www.balet.pl
forum miłośników tańca

Szkoła baletowa - Nauka w OSB a metody siłowe niektórych pedagogów

DariaD14 - Pon Wrz 25, 2006 8:35 pm

Zaczynam rozumiec dlaczego tak malo uczniów -(chłopaków zwlaszcza)kończy szkoly baletowe---nauczycile zamiast przkazywac wiedze --po prostu nadużywaja przemocy. Moje dziecko po dzisiejszej klasyce wrócilo z guzem na glowie wielkości śliwki mirabelki-naucycielka klasyki ma rece wiatraki z pierścionkami i nieźle nimi wiwija. Chyba chlopcy nie wytrzymają tych tortur i sińców z 13 clopaków zrobi się 2-3. Lekkie kuksańce badź klepnięcia mi nie przeszkadzaja, ale juz bicie po glowie to juz duze przegięcie. Może mi ktoś z Was doradzi co powinnam zrobić? Pozdrawiam
Nefretete - Pon Wrz 25, 2006 10:54 pm

poramawiać na wywiadówce?? z wychowawcą lub wspomnianą nauczycielką, choć ona może wtedy stwierdzić, że podważa pani jej metody czy coś w tym stylu.
Czajori - Sro Wrz 27, 2006 1:49 pm

Sama powiedziałaś, że nosi pierścionki, a podczas lekcji musi machać rękami, bo inaczej prawidłowo nie zademonstruje ćwiczenia. Zgaduję, że uderzyła twojego syna przypadkiem.
Powróćmy jednak do tematu dyskusji.

Joanna - Sro Wrz 27, 2006 1:56 pm

"naucycielka klasyki ma rece wiatraki z pierścionkami i nieźle nimi wiwija" - jak widac to stwierdzenie mozna odebrac na wiele sposobow, bo ja to zrozumialam zupelnie inaczej, i niekoniecznie jako 'demonstrowanie cwiczen' (swoja droga, tez bylby ciekawy eufemizm ;) ).
Maron - Sro Wrz 27, 2006 2:43 pm

tak jak już napisała Czajori, mogła przez przypadek nabiła twojemu synowi siniaka - nie musi to od razu oznaczać że nauczycielka torturuje :twisted: . może najnormalniej w świecie [wy, rodzice] poproście tą panią by zdejmowała pierścionki? ;)
pozatym, prawdziwi faceci muszą być wytrzymali jak ich baba bije :mrgreen:
pozdrów syna - trzymam za niego kciuki [obyś chłopie wytrzymał tam do matury! ;) ] :)

Gioia - Sro Wrz 27, 2006 2:53 pm

Do DariaD14

Hmm...nie chciałabym zabrzmieć za ostro, ale jestem zodiakalnym Baranem i przemowy w stylu "bułkę przez bibułkę" nie są moją mocną stroną, więc sorki za dosadność. :wink:
Pozwól, że Cię zacytuję:
"...nauczycile zamiast przkazywac wiedze --po prostu nadużywaja przemocy..."
Piszesz coś takiego jako dorosła kobieta - matka - i pytasz się co robić?
:o
Co to w ogóle za sformułowanie "nadużywają przemocy"? To znaczy, że gdyby tylko "używali" przemocy byłoby OK?
Dlaczego nie reagujesz? Czy to dla Ciebie normalne, że ktoś bije Twoje dziecko?
Pozdrawiam

Maron - Sro Wrz 27, 2006 3:39 pm

Gioio - chyba źle zrozumiałeś/zrozumiałaś post Darii.

ja jako boczny widz i trzecioosobowy słuchacz tego co się dzieje w baletówkach, sądzę że przemoc [chociaż nie wiem jak ona się ukazuje] jest na porządku dziennym.
Daria pyta się co w tym przypadku ma zrobić, i jak zareagować [nie byął to stricte typowa przemoc, jeżeli dziecko było udeżone pierścionkiem, i to prawdopodobnie przez przypadek] bo najzwyczajniej w życiu, jak każda matka - niepokoi się o zdrowie swojego dziecka [a dzieci jak wiadomo niekiedy bardzo koloryzują wydarzenia] i nie chce by jej dziecko wracało ze szkoły pobite [w tym przypadku posiniaczone].
więc chce się nas doradzić co ma zrobić, by syn wracał cały... ;)

Joanna - Sro Wrz 27, 2006 3:49 pm

Hmm, ja juz nie wiem. Osobiscie zrozumialam post Darii jako eufemistyczne sformulowanie tego, ze jej syn dostal po glowie od nauczycielki, i to raczej nie przez przypadek.

Ale coz, nikt z nas tam nie byl, i nie wie, jak bylo naprawde, wiec pozostaja tylko suche spekulacje ;)

Gioia - Sro Wrz 27, 2006 3:53 pm

Princes, dobrze zrozumiałam post Darii, nie musisz mi tłumaczyć z polskiego na nasze. :wink:
Co do tego, że przemoc w baletówkach jest, jak to napisałaś "na porządku dziennym", nie oznacza to, że należy wyrażać na to zgodę bo to, że coś takiego zdarza się często, nie oznacza, że jest to od razu "normalne".
Jestem zdziwiona tym, że 37 letnia baba, będąca matką kilkunastoletniego dziecka nie wie co zrobić, gdy JAK TO SAMA OKREŚLA w stosunku do jej dziecka jest nadużywana przemoc fizyczna. :(
I wsio... :wink:

Iris - Sro Wrz 27, 2006 4:00 pm

A ja nie widzę nic złego w Poście Darii Goio, gdyż nawet 37 letnia osoba może prosić o pomoc i jakieś porady :wink: . Czy to takie dziwne, że czasami ktoś chciałby podzielić sie z innymi swoim problemem? :roll: :wink:
Ewuunia - Sro Wrz 27, 2006 4:14 pm

moim zdaniem zycie w baletwówkach (przynajmniej w niektórych, u NIEKTÓRYCH nauczycieli) tak wygląda. i nie jest to nic dziwnego. i nie dziwię się, że Daria napisala o tym, że nie wie co zrobić. No bo nie może przecież swojemu dziecku powiedziec, żeby lepiej ćwiczyło, to wtedy nie "dostanie". Moim zdaniem, p.Dario, powinna pani porozmawiać z nim na spokojnie, powiedziec, że jeżeli bardzo kocha taniec, to niech tanczy dalej, ale niestety zeczywistość jest jaka jest, i musi się troszke z tym pogodzić, jednakowoż nie można ciągle pozwalać na to, aby nauczyciel uzywał przemocy wobec młodego tancerza.

Zdania sa podzielone, a ja tak myśle.

Maron - Sro Wrz 27, 2006 4:25 pm

Gioia napisał/a:
Princes, dobrze zrozumiałam post Darii, nie musisz mi tłumaczyć z polskiego na nasze. :wink:
Co do tego, że przemoc w baletówkach jest, jak to napisałaś "na porządku dziennym", nie oznacza to, że należy wyrażać na to zgodę bo to, że coś takiego zdarza się często, nie oznacza, że jest to od razu "normalne".
Jestem zdziwiona tym, że 37 letnia baba, będąca matką kilkunastoletniego dziecka nie wie co zrobić, gdy JAK TO SAMA OKREŚLA w stosunku do jej dziecka jest nadużywana przemoc fizyczna. :(
I wsio... :wink:


a czy Daria wyraziła zgodę na bicie syna? ja się nie doczytałam... najwyraźniej, jeżeli się nas pyta, to oznacza że ma zamiar coś zrobić z tą sprawą, ale nie ma się kogo doradzić, i z nami - forumowiczami - chce rozwiązać ten problem. jest to tak zwyczajne, jak pójście do psychologa :roll:
pozatym, ja nie powiedziałam że coś co notorycznie się powtarza [jak właśnie bicie kogoś po głowie] jest "normalne" - nie to jest wręcz nienormalne [to tak jak z nałogami] - owszem, jak nauczyciel kogoś tam uderzy, to jest to normalne, a w baletówkach szczególnie. o ile silne poklepywanie np. w nogi bo są nie tak ułożone przemocą trudno nazwać, to z kolei uderzenie ze względu na niesłuchanie poleceń nauczyciela/bądź odpyskiwanie mu jest normalne [nauczyciel też człowiek, może być wyprowadzony z równowagi!!]. no, chyba że bije dla przyjemności :roll: [to jest wtedy nienormalne]
ale jak to powiedziała Joanna: "nikt z nas tam nie byl, i nie wie, jak bylo naprawde, wiec pozostaja tylko suche spekulacje"

jeżeli jest to faktycznie znęcanie się nad uczniami - sama bym określiła to "nadużywaniem przemocy" albo "nadużywaniem swoich możliwości".

DariaD14 - Sro Wrz 27, 2006 6:53 pm

Już wyjaśniam////// Tak jestem dojrzla "babą37 letnia"i wiem co w takich przypadkach się robi. Najpierw nazbieralam informacji czy owe metody bicia- byly cześciej stosowane czy jak tu niektórzy twierdzą przez przypadek. A mianowicie--po wszystkich zebranych informacjach na temat prowadzonych lekcji przez pania X dowiedzialąm się, ze sa stosowane metody klepania (odbitych 5 palców na udzie), targania za włosy, kuksania itp. na porzadku dziennym. Wiec pojechalam osobiście porozmawiać z panią X. Po przedstawieniu się Pani X powiedziala mi , ze nie potrzebnie sie fatygowalam, bo móje dziecko jest w tzw" czołówce, jest zdolne i sie stara. Więc zapytalam dlaczego zostalo uderzone w glowe -pani powiedziała że to wymaga jej zawód żeby coś dobrze wykonac trzeba wykręcić , ustawić , wygiać, przegiąć. A w głowe go uderzyla plaska ręką przechodząc bo się "chyba "pomylil- (dziecko nie wiedzialo za co zostalo uderzone). Moi drodzy jako osoba dorosla, jako rodzic jestem w stanie zrozumiec , ze balet wymaga dotchnięc , nastawienia, sprawdzenia miesni itp, ale bicie po glowie jest niedopuszczalne?????. w innych szkolach (nie w OSB) nauczyciele wylatują za to z pracy z adnotacja w dokumentach. Jest jeszcze wrzesień i uważalam , ze jeżeli ustali się cos na początku to później bedzie dużo latwiej ( mówię o relacjach nauczyciel- uczeń, nauczyciel- rodzic). A biciem , szykanowaniem i zastraszeniem niczego nikt jeszcz dobrego od nikogo nie wymusił..... Pani X miala rozmowe ze swoim przełożonym i mam nadzieję, ze przemyslała swoja postawę i bedzie inaczj uczyć swoje dzieci.
Aha a czy to jest chlopiec , czy dziewczyna -----nie ma znaczenia nikt nie lubi być bity , szturchany, klepany .
Teraz co mnie sklonilo aby Was zapytac co powinnam zrobić.
1. moje dziecko lubi szkole do której chodzi
2. jest zdolne i sie chcętnie uczy
3. nie sprawia klopotow wychowawczych-nalezy do bardzo spokojnych(o czym pani X też mnie poinformowala cyt" syn jest bardzo grzeczny nie ma z nim klopotow'
4.bałam sie , zeby nie zaszkodzic dziecku,
5 pomyslaląm , ze większośc z Was miało badź ma podobny przypadek w swojej szkole.
6. zdobylm się na odwage i zapytalam co byście zrobili na moim miejscu, badz co by zrobili wasi opiekunowie....
Biorąc powyzsze pod uwage bilam sie z myślami jak powinnam zareagowć, czy interweniować czy czekac na dalszy rozwój i patrzeć na przerażone dzieciaki(jak juz wspomnialąm moje dziecko należy do spokojnych , i balam sie nawet pomyśleć co dzieje sie na lekcji z tzw'brojkami"...'

Uwazam, ze moja decyzja była sluszna--poniewaz pani x zachowywala sie dzisiaj bardzo poprawie, żadno z dzieci nie zostalo mocno uderzone ani wytargane za wlosy.
Myśle, ze moje poruszenie sprawy i rozmowa poprawi relacje owej nauczycielki z dziećmi, a takze pokarze innym opiekunom, ze dzieci też maja prawo do "normalnych zajęć, bez strachu ,, przemocy ze strony nauczyciela. Jak najbardziej jestem za dyscypliną, porzadkiem w szkolach, uczniowie muszą miec szacunek do nauczyciela i muszą przestrzegać zasad. Mam nadzieję, ze wszyscy na moim doświadczeniu skorzystaja i wyciagna odpowiednie wnioski. Pozdrawiam --uważma temat za zamknięty.

.:tutu:. - Sro Wrz 27, 2006 7:00 pm

Bardzo to przykre ze tak sie dzieje w szkolach :( Tak nie powinno byc! I moim zdaniem dobrze ze zareagowalas Dario! Twoje dziecko jest naprawde wspaniale, mimo ze wiele z nim nie rozmawialam, bardzo je polubilam :) Jest naprawde wspaniale i pozdrow go ode mnie [marta ;) ]
Buziaki,
TuTuS

Marysia W - Sro Wrz 27, 2006 7:53 pm

Zapewniam cię tutu, że to najspokojniejszy chłopak w całej rozbrykanej IIIb (do której chodziłam) :lol:
Rozmawiałam z synem Darii na gg, z tego co wiem, to nowa nauczycielka- może jeszcze nie zapoznała się z znaczeniem słowa "dyscyplina" w szkole baletowej. :roll: Kiedyś byłam na lekcji syna Darii, w zeszłym roku- mieli inną nauczycielkę. Była ostra, klepała, przypominała itd., ale nie BIŁA! jeszcze nie spotkałam się z guzem na głowie w sb, aczkolwiek z siniakami tak (sama je miałam :roll: ).
W każdym razie uważam, że postąpiła pani b.dobrze. Może gdyby nie pani, kto wie, co by się tam jeszcze mogło wydarzyć... :roll:

Cheryl - Sro Wrz 27, 2006 8:28 pm

Matko! U nas nigdy nie ma siniaków! :roll: :shock: :shock:
Joanna - Czw Wrz 28, 2006 12:47 am

Dario, osobiscie uwazam, ze bardzo rozsadnie postapilas. Zwlaszcza, ze Tobie nie tak latwo chyba wmowic, na ile faktycznie trzeba tego poprawiania (sama trenowalas, z tego co pamietam? wiec wiesz, na ile mozna ustawic cialo dziecka, i ze jest w stanie sporo zrozumiec, zanim sie uzyje silniejszych argumentow).

Powodzenia w dalszej nauce dla syna :)
Jak to mowila Dory: "just keep swimming" :)

Gioia - Czw Wrz 28, 2006 8:40 am

Daria, to ja jeszcze na koniec pozwolę sobie swoje 3 grosze dodać, bo swoją wypowiedzią zaczęłam tą małą burzę. :wink:
Przeczytałam Twoją odpowiedź i bardzo się cieszę z tego co napisałaś. :)
Uważam, że wybrałaś najlepsze rozwiązanie i możesz być z siebie dumna, bo jak napisałaś są już skutki - nauczycielka spokorniała :) , na czym skorzystał nie tylko Twój syn, ale również inne dzieci w klasie. :)
Tym bardziej, że pewnie byłaś jedyną mamą która zareagowała?
Pozdrawiam Cię serdecznie

gonia - Czw Wrz 28, 2006 11:39 am

a i nauczycielka pojętna, że przestała bić...
wiem, że baletówki to może nie dokońca to samo, co "normalne" szkoły, ale jak my zwróciliśmy uwagę pani od francuskiego (konkretniej- zwróciliśmy się do wychowawcy, żeby z nią porozmawiał), bo cośtam (już nie będę wymieniać), na następnej lekcji zostraliśmy nawyzywani, oskarżeni i nakrzyczani. z głupiego powodu. potem przez pół roku była obrażona i na każdej lekcji na nas wrzeszczała i wyzywała.
więc cóż, za przeproszeniem, trzeba też trafić na nauczyciela-człowieka, który zrozumie sprawę rodziców i weźmie to pod uwagę. :wink: ale gratuluję odwagi :D

DariaD14 - Czw Wrz 28, 2006 3:26 pm

Nie wiem na ile to byla moja odwaga , a na ile był to strach--(przed rozdmuchaniem i zaognieniem sprawy). Cieszę się ,że mój syn nam -rodzicom o tym powiedział, wówczas można bylo 'zdusić to w zarodku' i podjąć sie wykonania zadania.A sprawa nie należala do latwych,bo nauczyciel jest 'skoligacony' z wysko postawionym urzędasem., wiec mialam dylematy--OGROMNE. Cale szczęście, że udało się osiagnąć skutek.
AAAA jeszcze jeden skuces--- moje dziecko powiedziało mi Dziękuję w swoim imieniu i imieniu innych dzieci , które pani X uczy. --oczy napelnily się łzami.
P. S -w sumie mialam szczeście, ze trafilam na ludzkiego nauczyciela--może tylko sie ciut zagubił w tym wszyskim, ale jestem dobrej myśli i wierze , ze sytuacja sie nie powtórzy.
Dziękuję Wam wszystkim za pomoc--takie internetowe podtrzymanie na duchuu--ooch to dużo dało. Pozdrawiam

Cheryl - Czw Wrz 28, 2006 7:28 pm

Po pierwsze- brawo dla Czajroi, że założyła taki wątek.

Ale droga DarioD14- myślę, że nauczycielka zrobiła to nie umyślnie. Jednak gdy sytuacja się powtórzy (bo jeśli zdarzyło się to tylko raz nie mam sensu się awanturować) wystarczy podejść do takie nauczycielki i grzecznie zapytać po prostu dlaczego Twój syn ma guza na głowie (ale to brzmi :lol: ) Myślę, że jeśli taka nauczycielka jest w porządku, to Cię przeprosi.

Teraz do Princess-
Princ przemoc w szkole nie jest na porządku dziennym. Już widzę, że po prsotu te wszystkie słodkopierdzące mamusie zadźgały by te nauczycielki. Nie mówiąc już o tym, zę to po prostu jest niedopuszczlane..... ;)

Bajaderka - Czw Wrz 28, 2006 7:44 pm

Od początku przyglądałam się temu wątkowi, nie chciałam nic pisac, ale trudno mi się jest powstrzymac od tego, aby nie napisac tu paru słówek od siebie.
Tak więc bicie/drapanie/wbijanie paznokci/klepanie uczniów przez nauczycieli nie jest zjawiskiem dotyczącym tylko osb w Gdańsku. Za czasów kiedy jeszcze byłam w w-wie w osb, taki problem też istniał. Na szczęście nie w mojej klasie, ale znam dziewczyny, które właśnie były od czasu do czasu tak "maltretowane" przez nauczyciela. Czasami przychodziły z dołkami od nauczycielskich paznokci na udach, czerwonymi śladami, zadrapaniami.....
No nie podobało im sie to bardzo, ale co miały zrobic? Zgłaszały to niejednokrotnie, ale nikt z tym nic nie robił. Jednak nie zdarzyło się, aby pedagog bił je po głowie, czy nawet uderzył przez przypadek.

Sama dostawałam od pedagoga na warsztatach, (ja to lubię, mobilizuje mnie to do pracy) z sali wychodziłam z całymi czerwonymi łopatkami, udami, łydkami, ale nie zdarzyło się, żeby mnie drapał, wbijał paznokcie czy wyzywał.
Jednak gdy byłam mała moja nauczycielka stosowała metodę ze szpilką aby wciągac pośladki (nie wszystkim, ale mi tak) , wkładała jednorazowe kubeczki (po wypiciu kawy) do kostiumu, żeby nie schylac brody....
Jadła tez na lekcji czekoladę , co dla nas (paroletnich dziewczynek) było nie do pomyślenia, jako że czekoladę ubóstwiałyśmy; a nam zawsze mówiła, że jesteśmy grube, że przytyłyśmy po świętach/weekendzie/wakacjach.
Nieraz śmiała się z nas, nie wszyscy to wytrzymywali i większośc zrezygnowała, ale to dzięki niej jestem rozciągnięta jak jestem i nauczyłam się nieco dyscypliny.

Marysia W - Czw Wrz 28, 2006 8:13 pm

Bajaderka napisał/a:
Tak więc bicie/drapanie/wbijanie paznokci/klepanie uczniów przez nauczycieli nie jest zjawiskiem dotyczącym tylko osb w Poznaniu.

Pozwól, że poprawię- OSB w Gdańsku. 8)

Cheryl - Czw Wrz 28, 2006 8:16 pm

A propos czekolady- u nas w szkole p.dyrektor dzisiaj wyniósł z szkolnego skelpiku wielką siatkę- 5 czekolada, 10 paczek ciastek- i fura cukierków oraz mniam mniam- JOGURTY! ;D
DariaD14 - Czw Wrz 28, 2006 8:36 pm

Dziękuję, za utworzenie nowego tematu.

Prawie wszystko jestem w stanie zrozumiec, ale gdy dorosli biją dzieci , rodzice dziadkowie, nauczyciele, ludzie zakonu to jest to nie do pprzyjęcia. Ponieważ Ci właśnie dorośli powinni być dla dzieci młodzieży przykladem. Jak taki rodzic , który używa przemocy może wytlumaczyc dziecku żeby nie bilo rówieśników-no jak?. Dzieci , mlodziez obserwują nas doroslych i jeżeli my dorośli sobie pozwalamy na takie zachowania to nie będziemy mogli wymagać dyscypliny wśród uczniów, dzieci. No nie wiem moze się myle. Ale sama kiedyś jeżdzilam na obozy, kolonie jako opiekun i chyba trochę sie znam jak się postepuje z mlodzieżą. Wiem , ze praca nauczyciela jest strasznie wymagająca i młodzież coraż trudniejsza, ale cóż takie czasy i trzeba znależć jakiś złoty środek, aby to wszystko ogarnać bez użycia siły.

Bajederko--- Twoja nauczycielka wyćwiczyła w Was dyscypline---no może ale dla mnie to taka 'baba" nie powinna sie tak zachowywać. Przyrównam to tak.... na lekcji gry na trąbce , któś sobie obiera pomarańcze i się wscieka , ze grajacy na trąbce zachłysna się sliną----.

Wyczytalam w madrej książce, że uderzenie drugiej osoby w głowe daje siłę i takjakby przyzwolenie na to zeby uderzyc w twarz. Buuuu lepiej tego nie sprawdzać. :(

Czajori - Czw Wrz 28, 2006 10:02 pm

Dario, skoro Twój syn nie został uderzony przypadkowo, to Twoja decyzja o pójściu do szkoły była jak najzupełniej słuszna... żaden nauczyciel nie powinien czuć się na tyle wszechwładny :? , żeby bić uczniów po głowach!
Zastanawia mnie jedno: dlaczego część nauczycieli musi odwoływać się do strachu, żeby skłonić uczniów do poprawnego ćwiczenia. Czy nie wystarczy powiedzieć: "jak podniesiesz nogę wyżej, poza będzie poprawniejsza"? Naprawdę trzeba przystawiać zapalniczkę pod nogi uczniów, żeby lepiej ćwiczyli?

.:Agga:. - Czw Wrz 28, 2006 11:05 pm

Czajori napisał/a:

Zastanawia mnie jedno: dlaczego część nauczycieli musi odwoływać się do strachu, żeby skłonić uczniów do poprawnego ćwiczenia.


Odpowiedz jest prosta, bo nie potrafia dobrze uczc i boja sie ze straca hmm szacunek, moze posluch (to lepsze slowo) wsrod uczniow. Wydaje im sie ze jesli beda straszyli uczniow osiagna lepsze rezultaty, uczniowie nie beda aroganccy wobec nich - chociaz wiadomo ze w baletowkach sie to nie przytrafia.

Qba - Sob Wrz 30, 2006 10:45 am

nauczyciele posluguja sie zastraszaniem dlatego, żeby osiagnać jak najszybszy rezultat. Wrzeszczą , klepią, biją po to zebyśmy si ystraszyli i zrobili to lepiej. Na mnie to nie dziala , bo robię w danej chwili ze strachem niby dobrze ale jak strach minie to nie pamiętam co bylo
pokolei za ćwiczenie. W strachu zachowuję sie jak zapprogramowany robot i mysle tylko o tym żeby sie jak najszybciej skończyla lekcja,,,, a np. na ludowym robię to z pasją myśle nad krokiem, jak ustawić jeszcze lepiej i efektowniej , uśmiecham sie do w tańcu albo puszczam oko do pary tańczacej obok. Ale na klasyce sie zmienilo i znormalniało, zostalem nagrodzony 5minus wiec jest oki

raisa - Sob Wrz 30, 2006 5:00 pm

U mnie w klasie, w mojej grupie nas pani zawsze klepie bo pupach i i wbija nam paznokcie w różne części ciała. Po za tym profilaktycznie bije nas po rękach gdy kładziemy je na drążku. Ja tam często nie dostaje chociaż dwa razy udało mi się "zarobić". Dla mnie to moblizacja ale nie wiem jak dla innych dziewczynek.
Cheryl - Sob Wrz 30, 2006 5:02 pm

My też tak miałyśmy u tej pani. Nie było to miłe :/
PavlovaAnna - Sob Wrz 30, 2006 5:08 pm

Napiszę tu swoją opinię na ten temat, choc sprawa nauczycielki z Gdańska jest wyjaśniona.
W naszej szkole ( OSB Poznań) nauczyciele nie BIJĄ uczniów, jednak zdarzają się jakieś klepnięcia, czy wrzaski na sali (to wsumie jest dość często). Uważam, że takie zachowanie nauczycieli nie jest do końca dobre, ale w pewnym stopniu skutkuje (przynajmniej u mnie). Niekiedy rozumiem takich nauczycielli. Mnie też czasem irytują wręcz niektórzy uczniowie i najchętniej chciałabym im powiedzieć, że się kompletnie nie nadają do tej szkoły (nie bym się znała na tańcu jak jakiś doświadczony tancerz, ale w niektórych przypadkach to poprostu widać.
Na przykład znam chłopaka, który jest w czwartej klasie i nie wie jak sie wykonuje niektóre postawowe ćwiczenia... właściwie, to dziwie się, że go jeszcze nie usuneli... W tych momentach poprostu nauczycieli krew zalewa...[/list][/list]

DariaD14 - Sob Wrz 30, 2006 8:41 pm

oczywiśćie, ze niepojętny uczeń wkurza nauczycieli---ale trzeba zastanowić sie nad jednym---- skoro chodzi do szkoły czwarty rok i nie zna podstaw to chyba nie do końca wina ucznia--- nauczyciele też maja winę , bo widocznie nie pokazali temu chlopcu jak ma sie to wykonywac. Z drugiej strony skoro go nie usuneli ze szkoly to widocznie pokladają w nim jakieś szanse. Tak uważam
Cheryl - Sob Wrz 30, 2006 8:43 pm

Śmiem twierdzic, że chłopcy w szkole choćby byli najgorsi to i tak traktują ich jak święte ktrwoy " Bo jest ich tak mało" :roll:
Qba - Sob Wrz 30, 2006 9:14 pm

Cheryl-mylisz się. W szkole do której chodze jest nas pół na pół a jestem w 3klasie. W gimnazjum też jest po równo chłopaków i dziewczyn więc musimy nieżle ćwiczyć żeby sie utrzymać--u nas wywalają odrazu jak ktoś cieńki jest i nie rokuje szans na poprawe. To dziewczyny maja lepiej, bo w jak są dobre to raczej to sie nie zmienia-no chyba zę przytują , a u nas jak rośniesz w tempie swiatla to co -wiesz jak trudno jest stać na palcach
Cheryl - Sob Wrz 30, 2006 9:42 pm

Qba, w poznańskiej OSB jest raptem może z 20 chłopców? Może mniej. Na pewno mniej. I wierz mi, że naprawdę są baardzo ulguowo traktowani... :roll: a może Ty się wypowiesz na temat tego 'guza' na głowie?
Marysia W - Sob Wrz 30, 2006 10:07 pm

Ja powiem szczerze, że mnie takie klepania itd. motywują. Np.pani Karpuhina wykręcała mi na siłę stopy, klepała. Wtedy starałam się być jeszcze lepsza i się udawało. :) Uważam, że jak ktoś się wcale nie stara, to jak się go raz drugi porządnie walnie- może podziała. :roll: Pani Karpuhina nie używała tej metody, a była dziewczynka która była po prostu STRASZNA- nic nie robiła, nic. Może gdyby się ją naprawdę MOCNO walnęło- zaczęła by się starać. Za to nienawidzę, NIENAWIDZĘ jak się na mnie krzyczy. Po prostu to jest dla mnie najgorsze- wole klepania i wbijanie paznokci- ale nie krzyki. :x :evil:
Qba - Nie Paź 01, 2006 7:13 pm

Cheryl- to macie pecha tak malo 'chłopów' u Was. Co tu gadać o tym, ze dostalem w głowe. Juz sprawa jest zalatwiona-po rozmowie moich rodziców z panią nauczycielka. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze skoro z miesiecznej lekcji dostalem 5minus z klasyki. Bylo to napoczątku zabawne , bo zawieruszyl mi sie w torbie kluczyk od szafki i musialem ćwiczyć na gatkach i skarpetkach w paski. Oczywiście chlopacy sie naśmiewali to normalne, ale gdy z naszej 13 dostalem 5- i pani powiedziala , ze mam świetna postawę i musze czesciej zapominać stroju to im miny opadly --a w sumie myślalem , ze po tym uderzeniu po glowie będzie sie na mnie gniewać i gorzej mnie oceniać. Cheryl --to co wyrobicie na dyskotekach szkolnych-jak nie macie z kim tańczyć ?
Cheryl - Pon Paź 02, 2006 7:31 pm

Qba my nie mamy dyskotek chyba, że idziemy do szkoły im. Kurczewskiego- tam to z kolei sami chłopcy... Wiesz co? Ale ta Twoja nauczycielka dziwna jakby mój uczeń nie miał stroju to ja bym mu pozwoliła nie ćwiczyć :roll:
Maron - Pon Paź 02, 2006 8:01 pm

no wiesz cheryl ale to była miesięczna lekcja, a takie przypadki też się zdarzają.
Cheryl - Pon Paź 02, 2006 8:05 pm

U nas nie niczego takiego jak lekcja miesięczna :?
PavlovaAnna - Pon Paź 02, 2006 8:30 pm

Zgadzam się z Cheryl, u nas nie ma czegoś takiego jak lekcja miesięczna, u nas poprostu jak nauczyciel ma ochotę to robi tak zwany sprawdzian z klasyki...
Maron - Pon Paź 02, 2006 8:42 pm

nie wiem czy jest u was lekcja miesięczna - i nie obchodzi mnie to zbytnio, każda szkoła ma inne "obyczaje"

ale jakby ktoś nie miał stroju to bym go wpuściła.

Marysia W - Wto Paź 03, 2006 4:34 pm

U nas było tak, że pani po prostu mówiła "dzisiaj wstawiam oceny" i pod koniec lekcji je stawiała- za jedną, tę konkretną lekcję. Przynajmniej w gdańskiej szkole baletowej są lekcje miesięczne- i nauczyciel wstawia wtedy ocenę nie za jedną lekcję, ale za cały miesiąc ćwiczeń. Są też tygodniówki. :wink: I tak jak Princess pisze, każda szkoła ma inny system. A co do zapominania stroju- to przecież logiczne, że ten ktoś będzie ćwiczył i tak. :roll:
I koniec dyskusji, w tym temacie rozmawiamy o czym innym. :?

Kora - Czw Paź 12, 2006 11:46 am

Witam wszystkich :D
Właśnie dzisiaj się zarejestrowałam na forum i bardzo się cieszę, że ono istnieje.
Chciałam nawiązać do głównego tematu.

Moje dziecko jest uczniem I kl. OSB.Jesteśmy z rodzicami wręcz zszokowani zachowaniem się nauczycieli, szczególnie tańca. Dzieci po lekcjach płaczą ! Traktuje je się w straszny sposób! Szarpie, popycha nie mówiąc już o ciągłych wrzaskach ! Ostatnio nauczycielka tak przycisnęła ręką grdykę dziewczcynce, że nie mogła złapać tchu i zaczęła kasłać ! Zamiast pomagać dzieciom w adaptacji w nowej szkole wręcz się je zniechęca !!! Przyjęto do klasy bardzo dużo osób i czy w ten sposób chcą zrobić "odsiew"?! Napiszcie jak to przetrwać i czy to są powszechnie stosowane praktyki w elitarnej (jak nam mówiono) szkole ?! Jesteśmy z rodzicami przerażeni i potwornie zestresowani. Jak to wszystko przetrwać ? Może w drugiej klasie (po odsiewie) jest już łatwiej ?
Narazie siedzimy cicho ze strachu, aby nie zaszkodzić dziecku.

Gioia - Czw Paź 12, 2006 12:43 pm

Załamują mnie takie teksty. :x Piszesz, że jesteś "zszokowana" metodami, które opisujesz. Z Twojego postu wynika, że nie akceptujesz takich metod postępowania z dziećmi. Szarpania, popychania, wrzasków, przyduszania - Twoje słowa.
A na końcu co?
"siedzimy cicho ze strachu, aby nie zaszkodzić dziecku"
Przypominają mi się słowa pewnej reklamy: "...rodziców sie nie wybiera..." i myślę sobie, że szkoda. :?
Na kogo ma liczyć Twoje dziecko, jeśli nie na rodziców, czyli Ciebie?
W czym miałaby zaszkodzić np. Twoja spokojna rozmowa z pedagogiem Twojemu dziecku?

.:tutu:. - Czw Paź 12, 2006 2:20 pm

Na przyklad w tym, ze niektorzy nauczyciele nie lubia kiedy rodzice do nich przychodza ze skargami. A jak im jeszcze cos zarzuca to juz po prostu koniec... I na kim maja wyladowac swa zlosc na rodzicow? Oczywiscie, ze na dziecku. Nauczyciel ktory nie lubi rodzicow, nie lubi tez dziecka. Pedagog dla znienawidzonegoo ucznia moze stworzyc niesamowite pieklo. Dlatego rozumiem wypowiedz Kory... I chyba tez bym poki co siedziala cicho.
Gioia - Czw Paź 12, 2006 2:46 pm

Brawo! :evil: Dopóki ludzie będą myśleć w ten sposób pełno będzie wokół nas przemocy - fizycznej i psychicznej.
Dzięki takim postawom - tchórzowskim i biernym - w szitalach pełno jest np. maltretowanych niemowlaków. Dlaczego tak się dzieje? Bo ojcec wyżywał się na dziecku (bo płacze, a akurat jest mecz w telewizji) a mamusia nie reaguje, bo tylko jeszcze bardziej go w ten sposób rozjuszy i będzie jeszcze gorzej.
Milczenie jest akceptację, czyli zgodą na takie zachowanie i daje "oprawcy" poczucie bezkarności.
Jeśli po spokojnej rozmowie z nauczycielką sytuacja się pogorszy, to należy porozmawiać bardziej stanowczo a jeśli i to nie pomoże - podjąć dalsze kroki.
Prawo nie zezwala na takie zachowania i należy w takich sytacjach zawsze mówić im STOP, a nie chować głowę w piasek.
Poza tym z tego co wiem w tym zawodzie trudno o pracę więc nie wierzę, że brakuje osób chętnych na takie stanowiska, jak pedagog w szkole.
Może czas wreszcie zmienić te stare metody na bardziej "ludzkie"?

Czajori - Czw Paź 12, 2006 3:06 pm

Cóż, w szkołach baletowych nauczyciele naprawdę muszą dotykać uczniów, klepać ich, wykręcać itp. Pewnych tanecznych subtelności nie da się wytłumaczyć słownie, szczególnie w młodszych klasach, bo jak wiadomo, dzeci wszystko traktują bardzo dosłownie. Taki dziesięciolatek raczej nie zrozumie, gdy usłyszy na pierwszej w życiu lekcji klasyki żądania typu "otwórz klatkę" czy "wydłuż rękę". Trzeba to pokazać, a jeśli uczeń robi źle, to nauczyciel często go ustawia w poprawnej pozycji.
Nie ma w tym żadnej "nieludzkości", o ile nie mówimy o zachowaniach skrajnych. W takiej sytuacji należy interweniować niezależnie od tego, czy mówimy o OSB czy jakiejkolwiek innej placówce.

Gioia - Czw Paź 12, 2006 3:13 pm

Czajori, zgadzam się z Tobą w 100 procentach :)
Sama chodziłam na różne "ruchowe" i taneczne zajęcia i też wolę jak nauczyciel/trener podejdzie i ustawi moją rękę w odpowiedniej pozycji zamiast tłumaczyć mi przez pół godziny jak mam to zrobić. :wink:
Ale z postu Kory wynika, że mamy do czynienia z sytuacjami właśnie skrajnymi, stąd moje ostre słowa.
P.S. Już drugi raz w tym wątku podniosłam ciśnienie - w końcu wyjdę na jakąś zadziorę - a ja taka spokojna dziewczynka jestem. :lol:

Marysia W - Czw Paź 12, 2006 4:19 pm

Kora, przecież to w szkole baletowej jest całkowicie normalne! Ja też płakałam po klasyce, też mnie szarpano, też mnie popychano. I przeżyłam, a wręcz przeciwnie, jestem nawet ZA. Bo to nie jest bicie, a dzięki temu łatwiej zapamiętać ćwiczenie... sama się na forum użalałam :wink: że mnie tak traktują, ale teraz, z perspektywy czasu, uważam, że to było bardzo dobre, i że więcej dzięki temu zapamiętałam. Aha, Koro, jedna uwaga- odsiew nie jest po drugiej, ani pierwszej tylko po trzeciej klasie :) no i później wcale nie będzie łatwiej... musisz się przygotować ,ze będzie jeszcze ciężej...
Cheryl - Czw Paź 12, 2006 5:11 pm

Ja nigdy nie płakałam na klasyce :roll: Koro czy możesz powiedzieć w jakim mieście mieści się OSB do którego Twoje dziecko uczęszcza? (oczywiście jeśli możesz)
Marysia W - Czw Paź 12, 2006 5:39 pm

Cheryl- płakałam w domu. Było mi okropnie ciężko ( w końcu doszłam rok później) . Czasem miałam dość...
Cheryl - Czw Paź 12, 2006 6:14 pm

Marysiu wiesz moje koleżanki, którym idzie gorzej (nie sugeruję, że Tobie źle szło) jak przychodzą do domu to sa zdołowane i wykończone. Nie lubią tańca a ich rodzice nie mogą tego zrozumiec. Ponad to nauczyciele porównuję je np. do mnie pod zwględem budowy i techniki (przepraszam, że tak to brzmi jak przechwałka ale taka jest prawda). Niestety tak już jest i chcociąz te osoby nie lubią tańca muszą być w tej szkole...
DariaD14 - Czw Paź 12, 2006 7:03 pm

Witam--uwazam, ze należy zareagować -WY jako rodzice. Poruszyc sprawę na zebraniu lub zebrać sie z rodzicami i isc na lekcję klasyki. U OSB do której chodzi mój syn od pierwszej klasy ktos z rodziców byl na klasyce-- siedzial sobie z boku i patrzył--jest to dozwolone a wręcz nas chlopcy to lubią-- bo jest wówczas wieksze skupienie i rywalizacja wśród dzieci jak pani pochwali --to jest mile i fajne. Ze swojego doświadczenia wiem, ze jeśli dziecko nie bedzie mialo poparcia w najbliższych to z czasem przestanie mówić Wam o swoich zmartwieniach. Należy porozmawiać z nauczycielem i to jak najszybciej--a najlepioej udac sie na lekcje klasyki i zobaczyc jak to wyglada. Moj syn nigdy nie mówil ze poprzednie panie ich bily, klepaly, szczypaly-- nie było tego. Wrzaski owszem slychać , ale jak sala duża , akompaniament, dzieci rozstawione przy drażkach to trzeba krzyknać , zeby dotarlo do wszystkich-- taka prawda moi drodzy. Ja po rozmowie z pania nauczycielka duzo zyskalam --dla dzieci. Pani nie mści sie, lekcje przebiegaja poprawnie --moze dlatego , ze byla madrą nauczycielka, pewnie dlatego że trochę 'spasowala z tonu" ai pewnie dlatego, ze zauważyla , ze krzykiem i biciem nie osiagnie zamierzonego celu. Warto porozmawiac jeszcze raz powtórze-zwlaszcza, ze to Iklasa i poczatek roku. A co tu duzo mówić -- to jest naprawde kawal cięzkiej pracy, zeby zablysnac 3minuty na scenie. Ale mój syn nie myśli nawet o zmianie szkoly on tam lubi chodzić-wkurzą sie na niepowodzenia, rzuca bialymi skarpetkami ale gdy przychodzi wieczór --włącza muzyke i ćwiczy w spokoju --- jak to nazywa dla relaksu i zakończenia dnia.
Kora - Sob Paź 14, 2006 10:21 am

Cytat:
[quote="Gioia"]Załamują mnie takie teksty. :x Piszesz, że jesteś "zszokowana" metodami, które opisujesz. Z Twojego postu wynika, że nie akceptujesz takich metod postępowania z dziećmi. Szarpania, popychania, wrzasków, przyduszania - Twoje słowa.
A na końcu co?
"siedzimy cicho ze strachu, aby nie zaszkodzić dziecku"


Gioia
Jak napisałam wyżej jesteśmy rodzicami dzieci, które poszły właśnie do I klasy. Znakomita większość z nas nie miała nigdy styczności z OSB ! Nie wiedzieliśmy jakie panują w szkołach baletowych zwyczaje, więc się nie dziw naszym "szokiem". Na początku roku dyrekcja zapewniała nas o "rodzinnej atmosferze" o przychylności szkoły. Byliśmy bardzo szczęśliwi, bo to w końcu my rodzice "pchamy" dzieci do tej szkoły! Teraz wiemy, że to są ogólnie przyjęte zwyczaje (popychanie, krzyki i podduszania) i wiemy również, że tych zwyczajów się nie cofnie ! I teraz jest tylko kwestia czy narażać dziecko i siebie na ciągły stres i przyjąć tą patologie, czy jak sugerujesz - przestać być tchórzem i ....... zabrać dziecko ze szkoły ! Bo innej możliwości nie ma . Akurat moje dziecko ma wyjątkowe szczęście, bo nauczyciel tańca jest miłą i dobrą osobą i obywa się bez tej "przyzwolonej" agresji, ale to jest chyba wyjątek.
A na końcu co?
"siedzimy cicho ze strachu, aby nie zaszkodzić dziecku"


TAK WŁAŚNIE TAK !!! Okazuje się, że dzieci są silniejsze od nas rodziców!
A nasza ingerencja przyniosłaby odwrotny skutek ! Dzieciom (większości) bardzo zależy na tej szkole.
Tego się nie zrozumie jak się nie jest "w naszej skórze".
Pozdrawiam

Marysia W - Sob Paź 14, 2006 11:10 am

Koro, myślę, że powinnaś po prostu porozmawiać ze swoim dzieckiem... :roll:
Cheryl --dlaczego te dziewczyny muszą być w tej szkole..?

DariaD14 - Sob Paź 14, 2006 12:29 pm

Kora-- ja również jestem rodzicem ucznia z OSB. Przeczytaj moje posty i dowiesz sie z nich o moich dylematach -czy reagować na takie traktowanie czy tez okazać sie tchórzem i zabrac dziecko ze szkoły--to akurat najłatwiej zrobić. Jak przeczytaląm z twojego postu--cyt..jest to pierwsze zetchnięcie Twoje z OSB.' więc ja proponuję Tobie udac sie na lekcję klasyki, ludowego i rytmiki i zobaczyc jak to wyglada. Male dzieci nie przyzwyczajone do rygoru są nieco przewrażliwione, wiec nalezy sie przekonac osobiście jak to wyglada. Napisz mi na PW do jakiej szkoly chodzi Twoje dziecko --jeśli do tej samej co moje to jestem w stanie dużo pomóc--Wam rodzicom i waszym dzieciom. Pozdrawiam.
DariaD14 - Sob Paź 14, 2006 12:42 pm

Kora przeczytaj wszystkie posty --bo one dotyczą tego samego problemu.... Co do Gioii to ja Ci GOIni dziekuję, bo dzieki Twojej silnej osobowości ja osobiście sie zmobilizowalam i stanelam w obronie dzieci. A jak już pisalam moje dziecko jest w #3klasie i ma duzo wiecej do starcenia opuszczajac OSP niz Twoje będac w szkole 2 miesiace. Aaa i jeszcze jedno napisaląś koro dwojako? ze niektórym dzieciom zalezy na tej szkole. HHHMMmm 10 latkowie lubia luz, błogość i bieganie po podwórku--wiec nie mów mi że dzieciom aż tak bardzo zależy po 2miesiaćach w szkole i "szarpiacej, krzyczacej, popychajacej nauczycielce, BO TO BZDURRRAAAAAAAAAA. To rodzicom bardziej zależy niz waszym pociechom. Dlatego mówię , ze należy zebrać sie z rodzicami i dogadać -- moze niech mowią ci rodzice , którego dziecko ma predyspozycje, talen i warunki. A reszta niech tylko jest obecna--zeby nie zaszkodzić. OOOCHHH Droga Mamo ucznia OSB jeszcze długa drogą przed Wami(tobą i dzieckiem). Powiem tak , jeżeli dziecko jest "cieńkie" to i tak zostanie usunięte ze szkoly po etapie ukończenia 3klasy--taka prawda. I lepiej będzie, zeby dzieci robiły to z milości niz z przymusu. Służe radą, Koro, bo sama korzystalam z rady rodziców, którzy ukończyli szkołę i tych , którzy do niej jeszcze chodzą-do wyzszych klas.

Gioni dla ciebie buźka -w ogóle dla wszystkich, bo każdy z Was umocnil mnie , ze robie dobrze. Dzięki Czaiori za wydzielenie tematu.

Nie ma sprawy :) - przypominam o funkcji "Zmień", żeby nie pisać jedneo posta pod drugim.

Kora - Sob Paź 14, 2006 5:08 pm

Cytat:
Aaa i jeszcze jedno napisaląś koro dwojako? ze niektórym dzieciom zalezy na tej szkole. HHHMMmm 10 latkowie lubia luz, błogość i bieganie po podwórku--wiec nie mów mi że dzieciom aż tak bardzo zależy po 2miesiaćach w szkole i "szarpiacej, krzyczacej, popychajacej nauczycielce, BO TO BZDURRRAAAAAAAAAA.

JAKA BZDURA ???!!!!
Niektóre dzieci przez 5 lat chodziły do studia baletowego (oczywiście każda lekcja płatna) przy tej samej szkole !!! Ci sami nauczycie tańca chwalili je, dopieszczali, mówili że są wspaniałe, zachęcali do przyjścia do szkoły ! Teraz okazuje się, że źla ćwiczą, są za grube itp. Te dzieci przez lata przygotowywały się i fizycznie i psychicznie do OSB.

Marysia W - Sob Paź 14, 2006 5:23 pm

Właśnie Dario- to żadna bzdura! Do szkoły baletowej przychodzi się z miłości do tańca a nie "bo chcą rodzice". Np. moja mama ZUPEŁNIE nie chciała żebym szła do sb!! to ja chciałam, i mi się udało...
.:Agga:. - Sob Paź 14, 2006 6:18 pm

Ja rowniez uwazam ze dzieci chca isc do baletowek - nie wiedza jak to wyglada od srodka ale taniec je pociaga - wystepy, paczki itp.

Kora napisał/a:
Cytat:
Aaa i jeszcze jedno napisaląś koro dwojako? ze niektórym dzieciom zalezy na tej szkole. HHHMMmm 10 latkowie lubia luz, błogość i bieganie po podwórku--wiec nie mów mi że dzieciom aż tak bardzo zależy po 2miesiaćach w szkole i "szarpiacej, krzyczacej, popychajacej nauczycielce, BO TO BZDURRRAAAAAAAAAA.

JAKA BZDURA ???!!!!
Niektóre dzieci przez 5 lat chodziły do studia baletowego (oczywiście każda lekcja płatna) przy tej samej szkole !!! Ci sami nauczycie tańca chwalili je, dopieszczali, mówili że są wspaniałe, zachęcali do przyjścia do szkoły ! Teraz okazuje się, że źla ćwiczą, są za grube itp. Te dzieci przez lata przygotowywały się i fizycznie i psychicznie do OSB.


Koro, tak wlasnie wygladaja baletowki. Zajecia prywatne lub jakiekolwiek inne bardzo sie roznia od zajec w szkole nawet jesli sa prowadzne przez tych samych pedagogow. Tak to juz wyglada, to jest szkola w ktorej panuja inne zasady, nauczyciele inaczej musza wplywac na uczniow zeby dawali z siebie jeszcze wiecej, ale nie pozwol zeby ktorys z nauczycieli naruszal granice prywatnosci (jesli tak mozna to nazwac) Twojego dziecka. Pewne rzeczy sa dozwolone bo wynikaja ze specjalnosci jaka szkola sie zajumuje ale bez przesady. Uwazam ze sytuacja z podduszaniem ktora opisalas to juz zbyt wiele. Rozumiem ze rodzice nie chca zaszodzic dzieciom ale rozmowa z nauczycielem nie powinna zaszkodzic. Jesli nic to nie da, lub bedzie gorzej wowczas takie sprawy rozwiazuje sie inaczej (dyrekcja itd).

Cheryl - Sob Paź 14, 2006 6:38 pm

XXXXXXXXXX
Qba - Nie Paź 15, 2006 2:35 pm

Ja zostalem wybrany z lapank--nauczyciele z OSB chodza po szkolach i wybieraja dzieci-potencjalnych uczniów OSB. Nie tańczylem w żadnych zespolach, nie chodzilem na żadne kólka. Dostalem kartkę z terminem zgłoszenia sie na egzamin. Namówiłem mamę, zeby ze mna pojechala. Tak, zeby zobaczyc jak tam jest z czystej ciekawości. Dostałem się bez żadnych specjalnych trudności. musialem zrobic ćwiczenia ocenili je że są ok i mnie przyjeli. Mama nie byla zadowolona, bo do tej szkoly musze dojeżdzać 45minut kolejką. Oczywiście, ze koledzy z mojej klasy chodzili na zajęcia przy szkole, na kólka i balet. Z 13chlopaków to tylko 4 nie mialo do czynienia z żadnym tańcem wcześniej. I prosze pani Koro --- ci co chodzili nie mogli przeżyć , ze my chlopaki z nikąd jesteśmy równie dobrzy jak oni --a nawet lepi. Ci co chodzili na kólka (często ucza ich ci sami nauczyciele od klasyki) rycza na lekcjach i się mazgają. Bo na kólku bylo glaskanie po glówce i mile slówka. A to wcal nie jest takie srutu-tutu i różowe. Jak przez 90 minut słyszy sie tylko --cholera jasna , mysl, wyprostu, jak stoisz pokrako, wypros, wpakuj biodro niedołęgo. albo ze witamy w klubie dzieci specjalnej troski. teatrzyk niedzielny lepiejby zatańczyl od was barany. itp. ale to jeszcze pani Koro jest do wytrzymania, te krzyki, obelgi, wszaski, lub silniejsze klepnięcie po nodze. Najgorsze jest to , ze robisz wszystko, oczy napelniaja sie lzami bo juz więcej dać z siebie nie możesz a ,,, ta "baba' mówi ci , że sie niestarasz, ze masz mięsnie jak stary ogórek i trzesiesz sie ajk parówka. Inaczej jest jak się za cos placi np. dodatkowe lekcje angola na które chodze sa super, pani wymaga, ja sie ucze mama placi. a OSB to nie jest szkola pod wezwaniem "beczacych lalusiów"i ' rozkapryszonych laleczek" To jest szkola, któraą sam musisz pokochać i za nia tęsknić po wakacjach, feriach i po weekendzie.


Post edytowany przez moderatora - jak coś masz do kogoś z forum, to napisz to przez PM, a nie w wątku - na forum obowiązują zasady dobrego wychowania i kwestie personalne rozwiązujemy między sobą :?

gonia - Nie Paź 15, 2006 3:08 pm

Marysia W napisał/a:
Do szkoły baletowej przychodzi się z miłości do tańca a nie "bo chcą rodzice". Np. moja mama ZUPEŁNIE nie chciała żebym szła do sb!! to ja chciałam, i mi się udało...


z tym sie nie zgodzę- czy każdy 10-latek wie, czy pokocha balet, jak nie miał z nim do czynienia? w końcu na 100% jakiś procencik uczniów chodzi do sb, ponieważ rodzice sobie wymarzyli córeczkę- tancerkę, synuisia- tancerza... :roll: więc nie okłamujmy się, że w osb wszyscy są tlyko z miłości do tańca, bo w to nie uwierze...

Qba - Nie Paź 15, 2006 3:21 pm

Goniu juz Ciebie lubię.
A co do cyt, treści
Do szkoły baletowej przychodzi się z miłości do tańca a nie "bo chcą rodzice". Np. moja mama ZUPEŁNIE nie chciała żebym szła do sb!! to ja chciałam, i mi się udało...

Marianno z calym szacuniem do Twojej osoby--nie mówi sie o czymś co się udało osiągnać minimalnie, tak jak w Twoim przypadku.
Dostać sie do OSB, utrzmać , ukończyć OSB, i zrobić karierę w zawodzie ---to długi rejs przez burzliwe oceany.

I racja dzieciak 10-letni nie wie czego chce i co kocha, ja mam prawie 13 lat i tez nie wiem w 100% czy wybrałem dobrze z tą szkoła. Dobrze jak osiagnę i zrobię wszystko dobrze i dostanę pochwalę (kiedy to było-w ogóle albo sporadycznie). Żle jak się ciągle wymaga, wrzeszczy i wyzywa , bo ciagle cos nie dobrze jeszcze. Ale tak chyba jest w każdej szkole nie tylko w OSB-wszędzie trzeba dac z siebie wszystko, zeby było dobrze.

Kasia G - Nie Paź 15, 2006 3:50 pm

Qba napisał/a:
I racja dzieciak 10-letni nie wie czego chce i co kocha, ja mam prawie 13 lat i tez nie wiem w 100% czy wybrałem dobrze z tą szkoła. .


Dokładnie, znam wielu tancerzy, którzy trafili do OSB bo ich zaprowadzili rodzice, dziadkowie lub rodzeństwo i okazało się, ze PO KILKU LATACH wciagnęli się w balet i potem nie wyobrażali sobie bez niego zycia. Są i tacy, którzy sami nagabywali rodziców ze chca do takiej szkoły bo ich ciągnęło do baletu... Więc rózne sa przypadki, a wszystko weryfikuje czas, umiejętności, samozaparcie i ... szczeście

Marysia W - Nie Paź 15, 2006 4:05 pm

Kubo, z SB odeszłam z własnej woli, a to, że chcę się związać z tańcem jest nadal aktualne. :evil: I to , co osiągnęłam nie jest wcale "minimalne", jak to nazwałeś,o tym się mówi,- zauważ, że doszłam ROK później. :? Ja zawsze wiedziałam, że chcę być tancerką, ale to prawda, że wiele dzieci wręcz nienawidzi baletu, a rodzice, tak jak napisała gonia, wymarzyli sobie dziecko-tancerza. Znam jednak więcej osób, których rodzice byli gorąco przeciw szkole baletowej ,ale jednak im się udało- albo wrecz przeciwnie- przez nich nie spełnili swoich marzeń...
Qba - Nie Paź 15, 2006 5:18 pm

Marycha-- to nie tak. Przepraszam jak Ciebie uraziłem. Lubie Ciebie przecież wiesz. Nie lubię tylko jak pisze się o czym kolorowo będac i wiedzac , ze tak wcale nie było. Wiem, ze ty bardzo chcialaś chodzić do tej szkoly (pisalaś w postach, ze odrzucili ciebie 3razy) Twoja mama była przeciwna. Moze ona chcialą Ciebie ustrzec od tego, bo wiedzialą, ze to trochę kamikadze będzie. Ze ciężko, trudno itp. itd.

Ja nie osiagnełem jeszcze nic będąc w tej szkole--za szybko o tym mówić.

i dobrze, ze kochasz taniec, bo taniec wyzwala. Marycha chyba musimy się umówić w realu i pogadać. Co myślisz? Bużka

DariaD14 - Nie Paź 15, 2006 6:00 pm

Moi Kochani-- z racji tego, ze dostalam przywilej i jest to mój temat to prosze o trzymanie się go. Pisemne posty tego typu jak wyżej proszę pisać w odpowiednich tematach. (Qba Ciebie tez to dotyczy--nie ma wzgledów rodzinnych).

Teraz do tematu...
Dzieci zawsze są kierowane przez doroslych, rodziców, dziadków, opiekunów). przy jakimkolwiek wyborze na jakie kółko chodzić maja wplyw rówieśnicy, badź inne dzieci z bliskiego otoczenia.
Jako rodzice często spotykamy się z tym np. cyt.."chcę chodzić na sks w szkole" gdy zapytasz dziecko, a dlaczego chcesz tam chodzić? odpowie, bo Kasia i Józek chodzą i mówili, ze jest fajnie. Tak to wyglada najcześciej. Drugą kwestią są niespelnione marzenia rodziców. Nastepna to zalecenia np. lekarskie. Nadpobudliwe ruchowo dziecko zapisuje się na zajęcia ruchowe. Takie spokojniesze co lubi rysowac , zapisuja rodzice na kólko plastyczne lub zajęcia manualne. Ale to MY DOROŚLI decydujemy o predyspozycjach naszej pociechy.
Jak juz wiecie jestem matką ucznia z OSB, po przeczytaniu wszystkich postów w tym temacie stwierdzam, ze mlodzi ludzie są mądrzejsi w kwesti wyboru od Nas doposlych- rodziców, dziadków, opiekunów.
Jeżeli Kora boi się reakcji innych rodziców, którzy boją się, że przez interwencję rodziców (o ludzki traktowanie dzieci bez przemocy)będą zmuszone opuścić OSB to ja nie wiem po co pisać posty. No i zastanawia mnie fakt po co KORO -Ty napisałaś swój apel skoro nie czytasz o czym tu pisaliśmy i co radzimyw odpowiedziach.
Nawet jeśli się nie zgadzasz z naszymi postami to prosze napisz o tym, co postanowiłaś, o swoich dylematach. W końcu najlepiej jest zebrać informację i je jak najlepiej wykorzystać dla dobra dzieci.

Kora - Nie Paź 15, 2006 9:17 pm

Dario
Czytam wszystkie wasze posty i przekazuje informacje dalej. Nasze spostrzeżenia są takie :
We wszystkich szkołach baletowych panują zwyczaje, z którymi my rodzice wcześniej się nie spotkaliśmy. (Quba - choć za to zganiony - odważył się napisać prawdę).
Ponieważ są to ogólnie przyjęte metody, trzeba przygotować na to nasze dzieci i prosić o pomoc szkolnego psychologa.

Następna sprawa Dario. W większości rodzice ukierunkowywują dzieci, ale właśnie mając na sercu ich marzenia, zdolności, predyspozycje. Dzieciaki chcą tańczyć, być tancerzami i OSB "istoi im na drodze" :D My rodzice tylko w niewielkim stopniu im w tym pomagamy, ale w bardzo dużym stopniu możemy im zaszkodzić.
Ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że syn ma dobrego i oddanego (jak już wcześniej pisałam) nauczyciela i ma wyjątkowe predyspozycje. Wszystkie ćwiczenia, które innym sprawiają trudność dla niego to przysłowiowa "pestka", choć nigdy nie chodzil do żadnego studia baletowego. Ale uprzedzam go teraz o podejściu niektórych nauczycieli do ucznów, bo nie zawsze może być tak słodko.

Acha Dario ja nie pisałam żadnego apelu tylko grzecznie zadałam kilka pytań i otrzymałam odpowiedzi, za które bardzo dziękuje szczególnie młodszym, najlepiej zorientowanym forumowiczom. :D

Post edytownay przez moderatora - przypominam o funkcji EDIT!

Gioia - Pon Paź 16, 2006 10:13 am

Ostrzegam, że może być przydługo.
Mam dwa słowa :wink: do Kory:
1. Nie wiem, czy nie umiesz czytać, ze zrozumieniem, czy też po prostu poniosły Cię emocje (ewentualność, że zrobiłaś to celowo wykluczam, bo wtedy straciłabym do Ciebie cały szacunek), tak czy inaczej zupełnie wypaczyłaś sens moich słów.
I tak;
"...Nie wiedzieliśmy jakie panują w szkołach baletowych zwyczaje, więc się nie dziw naszym "szokiem...".
Nie wkładaj w moje usta słów, których nigdy nie powiedziałam - w żadnym poście nie pisałam, że dziwi mnie Twoje zaskoczenie sytuacją w jakiej znalazło się Twoje dziecko.
I dalej:
"...jak sugerujesz - przestać być tchórzem i ....... zabrać dziecko ze szkoły..."
To już świadoma manipulacja moją wypowiedzią.
Prostuję więc:
Nie sugeruję, tylko mówię wprost, że w sytuacji jaką opisujesz, tchórzostwem będzie:
- zabranie uzdolnionego dziecka ze szkoły bez podjęcia żadnych kroków mających na celu umożliwienie mu skończenia w/w szkoły w warunkach jakie gwarantuje mu polskie prawo (tzn. bez doświadczania przemocy fiycznej i psychicznej ze strony osób dorosłych w tym przypadku pedagogów).
- pozostawienie dziecka w takich warunkach bez podjęcia żadnych kroków.

A teraz jeszcze kilka słów do przemyślenia na koniec:
Piszesz:
"...Teraz wiemy, że to są ogólnie przyjęte zwyczaje (popychanie, krzyki i podduszania) i wiemy również, że tych zwyczajów się nie cofnie ! ..."
Taka postawa to bezrefleksyjny konformizm.
Gdyby każdy człowiek prezentował podobne poglądy, bylibyśmy w tej chwili cywilizacyjnie daleko przed wymyśleniem koła. Kiedyś ogólnie przyjętym zwyczajem było, że kobieta nie miała żadnych praw obywatelskich, nie miała prawa się kształcić, głosować itd. To, że Ty jako kobieta masz prawo założyć spodnie, iść na studia i do urny zawdzięczasz kobietom, które podjęły walkę z tymi zasadami, bo nie wyrażały na nie zgody.
Ty nie musisz o nic walczyć, bo Twoje dziecko ma PRAWO uczyć się w szkole baletowej bez przemocy a Twoim OBOWIĄZKIEM rodzica jest mu takie warunki zapewnić.
Rozumiesz to?
Matka, która biernie przygląda się jak ktoś bije jej dziecko, albo je wyzywa jest współwninna, bo do jej obowiązków należy zapewnić dziecku życie bez przemocy.
Po przeczytaniu Twoich wszystkich postów dochodzę do wniosku, że napisałaś tu, bo nie czułaś się dobrze, z tym, że wpakowałaś dziecko w taką sytuację i szukasz przyzwolenie na swoje "nic nie robienie" z tym problemem.
Ale moje zdanie jest takie, że jeśli masz wyrzuty sumienia - to zasłużenie.
I tak naprawdę, sumienie przestanie Cię gryźć dopiero wtedy gdy zamiast szukać usprawiedliwień pójdziesz do szkoły i zaczniesz coś w tej sprawie robić.
Proszę - wykorzystaj czas, który byś poświęciła na odpisywanie mi tutaj na przemyślenie tego co napisałam - może mam przynajmniej ziarnko racji i warto chociaż spróbować?
Pozdrawiam :)

Kora - Pon Paź 16, 2006 11:46 am

Sądze, że to Ty nie przeczytałaś (ze zrozumieniem) mojego ostatniego postu ! Mojego dziecka ( na szczęście!) ta przemoc nie dotyczy !!! Pisałam w imieniu innych rodziców !!! I napisałam również, że będziemy współpracować z psychologiem szkolnym ! Który jest od tego, żeby pomóc nam i naszym dzieciom! Psycholog będzie naszym mediatorem, więc nie zarzucaj nam bierności !
Nie zwróciłaś uwagi na to zdanie ? Szkoda, zaoszczędziłabyś sobie pisania cynicznych uwag pod moim adresem.

Cytat:
ewentualność, że zrobiłaś to celowo wykluczam, bo wtedy straciłabym do Ciebie cały szacunek

Tak winny temu jest mój niski iloraz inteligencji. Więc mam cichą nadzieję, że nie stracę u Ciebie szacunku.

Gioia - Pon Paź 16, 2006 12:52 pm

Kora, ze swojej strony powiedziałam już wszystko co myślę i nie widzę sensu dalszej dyskusji w tym wątku, na priva zresztą również, bo nie były i nie są moją intencją przepychanki słowne z Tobą, a widzę, że wszystko zmierza w tym kierunku. :(
Czytałam uważnie wszystkie Twoje posty. W tym co piszesz widzę dużo sprzeczności, więc przyznaję, mogłam wszystkiego nie zrozumieć. :wink:
Nie jestem cyniczna tylko szczera - czasami oznacza to krytykę, tak jak w tym wypadku. Jeśli będziesz dalej pisała na tym forum pewnie nie raz doświadczysz ode mnie ciepłego słowa i wsparcia, ale wtedy też będziesz miała gwaranjcę, że moja opinia jest szczera.
Każdy kij ma dwa końce. :wink:
Nie zarzucam Ci braku inteligencji, a szanuję wszystkich tutaj bez względu na to, czy ich opinie zgadzają się z moimi, czy też się od nich różnią.
Nie szanuję zaś pewnych postaw - i tego dotyczyły moje posty.
Pozdrawiam

DariaD14 - Pon Paź 16, 2006 2:17 pm

Koro --- nie denerwuj się na nas-wszyscy chcemy Tobie i tym dzieciom pomóc. Radziłabym Tobie i innym rodzimoc w których imieniu działasz zglosić ten fakt dyrekcji szkoły.ALE NAJPIERW NALEŻAŁOBY POWIADOMIĆ TĄ NAUCZYCIELKI_TYRANA-porozmawiac z nią. Jezeli zaczniecie działaś dookola omijając ową Panią to nie będzie dobrze. A potem isć z tym dalej -wyzej--taka jest droga Koro.
Moje dziecko tez ma szczęście, bo po mojej inteerwencji ma godziwe warunki w szkole.
Nie rozumiem jak mówisz, że warunków w szkolach nie da sie zmienic, bo to taki typ nauczania i specyfika szkoly...--jestes w błędzie, pare lat wstecz dzieci w szkolach baletowych byly torturowane, bod wyprostowaną nogą nauczycielka trzymala zapaloną zapalniczkę , abo stosowala kłucia po pośladkach w celu srężenia-- i co myślisz, ze tak od siebie te NAUCZYCIELKI odeszly od tego typu nauczania. NIE zrobili to rodzice dzieci, którzy nie mogli bezczynnie przygladać sie takimi metodą. Może stoisz trochę z boku, bo caly czas powtarzasz, ze twoje dziecko ma super nauczyciela. Ale Ty jako matka , która dostałaś sygnaly o takim zachowaniu powinnaś stanąś w obronie tych pozostalych dzieci---- wlaśnie tymbardziej TY mozesz wskórac wiecej-powolując sie ze w klasie twojego dziecka są inne lepsze metody, które przynoszą efekty.

A tak na marginesie--- moje dziecko jest w 3klasie OSB i ma nauczycielkę od klasyki------ często sie zmieniają nauczyciele, wiec może być prawdopodobne, ze twoje dziecko dostanie OWĄ nauczycielkę w późniejszej klasie. A wówczas obudzisz sie z ręka w nocniku-- bo inni rodzice nie podejmą działania, bo im się polepszy sytuacja. Więc nie śpij kobieto działaj//// :D

Joanna - Pon Paź 16, 2006 4:39 pm

DariaD14 napisał/a:
[...]niektórym dzieciom zalezy na tej szkole. HHHMMmm 10 latkowie lubia luz, błogość i bieganie po podwórku--wiec nie mów mi że dzieciom aż tak bardzo zależy po 2miesiaćach w szkole i "szarpiacej, krzyczacej, popychajacej nauczycielce, BO TO BZDURRRAAAAAAAAAA.


Zdziwiłabyś się.
Znam z autopsji przypadek (niejeden), który jest dokładnie zaprzeczeniem tego, co piszesz - nie dość, że to właśnie dziecko namawiało rodziców na egzamin do OSB, to jeszcze było/ jest zafascynowane lekcjami tańca już od pierwszego miesiąca w OSB (i co ciekawe, to nie przechodzi - pomimo trudności, uwag, początkowych plie na dłuuugie takty).

Kasia G - Pon Paź 16, 2006 6:19 pm

ano własnie, mogę tylko powtórzyć, ze to zalezy od osobowości dziecka i tego czy tanieć (balet) na prawde pokochało. jedna z tancerek mówiła o potrzebnej do nauki baletu dojrzałości i... smutku, bo to cieżka praca. Więć wytrwanie w takiej szkole zalezy w równym stopniu od nastawienia rodziców, wsparcia, reakcji na różne zwyczaje panujace w OSB (taka specyfika), jak i od nastawienia dziecka. Czy narażac na to swoje dziecko? Tylko Ty mozesz to roztrzygnąć. zalezy tez jak bardzo dziecku zalezy i na ile ono samo będzie gotowe znosić naukę w OSB. Ja chciałam iśc do baletówki, moja mama (sorry, ze się powtarzam, ale mamy sporo osób niwych na forum) powiedziała "po moim trupie" i ja nie wracałam do tego tematu. Czyli az tak bardzo nie chciałam i teraz bardzo się z tego ciesze ;)
Tanc... - Pon Paź 16, 2006 11:06 pm

Wiatm .Przeczytałem tylko kilka pierwszych wątków - między inn. o synu Darii i twierdze ,ze juz minęły czasy "reżimu" na lekcji t.klasycznego ( choć młodzież jest dużo trudniejsza ) sam uczę to wiem .Ale dlaczego nie zastosować w pewnym rodzaju "partnerstwa" w relacjach uczeń - nauczyciel oczywisćie w granicach rozsądku .Nie zawsze krzykiem wyegzekwuje się zamierzony cel , może być wręcz przeciwnie nie mówiać już o jakimkolwiek biciu !!!! to już chyba nie te czasy !!!!! 8) Jestem przeciw takiemu traktowaniu uczniów - bicie - niby nie kontrolowane ale ..................................dopowiedźcie sobie sami ....Nie można dać wejść sobie na głowę uczniom ale ..........zaszwe jest to "ale " gdzie jest granica .....i ze strony nauczyciela al i także ucznia ............żadna ze stron nie powinna przekroczyć tej granicy ....oj już filozoficznie sie prawie rozpisałem :D
.:tutu:. - Pon Paź 16, 2006 11:57 pm

Tak, tak Tancerzyk jest stanowczo daleko do nauczycieli, ktorych tu wszyscy opisuje :lol: Ale jak mi dzisiaj wykrecil stope... Auaaaa :wink:
Maron - Wto Paź 17, 2006 12:06 am

oj, Tanc, Tanc, bo posądzimy cię jeszcze o znęcanie się nad uczniami :twisted:
Czajori - Wto Paź 17, 2006 11:18 pm

Oj, Princess, Tanc... się jeszcze mało znęca, w porównaniu z niektórymi 8)
DariaD14 - Sro Paź 18, 2006 11:07 am

Takie wykręcanie, ustawianie, klepnięcie , to dzialania świadome nauczyciel-uczeń.Sa one jak najbardziej wskazane, żeby nauczać. Ja nie mogę się pogodzić z tymi metodami , że je nazwę tak z nienadzka-jakiś strzał w głowe albo uderzenie, gdy nie wiadomo o co chodzi.

Joanno -- tylko pozazdroscić takich 10latnich dzieci, które wiedzą co chcialby robić w przyszłości. To wyjatki.....
Statystyki mówią, ze wśród 100 przebadanych ankietowanych tylko 4-5 wie, ze podjęło słuszny zawód, cała reszta nie jest przekonana, a są osobami dorosłymi,świadomymi.

Zreszą wszyscy luzie kochają to co lubią, co przynosi satysfakcję, zadowolenie., gdy robią się jakieś zgrzyty, niepowodzenia to tylko zalezy od charakteru , silnej osobowości, wytrwałości w dążeniu celu. Gdy tego zabrakie wówczas ludzie podejmują radykalne zmiany-nie zawsze są one lepsze.

Koro--jak możesz to napisz co tam wskóraliście- Pozdrawiam

Joanna - Sro Paź 18, 2006 12:20 pm

DariaD14 napisał/a:
Joanno -- tylko pozazdroscić takich 10latnich dzieci, które wiedzą co chcialby robić w przyszłości. To wyjatki.....
Statystyki mówią, ze wśród 100 przebadanych ankietowanych tylko 4-5 wie, ze podjęło słuszny zawód, cała reszta nie jest przekonana, a są osobami dorosłymi,świadomymi.


Jedno nie jest związane z drugim. W wieku 10 lat mogę być np. święcie przekonana, że chcę być baletnicą, i z pasją się temu poświęcić. A potem w wieku 30 lat stwierdzić, że nie spełniłam się zawodowo, i że to nie to.
Sama znam przypadki, gdzie dzieci w OSB - młodsze - doskonale wiedzą, że chcą być w OSB, chcą codziennie przychodzić i ćwiczyć w tej szkoły, ale jednocześnie nie myślą tak długoterminowo o tym, co będzie za 10 lat, jak skończą szkołe; dla nich tyle czasu to kompletna abstrakcja.
Ale znam też osobę, która na egzamin do OSB pojechała, mimo iż rodzice byli temu przeciwni, i byli przeciwni również podczas samej nauki w OSB, sama zresztą nie chodziła wcześniej na żadne zajęcia czy coś, a dziewczyna wyrosła na świetną tancerkę, którna bynajmniej nie zamierza zmieniać zawodu ;)

Ja nigdy nie mówiłam, że wszystkie dzieci doskonale wiedzą, czego chcą, zwłaszcza przystępując do egzaminu do szkoły baletowej. Zgadzam się również, że takich nie jest zbyt dużo. Ale jednak SĄ. I jest to odpowiedź na Twoje kategoryczne stwierdzenie, że takich osób w ogóle NIE MA i że to, cytuję, 'BZDURA'.
Tyle ;)

DariaD14 - Czw Paź 19, 2006 9:10 pm

Moze i masz rację Joanno, ale ja mogę mieć inne zdanie w tej kwestii. Jednak to bardziej rodzicom zalezy niz dzieciom, bo to rodzice ich ukierunkowują.Lepiej jest jak dziecko ma sprecyzowane taleny, które nalezy tylko odpowiednio wykorzystać. Pozdrawiam
Cheryl - Pią Paź 20, 2006 6:54 pm

XXXXXXX
DariaD14 - Pią Paź 20, 2006 7:27 pm

A ja żaluję, ze moi rodzice nie byli tacy kosekwentni co do mnie, pewnie tez skończylabym OSB w Gdańsku(wybierali mnie do 6klasy co półroku)czyli jakieś 5razy). Zawsze bylo jakieś ale --moze ja nie bylam pewna i nie upierałam się, ze chcę. Jedno jest pewne, ze rodzice mogą ukierunkować wlasne dziecko, wystarczy tylko wydobyć talenty i je zacząć realizować. Tak myślę. Pozdrawiam

P.S
Moje doświadczenie w młodości pewnie zaważyło na tym, ze mój syn poszedl do OSB--- jak go wybrali z lapanki i on chcial zobaczyć jak tam bedzie to z nim pojechalam. Muszę przyznać, ze do dziś nie wiem co mna kierowalo --pewnie ta ciekawosć jak tam jest, a po drugie to spokuj sumienia, zeby nie powtarzać blędów swojej mamy. No i jego przyjeli za pierwszym razem, więc moge cieszyc się tymi jego sukcesami --w końcu to jakby pocześci jakieś przeznaczenie--moje nie wykorzystane. Bużka

Answer - Pon Gru 11, 2006 4:47 pm

heheheehe ten temat jest zabawny siniaki lub obtarcia sa spowodowane np ustawieniami nauczyciela rak ucznia by mial dobra postawe w tancu a to ze nauczycielki starej daty tak maja ze musza cos miec na dłoniach np pani Bachariva (pewnie zle napisalem ale chyba kazdy z Gd bedzie wiedzial) tego sie nie zmieni
Marysia W - Pon Gru 11, 2006 5:01 pm

Bakhareva 8)
W sumie masz rację- młodsi nauczyciele z reguły nie stosują takich metod... :roll:

.:Agga:. - Wto Gru 12, 2006 10:17 am

Nie wiem czy wymienianie nazwisk nauczycieli na forum jest dobrym pomyslem. Mozna przeciez napisac ogolnie bez wymieniania.

Marysiu - "takich metod" - jakie masz na mysli?

Kasia G - Wto Gru 12, 2006 3:01 pm

.:Agga:. napisał/a:
Nie wiem czy wymienianie nazwisk nauczycieli na forum jest dobrym pomyslem. Mozna przeciez napisac ogolnie bez wymieniania.



popieram głos Aggi - uważam za niewłasciwe dzielenie się tak dokładnymi opiniami na temat konkretnych pedagogów na forum publicznym, rózne mogą być tego skutki i konsekwencje.

melaniak - Wto Gru 12, 2006 3:10 pm

najlepiej porozmawiac!!!!! w mojej szkole rowniez jest duzo "przemocy" ale po glowie to juz przesada!!!
Marysia W - Wto Gru 12, 2006 4:33 pm

Dobrze, dobrze, ja tylko poprawiłam nazwisko. I się z tym zgodzę.
Chodzi mi o to, że wydaje mi się, że często jest tak, że im starszy nauczyciel, tym bardziej przyzwyczajony do metod z czasu, gdy on uczył się w szkole baletowej- nie mówię o igłach i zapalniczkach, ale innym podejściu do ucznia, dużo bardziej surowym...
i nie mówię tu o żadnej konkretnej szkole, a tym bardziej nauczycielu.

.:Agga:. - Sro Gru 13, 2006 7:25 pm

Zawsze tak jest. Przeciez taki nauczyciel nie zna innych metod nauki bo sam byl na takich wychowany.
Answer - Sro Gru 13, 2006 11:42 pm

w sumie rosyjskie metody są naj gorsze heheh uu jeśli chodzi o ból ale skuteczne a o nazwisko to sorry ale raczej ta nauczycielka albo inny z SB nic mi nie zrobi bo i tak do baletowe już nie chodzę no chyba ze mnie zgarnie jak będzie konkurs w Gdańsku bo mam zamiar na nim być i starych kumpli odwiedzić pozdro :lol:
DariaD14 - Wto Gru 19, 2006 2:30 pm

Czasami się zdarzają jakieś uderzenia, po nogach, udach, paluchach-- teraz przy organizacji wszystkich imprez świątecznych wszyscy chca aby wypadło jak najlepiej -- pewnie stąd ta nerwowość wśród nauczycieli i dzieciaków występujacych. Myśle,że wszystko wypadnie pięknie czego życze Wszyskim.
foka - Wto Lut 06, 2007 9:09 pm

Temat jak czytam nie traci antualności a jednak - tak (to znaczy z zastosowaniem przemocy) nie musi być. Przeczytałam niedawno wspomnienia Tacjany Wysockiej, która w latach 50/60 odzwiedziła paryską szkołę baletową. To co zwróciło jej uwagę to spokój i kultura lekcji tańca. Bez podnoszenia głosu a tym bardziej siły fizycznej a z drugiej strony "dziękuję" w odpowiedzi na każdą uwagę nauczyciela. Tacjana Wysocka napisała o tych metodach z dużym uznaniem

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group