www.balet.pl
forum miłośników tańca

Szkoła baletowa - Wrażenia po pierwszych zajęciach :)

Czajori - Wto Wrz 06, 2005 9:14 pm
Temat postu: Wrażenia po pierwszych zajęciach :)
Proponuję osobny wątek dla tych wszystkich osób, które przychodzą na forum pytać o rady przed rozpoczęciem nauki w szkole baletowej lub uczestnictwem w pierwszym w życiu kursie tańca. Ponieważ jak widać po popularności takich wątków, wszyscy jesteśmy ciekawi wrażeń nowicjuszy po pierwszej styczności z baletem, może załóżmy temat, gdzie będą mogli opisywać, co im sie podobało, co zdziwiło, itp.? Poza tym, osoby wracające do baletu po dłuższej przerwie (np. wakacjach :)) tez mogłyby sie dzielic uwagami na temat nowości w dotychczasowej "karierze" :)
Nie wiedziałam tylko, gdzie taki wątek umieścic, wrzuciłam go więc tutaj i liczę na trafną interwencję Administracji :)

sisi - Wto Wrz 06, 2005 9:56 pm

najlepiej w "szkole baletowek" - po to jest, między innymi.
Tranquility - Wto Wrz 06, 2005 10:36 pm

temat przniesiony przez administratora
Czajori - Sro Wrz 07, 2005 12:08 pm

Bardzo dziękuję, Tranquality :)
Prosimy więc o wrażenia z pierwszych zajęć :)

Marysia W - Sob Wrz 17, 2005 2:01 pm

No to może ja zacznę. :wink:
Opowiem o tym, kiedy pierwszy raz przyszłam do szkoły baletowej.
Strasznie się bałam, te wszystkie sale, korytarze i przejścia. Ręczniki, szafki itp... Naszczęście pomogła mi p. Tamara, umieściła mnie "gdzie trzeba". I zaczęły się lekcje. Starałam się wykonywać wszystkie ćwiczenia poprawnie, ale nie zawsze to mi się udawało. Przy barre'u było już nieco łatwiej, ale nie wykonywałam ćwiczeń. :lol: Stałam tylko, z wciągniętym brzuchem, pachwinami i pupą, z długą szyją i złączonymi piętkami. :lol: Trochę się mniej bałam, a po godzinie, to już prawie w ogóle. Zajęcie, choć wyciskały ze mnie siódme poty, były fajne, i bardzo mi się podobały. :D Teraz już w poniedziałek nie będę taka zdenerwowana. :) Najgorszy jest ten "pierwszy raz", a potem to idzie juz z górki, bo większość rzeczy jest już znajoma.
To była moja pierwsza stycznośc z SB. :lol:

A co myślicie o tym, żeby założyć temat o historiach- czyli jak się zaczęła wasza przygoda z tańcem? Pierwsze zajęcia baletowe, itp., aż do teraz.
Co o tym myślicie?
_________________
Pozdrawiam najlepiej jak mogę-
Marysia W- Taniec czyni nas bogatymi w duchu- piękny cytat... Ech... :mrgreen:

aankaa_baletnica=) - Sob Wrz 17, 2005 3:40 pm

ja nie pamiętam mojej pierwszej lekcji, bo miałam wtedy 4 lata.....
Czajori - Nie Wrz 18, 2005 1:33 pm

Ja pamiętam moja pierwszą lekcję, bo byłam nią rozczarowana :? Miałam sześć lat i marzyłam o szkole baletowej, a poniewaz mieszkam w tzw. wielkim mieście, szczęśliwie o dość znacznej renomie tanecznej, było to marzenie łatwe do zrealizowania.
Na pierwsze zajęcia poszłam w niebieskim ubranku gimnastycznym i czerwonych enerdowskich baletkach, bo z jakiegoś dziwnego powodu nie informowano rodziców, w co dzieci mają byc ubrane ( :?: a człowiek myślałby, że to podstawa)
Byłam bardzo zawiedziona tym, że niczego nowego się nie nauczyłam, bo całe zajęcia polegały na bieganiu w kółko i rzucaniu piłki do koleżanek, a na koniec pani uczyła nas piosenki "Najłatwiejsze ciasto w świecie", którą juz znałam (pamiętacie ją? :)) .
Nastąpił nagły zwrot akcji i nie zniechęciłam się do baletówki, bo przeniosłam się do równoległej grupy, gdzie już wszystko było tak, jak trzeba - muzyka poważna i ćwiczenia przy drążku :)

Paula - Nie Wrz 18, 2005 7:58 pm

Moje pierwsze zajęcia...to było tak dawno...to nie była typowa klasyka bo jak pierwszy raz weszłam na salę to miałam 6 lat, tylko rytmika. Niewiele pamiętam, ale wiem że dobrze się bawiłam, jak małe dziecko po prostu :)
yvonne - Sro Wrz 21, 2005 8:10 am

Ja miałam jakieś 4 lata.Mieszkałam wtedy w Gdyni.Mama zaprowadziła mnie na zajęcia.Weszłam do sali ostatnia (chyba się spóźniłyśmy,bo wszystkie dzieci już siedziały obok pani na podłodze).Tanecznym krokiem podbiegłam do pani i...usłyszałam głośny śmiech dzieci i wcale nie tajone okrzyki:"ONA MA "WYWROTKI", PATRZCIE,W "WYWROTKACH" PRZYSZŁA!".Nie miałam pojęcia co to "wywrotki".Ale pani wyjaśniła mi,że to śliskie kapcie, takie właśnie jak moje.A pozostałae dzieci miały baletki .Usiadłam i za nic nie ruszyłam się z miejsca do końca lekcji.Nigdy tam nie wróciłam.
CAŁE TO ZDARZENIE pamiętam bardzo wyraźnie i ze szczegółami (nawet to,że byłam w idiotycznych rajstopkach i bez spódniczki co było dodatkowym obciachem).A mamie powiedziałam dopiero po trzydziestu latach.

Czajori - Sro Wrz 21, 2005 1:22 pm

Potwierdza się moja teoria, że powinno sie udzielać dokładnych informacji, w co ubierać się na zajęcia baletowe.
A powiedz, yvonne, jakich spódniczek wymagali od Was? Bo od nas np. wymagali białych, tiulowych, a w późnosocjalistycznej PRL tiul był chyba mocno deficytowy, bo wszystkie miałyśmy spódniczki kombinowane z welonów ślubnych mam lub firanek babć :) Tylko marta R. miała prawdziwe tutu, przywiezione bodajże z NRD, i wszystkie jej zazdrościłyśmy :D

yvonne - Sro Wrz 21, 2005 1:30 pm

Nie wiem.Byłam tak ogarnięta poczuciem poniżenia ,że więcej tam już nie poszłam!Pamiętam za to aż za dobrze te granatowe rajtki ze szwami!
muszelka - Sro Wrz 21, 2005 6:58 pm

Yvonne, Twoja historia o "wyrotkach" coś mi przypomniała.
Przyszłam z Mamą pierwszy raz do ogniska baletowego, aby zapisać się na zajęcia. Grzecznie czekałam, gdy moja przyszła Pani od baletu rozmawiała z Mamą na mój temat. Bardzo się denerwowałam i znalazłam sobie zajęcie. Były tam takie małe schodki i sobie po nich schodziłam i wychodziłam, próbowałam utrzymac równowagę na ich krawędzi. ( dziwne dzieci maja pomysły :wink: ) Wszytsko było by dobrze, gdyby nie mój ciężki plecak szkolny, bo mnie przeważył i upadłam na plecy :oops: Wyobrażacie sobie przy mojej pani od tańca! Byłam załamana.. :( Nic mi się nie stało, bo schodki były tylko dwa. Ale to była totalna kompromitacja. Myślam, że mnie nigdy nie przyjmą do ogniska.
Na szczęście się myliłam. Dlatego tez mam uraz do "wywrotek" - rodzajów kapci szkolnych i wszelkich innych :evil: brrr...

Esmeraldas - Czw Wrz 22, 2005 12:23 pm

Witajcie :D . W przeciwieństwie do was, naukę tańca zaczęłam bardzo późno - w wieku 14 lat, a pierwszą lekcję miałam....2 dni temu, w Szkole Baletowej państwa Abesadze we Wrocławiu. Zwykła kamienica, z początku wydaje się - nic specjalnego. Ale najbardziej uderzyło mnie jedno, nie wiem czy ktoś może ma takie odczucia - w sali baletowej gra muzyka, wielkie lusstra, drążki dookoła i malutkie łabędzie w różowych sukieneczkach przebiegające zwiewnie po sali - a za otwartym oknem wszystko toczy się tym samym, codziennym i nudnym rytmem, słychać nonstop klaksony samochodów, krzyki dzieci, przejeżdżające tramwaje - ludzie idą, nie zastanawiają się szczególnie nad niczym ważnym. Byłam tak -zdenerowowana -podekscytowana?- że zapamiętałam najlepiej ten kontrast. Pisałyście tu o wpadkach z ciuszkami - na szczęscie mnie to nie spotkalo, mialam na sobie zielony t-shirt, czarne spodenki, biale skarpetki w kolorowe kwiatki różowe frotki na kędzierzawych dwóch kitkach...Nikt nie miał nic przeciwko, wiem - wyglądałam troszke komicznie (tym bardziej, ze nie jestem najchudsza) w porównaniu z dziewczynami w czarnych body i bialych baletkach. Poznalam niektóre kolezanki - są bardzo mile, p. Ałła (nauczycielka) jest bardzo surowa i duuuuzo krzyczy - ale bardzo ją polubiłam, dowiedzialam sie tesh ze mam ladne stopy itp. Mysle, ze lepszej pierwszej lekcji nie mozna sobie wyobrazić, naprawdę - czysta przyjemność, gdyby nie to, że po lekcji jeszcze skowronki mi dookoła głowy latały i prawie wpakowałam się pod tramwaj :P :wink: . Dziękuję bardzo Maciejce - za pomoc w spełnianiu chyba największego marzenia mojego zycia :D .
Monia - Pią Gru 30, 2005 10:09 pm

Ja pierwszy raz na balet poszłam w wieku 3.5 lat... pierwszy wrażenie był bardzo dobre... w pewnym okresie miałam wiele "ale":P ale teraz jestem baaardzo zadowolona, że DOTRWAŁAM:D teraz jest super :)
Bajaderka - Pią Gru 30, 2005 10:54 pm

Ja poszłam na balet w wieku 3 lat, więc za bardzo nic nie pamiętam, pamiętam tylko, że Pani powiedziała mi, że mam bardzo ładny.....pierścionek :lol: z późniejszego czasu pamiętam przede wszystkim ja mną, rzucali, podrzucali, a na próbach- jak spadałam przy tym podrzucaniu i na następne zajęcia przychodziłam cała poobijana, jednak to mnie nie zniechęciło do tańca- jak widać 8)
Monia - Sob Gru 31, 2005 12:22 am

Ja pamiętam jeszcze połamane drążki, przy których były max 2 ćwiczenia, a reszta to wygłupy na środku sali :D teraz niewyobrażam sobie zacząć lekcji bez całej ułożonej seryjki ćwiczeń :lol: jak ja to uwielbiam :wink:
Bajaderka - Sob Gru 31, 2005 12:33 am

ja tez to dokładnie pamiętam, a i jeszcze ten, to te kubeczki do picia "jednorazówki" w kostiumach zeby brode wysoko trzymać.... :lol:
Monia - Sob Gru 31, 2005 1:33 pm

Kubeczki, woreczki, objadanie się na naszych oczach...hehe :wink:
Ladybirt - Sob Gru 31, 2005 1:41 pm

Ja pierwsza lekcje tańca wspominam... no hmm jako wielkie przerażenie. Miałam 10 lat i doszłam do grupy w środku roku, wiec dziewczynki znały już kroki rozgrzewki itd, a ja nie! Pamiętam, że chciało mi sie płakac, ale wytrzymałam i zostałam do dziś.
asias - Sob Gru 31, 2005 2:24 pm

Ja na moje pierwsze zajecia poszlam w wieku jakichs 7 lat, czy cos w tym stylu. Tez przyszlam jakos tak nie na poczatku roku i czulam sie okropnie, bo wszystkie dziewczynki byly w identycznych strojach, a ja w normalnym stroju gimnastycznym (na szczescie byla wtedy tez moja siostra i ona tez byla tak samo jak ja nieprzygotowana).
Marysia W - Nie Sty 01, 2006 6:40 pm

No a co ja mam powiedzieć?
Ja doszłam w drugiej klasie. :cry:

Monia - Nie Sty 01, 2006 11:25 pm

Ja też nie doszłam na początku roku tylko w styczniu...ale na ogół moje pierwsze zajęcia wspominam nie naj gorzej :wink:
Bajaderka - Nie Sty 01, 2006 11:52 pm

ja pamietam jak Monika weszła na sale i wchodzi nauczycielka, a monika: EJ,DOMA KTO TO JEST?? - z takim przerazeniem sie to pytala ze ja lałam chyba z 10 min. z niej!!
Monia - Nie Sty 01, 2006 11:56 pm

Hehe...możliwe, ale ja tego nie pamiętam:P
raisa - Wto Sty 24, 2006 3:21 pm

Ja zaczęłam chodzić na zajęcia dość póżno w wieku 6 lat :cry:
Pamiętam na początku byłam wystraszona i nie wiedziałam
co robić. Na szczęscie wtedy byłam z siostrą i koleznkami (tylko
ja z tej grupy chodziłam do końca tych zajęć).

aankaa_baletnica=) - Sro Sty 25, 2006 4:27 pm

Raisa jak poszłaś na zajęcie w wieku 6 lat to to nie jest późno...
Kasia :)) - Sro Sty 25, 2006 4:42 pm

zgadzam sie, ja np poszlam do zerowki w wieku 5 lat a teraz jestem najmlodsza... ;)
pianistka - Sob Sty 28, 2006 2:12 pm

Moja historia będzie się trochę różnić od wcześniej tu przedstawianych.

Niestety pierwsze zajęcia w ognisku baletowym w domu kultury to był jeden z dwóch moich epizodów baletowych w życiu. Jako dziecko ciągle tańczyłam. Mając 3 latka miałam juz za sobą występ publiczny - mieszkałam wtedy w Zielonej Górze. Podczas zakupów w domu towarowym, gdy mama była zajęta zakupami, ja słysząc muzykę z radia zaczęłam tańczyć a gdy zobaczyły to ekspedientki postawiły mnie na ladę i tak wyglądał mój debiut sceniczny :) Później, już w Krakowie zdarzało mi się zamykać samej w pokoju i godzinami tańczyć. Nie byłam zbyt kreatywnym dzieckiem - do dziś słyszę siebie jak mówię do mamy - "maaamo nuuuuudzi mi się ...." No więc mama chciała mi zorganizować jakoś czas. Od nauczycielki w przedszkolu wiedziała że bardzo ładnie śpiewam i szybko się uczę piosenek. Dlatego w wieku 6 lat zaprowadziła mnie do ogniska muzycznego. Tam niestety była jakaś starsza pani, której się bardzo wystraszyłam i nie odezwałam się do niej ani słowem. I niestety nie zostałam przyjęta bo nic nie zaśpiewałam i pani nie wiedziała czy mam dobry słuch. Rrrany jak ja potem ryczałam..... No i po roku mama stwierdziła że jestem już starsza i możemy znowu spróbowć. Poszłyśmy znów do tego domu kultury - na szczęście była inna, młoda pani i bez problemów mnie przyjęli. Ale udało mi się mamę jeszcze naciągnąć żeby zapisała mnie na balet. No i poszlam na pierwsze zajęcia. To było coś wspaniałego! Niewiele z nich pamiętam (na pewno uczyli nas robić "gwiazdę" :) ) ale pamiętam że byłam oczarowana! Niestety moje szczęście trwało tylko tą jedną godzinę :cry: Po wyjściu z sali, gdy moja mama zobaczyła mnie całą w rumieńcach i spoconą, powiedziała że to dla mnie za ciężkie, że jestem za słaba fizycznie (zawsze byłam bardzo chuda) i że i tak będę za wysoka do baletu (są jakieś limity czy wskazania w tym względzie?) . No i cóż moja rozpacz po tamtej decyzji trwa do dziś dnia. Mama stwierdziła że gra na fortepianie będzie dla mnie odpowiedniejsza - bez takiego wysiłku fizycznego. O jakże się wtedy myliła!!! Pewnie trudno Wam w to uwierzyć ale wysiłek pianisty podczas koncertu jest naprawdę ogromny! W jakimś artykule porównywali go nawet do wysiłku boksera podczas walki - no może to już jest trochę przerysowane ale naprawdę po zejściu ze sceny jestem wykończona. I fizycznie i psychicznie.
Po roku ogniska przeniosłam się do podstawowej szkoły muzycznej. Później poszłam do średniej szkoły muzycznej na rytmikę - no i tam był mój drugi kontakt z tańcem podczas zajęć z "techniki ruchu i tańca", które uwielbiałam. Ale w drugiej klasie przeniosłam się na główny fortepian i już do końca musiałam się mu poświęcić. O balecie jednak cały czas marzyłam - do dziś pamiętam jak z wypiekami oglądałam taki niemiecki serial "Ana balerina" (nawet uczyłam się na pamięć francuskich pojęć zupelnie nie wiedząc co one oznaczają :) ) Skończyłam średnią szkołę, potem akademię, teraz sama uczę w szkołach muzycznych. No i z przykrością stwierdzam że fortepian nie odwdzięczył mi się za tyle lat wyrzeczeń, pracy, wysiłku i łez...
Dlatego jak czytam Wasze wypowiedzi na temat szkół czy nauczycieli że uczą tak a nie inaczej to jest mi po prostu przykro. Bo ja nie miałam tej szansy żeby ktoś mnie uczył tańczyć - nawet źle...

Lesille - Pią Lut 03, 2006 7:45 pm

Ja na pierwsze zajęcia na moliera poszłam w wieku 4 albo 5 lat. Wszystkie byłyśmy jeszcze w rajstopach i podkoszulkach (dopiero potem chrzestny przywiózł mi ze Stanów strój, a potem dostałyśmy grupowo wszystkie takie same). Poszłam na zajęcia z moją przyjaciółką która nie wytrzymała do koca. Ja chodziłam tam 6 lat. Do 9 roku życia. Pamiętam tę piosenkę o cieście!;P Do dziś wywołuje mój uśmiech na twarzy. Pamiętam drążki, lustra, parkiet... schody, poręcze, czyjeś popierse którego nie wolnobyło nam dotykać;P... fortepian, scenkę i jakąś widownię z bordowymi obiciami, aksamitne kotary na scence... i dzień w którym mama zapakowała moje baletki, strój i rajstopy i poszła do śmietnika... [Więcej w poście "czy mamy jeszcze szansę zostać baletnicami??"]
Mam 14 lat (1991r.) i do dzisiaj się z tym nie pogodziłam.

P.s.No właśnie, czy są jakieś ograniczenia jeżeli chodzi o wzrost?

raisa - Nie Lut 05, 2006 7:08 pm

aankaa_baletnica=) napisał/a:
Raisa jak poszłaś na zajęcie w wieku 6 lat to to nie jest późno...

Wiem ale niektórzy rozpoczynają naukę w wieku 4 lat.

Bajaderka - Nie Lut 05, 2006 8:50 pm

a niektórzy w wieku 3 lat..... :lol:
Maron - Nie Lut 05, 2006 8:53 pm

ho ho, 6 lat to i wogóle nie późno. niektórzy rozpoczynają nauke w wieku czternastu :lol: :cry:
baletnicamarta - Sob Sty 03, 2009 11:11 pm

Trochę odświeżę ten temat! Ja w wieku 3,5 lat zostałam zapisana na balet połączony z rytmiką co tak naprawdę było tylko samą zabawą bez elementów baletu! Chodziłam tam rok, później poszłam do innej szkoły coś w typie tamtej, ale były podstawy baletu. Jednak po 2 miesiącach przestałam tam chodzić i miałam przerwę! W wieku 6 lat poszłam już do prywatnej szkoły baletowej ale chodziłam do klas dziecięcych gdzie nie całe lekcje to był balet! W wieku 9 lat przeszłam do klasy "baletowej" gdzie mieliśmy sam balet a od 2 półrocza nawet pointy! I tu miałam swoją pierwszą solówkę! W wieku 10 lat przeszłam do najlepszej grupy w szkole gdzie tańczyliśmy na pointach regularnie! Już gdy miałam 11 lat tańczyłam układy w pointach, a nawet maiłam ze swoimi koleżankami "trio"! Rok temu pierwsza solówka w pointach.Teraz mam 13 lat i sobie tańcuje i chciałabym iść do OSB<marzenia>!
ewa99229 - Czw Maj 07, 2009 6:49 pm

Ja zaczęłam jak miałam 11lat i jest dobrze uczę się na pointach a moją pierwsząsolówkę przeżyję w szkole dalej mam jedynaście lat i będę miała tę solówkę za 23dni
znaczy będą one dwie jeden taniec będzie gimnastyczny a drógi balet na pointah!!
BARDZO SIĘ CIESZĘ ALE JEDNAK BARDZO DENERWUĘ
gdy chciałam iść do osb to moja pani z baletu powiedziała że mam bardzo dóże szanse
ale sama mi odradziła bo chodziła i był to wielki wysiłek psyhiczny i mówiła ż prawie nie wytrzymała!!!!
wię zdecydowanie odradzam!!!

Siunia - Czw Maj 07, 2009 9:44 pm

ewa99229 napisał/a:
wię zdecydowanie odradzam!!!


Jak możesz wypowiadać się o czymś czego nie doświadczyłaś? Tak w zasadzie nie masz pojęcia jak wygląda prawdziwe życie w osb (ja swoją drogą też) i moim zdanie odradzanie nauki w baletówce jest hmmm... nie na miejcu :roll:

Pytanie do mądrzejszych:

A tak poza tym, to czy nauka tańczenia na pointach w pierwszym roku nauki jest... odpowiednia, właściwa?

Joanna - Pią Maj 08, 2009 12:09 am

ewa99229, niektorzy sa w stanie poswiecic czas, sile, itp., i zgodza sie na tak duze obciazenie fizyczne i psychiczne, jak w szkole baletowej, by moc tanczyc. Wiec to nie jest powod, zeby zaraz odradzac - to kazdy powinien rozwazyc sobie sam, na miare swoich mozliwosci.

Siunia, w szkole baletowej pointy zaczyna sie juz od pierwszej klasy, ale sa to bardzo podstawowe rzeczy, zadych wariacji itp. (ktorych notabene nawet bez point sie jeszcze na samym poczatku nauki nie tanczy). W innych szkolach (zajeciach, itp.) moze to wygladac inaczej, bo nie musi byc zgodne z programem (i zakresem...) nauczania tanca klasycznego w szkole panstwowej.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group