn albo nawet Niżyńskiego i wyraził chęć oglądania więcej artystów im podobnych. Zastanowiła mnie ta zbieżność, bo moje intuicyjne odczucie pokryło się z opinią kogoś, kto miał wyraźnie coś na uzasadnienie swojej tezy, czyli wiele obejrzanych spektakli. Oczywiście mam swoich faworytów w różnych europejskich teatrach (no, pewnie przede wszystkim w Paryżu) i to się na pewno nie zmieni, jednak po przeczytaniu tego stwierdzenia ta kwestia mnie nurtuje. Wiem, że wszystko się zmienia, zależy też od tradycji teatru, jego wymogów i panujących tam zasad, poza tym, gdyby tancerz wykonywał jakąś wariację szybciej, bardziej spontanicznie, nie mógłby się przecież zatrzymać na dłużej w jakiejś szlachetnej pozie, tak, żeby wszyscy podziwiali jego doskonałe aplomb ;) No dobrze, przepraszam, to miała być mała dygresja a wyszedł taki "byk" - tak mi się połączył temat Carmen z tym, nad czym ostatnio myślałam, na przyszłość muszę bardziej kontrolować to co piszę, bo stąd się właśnie biorą offtopy :) I żeby nie skończyło się na takim niekonstruktywnym zrzędzeniu - bardzo się cieszę, że wszystko idzie naprzód, nie chciałabym dziś oglądać jedynie repertuaru sprzed stu lat, ale czasem tak już mam, że szukam dziury w całym i możliwości syntezy dobrych rzeczy z przeszłości z tymi pozytywnymi obecnie. I oczywiście przychylam się do życzenia Torina:) Na forum ostatnio coraz mniej takich ciekawych merytorycznie dyskusji, a przecież, żeby je rozruszać i podtrzymywać, potrzeba jednak trochę więcej zaangażowanych w nie osób;)

inaenka - Wto Lis 16, 2010 12:30 am

Ewo, mogłabym Cię czytać bez końca. Twoje "byki" są pełne wdzięku i mądrości i można się na nich poczuć prawie jak Europa. Prawie, bo taka piękna to ja nie jestem. W sensie znajomości piękna teorii i krytyki baletu. Wstyd mi strasznie, bo bardzo kuleję pod tym względem. Stosuje 'poznanie doraźne" a to tyle co nic :(
Pocieszam się faktem, że przecież nie jest się w stanie ogarniać wszystkiego naraz, a jak widzisz, w trochę inny styl jestem uwikłana, póki co. Ale jak już zacznę orientować się w tym wszystkim o czym mówisz, to jedną z pochodni będzie..to o czym mówisz, bo staram się śledzić wszystkie Twoje wypowiedzi w różnych wątkach i tematach.

Ważną kwestię poruszyłaś. W sumie wypływa i przeplata się ona dość często, tu i tam i nawet ten wątek jest blisko z nią związany. Przemyśliwałam sobie nad nią, próbując dopasować do przedstawień mi znanych, pamiętanych i wychodziło mi różnie.
No i bach! Byłam w tamtym tygodniu na spektaklu Paco Peña "Flamenco sin fronteras" (flamenco bez granic). Wielkie nazwisko, wielkie tournée, po prostu szał i..wyszłam rozczarowana. I natychmiast przypomniała mi się dużo skromniejsza grupa Jaleo Flamenco, na spektaklu której byłam kilka miesięcy temu. Emocje, spontaniczność, przekaz. Wgnieciona w fotel stałam się patrzeniem i ..zaskoczeniem. Tancerz z zespołu Paco Peña miał świetne piruety, ten z Jaleo najwyżej podwójne, ale krzesał ogień i nie pozwalał oderwać od siebie wzroku. Tancerka z Flamenco sin fronteras - technicznie bez zarzutu, w ogóle bez zarzutu. Tancerki z Jaleo - miałam wrażenie, że znam je osobiście, że mogłabym dużo o nich powiedzieć. Ci autentyczni tancerze nie tylko dali z siebie wszystko , ale dali siebie przede wszystkim. To było niezwykłe. Poczułam się wyjątkowo. Ha, nawet poważnie się zastanawiałam czy nie powinnam przytyć do tego mojego flamenco. Taka magia! ;)

Wiesz, mam wrażenie, że sto procent to..za mało. Bo to znaczy 100% czego właściwie? wszystkiego? To w takim razie z pewnością za mało. Mam na myśli, to, że chyba nie istnieje taka miara, którą można byłoby określić przekaz.
A dlaczego nie oczekiwać tej swobody, o której piszesz? Skoro nie oczekujemy to nie powinniśmy się spodziewać ;)
Z drugiej strony , taka kontrola jest również wymowna. Stajemy się społeczeństwem coraz bardziej zindywidualizowanym. Tak sądzę. Portale społecznościowe sprzyjają temu. Taka łatwa dostępność do siebie nawzajem sprawia, ze nie wysilamy się, by faktycznie do siebie nawzajem dotrzeć. redagujemy statusy, poprawiamy błędy, retuszujemy zdjęcia a przynajmniej je selekcjonujemy. Pełna kontrola. Takie czasy. Może to znajduje wyraz i w tańcu? Kilkadziesiąt lat temu, chciało się biec do ludzi, a teraz nie trzeba się wysilać.
A może to tak jak z flamenco. Dosadnie mówiąc, w momencie gdy staje się towarem, a nie chce jedynie odcinać kuponów od swojej legendy, musi kontrolować przynajmniej technikę, skoro nie jest już tylko (aż!) stylem życia, z rzadka odkrywanym przed obcymi. Znów mój głęboki ukłon w kierunku tych, którzy tak naturalnie odnajdują w sobie emocje i ten żywioł, którzy potrafią zapomnieć się i tańczyć jakby nikt nie patrzył.
Jednak w duende przed widownią nigdy nie uwierzę! !
Ale nie przeszkadza mi to, bo autentycznym można być na różne sposoby :)


Z innej beczki i żeby nie było, że offtop, (choć, kurczę - zagląda tu ktoś jeszcze?? Halo!! nie? No to się nie przejmujmy ;) )
Zatem, pobieżnie (na razie) przeglądałam program najbliższego festiwalu w Jerez. Flamenco contemporaneo zdobywa silną pozycję. Cieszy mnie to, nie ukrywam :)

Niezwykłe, wymowne plakaty:

tranquilo albaroto

en la horma de sus zapatos

cuando yo era

Może upowszechni się pomysł tańczenia flamenco również boso!

(sama praktykuję, bo mam za śliskie panele i muszę przyznać, że to dość skuteczna praktyka :) )

EDIT:

A to linki dotyczące nowego filmu Saury "Flamenco, Flamenco":
http://www.flamenco-world...nco16112010.htm

http://www.flamenco-world...nco30082010.htm

http://www.flamenco-world...aur11112009.htm

inaenka - Nie Mar 06, 2011 6:52 pm

"Cuando yo era..." - balet flamenco

Jedyne dostępne w internecie nagranie z tego spektaklu przeraziło mnie. Kobieta o kształtach raczej rubensowskich niźli współcześnie mieszczących się w kanonach piękna, upaćkana gliną w wielkim kole garncarskim. Jasna cholera, pomyślałam, zapłaciłam takie pieniądze (40 funtów) za bilet na to?! Ale nie, to Eva, nie mogę się zawieść i...nie zawiodłam.

Ten spektakl to wspomnienia, przekazane głównie przez babcię. Wojna domowa, egzekucja. Pusty warsztat garncarski. Trupa cyrkowa/teatralna. Życie malej grupy społecznej, rodziny może, w trudnych i nie aż tak bardzo odległych czasach. Dramaty, smutki, radości.
Jeden akt, ledwo godzina i maksimum poruszających treści. A przede wszystkim taniec.
Eva Yerbabuena jest niezaprzeczalnie wielką artystką flamenco w jego najczystszej formie. Określenie reina de la soleá, nie pozostawia wątpliwości jak ważne miejsce zajmuje w świecie flamenco. Nie odcina jednak kuponów od swoich sukcesów. Jest artystką poszukującą. I odważną. W spektaklu "Cuando yo era" uwidaczniają się wpływy Piny Baush. Zresztą wydaje się, że Eva coraz więcej czerpie z tańca współczesnego, a łączenie tego ze stylistyką flamenco, w mojej opinii, wychodzi jej bardzo naturalnie. Naturalność to zresztą jeden z priorytetów Evy jakimi kieruje się w swoich kreacjach. Momentami miałam nieprzeparte wrażenie, że typowe dla flamenco ruchy głowy, ramion, nóg, stóp, dłoni i korpusu faktycznie zdają się być bardzo blisko naturze ludzkiej, może nawet bardziej niż jakikolwiek inny styl tańca - więc chyba założenie zadziałało :)

W zasadzie każda scena była dość jasna. Nie odbierało to jednak żadnej z nich ani dramatyzmu, ani melancholii, niekiedy niemal groteskowej.
Taniec Evy na wielkim kole garncarskim, poruszanym przez Pepe de Pura, śpiewającego a cappella przejmującą malagueña - czyli scena z internetu, która mnie zaniepokoiła - na żywo i w oparciu o kontekst sprawiła, że ..rozpłakałam się ze wzruszenia.
Fernando Jiménez genialny tancerz, w stylizowanej rumbie flamenco "Payaso" powalił chyba całą publiczność, każdy ruch był absolutnie perfekcyjny. Zarówno zapateado jak i ruchy naśladujące Chaplina (przy okazji - brawa za aranż muzyczny).
Kolejna scena w tablao a może po prostu rodzinna fiesta uświadamia, że flamenco to styl życia, że w oderwaniu od jego korzeni, lub chociaż prób poznania i zrozumienia jego istoty, pozostaje nam pozbawiony emocji i jakiegokolwiek znaczenia szkolny styl (kilka razy w czasie spektaklu zastanawiałam się mocno nad porzuceniem flamenco, choćby na rzecz tradycyjnych tańców polskich, bo mi do nich jednak bliżej). Tak, ta scena to flamenco w cudnym, czystym wydaniu. Puro e ideal!
A może to działo się w jednej z cafés cantantes? W okresie dekadencji odbywało się w nich dosłownie wszystko, łącznie z walkami kogutów. Nie zabrakło ich w spektaklu i choć podzieliło trochę publiczność (wszak to co zobaczyła z pewnością nie było żadnym stylem flamenco) jedno było pewne - nikt, nigdy i nigdzie jeszcze nie zatańczył tak ptaków. Charakterystyczne ciała tancerzy flamenco, takaż estetyka ruchu w pięknej współczesnej choreografii - wyrażę się prostacko, ale - tak - tego jeszcze nie było. To już nie był taniec - to poezja tańca! Niezwykłe, zjawiskowe i jednocześnie tak prawdziwe.

Eva nie pojawiała się często, ale za każdym razem jej taniec budził wielkie emocje, bo nad technikę, tancerka ta przedkłada ekspresję a trzeba pamiętać, że technicznie jest genialna. Można sobie wyobrazić: soleá, bulería, serrana, perfekcyjne zapateado... (choć niektórzy mogą być bardzo zawiedzeni - Eva tańczy jakby oszczędniej, bez zbędnej ornamentyki, wprowadza nowe, bardziej współczesne ruchy i pozy) a do tego świadomość, że wszystkie choreografie spektaklu to jej dzieło, pozostaje tylko pochylić głowę. Niniejszym to czynię - brawo Eva!!

Sagittaire - Nie Mar 06, 2011 7:29 pm

Kurczę ten tekst jest tak napisany, ze nawet jak ktoś (jak ja) zupełnie flamenco się nie interesuje, to przeczyta go uważnie i chciałby tam byc i to widziec.
Takich tekstów nt tańca brakuje w prasie... Gdyby recenzje nie były suche i bezplciowe ale gdyby tak pisali, to ludzie zarażaliby sie tancem...

inaenka - Nie Mar 06, 2011 7:34 pm

wzięłam i spłonęłam :oops:
Cieszę się, że podoba Ci się recenzja. W sumie, ponad tydzień chodziłam nabuzowana emocjami po spektaklu. Musiałam trochę ochłonąć, coby sklecić coś krótko, zwięźle i na temat ;)

Father - Nie Mar 06, 2011 7:50 pm

No, no. Twój panegiryk na cześć flamenko nawet mnie twardziela ruszył. Rad bym zobaczyć chociaż jakieś migawki z tego :?:
inaenka - Czw Maj 26, 2011 7:06 pm

Sprawdzam co jakiś czas, ale niestety - dostępny jest tylko ten fragment z 'kołem garncarskim". Jednak wyrwany z kontekstu nie zauroczy :/

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group