www.balet.pl
forum miłośników tańca

POGADALNIA - Sporty dla tancerzy

Dominia1995 - Czw Gru 13, 2007 1:44 pm
Temat postu: Sporty dla tancerzy
Nie każdy sport powinni uprawiać tanerze :sad: Czasem nawet nauczyciele od tańca nie pozwalają np. jeździć konno. Ale może jest jakiś sport który możemy ćwiczyc, a nawet powinniyśmy? Często w szkole słyszę: "Dziewczynki, pamiętajcie, aby nie jeżdzić na nartach bo możecie sobie coć złamać. Wybierzcie sobie innyn sport. Choć najlepiej ćwicznie taniec, bo zabraknie wam czasu i się pogorszycie". Jak myślicie? Co nie zagraża naszemu zdrowiu, (zdrowiu tancerzy) a jest przyjemne? Piszcie bo sama sobie często zadaje to pytanie, ale mam mało odpowiedzi. Pa
milton - Czw Gru 13, 2007 2:49 pm

Zdecydowanie pływanie. Poprawi kondycje, zrelakcyje i wzmocni mięśnie. Zresztą jest bardzo przyjemne.
Konie deformują nogi dlatego absolutnie są odradzane. Wiele sportów (większość) jest odradzana ze względu na kontuzjogenność. Więc o piłkach (mnożna,sioatkówka czy koszykówka), nartach czy łyżwach lepiej w ogóle zapomnieć (pamietam jak jeszcze rok temu nasz nauczycilka jeszcze z ogniska stanowczo nam tego zbaraniała). Oprócz tego dziewczyny miały szlaban np. na siłownię (domyslam się że chodzi o rozrost mięśni i to tych mniej ważnych w balecie ale brzydko wyglądających, ale.....z tym okurat się nie do końca zgadzam bo można sobie ustawić odpowiednie ćwiczenia).
Więc podsumowują basen jest najlpeszym rozwiązaniem.

Dominia1995 - Czw Gru 13, 2007 3:12 pm

Moja koleżanka z klasy ma z tańca klasycznego 5, a jest bardzo dobra w jeżdzie konno. :shock: To dopiero!
Marysia W - Czw Gru 13, 2007 3:42 pm

To może tutaj spytam się was o coś, co mnie od dłuższego czasu męczy...
Moja klasa jedzie na narty do Czech na tydzień. Zastanawiam się, czy jechać. Po pierwsze stracę cały tydzień lekcji, po drugie mogę sobie coś złamać, ale z drugiej strony jest to fajna okazja, jako że wcześniej nie jeździłam (w sumie sama nie wiem, jak to się stało, bo w góry jeżdżę co roku xdd ) .

nathaliye - Czw Gru 13, 2007 3:48 pm

myślę że w żadnym wypadku nie można przesadzać, ja tańcząc nie miałam oporów żeby pojechać na narty czy snowboard, narty nie są najlepszym sportem jeśli ktoś tańczy i na przykład jeździ na nartach przez cała zimę ponieważ kontuzje i przeciążenia sie zdążają bardzo często ale tydzień na nartach na pewno nie zrobi Ci krzywdy

ja ewidentnie Cię zachęcam (narty są super:)) a przy okazji ostrożności nie zaszkodzi

powodzenia:)

Father - Czw Gru 13, 2007 3:53 pm

Tak, zgadzam się z Miltonem! pływanie nie tylko rozlużnia i wydłuża mięsnie ale zdecydowanie poprawia kondycje czyli wytrzymałość układu krążenia a przede wszystkim wydolność płuc. Ale pływanie a nie kąpiel. Zbyt intensywne pływanie może pogorszyć skoczność zresztą o tym już pisałem. Kontuzje w innych dyscyplinach tak samo są traumatyczne dla tancerzy jak i dla innych ludzi prowadzacych intensywny tryb życia.
Wydaje mi sie,że niektóre dyscypliny lekko atletyczne i gimnastyczne też są wskazane dla tancerzy. Najlepiej podpytać o to najlepszych tancerzy. Poza tym w szkolach baletowych coś chyba mówią na ten temat?

Dominia1995 - Czw Gru 13, 2007 3:57 pm

No właśnie u nas w szkole mówią czego mamy nie robić. Jakich sportów nie uprawiać, a nie mówią jakiem nam mogą pomóc. :sad: Ale naszczęście wy mi to mówicie i za to bardzo dziękuję :D :D :D
gonia - Czw Gru 13, 2007 4:00 pm

jak jazda konno deformuje nogi?
.:Odylia:. - Czw Gru 13, 2007 4:07 pm

jazda konna+balet to chyba najczestsze "zakazane"polaczenie,ale moim zdaniem mniej niebezpieczne niz np.narciarstwo

co do deformacji-jednym z elementów dosiadu jest silne przyklejanie kolan do siodła i "obejmowanie"konia udami i łydkami ktore sa jednymi z tzw pomocy jezdzieckich,dodatkowo palce stop powinny byc rowniez zwrocone "do konia"ale moim zdaniem(sama sporadycznie jezdze)jesli zachowa sie umiar to jedno drugiemu nie przeszkadza a co do kontuzji-na unikanie ich w jezdziectwie sa sposoby :wink:

Torin - Czw Gru 13, 2007 4:59 pm

Cóż powiedzenie, że ktoś ma nogi jak pułkownik ułanów nie wzięło się z powietrza :)
Ma to oznaczać "ładne" pałąkowate odnóża - tak dla wyjaśnienia.
A ułan to taki przedwojenny wojak non stop dosiadający konia :D

Torin

Nena - Czw Gru 13, 2007 5:39 pm

jeżdżę konno półtora roku i nie mam w żaden sposób zdeformowanych nóg :?
nie wiem skąd to się wzięło. łatwo o kontuzję (jak w każdym sporcie), ale bez przesady...

Cheryl - Czw Gru 13, 2007 7:55 pm

Jazda deformuje nogi kiedy jest się w młodym wieku i kości się są jeszcze w pełni uformowane.
Z wiekiem kości sa mniej elastyczne przez co się już nie wyginają a jazda konna dobrze kształtuje wewnętrzne mięśnie nóg.
Ja też mam 5 z klasyki, ładne nogi (xD), przeprosty mi się nie zmniejszyły a konno jeżdżę bardzo często ;]

Father - Czw Gru 13, 2007 11:45 pm

"ale moim zdaniem mniej niebezpieczne niz np.narciarstwo "
Narciarstwo uprawiane z głową napewno nie jest tak niebezpieczne jak hipika. Nigdy nie wiadomo co koniowi do głowy strzeli, no i spadnij z wys ok 2m. Odylio! Nie zgadzam sie z Tobą. A jeszcze dodam,że na nartach jezdże od dziecka i faktem jest iż miałem jeden poważny wypadek(zwichnięcie stawu barkowego i konieczna była operacja) ale to było na wlasne życzenie bo poniosła mnie brawura.

tos - Pią Gru 14, 2007 2:37 am

milton napisał/a:
Zdecydowanie pływanie. Poprawi kondycje, zrelakcyje i wzmocni mięśnie. Zresztą jest bardzo przyjemne.
Konie deformują nogi dlatego absolutnie są odradzane. Wiele sportów (większość) jest odradzana ze względu na kontuzjogenność. Więc o piłkach (mnożna,sioatkówka czy koszykówka), nartach czy łyżwach lepiej w ogóle zapomnieć (pamietam jak jeszcze rok temu nasz nauczycilka jeszcze z ogniska stanowczo nam tego zbaraniała). Oprócz tego dziewczyny miały szlaban np. na siłownię (domyslam się że chodzi o rozrost mięśni i to tych mniej ważnych w balecie ale brzydko wyglądających, ale.....z tym okurat się nie do końca zgadzam bo można sobie ustawić odpowiednie ćwiczenia).
Więc podsumowują basen jest najlpeszym rozwiązaniem.


silownia jest idealna!
silownia nie sluzy tlyko do rozrostu miesni ale do spalenia tluszczu,
odchudzajac sie bez silowni bedziecie strasznie chude ale tkanki tluszczowej bedzie u was powyzej normy!

wyglada to okropnie. podobnie maja anorektyczki ;)
poziom tkanki tluszczowej na brzuchu paradoksalnie wynosi znacznie powyzej normy.



trzeba tylko umiec cwiczyc na silowni zeby wiedziec po co cwiczymy:P

od basenu po czasie dostaje sie ulanego wygladu, prosze popatrzec na ktorąkolwiek plywaczke. :p
nieladnie to wyglada, szerokie barki jak facet, i w ogole duzo umiesnionego ciala.

to nie moj typ kobiet.


do tanca najlepszym sportem sa sztuki i sporty walki.
np. tae kwon do, aikido, tai j quan, style kung fu wu shu - style z wyciagnietą prosto szyją ;) czy capoeira,


sporty kontaktowe typu k1 sa troche gorsze - powoduja unoszenie barkow do gory i przyczajoną sylwetke.

ale tu forum o balecie wiec kobiety nie pojda na k1.

ja bylem:)
ale i tak wlasnie kontaktowe sporty typu mordobicvie i taniec to dokladnie to samo ;)


taniec i walka to dwie zbiezne dyscypliny.

wiem , bo ze sztuk walki przenioslem sie na taniec. i podobno kazdy mowi ze nie wierzy ze tak krotko tancze i mi tak dobrze idzie.

nie wiem czy to dzieki sztukom walki czy moich uwarunkowan genetycznych wyczucie rytmu itp..

nie wiem, ale mysle ze to dzieki sztukom walki.

bruce lee tez pobieral lekcje tanca, nawet baletu:)

ja rownieuz szukalem tu na forum kogos z baletu do pomocy piruetow i poprawienia sylwetki ale zadna ksiezniczka sie nie odezwala :570:

Father - Pią Gru 14, 2007 6:26 am

Tos! Jakieś herezje tu prawisz. To co proponujesz jest może dobre dla tancerzy i nie w takim wymiarze. W ogóle nie rozumiesz tancerek i charakteru baletu. Być może breakdance i salsa maja wiele wspólnego ze sportami walki ale taniec klasyczny nie. Pływanie owszem. powoduje to co mówisz ale nie w wymiarze rekreacyjnym.
Bruce Lee pasuje tutaj jak wół do karety.

Torin - Pią Gru 14, 2007 8:27 am

tos napisał/a:
taniec i walka to dwie zbiezne dyscypliny.

wiem , bo ze sztuk walki przenioslem sie na taniec. i podobno kazdy mowi ze nie wierzy ze tak krotko tancze i mi tak dobrze idzie.


Hmmm
tu mam odmienne zdanie :)
Ze sportami walki tez miałem (i nadal mam :) ) sporo wspólnego i uważam, że co prawda naciągnięcie, ogólne poczucie swojego ciała, rytm, to są owszem wspólne niezbędne elementy dla obydwóch tych działań człowieka.
Ale cel jakiemu one służą to już jest na tyle inny, że przeniesienie nawyków, przyzwyczajeń i umiejętności może a nawet musi w bliższej lub dalsze perspektywie odbić sie ujemnie na tańcu. Szczególnie balecie. Tu inny cel całkiem inny diametralnie odmienny.
A ciężko podążać tą samą droga do tak różnych punktów docelowych ....

Torin

Father - Pią Gru 14, 2007 8:44 am

Tos. Uważaj z tym przenoszeniem sztuk walki do tańca, bo "kto mieczem wojuje ten od miecza ginie"
tos - Pią Gru 14, 2007 11:34 am

Father napisał/a:
Tos! Jakieś herezje tu prawisz. To co proponujesz jest może dobre dla tancerzy i nie w takim wymiarze. W ogóle nie rozumiesz tancerek i charakteru baletu. Być może breakdance i salsa maja wiele wspólnego ze sportami walki ale taniec klasyczny nie. Pływanie owszem. powoduje to co mówisz ale nie w wymiarze rekreacyjnym.
Bruce Lee pasuje tutaj jak wół do karety.


tematem postu byl taniec - ogolna nazwa - a nie balet. :wink:

ale to i tak nie zmienia faktu ze balet jest pomocny w sztukach walki.
a jesli tak to jest to rowniez na odwrot ;)

tos - Pią Gru 14, 2007 11:39 am

Father napisał/a:
Tos. Uważaj z tym przenoszeniem sztuk walki do tańca, bo "kto mieczem wojuje ten od miecza ginie"


to juz nie miecz, bo jest tu jedna najwieksza roznica :)

tanczac np. w stylach z partnerką

w sztukach walki masz przeciwnika o wadze 100kg i brzydkiego jak bazyliszek z krakowa
a w tancu masz partnerke o wadze 55 kg i urodzie ksiezniczki

to wielka roznica miedzy 1 i 2 na korzysc tanca :razz:

Father - Pią Gru 14, 2007 12:15 pm

W sztukach walki może byc przydatna gim. art. a nie balet.
Skoro masz w tańcu piękną, zwiewną jak snieżynka partnerkę to o jakich elementach walki może byc tu mowa? Przecież musisz być dla nie jak zakochany "potwór"(przepraszam za porównanie).
Taniec klasyczny nie jest nie jest oparty na elementach walki bardziej na wzajemnej empatii partnerów lub grupy tancerzy. To nie znaczy,że nie można nim tej walki wytańczyć.
Nie zapominaj,że to forum jest przeznaczone głównie dla miłośnikow tańca klasycznego.

.:Odylia:. - Pią Gru 14, 2007 4:16 pm

jezeli nauczysz sie wszystkiego,co nalezy do ciebie czyli jezdzca np.chocby spadania z konia (80%wypadkow to wlasnie nastepstwa upadku)czy najoczywistszej oczywistosci-nie podchodzenia od tylu bez uprzedzenia+paru innych zasad (to pozostale 20% to wlasnie glownie nieumiejetne obchodzenie sie z koniem)to niebezpieczenstwo moze juz tylko tkwic w charakterze partnera,ktorym jest czesto nieobliczalne i nieprzewidywalne zwierze,ktore rowniez da sie poznac i ograniczyc ryzyko do minimum...poza tym cos w tym chyba musi byc ze jak tancerze juz zabieraja sie za jakis zakazany,niekoniecznie bezpieczny sport to wsiadaja na konia..
do tego zacytuję"Statystyka dowodzi,ze tak niewinne sporty jak pilka reczna,gimnastyka czy siatkowka o wiele czesciej sa przyczynami wypadkow niz jazda konna"

Marysia W - Pią Gru 14, 2007 4:19 pm

Z aikido to już nie potrafiłabym zrezygnować. ; ))
tos - Pią Gru 14, 2007 4:32 pm

.:Odylia:. napisał/a:
jezeli nauczysz sie wszystkiego,co nalezy do ciebie czyli jezdzca np.chocby spadania z konia (80%wypadkow to wlasnie nastepstwa upadku)czy najoczywistszej oczywistosci-nie podchodzenia od tylu bez uprzedzenia+paru innych zasad (to pozostale 20% to wlasnie glownie nieumiejetne obchodzenie sie z koniem)to niebezpieczenstwo moze juz tylko tkwic w charakterze partnera,ktorym jest czesto nieobliczalne i nieprzewidywalne zwierze,ktore rowniez da sie poznac i ograniczyc ryzyko do minimum...poza tym cos w tym chyba musi byc ze jak tancerze juz zabieraja sie za jakis zakazany,niekoniecznie bezpieczny sport to wsiadaja na konia..
do tego zacytuję"Statystyka dowodzi,ze tak niewinne sporty jak pilka reczna,gimnastyka czy siatkowka o wiele czesciej sa przyczynami wypadkow niz jazda konna"



nie. wez poprawke na statystyczna liczbe uprawiajacych siatkowke a jezdziectwo

mam znajomego trenera sportu - oczywiscie jezdzieckiego.

powiedzial ze nie mozna sie nauczyc upadku z konia, bo kon to nieprzewidywalna maszyna.
nawet jesli jako kaskader bedziesz potrafil upadac z konia to i tak w nieodpowiednim momencie on cie zrzuci z dziecinna latwoscia i wtedy mozesz sobie zlamac kark.

to samo mowil mistrz olimpijski oraz trener sportu, obecnie na wozku inwalidzkim.

Nena - Pią Gru 14, 2007 4:33 pm

jeśli mówimy o wyczynie lub po prostu zaawansowanych treningach - początkach startów, to owszem, jazda konna to urazowy sport (problemy z kręgosłupem, niebezpieczne upadki np. na przeszkodę, często praca z młodymi końmi, którą np. ja odpłaciłam złamanym i zdeformowanym palcem stopy). ale rekreacyjna nauka to nic niebezpiecznego... spokojne koniki, cierpliwy instruktor i jazdy bez niebezpiecznych "atrakcji";]

wyczyn = kontuzje, niebezpieczne wypadki, ogromny wysiłek fizyczny
rekreacja = miłe wspomnienia, relaks i dobra zabawa

jak w tańcu;)

tos - Pią Gru 14, 2007 4:33 pm

Marysia W napisał/a:
Z aikido to już nie potrafiłabym zrezygnować. ; ))


brawo :)

tos - Pią Gru 14, 2007 4:38 pm

Nena napisał/a:
jeśli mówimy o wyczynie, to owszem, jazda konna to urazowy sport (problemy z kręgosłupem, niebezpieczne upadki np. na przeszkodę, często praca z młodymi końmi, którą np. ja odpłaciłam złamanym i zdeformowanym palcem stopy). ale rekreacyjna nauka to nic niebezpiecznego... spokojne koniki, cierpliwy instruktor i jazdy bez niebezpiecznych "atrakcji";]


porozmawiaj w tym samym moim znajomym ktory prowadzil potem szkolke jazdy rekreacyjnej. :wink: on ci powie jak to bezpieczne i przy ilu wypadkach byl swiadkiem.


juz tylko wystartczuy wspomniec 2 moje znajome

1 uraz kregu - 3 miesiace szpital upadek z konia
2 znajoma cos z kolanami po upadku z konia klika operacji i po 5 latach wciaz chodzi o kulach.
jedna i druga trakwowala to jako rekreacje. byly tylko instruktorkami trenerami jazdy rekreacyjnej, nie sportu.

i znaly sie koniach lepiej od uczniow oraz potrafily lepiej upadac.

Nena - Pią Gru 14, 2007 4:44 pm

jeśli były instruktorkami to niezła była ta ich rekreacyjna jazda w przeszłości... mówiąc "rekreacja" chodzi mi o "tłuczenie tyłka", a nie kursy instruktorskie. żaden rekreant bez ambicji sportowych nie nauczy się tyle, by zdać kurs... chociaż w dzisiejszych czasach pzj daje papiery temu, kto zapłaci za kurs;) może system odznak coś zmieni.

na codzień mam kontakt z popularną sekcją jeździecką, która prowadzi jazdy rekreacyjne (dla tych którzy chcą jest wożenie tyłka, ambitni mogą się dużo nauczyć i rozpocząć treningi sportowe)... jasne, wypadki się zdarzają, ale jeśli konie są odpowiednie do nauki i instruktor zna konie, swoich jeźdźców i potrafi sprawić, by jazda była bezpieczna i przyjemna, to ryzyko jest niewielkie. co innego, gdy lonżuję smoka 170 w kłębie, który bryka, staje dęby i bronuje halę moimi butami, a co innego jazda na rekreacyjnym osiołku w kółeczku kłusikiem w tępie żwawego stępa;]
nie mówię, że wypadków nie ma - w końcu konie są nieobliczalne. ale nie warto rezygnować lub zabraniać komuś jazdy konnej z powodu liczny wypadków... w 99% przypadków upadek jest winą jeźdźca.

Father - Pią Gru 14, 2007 4:45 pm

Nena! Dobrze prawisz.
Tancerze a szczegolnie tancerki uwielbiaja hipikę bo koń jest lepszym partnerem od partnera w tańcu, mimo wszystko bardziej przewidywalnym, potężnym a zarazem posłusznym a faceci są niegrzeczni bo nie chcą robić za kunia i dziewczyn nie słuchają. Jazda na koniu to też taniec i do tego jeszcze kontaktowy jak żaden.

tos - Pią Gru 14, 2007 4:56 pm

Nena napisał/a:
jeśli były instruktorkami to niezła była ta ich rekreacyjna jazda w przeszłości... mówiąc "rekreacja" chodzi mi o "tłuczenie tyłka", a nie kursy instruktorskie. żaden rekreant bez ambicji sportowych nie nauczy się tyle, by zdać kurs... chociaż w dzisiejszych czasach pzj daje papiery temu, kto zapłaci za kurs;) może system odznak coś zmieni.

na codzień mam kontakt z popularną sekcją jeździecką, która prowadzi jazdy rekreacyjne (dla tych którzy chcą jest wożenie tyłka, ambitni mogą się dużo nauczyć i rozpocząć treningi sportowe)... jasne, wypadki się zdarzają, ale jeśli konie są odpowiednie do nauki i instruktor zna konie, swoich jeźdźców i potrafi sprawić, by jazda była bezpieczna i przyjemna, to ryzyko jest niewielkie. co innego, gdy lonżuję smoka 170 w kłębie, który bryka, staje dęby i bronuje halę moimi butami, a co innego jazda na rekreacyjnym osiołku w kółeczku kłusikiem w tępie żwawego stępa;]
nie mówię, że wypadków nie ma - w końcu konie są nieobliczalne. ale nie warto rezygnować lub zabraniać komuś jazdy konnej z powodu liczny wypadków... w 99% przypadków upadek jest winą jeźdźca.


spoko. nie bede sie klocil.
ale czy mistrz olimpijski dosiada konia gorzej od amatorow ze spadl i uszkodzil sobie kregoslup?

czy instruktorki ktore dojezdzaly leniwie i rekreacyjnie spadajac z konia zawinily?

pomysl co sie dizeje z naprawde amatorami ktorzy spadna z konia i nie maja pojecia co zrobic by uniknac kopniecia w glowe gdy trafiaja pod kopyta.

moj znajomy rowniez mial juz taka sytuacje ;)
poradzil sobie.

ale jego uczen nie zdolal tego uniknac i mimo ochrony na glowe trafil do szpitala.
uderzenie kopyta w glowe to nie zarty.

nie chce sie klocic. :D


dam ci numer telefonu do mojego kumpla pogadaj z nim jak chcesz. on naprawde duzo wie o koniach i jest uznawany za jednego z najlepiej prowadzacych zajecia z jazdy rekreacyjnej. cos ci powie wiecej ;) o bezpieczenstwie jazdy rekreacyjnej i tych z pozoru spokojnych fgegmatycnzych koniach ;p

tos - Pią Gru 14, 2007 4:58 pm

Father napisał/a:
Nena! Dobrze prawisz.
Tancerze a szczegolnie tancerki uwielbiaja hipikę bo koń jest lepszym partnerem od partnera w tańcu, mimo wszystko bardziej przewidywalnym, potężnym a zarazem posłusznym a faceci są niegrzeczni bo nie chcą robić za kunia i dziewczyn nie słuchają. Jazda na koniu to też taniec i do tego jeszcze kontaktowy jak żaden.


czyli jako tancewrz baletu polecasz wszytkim jazde konna?

a co z innym uksztaltowaniem miesni nog?
i w ogole.

hej, jestes tez trenerem jazdy sportowej ze polecasz innym jazde konną? :smile:


fsather,
zle porownales jazde do tanca. ;)

w tancu w parze to partnerka slucha partnera a nie na odwrot choc mezczyzna stanowi podpore dla kobiecego piekna i blasku on jednak prowadzi w tancu, inaczej sie nie da zatanczyc.

Nena - Pią Gru 14, 2007 5:05 pm

nie potrzebuję konsultacji u Twojego znajomego (z całym szacunkiem), ale dziękuję. ja się nie kłócę:)

mistrz olimpijski ma przede wszystkim trening o wiele bardziej niebezpieczny niż amator jazdę rekreacyjną. nie chcesz chyba porównywać jazdy w kółeczko kłusem z poważnymi parkurami gp, w dodatku na zupełnie innym koniu (bo mistrz olimpijski rekreacyjnego osiołka raczej nie dosiada)...

spada się z konia zwykle albo z powodu zwyczajnego braku równowagi, albo z powodu "odpału" konia. jeśli koń ma odpały, to albo jest po prostu w takiem wieku (młodym)/ma za dużo energii (obcięcie paszy treściwej wskazane)/ma "charakterek"/przestraszy się czegoś na śmierć, ALBO coś mu nie pasuje: źle dopasowany sprzęt, zbyt ostry w pomocach (albo za słaby) jeździec, może przyczyny zdrowotne. znam konia, który pode mną chodzi jak aniołek, a pod swoim właścicielem (jeżdżącym na ostrych pomocach: ostrogi, często używany bat, twarda ręka itp.) wywala się w tył stając dęba, bryka, broni się przed pomocami i ogólnie nie jest to przyjemny obrazek... nie taki diabeł straszny.

w tancu w parze to partnerka slucha partnera a nie na odwrot choc mezczyzna stanowi podpore dla kobiecego piekna i blasku on jednak prowadzi w tancu, inaczej sie nie da zatanczyc.
oj da się;)

Father - Pią Gru 14, 2007 5:08 pm

Tos! Grubo sie mylisz. Tak naprawdę to one rozdają karty im wcześniej to pojmiesz, tym lepiej dla Ciebie.
Jazdy konnej nie polecam tancerkom ale skoro to lubią i jest to dla nich odskocznią i relaksem to znaczy,że jest OK!

tos - Pią Gru 14, 2007 5:11 pm

Nena napisał/a:
nie potrzebuję konsultacji u Twojego znajomego (z całym szacunkiem), ale dziękuję. ja się nie kłócę:)

mistrz olimpijski ma przede wszystkim trening o wiele bardziej niebezpieczny niż amator jazdę rekreacyjną. nie chcesz chyba porównywać jazdy w kółeczko kłusem z poważnymi parkurami gp, w dodatku na zupełnie innym koniu (bo mistrz olimpijski rekreacyjnego osiołka raczej nie dosiada)...


w tancu w parze to partnerka slucha partnera a nie na odwrot choc mezczyzna stanowi podpore dla kobiecego piekna i blasku on jednak prowadzi w tancu, inaczej sie nie da zatanczyc.
oj da się;)


mialem na mysli uczniow jazdy rekreacyjnej oraz rekreacyjna jazde tamtych instruktorek

zadna z nich i zadni uczniowie nie skakali przez parkury, wywalali sie podczs spokojnej jazdy.

takie juz sa konie ;)


ps. to rzeczywiscie musi ciekawie wygladac taniec w parze gdy to kobieta prowadzi ...ciekawe. :mrgreen:
ja nie znam zadnego stylu w ktorym tak jest :)

tos - Pią Gru 14, 2007 5:14 pm

Father napisał/a:
Tos! Grubo sie mylisz. Tak naprawdę to one rozdają karty im wcześniej to pojmiesz, tym lepiej dla Ciebie.
!


hej, ale ja nie mowie o emocjach w tancu, ale o technicznym prowadzeniu w parze. :wink:

ty prowadzisz i to ty wykonujesz taka a nie inną kombinacje prowadząc partnerkę :) a partnerka musi poddac sie prowadzeniu.

tos - Pią Gru 14, 2007 5:17 pm

Nena napisał/a:
nie potrzebuję konsultacji u Twojego znajomego (z całym szacunkiem), ale dziękuję. ja się nie kłócę:)
;)



spojrzalem na twoj profil wlasnie.
jest tam informacja ze masz 13 lat. i wiesz lepiej o bezpiecznej jazdzie konnej od instruktorow jazdy sportowej

super :)

Cheryl - Pią Gru 14, 2007 6:01 pm

Nie ma sprawy, jesteś chyba nowy (bo nie kojarzę Twojego nicku) więc przypomniałam :)

Ja uważam, że koń jest zwierzęciem więc nie da się przewidzieć co zrobić. Jednak konie nie są całkowicie nieobliczalne. Jeśli ktoś jest instruktorem to wie jakie dane zwierzę ma charakter, jakiego zachowania można się spodziewać w określonej sytuacji np. gdy przejeżdża samochód. Wiadomo, że jeżeli konie są zabierane na jakieś imprezy gdzie na konika wsiadają małe dzieci to bierze się jakieś spokojne osiołki :) Które mają łady pyszczek i są miłe oraz spokojne. Kiedy ktoś przyjeżdża do ośrodka rekreacyjnego to raczej na początku zadaje się pytanie czy dana osoba chce się nauczyć jeździć konno, czy chodzi tylko o zwykłe "wożenie tyłka". Ja np. jeżdżę w sobory 3 godziny konno bo w tygodniu nie mam czasu. Chcę się nauczyć jeździć porządnie i umieć radzić sobie z koniem w każdej sytuacji. W każdym razie mieć pojęcie co zrobić. W końcu wiedza o koniach jest cały czas zgłębiana więc ludzie wiedzą już co denerwuje konia, czego się nie robi a na co można sobie pozwolić. Choć pod brzuchem konia się nie przechodzi to znam przypadki ( :mrgreen: ) gdzie ktoś robił coś takiego ;] I to nie raz.
Człowiek jest istotą bardziej rozwiniętą, a więc powinien zdawać sobie sprawę z tego co robi jadąc na koniu. Wystarczy przestrzegać kilku zasad by uchronić się od ponad 60% wypadków.

tos - Pią Gru 14, 2007 6:39 pm

Cheryl napisał/a:
Nie ma sprawy, jesteś chyba nowy (bo nie kojarzę Twojego nicku) więc przypomniałam :)

Ja uważam, że koń jest zwierzęciem więc nie da się przewidzieć co zrobić. Jednak konie nie są całkowicie nieobliczalne. Jeśli ktoś jest instruktorem to wie jakie dane zwierzę ma charakter, jakiego zachowania można się spodziewać w określonej sytuacji np. gdy przejeżdża samochód.



spoko.

ale np akurat padnie cien z chmury i konik sie wystarszy myslac ze to jakis lew sie czai ;)

lub ktos gwizdnie w sposob niemily dla konia lub cos mu sie po prostu niespodoba i da drapaka :D
i trach.

z tego co wiem to nawet konie policyjne miewaja klapki na oczeta :)


;P

nie moge powtorzyc tego co mowil mi jeden z lepszych trenerow niemilego o koniach bo milosnicy koni by mnie 'zamordowali ' ale mowil to ktos kto wiele lat trenowal ludzi i kochal konie ;)
milego dnia.

w kazdym sporcie sa wypadki. nawet podczas szachow mozna zlapac zawal serca :)

Cheryl - Pią Gru 14, 2007 6:45 pm

Oczywiście, że można dostać zawału serca podczas gry w szachy :)
Pozdrawiam i zakończmy już offtopic ;]

Nena - Pią Gru 14, 2007 6:57 pm

tos napisał/a:
Nena napisał/a:
nie potrzebuję konsultacji u Twojego znajomego (z całym szacunkiem), ale dziękuję. ja się nie kłócę:)
;)



spojrzalem na twoj profil wlasnie.
jest tam informacja ze masz 13 lat. i wiesz lepiej o bezpiecznej jazdzie konnej od instruktorow jazdy sportowej

super :)

podaj mi cytat, w którym napisałam, że wiem lepiej.

nieładnie jest przypisywać komuś coś, czego nie powiedział... a jeśli masz na myśli własne zdanie, to cieszę się, że ja je mam:)

przepraszam za off topic

.:Odylia:. - Pią Gru 14, 2007 7:04 pm

tos,rzeczywiscie cos jest nie tak z tym Twoim testosteronem,chyba jeszcze sie nie unormował,bo cos nerwowy jestes..ja tez pisałam to wszystko majac na koncie upadek ze zlamanym obojczykiem,krwotokiem,kopytem na twarzy i przetrąconym żebrem :roll: rozmowa jest rzeczywiscie bez sensu,bo zeby uniknac jakiegokolwiek wypadku musielibysmy siedziec w jakiejs puchowej powłoczce i nigdzie sie nie ruszac przez cale zycie..
tos - Sob Gru 15, 2007 1:22 am

nie ja sie denerwowalem. zawsze pisze grzecznie i w zartach. :lol:


:568:

fakt faktem pozostanie bez zmian.
znalem kilkanascie osob jezdzących konno i tylko jedna kobieta a wlasciwie dziecko 7 letnie nie mialo zadnego groznego upadku. why? bo jezdzilo zbyt krotko



inna osoba ktora malutko 'jezdzila' tylko raz spadla z kulawej kobyly, ale za to w stajni ta kobyla nadepnela jej na stope swoim kopytem :cry:

i rowniez miala dosc powazne problemy.

ale nie wazne. to nie moja sprawa przeciez :)


nie chcialem nikogo odcaigac od koni. kto chce niech jezdzi.
to moze byc fajne, sam chcialbym sobie kupic konia do jazdy wierzchem -brak pieniedzy i miejsca :(

--- ale kupic takiego wariata konia i amemu go nauczyc bycia dzentelmenem.


ps. siadajac na konia musisz kazdego dnia pamietac ze to kontuzyjne hobby i nigdy nie masz pewnosci czy tym razem wrocisz caly czy na wozku.

tak samo jest z motocyklami.
ale jesli cos kochasz to z tego nie zrezygnujesz.



pozdrawiam wszystkich jak nalezy :569:

zartowalem: tu mial byc ten obrazek: :smile:

VisVersa - Sob Gru 15, 2007 2:22 am

Ja wystąpię ponownie w obronie pływania.

Cytat:
od basenu po czasie dostaje sie ulanego wygladu, prosze popatrzec na ktorąkolwiek plywaczke. :p
nieladnie to wyglada, szerokie barki jak facet, i w ogole duzo umiesnionego ciala.


Myślę, że u pływaczek występuje to nie tyle "po czasie" ale 'po czasie przy odpowiedniej liczbie godzin trenowania dziennie'.
Nie wiem ile pływają zawodowe pływaczki, ale zakładam, że baletnice na taki trening nie miałyby ani czasu ani ochoty ani przede wszystkim potrzeby. Ani tancerka, ani żaden przeciętny człowiek, pływający dużo, ale który nie oddaje się pływaniu zawodowo nie stanie się ot tak olimpijską pływaczką z jej budową ciała. Dlatego pływania w ramach sportu hobbystycznego tancerki nie muszą sobie odmawiać. Nawet pływając regularnie 10 lat (czy przypuszczam równie dobrze 20, 30), chodząc na basen choćby trzy, pięć, sześć razy w tygodniu, nie ma co nie tylko bać się, ale nawet liczyć na duży przyrost masy mięśniowej. To co mówię jest poparte nie tylko własnym doświadczeniem, ale i znajomych, którzy pływają dość dużo, niektórzy bardzo dużo i intensywnie, i są bardzo szczupli, bez rozwiniętych mięśni i "barów".
:)

tos - Sob Gru 15, 2007 2:43 am

masz racje :smile:

plywanie ma zalety

to zalezy tez od sposobu odzywiania przed plywaniem i po plywaniu.


znalazlem zalety i wade plywania:

cytat:EKS delfin

Układ mięśniowo - szkieletowo - więzadłowy

Ruch człowieka w wodzie jest zbliżony do ruchów w stanie nieważkości - siła ciążenia równoważna jest siłą wyporu. Charakterystyczne dla pływania poziome ułożenie ciała w odciążeniu grawitacyjnym, powoduje znaczną redukcję napięcia mięśni odpowiedzialnych za utrzymanie pionowej postawy ciała.

Nie występuje zmęczenie grawitacyjnego układu więzadłowo-stawowego i kostnego.


Przeciwdziała to czynnikom deformującym postawę ciała.

Łatwiejsze jest też współdziałanie mięśni biorących udział w cyklu ruchowym i wzrasta ekonomika ruchu.


Pływanie i ćwiczenia w wodzie znalazły szerokie zastosowanie w procesie korekcji wad postawy ciała i rehabilitacji narządów ruchu, szczególnie w okresie rekonwalescencji pourazowej kończyn i stawów..

pływanie przyczynia się do wzmocnienia mięśni oddechowych oraz zwiększenia pojemności życiowej płuc.


ALE:
Stosunkowo duży opór środowiska wodnego i zmiena warunków termicznych prowadzi do zwiększonego zużycia energii podczas pływania. Zwiększa się czynność motoryczna żołądka i ruchów robaczkowych jelit. Wzrasta apetyt.


Płynnie angażując w ruch duże grupy mięśniowe plywanie rozwija równomiernie partie mięśni kończyn, brzucha i grzbietu.

to chyba moze byc wadą...

i to :


milego dnia :)

Father - Sob Gru 15, 2007 9:27 am

Tak. zgadza się. Pływanie jest dobre na wszystko. Ma rację VisVersa. Zapomniała tylko o jednym. Mianowicie łatwo nabawić sie infekcji dróg laryngologicznych ponieważ srodki dezynfekacyjne jakie są w basenowej wodzie je podrażniają.
We wczesnej młodosci uprawiałem pływanie zawodniczo. Obecnie pływam raz w tygodniu (1200-1500m) i muszę wam powiedzieć,że to działa zwłaszcza kiedy sobie doprawię kolana i kręgosłup skakaniem na łyżwach. Należy jeszcze zwrócić uwagę na preferencję stylu ponieważ niekażdy jest odpowiedni do indywidualnych niedomagań kręgosłupa. Napewno styl grzbietowy jest dobry w każdym wypadku natomiast jeśli chodzi o pozostałe to z tym bywa różnie. Szczególnie nieodpowiednia może być żabka ponieważ wymusza nieustanne przegięcie kregosłupa do tyłu. Ja preferuje kraul i delfin. Grzbietowy działa mi na kregosłup najlepiej ale go nie lubię.

Maddelline - Sob Gru 15, 2007 2:06 pm

dotam tylko coś do tej deformacji nóg przy jeździe konnej.Ktoś z was napisał,że jexdzi półtora roku i jakoś nie ma zdeformowanych nóg....to zależy od czestotliwości jazd...albo ktoś napisał,że w starszym wieku już kości się przez konie nie zdeformują a to wcale nie prawda!Jeżeli bedziesz jeździć kilka, kilkanaście koni dziennie to obojętnie ile masz lat nogi i tak ci się zamienią kształtem w "beczkę"....
Nena - Sob Gru 15, 2007 8:37 pm

tos napisał/a:
nie ja sie denerwowalem. zawsze pisze grzecznie i w zartach. :lol:


:568:

fakt faktem pozostanie bez zmian.
znalem kilkanascie osob jezdzących konno i tylko jedna kobieta a wlasciwie dziecko 7 letnie nie mialo zadnego groznego upadku. why? bo jezdzilo zbyt krotko



inna osoba ktora malutko 'jezdzila' tylko raz spadla z kulawej kobyly, ale za to w stajni ta kobyla nadepnela jej na stope swoim kopytem :cry:

i rowniez miala dosc powazne problemy.

ale nie wazne. to nie moja sprawa przeciez :)


nie chcialem nikogo odcaigac od koni. kto chce niech jezdzi.
to moze byc fajne, sam chcialbym sobie kupic konia do jazdy wierzchem -brak pieniedzy i miejsca :(

--- ale kupic takiego wariata konia i amemu go nauczyc bycia dzentelmenem.


ps. siadajac na konia musisz kazdego dnia pamietac ze to kontuzyjne hobby i nigdy nie masz pewnosci czy tym razem wrocisz caly czy na wozku.

tak samo jest z motocyklami.
ale jesli cos kochasz to z tego nie zrezygnujesz.



pozdrawiam wszystkich jak nalezy :569:

zartowalem: tu mial byc ten obrazek: :smile:

tos, moja znajoma nie ma kawałka mięśnia, bo upadła z koniem do tyłu i wbiło jej się siodło w nogę. i co, ma nie wychodzić z domu? to samo może się przydarzyć podczas zwykłego wypadu na łyżwy z klasą, podczas drogi do domu czy zaliczenia z wf'u. wypadki chodzą po ludziach, NIC co robi człowiek nie jest w 100% bezpieczne:)

Olimpia - Sob Gru 15, 2007 8:40 pm

No tak, oczywiscie...Ale tu chodzi o sporty dla tancerzy, wiec tancerz raczej nie bedzie ryzykowal czegos takiego zeby utracic mozliwosc uprawiania swego zawodu.
tos - Sob Gru 15, 2007 8:53 pm

ja zrezygnowalem z treningow i sparingow w sztukach walki, bo nie chce leczyc kontuzji ktore sa czeste. to drobnostki, ale sa uciazliwe.

nie chce robic sobie 2 miesiecznej przerwy w tancu z powodu peknietego zebra.
jestem amator ale 2 meisaice bez tanca cofnie mnie i moje miesnie o rok.

zlamanie zeber to zwykla czesta i malopowazna kontuzja, ale bol uniemozliwia taniec.

Dominia1995 - Nie Gru 16, 2007 3:41 pm

Moja siostra trenowała aikido i miała świetne rozciągnięci, jej ciało było odporne na uderzenia, upadki itp. i figura miała dobra dla tancerki. Ale aikido to inna sztuka walki niż karate. Moim zdaniem jedynie przy aikido ewentualnie można iść do szkoły baletowej czy na jakieś zajęcia.
Bajaderka - Nie Gru 16, 2007 5:10 pm

ja na pewno nie polecam wf-u, na którym, niestety można nabawić się wieeelu kontuzji co nie jest raczej przydatne tancerzom.
To jeśli chodzi oczywiście o wszystkich wyłączając uczniów OSB:)

Marysia W - Nie Gru 16, 2007 5:15 pm

No tak, ale jak tu wykombinować zwolnienie z wf-u na cały rok? :P
Bajaderka - Nie Gru 16, 2007 5:18 pm

normalnie:P
Idziesz do lekarza, mówisz jaka sytuacja i Ci daje.
ja maammmm;P

Marysia W - Nie Gru 16, 2007 6:58 pm

Moja mama była i powiedzieli jej, że nie może dać, bo nie mam żadnej choroby cośtam cośtam. :evil:
Fleuve - Nie Gru 16, 2007 7:09 pm

Ja nienawidzę wf... O oberwanie piłką / wybicie palca / skręcenie karku nie trudno. Ostatnio nauczycielka olała sobie sprawę i nie podtrzymała dziewczyny skaczącej przez kozła. Tak się składa, że to siostra mojej koleżanki i musiała chodzić tydzień w kołnierzu. Ale oczywiście wuefistka nie przyznała się do tego, że podczas skoków dziewcząt stała i rozmawiała z inną nauczycielką... Dlatego też wf nienawidzę i cieszę się, że mam częściowe zwolnienie [z biegów i innych wydolnościowych ćwiczeń].
tos - Nie Gru 16, 2007 7:12 pm

prawda.
aankaa_baletnica=) - Nie Gru 16, 2007 7:16 pm

Można jeszcze mieć zwolnienie z baletu na wf... Idziesz do pani na balecie, prosisz o zwolnienie i masz. Potem zanosisz do szkoły i jesteś zwolniona na cały rok. Ja tak mam :D Też wf-u nienawidzę...
Marysia W - Nie Gru 16, 2007 7:25 pm

Moja wychowawczyni ma rozmawiać w tej sprawie z dyrektorką, może coś da się zrobić, a jak nie, to może rzeczywiście pójdę do któregoś z nauczycieli z teatru . ;)
gonia - Nie Gru 16, 2007 8:13 pm

aankaa_baletnica=) napisał/a:
Można jeszcze mieć zwolnienie z baletu na wf... Idziesz do pani na balecie, prosisz o zwolnienie i masz. Potem zanosisz do szkoły i jesteś zwolniona na cały rok. Ja tak mam :D Też wf-u nienawidzę...


ja chciałam się za zaświadczeniem zwolnić z rekreacji.... usłyszałam, że nie ma mowy, że to głupota, że to bezprawie i mnie nie zwolnią, a jak będę nie chodzić, to mogę przynieść 100 zaświadczeń i i tak obniżą mi sprawowanie i ocenę z wf za niechodzenie na rekreację... :?

nin(j)a - Sro Kwi 22, 2009 5:19 pm

polecam szachy :lol: -sama grywam
Joanna - Sro Kwi 22, 2009 11:26 pm

gonia napisał/a:
ja chciałam się za zaświadczeniem zwolnić z rekreacji.... usłyszałam, że nie ma mowy, że to głupota, że to bezprawie i mnie nie zwolnią, a jak będę nie chodzić, to mogę przynieść 100 zaświadczeń i i tak obniżą mi sprawowanie i ocenę z wf za niechodzenie na rekreację... :?


Jeśli masz zwolnienie lekarskie na semestr, lub cały rok, to nie masz wtedy wystawianej oceny z wf-u w ogóle (tylko adnotacja, że "zwolniona"). Co do obniżenia oceny ze sprawowania - teoretycznie w takiej sytuacji nie mają prawa tego robić, ale czasami zdarzają się nauczyciele, że w praktyce bywa inaczej, a pretekst zawsze się znajdzie.

JustDance. - Czw Kwi 23, 2009 8:08 am

Cóż, pretekst znajdzie się zawsze.
Ale ja tam ćwiczę na wf-ie, bardzo go lubię. Myślę, ze taka ogólna sprawnosć się przydaje, jaką czerpiemy z wf-u. A żeby sobie całe ciało na wf-ie połamać to naprawdę trzeba być zdolnym... o0 Poza małymi obtarciami nigdy mi się nic nie stało.

Ja poza tańcem trenuję jeszcze tenisa ziemnego : )
Nie wyobrażam sobie nie zgrać co jakiś czas. : PP

Father - Czw Kwi 23, 2009 6:40 pm

Wtrącając się przypomnę iz wf ma za zadanie podniesienie kultury fizycznej przeciętnych uczniów. Tancerze z definicji posiadaja ją wstopniu ponadprzecietnym.
I dlatego tak wiele zależy od prowadzącego lekcje aby one były atrakcyjne dla tancerzy.
Nie dziwię sie , że w niektórych szkołach adepci tańca unikaja wf-u.
Myslę, że w szkolach baletowych wf wygląda inaczej niż w szkołach powszechnych.
Czy sie nie mylę?

Cheryl - Czw Kwi 23, 2009 7:17 pm

Father napisał/a:
Myslę, że w szkolach baletowych wf wygląda inaczej niż w szkołach powszechnych.


W szkołach baletowych nie ma WF-u.

Father - Czw Kwi 23, 2009 7:33 pm

No, tak to logiczne :o
JustDance. - Czw Kwi 23, 2009 9:13 pm

Może i nie jest atrakcyjny, ale każdy dodatkowy ruch zamiast siedzenie na kolejnej lekcji jest dobry.
dusia - Pią Kwi 24, 2009 8:06 pm

z jednej strony tak, ale wygląd wf mnie przeraża- cwiczę sumiennie. bo wiem że muszę się ruszać. ale po 5 minutach "rozgrzewki" jak wychodzimy na deszcz biegać, to się we mnie gotuje. okropna pogoda, my nie rozgrzane a tu biegaj ileś czasu (piszę to z perspektywy osoby raczej niezbyt utalentowanej sportowo). i to się źle kończy. nie tylko dla mnie.
dodatkowo mam takie koleżanki na wf, że zamiast rozrywki i miłego spędzenia czasu (bo to nie jest tak że ja nie chcę się ruszać) słyszę setki wyzwisk i inne "miłe" rzeczy na swój temat. wuefistka upomina niby, a te lekcje i tak brzydzą. ja mam tam się ruszać, a nie zastanawiać czy koniecznie muszę umieć grać w gry czy szybko biegać, żeby spędzić aktywnie ten czas (i jeszcze dostawać beznadziejne oceny, i to czasem nie ze swojej winy-w grze liczą sie te co umieją odbić odpowiednio).
jakbym miała możliwość, to chyba bym też wolała zwolnienie :D

myślę, że może coś się zmieni po tej obiecywanej reformie wf :) oraz do tego czasu chyba już na studiach będę i wtedy będę zaliczać wf jak mi pasuje i w dobrej atmosferze :)

Siunia - Sob Kwi 25, 2009 3:59 pm

Reforma wf-u? Można jakieś rozwinięcie?

dusia, ja mam podobnie, tylko zamiast koleżanek to nauczycielka na mnie wyzywa. Kiedyś, jak robiliśmy skok w dal, to kiedy biegłam, to powiedziała z nieukrywaną złośliwością: "ocho, biegnie baletnica". A przy rzucie do kosza z biegu (zapomniałam jak to się nazywa) stwierdziła, że "był to iście baletowy skok". I ja nie wymyslam. Było tak naprawdę.

dusia - Sob Kwi 25, 2009 7:23 pm

reforma ma być podobno taka, że będzie godzina wf normalna, a 2 pozostałe do wyboru: taniec, joga, wędrówki, basen itp. nie mam pojęcia od kiedy, i czy dojdzie to do skutku. ale może byłoby lepiej.

no to nie tak źle, u mnie słychać "jak odbijasz k**" albo "idź dzi** tam stań". a to z kosza to chyba dwutakt:)

Śnieżka_19 - Sob Kwi 25, 2009 7:42 pm

ehe, juz ja widze taka reforme, ciekawe kto bedzie uczyl tego wszystkiego, niektorzy nauczyciele nawet nie znaja zasad gier ktorych niby ucza. i gdzie to sie bedzie odbywalo, niektore szkoly nawet sali gimnastycznej nie maja a co dopiero mowic o basenie ;) .
Siunia - Sob Kwi 25, 2009 8:23 pm

Snieżka_19, na basen można jeżdzić do innych szkół. Trzeba tylko chcieć. Kiedyś chodziłam do szkoły z basenem, to mieliśmy oblężenia klas z innych szkół.
Dla chcącego nic trudnego 8)

A tak w zasadzie to przy tej refornie nie muszą ze mnie robić mistrza "nie-wfowych" dyscyplin, ale zamiast głupiej siatkówki (zagrywka:3, odbijanie dołem 3+, odbijanie górą:3) z chęcią pobiegłabym z klasą na pobliski Adriatyk i Bałtyk (nie, nie mieszkam nad morzem, ani oceanem :) ). Już lepsze to niż idotyczne odbijnia piłki w kółko. No bo powiedzcie: czy przyda mi się to w rzyszłości? Bo ja wątpię.

Lottie - Sob Kwi 25, 2009 10:02 pm

siunia ja przy każdym sprawdzianie z dwutaktu mam komentarze od nauczycielki że wykunuję jakieś "baletowe skoki". wszystko poprawnie i cacy ale zawsze jeste "ale" co do delikatności skoku... :razz:

o ile wiem to reforma wfu już został przyjęta i ma wejść w życie od przyszłego roku szkolnego. coś mi sie obiło o uszy (nie bić jak coś pokręcę bo już dawno o tym słyszałam) że będzie to polegać na tym że uczeń ma do odbycia 4h lecji wfu tygodniowo w tym dwie normalne czyli granie w piłkę itd., a dwie jakieś inne (czyli np. jakieś zajecia pozalekcyjne lub taneczne (np w domach kultury)) lub normalnie na wfie.
mam nadzieję że niezbyt skomplikowanie napisałam... :lol:

dusia - Sob Kwi 25, 2009 10:16 pm

robi się offtop :D oceny mam identyczne jak ty siuniu:) a robienie ze wszystkich mistrzów w każdej dyscyplinie jest niedorzeczne. oceny tym bardziej, zwłaszcza, że się staram jak mogę. koniec offtopu.

niemniej, sport na wf jest kontuzjogenny i strach się bać tam chodzić, jak ktoś tańczy to tym bardziej:)

Lady_Gold_Moth - Wto Kwi 28, 2009 11:51 am

Współczuję Wam tych wf-ów. Mnie to już na szczęście nie dotyczy ;) ale Wasza dyskusja przypomniała mi, jak musiałam na to chodzić i to było straszne - nie ze względu na samo ćwiczenie,bo to, jak się później okazało, bywa całkiem pożyteczne ;) tylko właśnie esencję tego, o czym tu była mowa - miałam nauczycieli, którzy rzadko zastanawiali się nad doborem ćwiczeń do predyspozycji dziewczyn, wszystkie musiałyśmy ćwiczyć wszystko, a najczęściej była to gra w piłkę, gdzie te 'silniejsze', dla których było to za mało, by spożytkować energię, rzucały piłką na oślep z całej siły, a te bardziej kruche starały się nie oberwać... Inna sprawa, że ćwiczeń ogólnorozwojowych, porządnych rozgrzewek itp. prawie nie było, techniki wykonywania ćwiczeń też nie. Po godzinach bezsensownych biegów, gdzie nikt nie tłumaczył nam, jak rozkładać siły, jak oddychać etc., czy po skokach przez kozła na zasadzie 'poskaczcie sobie' miałam na dłuugo serdecznie dość wuefu.

Dopiero po skończeniu szkoły, ćwicząc rekreacyjnie z pewną grupą z instruktorem z dobrym podejściem dowiedziałam się, że wuefopodobne zajęcia mogą być ciekawe i przyjemne :)

Father - Wto Kwi 28, 2009 11:13 pm

Juz kiedyś napisałem, że najlepszym sportem uzupełniajacym dla tancerzy jest pływanie. To nie ja wymysliłem. Zresztą była dyskusja na ten temat.
nathaliye - Sro Kwi 29, 2009 12:09 pm

z kolei pływanie osłabia skoczność
Namida - Sro Kwi 29, 2009 3:19 pm

ja w końcu będę miała to 6 z wf xD Ale to tylko dlatego, że wfistka kiedyś dawno temu ćwiczyła akrobatykę .
A co do sportu, to wiem że to co trenuję nie jest dobre dla tancerki (nawet jeżeli tylko w studiu taneczno-aktorskim)... Ja mianowicie trenuję judo. Czasami trudno jest się przestawić na ćwiczenia taneczne gdy w głowie masz jeszcze ostatnie zawody, ale jednak jakoś się trzymam,

Father - Sro Kwi 29, 2009 3:50 pm

nathaliye napisał/a:
z kolei pływanie osłabia skoczność

Tak, masz racje ale nie rekreacyjne raz w tygodniu ktorego zadaniem powinno być rozlużnienie stawów i poprawa ogólnej gibkości i koordynacji, a także podniesienie wydolności w zastepstwie biegania.

dusia - Sro Kwi 29, 2009 7:34 pm

czemu osłabia skoczność?
Father - Sro Kwi 29, 2009 10:16 pm

Cytat:
czemu osłabia skoczność?

Nie czemu a dlaczego :D Ponieważ relatywnie osłabia siłę mięśni za to poprawia ich wytrzymałość na długotrwały wysiłek. Ale to dotyczy tylko tych co pływają często i na wieksze dystanse. Raz w tygodniu 1 godzinka relaksujacego pływanka napewno skoczności nie pogorszy. :)

Joanna - Sro Kwi 29, 2009 11:29 pm

1. jest oddzielny temat o plywaniu
2. tak jak mowi Father - nie przesadzajmy, rekreacyjne plywanie skocznosci jeszcze zadnemu tancerzowi nie oslabilo - chyba nikt tanczac codziennie nie mialby nawet tyle czasu i sily, zeby plywac na tyle intensywnie, no i kwestia tez tego, ze jesli codziennie cwiczy sie te skoki, a od czasu do czasu poplywa, to co najwyzej pomoze na kondycje itp. Co innego, gdyby plywac zamiast cwiczenia skokow ;)

Lorenzo - Pią Maj 01, 2009 6:35 pm

Jeśli chodzi o zestawienia jazda konna + balet to się wypowiem:-)
Jeżdżę konno zawodowo/sportowo od 11 roku życia. Codziennie, często na 2 koniach, startuję czasami nawet kilka razy w miesiącu w zawodach, trenuję ujeżdżenie.
Oprócz tego, że mam trochę mocniej umięśnione uda niż osoby nie uprawiające tego sportu, to nie mam żadnego innego problemu. Nogi mam proste, łatwo mi pracować nad wykręceniem i szybko widać postępy, także nie powiedziałabym, że to taki zakazany sport.
Niestety, jeśli ma się małe umiejętności to nie trudno o wypadek - jest to jeden z najbardziej niebezpiecznych sportów. W końcu koń to zwierzę, które ma ogromną fantazję :lol: . Z drugiej strony ja spadałam już tak wiele razy (czasami nawet 10 x w ciagu godziny jazdy) i nigdy nie doznałam (tfu,tfu, odpukać:-) jakiegoś większego urazu.
Od razu dodam - nie chodzę do OSB tylko do prywatnej, tańczę od 4 do 6 razy w tygodniu no i zaczęłam nie tak dawno temu wiec może ni być całkowitą prawdą, to co piszę;-)

Myślę, ze można uprawiać każdy sport, ale pod okiem doświadczonego instruktora/trenera i na miarę możliwości. A kontuzja..może zdarzyc się wszędzie, niekoniecznie wtedy gdy uprawiamy jakiś sport.

Father - Pią Maj 01, 2009 7:36 pm

Lorenzo napisał/a:
kontuzja..może zdarzyc się wszędzie, niekoniecznie wtedy gdy uprawiamy jakiś sport.

Ale prawdopodobieństwo wystapienia kontuzji przy uprawianiu (zwlaszcza niebezpiecznych sportów) jest nieporównywalnie większe niz w codziennym życiu co jest chyba oczywiste.

Lorenzo - Sob Maj 02, 2009 7:06 pm

Oczywiście. Po prostu zaznaczam, że nie tylko w sporcie zdarzają się kontuzje. Z życia trzeba korzystać, ale z umiarem i rozumem, bo inaczej można się na tym przejechać:-)
Noir - Sob Maj 02, 2009 7:20 pm

Ja stety lub niestety uczęszczam do klasy sportowej ,która wyprofilowana jest na siatkówkę. W tygodniu mamy 10 godzin wf'u ( łącznie z treningami ) nauczycielkę mam bardzo wymagającą i rygorystyczną. Bywa ,że za kare musimy biegać przez całe 45 minut dookoła szkolnego boiska. Czy myślicie ,że to może jakoś niekorzystnie wpłynąć na taniec?
Zauważyłam ostatnio ,że moje nogi są strasznie "ubite"nie mam na myśli tego ,że są grube. Czy są jakieś sposoby żeby jakoś zaradzić temu jak wyglądają moje nogi ?

Lorenzo - Nie Maj 03, 2009 11:01 am

Niestety, myślę, że może. Bieganie nie jest wskazane dla tancerzy, bo bardzo obciąża stawy.
Też miałam problem z ubitymi nogami, ale powoli zaczyna on znikać. Trzeba regularnie i często rozciągać mięśnie aby były dłuższe a nie szersze no i niestety odpuścić sobie uprawianie w dużej ilości sportów, które te mięśnie robudowują. Poza tym z tego co zauważyłam sam taniec klasyczny "zmienia" figurę - widzę po sobie ( mam ładniejsze nogi, bardziej "suche" ręce.. ale na wieksze zmiany pewnie jeszcze za wcześnie)

MissAloha - Pią Maj 15, 2009 9:02 pm

Lorenzo napisał/a:
Niestety, myślę, że może. Bieganie nie jest wskazane dla tancerzy, bo bardzo obciąża stawy.
Też miałam problem z ubitymi nogami, ale powoli zaczyna on znikać. Trzeba regularnie i często rozciągać mięśnie aby były dłuższe a nie szersze no i niestety odpuścić sobie uprawianie w dużej ilości sportów, które te mięśnie robudowują. Poza tym z tego co zauważyłam sam taniec klasyczny "zmienia" figurę - widzę po sobie ( mam ładniejsze nogi, bardziej "suche" ręce.. ale na wieksze zmiany pewnie jeszcze za wcześnie)

O___________o - wcześnie się dowiedziałam. To ja tu planuję zostać sobie tancerką jazz'u <o ile i na to nie jest za późno, bo na balet już jest>, a tu pan z WF'u każe nam biegać na 60m, na 600m etc. -,-''. chociaż dzięki chyba moim zmaganiom baletowym mam nawet dobre stopnie z wf'u jak na mnie. Każdą czwórkę nadrabiam piątkami za rozgrzewki. Niby nic, ale coś czuję, że to tak klasyka na mnei wpływa, w sensie usiłowanie zrobienia szpagatu, aby być lepszym w balecie <rozumiecie?> <lol2>

Joanna - Sob Maj 16, 2009 3:29 am

No ale bez przesady... Jak ktoś biega w szkole na zaliczenie kilkudziesięciu czy kilkuset metrów, czyli po prostu ogólnorozwojowo, i to jeszcze w wieku, w którym potrzeba różnorodnej aktywności fizycznej, to przecież nie zaszkodzi, a wręcz jest wskazane!

Co innego, jak ktoś codziennie ćwiczy balet i to intensywnie, a do tego jeszcze inne techniki - a po tym chciał sobie jeszcze pobiegać, najczęściej na chodniku... Ale to 'trochę' inna sytuacja. Mięśnie, stawy, itp., są już wystarczająco i systematycznie przeciążane, żeby im jeszcze 'dokładać' czymś takim jak bieganie (które same w sobie nie jest złe, ale jak każda aktywność obciąża organizm, i pech, że akurat te rzeczy, które już po balecie są zbyt przeciążone, czyli np. stawy skokowe, kolana...).
To jest naprawdę inna sytuacja, kiedy ktoś tańczy, i codziennie np. walczy z bólem kolan, albo z co chwilę puchnącymi Achillesami, itp., i do tego dołożyć bieganie.

Ale jak nie masz żadnych 'ale' do biegania, to głupie byłoby rezygnowanie z niego!

MissAloha - Sob Maj 16, 2009 10:28 am

` nie chodziło mi, żeby zrezygnować xd. bardziej o sam fakt. ja po prostu nie lubię biegać na600 m , dla mnie to męczarnia. co środę jak mamy dwa wf'y pod rząd idziemy na boisko i biegamy -,-''. heh dobrze, że tego typu bieganie nie szkodzi. dziękuję ^^.
Father - Sob Maj 16, 2009 11:39 am

MissAloha napisał/a:
ja po prostu nie lubię biegać na600 m , dla mnie to męczarnia.

Nie nabędziesz kondycji bez męczarni, to raz a dwa, zauważ jaka jesteś szczęsliwa po ukończeniu biegu :lol:
Bo do szczęścia niezbędna jest znajomość smaku męki :wink:

Joanna - Sob Maj 16, 2009 3:00 pm

MissAloha, ja też nigdy nie lubiłam biegać, ale to są tylko nasze indywidualne preferencje. Nierozważne natomiast wydaje mi się podejście "ja chcę tańczyć, więc nie będę biegać" - to nie tak... Póki możesz, to biegaj, czy w ogóle cokolwiek ćwicz, jak najwięcej się da, bez przeciążenia organizmu (tzw. przetrenowania) ;)
Siunia - Sob Maj 16, 2009 7:30 pm

Father napisał/a:
zauważ jaka jesteś szczęsliwa po ukończeniu biegu


Wiesz, co Father jesteś wielki! Dopiero teraz tak na to spojrzałam. Faktycznie, zamiast wymyślać byle bóle, lepiej jest przebiec to durne 600 żeby mieć to za sobą. Chyba polubię bieganie :)

Blanche - Sob Maj 16, 2009 7:55 pm

Father napisał/a:

Nie nabędziesz kondycji bez męczarni, to raz a dwa, zauważ jaka jesteś szczęsliwa po ukończeniu biegu :lol:

Ja tam nigdy nie byłam szczęśliwa - byłam wściekła na wuefistę, że w niewiadomym mi celu zmusza mnie do biegania na taką odległość, a na dodatek po zakończeniu biegu dodaje "No, co tak słabo" ;) .

Torin - Wto Maj 19, 2009 9:27 pm

Z bieganiem jest tak (przynajmniej u mnie) że żeby czuć przyjemność czy wręcz zadowolenie satysfakcję (euforie ??) muszę przebiec dość duuuży dystans, muszę przekroczyć barierę zmęczenia. Potem już leci i biegnę jakoś tak automatycznie i z dużą satysfakcją. Ale gdybym przerwał za wcześnie to nici z satysfakcji a tylko zmęczenie i wściekłość.

Torin

Father - Wto Maj 19, 2009 10:44 pm

Ja z koleji aby przytłumić ból zmęczenia podczas biegu przemyśliwuję różne problemy techniczne(np: naprawa pralki czy samochodu) lub kombinuję teoretycznie jak skoczyć podwójnego loopa a czasem zdarza mi sie nawet myślenie na wyższym poziomie , konkretnie o d..e Marynie.
Tanc... - Sro Maj 20, 2009 7:51 am

Witajcie. Dopiero teraz odkryłem temat dość ciekawy i napisze tak. Uczęszczając do szkoły baletowej przez 9 lat - ostatnie 4 lata jeździłem codziennie rowerem do szkoły po kilkanaście kilometrów , zimą wyjeżdzałem na narty i jakoś mi nie zaszkodziło to, w piłkę też się grało / choć zabraniali / ,ale przecież kontuzji można ulec nawet idąc po schodach czy chodniku. A teraz z racji nadchodzocej "drugiej młodości" :mrgreen: ,zrezygnowałem z nart - / PROFILAKTYCZNIE - OSZCZĘDZAM KOLANKA / natomiast rowerek pozostał, doszedł też - świetnia sprawa szkoda ,że sezonowa czyli WINDSURFING. Basen też bardzo dobry choć rozluźnia mięśnie i ciało i tuż przed samą premierą czy ważnym dla uczniów egzaminem np z t.klasycznego raczej nie wskazany, ale po tak :) .Moja koleżanka ucząca się w szkole baletowej jeździła konno i też to w niczym nie przeszkadzało.I narazie tyle . Pozdrawiam 8)
nin(j)a - Sob Sie 21, 2010 7:30 pm

A co myślicie o szermierce i jesj odmianach? Podobno to teraz bardzoi modny sport dla intelektualistów.
Nataszaa - Sob Sie 21, 2010 8:43 pm

Fleuve napisał/a:
Ja nienawidzę wf... O oberwanie piłką / wybicie palca / skręcenie karku nie trudno. Ostatnio nauczycielka olała sobie sprawę i nie podtrzymała dziewczyny skaczącej przez kozła. Tak się składa, że to siostra mojej koleżanki i musiała chodzić tydzień w kołnierzu. Ale oczywiście wuefistka nie przyznała się do tego, że podczas skoków dziewcząt stała i rozmawiała z inną nauczycielką... Dlatego też wf nienawidzę i cieszę się, że mam częściowe zwolnienie [z biegów i innych wydolnościowych ćwiczeń].


Niestety masz rację... Wprawdzie w gimnazjum dziewczyny i chłopcy mają w-f oddzielnie, ale niektóre dziewczyny mają tyle siły, co niektórzy chłopcy. :roll:
Jest u nas kilka dziewczyn, które gdy serwują... cóż, nie jest to zbyt bezpieczne, zwłaszcza, że wuefista wyraźnie faworyzuje chłopaków (w ramach w-fu zabiera ich na basen, na wycieczki, itp.), podczas gdy nas zwyczajnie ignoruje. Pozwala nam robić co chcemy, co ma pewne plusy, ale niesie tez zagrożenia... Niezliczoną ilość razy miała zwichnięte palce czy skręconą kostkę, uderzenia piłkami nie liczę...

Większość dziewczyn jest dość dobrze zbudowana, silna, i ich uderzenia są mocne.
Ja zaś jestem szczupła, drobna i niewysoka (1,65), więc zazwyczaj nie pozostaje mi nic innego niż ucieczka. :roll:

W-f zdecydowanie nie należy do moich ulubionych lekcji.

Cheryl - Sob Sie 21, 2010 9:39 pm

Tak właśnie myślę, że gdybym miała iść teraz na najzwyklejszą lekcję WF to mimo tego, że skoro jestem tancerką jestem 'wysportowana' mam dobrą kondycję, koordynację ruchów itd. to byłabym największą łamagą :)
Poza tym nie przepadam za graniem w różnego rodzaju gry zespołowe typu piłka nożna, koszykówka czy choćby siatkówka plażowa. Dlatego zazwyczaj zostaję na leżaczku z napojem relaksującym w dłoni, podczas gdy moim znajomi się gimnastykują :)
I już wiele razy próbowano mnie namówić bym chociaż spróbowała - to nie ma mowy, ze mnie nie namówić. Nie lubię i tyle :)
Jedyne co swojego czasu jako tako chciało mi się to był golf, ale też po jakimś czasie mnie to znużyło.
I jak na razie pozostanę przy jeździe konnej (niestety coraz rzadszej), pływaniu, bilardzie (to też sport?! :P ), łyżwach i ew. rolkach ;]

Nataszaa - Sob Sie 21, 2010 9:53 pm

Cheryl napisał/a:
Tak właśnie myślę, że gdybym miała iść teraz na najzwyklejszą lekcję WF to mimo tego, że skoro jestem tancerką jestem 'wysportowana' mam dobrą kondycję, koordynację ruchów itd. to byłabym największą łamagą :)


Dokładnie! Moje koleżanki zazwyczaj oczekują, że skoro tańczę, to będę mieć 6 z w-fu, i mistrzowską technikę w siatkówce, koszykówce, itp. Tymczasem w tych sportach liczy się siła, której ja zwyczajnie nie mam. Szczególnie w rękach. Po prostu ani balet, ani inny taniec tego ode mnie nie wymagał (w tańcu klasycznym wręcz niepożądane są umięśnione ręce :roll: ), więc zazwyczaj na boisku jestem dość bierna. Jedynie czasem, gdy mamy coś w rodzaju "gimnastyki" (przewroty, skoki przez kozła, itp.) daję sobie radę.

lyricaless - Pią Sie 27, 2010 9:30 pm

bardzo bardzo nie lubię wf'u.czesto, ba ! przez znaczną część roku szkolnego gramy w siatkówkę, a ja nie potrafię odbijać górą. mam za mało siły w rękach. w koszykówkę zniosę grę, w nogę bardzo lubię grać. ale co mi z tego, jak zazwyczaj gramy w siatkówkę, a nasz nauczyciel ma swoje "pupilki", swoją grupę siatkarską i je chwali i tak dalej.

ogółem to gdzie ta sprawiedliwość ? sport to nie tylko gry zespołowe, ale też gimnastyka. jestem pewna, że umiem wiele rzeczy gimnastycznych, których one nie. ale mimo to, że jak jestem dobra w czymś innym, one w czymś innym, to to ja muszę wyciągać 5 z wf'u a one się modlą, żeby mieć 6. czasami naprawdę czuję się nie fair.

Maron - Sob Sie 28, 2010 1:01 am

ja uwielbiam siatkę, ale oglądać, wręcz w tym przypadku uznaję siatkówkę jako część moich zainteresowań. a jeśli grać, to zdecydowanie w piłkę nożną, albo tenisa [także w tego stołowego].

w liceum miałam zdecydowanie lepszy w-f, niż w gimnazjum. w LO modliłam się o szóstki, w gimnazjum ledwo trójki i dwójki miałam, ponieważ właśnie mnie w-fistka strasznie nie lubiła bo nie umiałam grać w siatkówkę w ogóle :/ tak naprawdę załapałam siatkę jak zaczęłam ją intensywnie oglądać [poza meczami reprezentacyjnymi - które oglądałam od czasów IO w 2004, czyli właściwie przed gimnazjum jeszcze - zaczęłam wtedy oglądać ligę męską], bo nie chciała mi nawet wytłumaczyć jak mam odbijać :? w liceum dopiero co mnie panowie od w-fu nauczyli, bo wiedzieli że mam możliwości nawet będąc niską z drobnymi rękami, ale źle odbijam i skaczę - kompletnie nie technicznie, ale co się dziwić skoro musiałam się tego wszystkiego nauczyć SAMA bo bym mogła mieć nawet niedostateczny z przedmiotu z powodu dużej ilości zaliczeń z siatkówki :?
ale w jednym to mnie już miażdżyła babka od w-fu - popieprzona baba do potęgi n-tej, która kazała nam serwować tak, żeby piłka uderzyła w wyznaczony na nią kwadrat na boisku [np. w mieszczący się na drugim końcu boiska, przy samej linii outowej kwadrat wielkości 1x1 - NO COMMENT], bo inaczej z oceną z serwowania się spadało poniżej trójki :/ ło jezu a jak się nie trafiło dobrze w piłkę i ta leciała w bok albo piłka nie przeleciała przez siatkę to pała na starcie...
a lepiej było... całe życie miałam przesrane w klasie, między innymi dlatego że nie umiałam grać w siatkówkę... dlaczego? bo zwykle mnie obwiniano o to że drużyna przegrała - a przegrana drużyna musiała trzaskać 500 przysiadów [!!!!!!!] po meczu. a jak nie równo to od nowa :roll: no popieprzona baba, sorry za określenie, ale inaczej ją nazwać nie umiem, chyba że jeszcze gorzej ją wyklinając.
ja generalnie do nauczycieli urazów nie mam, chociaż mniej lub bardziej się z niektórymi nie lubiłam. jakbym miała wyznaczyć kilku nauczycieli których nienawidziłam przez te 9 lat i dalej nienawidzę, ona byłaby z pewnością na czołowych miejscach.

aż się sobie trochę dziwię, że dalej uwielbiam [przynajmniej oglądać] siatkówkę. wiele osób miałoby uraz do końca życia, nie tylko do tego sportu, ale i do całego w-fu :roll:

Iluane - Sob Sie 28, 2010 1:26 am

Ojej, czyli widze, ze nie tylko moja wuefistka miala hopla na punkcie siatkowki. O.o
Hm.. Wyszlam z podstawowki umiejac grac tylko w siatkowke, ledwo co w kosza...

Bylo tak: mialysmy wf z chlopakami, pani zazwyczaj kazala nam z nimi grac, a sama siadala sobie w sukience i szpileczkach na laweczke i rozmawiala z wuefista... :roll:
Mialysmy bardzo duzo zaliczen z roznych serwow (serwowan?), odbic itd.
W sumie tak mysle ze 3/4 wszystkich wf to byla siatkowka. : D
Na szczescie pani potrafila wyjasniac,chociaz to chyba zalezalo od jej humoru, bo jak ktos czasami nie rozumial to od razu w ryk!

I tak oto nie potrafie do dnia dzisiejszego grac w reczna XD

Aha, aha!
Mysle, ze dobrym sportem dla tancerza jest plywanie, podobno bardzo rzezbi sylwetke (chociaz nie wiem czy nie az za bardzo..)

Maron - Sob Sie 28, 2010 1:33 am

co jak co ja ręczną poznałam dopiero w ogólniaku :roll:
w siatkę nie potrafiłam grać raczej z winy nauczycieli z podstawówki i gimnazjum do którego chodziłam w 1 klasie... no ale miałam wtedy cały czas z facetami, którzy mieli z kolei hopla na punkcie piłki nożnej, że nawet żeśmy mieli reprezentację żeńską i w takowej grałam...

niestety też przez piłkę nożną mam rozwaloną jedną kostkę która mi strzela za każdym razem przy skokach jakichkolwiek, gdzie obciąga się stopy.

nin(j)a - Pon Sie 30, 2010 9:15 pm

Moja siostra też miała babę zakręconą na punkcie siatki, na szczęscie moja grupa potrafi urobić sobie wuefistę i gramy różnorodnie, ale w zimę mamy ping- ponga 2 razy w tygododniu. Nienawidzę tej gry :!:


Jazda figurowa wg jest dla tancerzy dość dobrym sportem :)

Maron - Sro Wrz 01, 2010 1:34 am

teoretycznie tak - ale - bardzo obciążającym kostki, kolana i biodra [chociaż czy jest jakiś sport który nie obciąża stawów...?], niestety wiele łyżwiarzy się skarży na te stawy w wieku już nawet 20-kilku lat.
no i jest duże ryzyko kontuzji jednak.
ale... rozwalić sobie kostkę można nawet idąc ulicą :roll:

ja tenis stołowy, o tak, uwielbiaaam!! :D

Father - Sro Wrz 01, 2010 8:15 pm

nin(j)a napisał/a:
Jazda figurowa wg jest dla tancerzy dość dobrym sportem

Odwrotnie jest dobrze to znaczy taniec jest dobrym "sportem" dla łyżwiarzy figurowych :)

nin(j)a - Sro Wrz 01, 2010 8:33 pm

Niech Ci będzie,a le też wszelkiego rodzaju gimnastyki typu: pilates, joga i inne.

Ostatnio rozmawiałam ze znajomą mojej may i ta znajoma powiedziała uwaga na sekty, bo znam takiego pana co to przez jogę został wciągnięty do sekty. Tak więc uważajcie, zwłaszcza w nowym roku szkolnym :wink:

Maron - Czw Wrz 02, 2010 12:00 am

do sekt biorą ludzi słabych psychicznie. człowiek mający łeb na karku, po chwili by się zorientował że coś nie jest tak.
Father - Czw Wrz 02, 2010 7:56 am

Jasne! A tym bardziej facet zwany panem :)
nin(j)a - Pią Wrz 03, 2010 10:06 pm

No, potwierdzam, ale ten koleś mieszka w jednym z największych miast świata, a tam o złamanie psychiki nietrudno :lol:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group